Tusk ostrzega przed polexitem: "wystarczy jedno głosowanie, o 02:00 w nocy, zwykłą większością głosów". Sprawdzamy zapis w Konstytucji. Kwaśniewski: "Też się dziwię". Kalisz: "W Komisji Konstytucyjnej zabrakło nam wyobraźni, że do władzy może dojść taka sekta, która zagrozi obecności Polski w UE"
Aby zweryfikować ostrzeżenie Donalda Tuska przed banalnie prostym polexitem OKO.press zagląda do Konstytucji i ustawy o umowach międzynarodowych. Dopytujemy też współtwórców Konstytucji RP Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza, jak mógł powstać tak "delikatny zapis".
To był kluczowy wątek przemówienia Tuska w Płońsku (tutaj nasza analiza, a tutaj pełen zapis "słowo w słowo"). Tusk oskarżył Kaczyńskiego o prowadzenie "wężowej polityki" twierdząc, że polskie władze "testowały przez ostatnich kilka tygodni niezwykle intensywnie, ile mogą się jeszcze posunąć w tej strategii wyprowadzania Polski z UE".
Żarliwie zapewniał: "PiS i Kaczyński chcą wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Ja to wiem. Mnie się to nie wydaje. Byłem świadkiem, uczestnikiem rozmów wiele, wiele lat temu, w których ta niechęć do naszego członkostwa w UE była wręcz manifestacyjna, w rozmowach tajnych, kuluarowych, prywatnych, w cztery oczy i publicznych (...) Polska jest dzisiaj na granicy UE w sensie dosłownym i politycznym".
Aby podkreślić, jak groźna jest sytuacja alarmował:
Mało kto zdaje sobie sprawę, że żeby wyprowadzić Polskę z UE wystarczy de facto jedno głosowanie, takie klasyczne, właśnie w nocy, o 02:00 w nocy, gdzie wystarczy zwykła większość głosów
Dodał, że aby przegłosować wyjście Polski z UE "nawet Kukiza do tego nie potrzebują, jeśli ten przez roztargnienie znowu wstrzyma się od głosu, albo zagłosuje inaczej niż pomyślał". Chodzi o to, że przy głosowaniu zwykłą większością głosów, głosy wstrzymujące się lub nieważne działają na korzyść głosowania za ustawą.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zaszachował PiS propozycją zmiany Konstytucji RP: "Jest taki art. 90, gdzie powinniśmy zapisać, że z UE można wyjść, jeśli będzie przynajmniej taka większość parlamentarna, jak była wtedy, kiedy wchodziliśmy do UE, a więc dwie trzecie".
Władze PiS musiały przestraszyć się deklaracji Tuska, bo zareagowały ugodowo. Zamiast zwyczajowego odsądzania lidera PO od czci i wiary, premier Morawiecki oznajmił, że "pomijając propagandowy aspekt tego zagajenia, jesteśmy w stanie podjąć rzeczową dyskusję na ten temat". Władze chcą w ten sposób zaprzeczyć narracji, że dążą do polexitu.
Sprawdzimy teraz, co o wystąpieniu z UE mówi Konstytucja RP i ustawa o umowach międzynarodowych. I zapytamy współtwórców Konstytucji z 1997 roku o to, jak doszło do stworzenia takich zapisów.
Zapisy Konstytucji RP w kwestii umów międzynarodowych (art. 89), a zwłaszcza umów o zasadniczym znaczeniu, w których Polska przekazuje "organizacji międzynarodowej kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach" (art. 90) cechuje
zasadnicza dysproporcja: zawarcie takiej umowy jest obwarowane dwoma poważnymi wymaganiami, ale wypowiedzenie jest potraktowane lekko, jak zwykła ustawa.
Na mocy konstytucji akcesja 2004 roku wymagała obligatoryjnie przyjęcia "ustawy, dla której potrzeba większości 2/3 Sejmu oraz 2/3 Senatu w obecności co najmniej połowy posłów i senatorów".
Można też było przeprowadzić ogólnopolskie referendum i Sejm zdecydował się na to dodatkowe zabezpieczenie. 7-8 czerwca 2003 roku aż 77 proc. głosujących opowiedziało się za przystąpieniem do UE.
Uderzające, że art. 90, który opisuje niezwykle poważną decyzję Polski oddania części kompetencji w ręce organizacji lub organu międzynarodowego, skupia się wyłącznie nad tym, jak zawrzeć umowę, ale w ogóle nie opisuje, jak ją odwołać, czyli jak wystąpić np. z Unii Europejskiej.
W tej sytuacji pozostaje tylko zapis z art. 89: "Ratyfikacja przez RP umowy międzynarodowej i jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie".
Przed szybką ścieżką wyjścia z UE nie chroni też znowelizowana w 2010 roku - a więc za czasów rządów koalicji PO-PSL - ustawa o umowach międzynarodowych. W art. 22a poświęconym wystąpieniu z Unii Europejskiej stwierdza ona, że "przedłożenie Prezydentowi RP projektu decyzji o wystąpieniu z Unii Europejskiej jest dokonywane po uzyskaniu zgody wyrażonej w ustawie".
