0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Krystian Maj/KPRMfot. Krystian Maj/KP...

Obaj partnerzy — polscy i amerykańscy — mieli bardzo konkretne polityczne sprawy do załatwienia w czasie wizyty.

Duda i Tusk w Waszyngtonie. Czego chcieli Amerykanie

Administracja Bidena znajduje się w trudnej sytuacji. Od jesieni 2023 r. republikanie w Kongresie blokują pakiet pomocy dla Ukrainy. 11 marca 2023 r. premier Węgier Viktor Orban ujawnił, jaki jest plan konkurenta Bidena w wyborach, Donalda Trumpa, na zakończenie wojny w Ukrainie – Trump, jak powiedział Orbanowi, ma zamiar „nie dać ani grosza” walczącemu krajowi i w ten sposób zmusić go do wejścia w negocjacje z Rosją (w bardzo niekorzystnej pozycji negocjacyjnej, gdyż Ukraina obecnie jest w ciężkiej sytuacji na froncie). Zapewne nieprzypadkowo już dzień później (12 marca) administracja Bidena ogłosiła przekazanie Ukrainie broni wartości 300 mln dolarów – twierdząc, że te pieniądze pochodzą z „oszczędności” na zawartych wcześniej kontraktach na dostawy uzbrojenia.

„Musimy działać, zanim dosłownie będzie za późno, ponieważ, jak Polska pamięta, Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie” – mówił Biden, stojąc obok polskiego prezydenta i premiera. „Putin pójdzie do przodu, zagrażając Europie, Stanom Zjednoczonym i całemu wolnemu światu”.

Polacy pomogli Bidenowi wywrzeć nacisk na Republikanów — na ile skuteczny, to się okaże.

Biden znajduje się przy tym dziś w bardzo trudnej sytuacji politycznej. Dużą część uwagi administracji pochłania wojna w Gazie, w której zginęło już ponad 30 tys. cywilów, w większości kobiet i dzieci, a blisko 2 mln Palestyńczyków grozi głód. Izrael systematycznie i konsekwentnie utrudnia dostarczanie pomocy humanitarnej, nie ulegając amerykańskim naciskom. Konflikt pomiędzy Bidenem i premierem Izraela Benjaminem Netanjahu wszedł w fazę, w której oficjalni sojusznicy krytykują się publicznie. Pomoc dla Gazy ma być dostarczana drogą morską, przez sztuczny port zbudowany przez amerykańskie wojsko — co wielu amerykańskich komentatorów odebrało jako deklarację bezradności wobec Izraela.

Wielu wyborców partii demokratycznej krytykuje Bidena za bezczynność wobec cierpień cywilów w Gazie. W prawyborach w stanie Michigan (w których Biden nie miał kontrkandydata) ponad 101 tys. wyborców Demokratów zagłosowało nie wybierając jego nazwiska (ang. „uncommitted”). Była to forma protestu przeciwko jego polityce. Wyniki sondażowe Bidena są fatalne; ponad 70 proc. Amerykanów i Amerykanek uważa, że jest za stary, aby pełnić urząd.

Kontekst polski: szukanie obrońcy przed Rosją

Zarówno Tusk, jak i Duda wielokrotnie wypowiadali się w sprawach wewnętrznej polityki amerykańskiej. 12 marca w Waszyngtonie Tusk przestrzegł Republikanów, że „los milionów ludzi” oraz „tysiące istnień” zależą od ich decyzji w sprawie przyznania 60 mld. dol. pomocy wojskowej dla Ukrainy, którą – jak dotąd – konsekwentnie blokują.

Twit Tuska z lutego 2024 r. – w którym pisał do Republikanów „wstydźcie się” – spotkał się wówczas z ripostą czołowych polityków tej partii. Tusk też wielokrotnie wcześniej krytykował na Twitterze (X) Donalda Trumpa. W 2018 r. pisał np., że „modli się” o sukces Joe Bidena w wyborach.

Prezydent Duda – podobnie jak PiS, z którego się wywodzi – zainwestował za to dużo w relacje z Trumpem i Republikanami. Nie tylko hucznie fetował ówczesnego prezydenta w Warszawie – a w 2017 r. zaplecze ówczesnej partii rządzącej chwaliło przemówienie Trumpa na Placu Krasińskich jako „epokowe” i „historyczne” – ale także bardzo długo, bo ponad miesiąc, zwlekał z gratulacjami dla Joe Bidena po wygranych w listopadzie 2020 r. wyborach.

Z punktu widzenia polskiego – i tak odebrały to amerykańskie media, np. „Politico” – wspólna wizyta dwóch skłóconych zazwyczaj polskich przywódców w Białym Domu miała przede wszystkim ważny, symboliczny wymiar.

„Różnię się z prezydentem Dudą prawie w każdej sprawie, ale w kwestii bezpieczeństwa naszej ojczyzny musimy i będziemy działać razem” – tweetował Tusk przed wylotem.

View post on Twitter

„Cała polska scena polityczna, odważę się to powiedzieć, wspólnie pokazuje, że jesteśmy zjednoczeni w sprawach bezpieczeństwa naszego kraju” – mówił Duda.

11 marca 2024 r. Duda opublikował w „Washington Post” artykuł, w którym wzywał państwa NATO do zwiększenia wydatków na obronę – do poziomu 3 proc. PKB rocznie. Duda opowiadał się w nim jednoznacznie za „śwatem opartym na regułach” (ang. „rules based international order”), co w języku współczesnej publicystki amerykańskiej oznacza świat oparty na zasadach instytucjonalnych wypracowanych przez dekady dominacji Zachodu.