I w Konstytucji RP, i w ustawie o umowach międzynarodowych pada ten sam warunek: "zgody wyrażonej w ustawie".
Bez dodatkowego określenia oznacza to ustawę, którą Sejm przyjmuje zwykłą większością głosów (więcej głosów za niż przeciw), w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (230).
To nawet nie jest większość ustawowa (gdzie wymagana jest liczba 231 głosów), nie mówiąc o większości kwalifikowanej (konstytucyjnej) 2/3 głosów, jaka jest niezbędna do przyjęcia umowy międzynarodowej.
Prof. Ewa Łętowska już w 2018 roku ostrzegała opinię publiczną: "Jeśli ktoś uważa, że ewentualne wystąpienie Polski z Unii Europejskiej to skomplikowana sprawa, że konieczne byłoby do tego referendum, to jest w błędzie. Od kilku lat mamy prawo, według którego wystarczyłaby do tego zwykła większość parlamentarna (plus stosowna notyfikacja prezydenta".
Łętowska "nie przypuszcza, by wprowadzenie w nowelizacji 2010 roku tego dramatycznego ułatwienia procedury wyjścia było aktem świadomym. To raczej tak wyszło przy okazji (chociaż kto wie?). Ale ten przepis jest przykładem skutków pośpiesznego i bezrefleksyjnego stanowienia prawa".
OKO.press zapytało prezydenta RP (1995-2005) Aleksandra Kwaśniewskiego, który do 5 grudnia 2005 roku był przewodniczącym Komisji Konstytucyjnej, dlaczego twórcy konstytucji nie zadbali o zabezpieczenie przed wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej.
"Też się temu dziwię, ale po objęciu funkcji prezydenta nie brałem już bezpośredniego udziału w pracy Komisji, kiedy o tym decydowano. Proszę pytać Ryszarda Kalisza, który reprezentował wtedy urząd prezydenta".
Pytamy więc Kalisza, bliskiego współpracownika Aleksandra Kwaśniewskiego, jego ministra w II kadencji i trzykrotnego posła SLD, skąd wynikała niefrasobliwość komisji konstytucyjnej.
Ryszard Kalisz: Przyznam się, że po prostu w ogóle nie przewidywaliśmy wtedy, że o ile uda nam się dostać do Unii Europejskiej, to ktokolwiek wpadnie na pomysł, by z niej wychodzić czy choćby to rozgrywać politycznie. Unia była marzeniem decydującej części osób w Komisji Konstytucyjnej. Nie starczyło nam zresztą wyobraźni także na inne antykonstytucyjne działania, jakie widzimy po 2015 roku, jak podważanie ustrojowej roli Trybunału Konstytucyjnego i innych podstaw państwa prawa. Proszę zobaczyć, że zabezpieczenia konstytucyjne są także słabe, odpowiedzialność konstytucyjna opisana zbyt delikatnie.
Grzeszyliśmy przekonaniem, że Konstytucja RP, najważniejsze prawo, które ma działać na rzecz dobra państwa i narodu będzie przestrzegana, a nie łamana dla interesów partii, czy raczej tej sekty politycznej jaką jest PiS, bo to jest sekta, a nie partia.
Tak rozumieliśmy art. 8, który jest w tej chwili instrumentalnie wykorzystywany przez Morawieckiego we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.
Można jeszcze dodać, że w systemie prawa międzynarodowego rozwiązywanie umów międzynarodowych jest rzadkie, tym bardziej wydawało się, że taka groźba w Polsce jest po prostu niemożliwa.
Piotr Pacewicz, OKO.press: Ale czy w komisji ktoś dyskutował o zapisie dotyczącym wyjścia z UE? Była jakaś kontrowersja?
Ryszard Kalisz: Nie, nikt nie przypuszczał, że to będzie możliwe. Nie było kontrowersji, nie było żadnej dyskusji.
Skoro wejście do Unii Europejskiej wymagało spełnienia dwóch warunków, podobnie można by obwarunkować wyjście z UE.
Donald Tusk proponuje ograniczenie w sposobie przyjmowania ustawy o wystąpieniu z UE: 2/3 głosów "za" w Sejmie i - jak się można domyśleć - tyle samo w Senacie, w obecności co najmniej połowy głosujących.
Można by pójść dalej. Leszek Jażdżewski, publicysta znany m.in. jako organizator łódzkich Igrzysk Wolności i pamiętnego wprowadzenia do wykładu Tuska w UW 3 maja 2019 roku proponował w magazynie Liberté!, by wprowadzić do konstytucji mocniejszy zapis, że Unię Europejską Polska może opuścić wyłącznie w drodze referendum.
"Taki zapis w konstytucji możliwy będzie tylko pod naciskiem społecznym - stwierdzał Jażdżewski. - Kolejnym etapem powinno być zbieranie podpisów pod petycją do sejmu i prezydenta RP o zmianę konstytucji".
Być może Platforma podejmie projekt takiej petycji, w wariancie Tuska (z lub bez referendum konstytucyjnego) licząc, że zmobilizuje on jej elektorat, a nawet przyciągnie nowych zwolenników.
Opozycja
Wybory
Mateusz Morawiecki
Donald Tusk
Platforma Obywatelska
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze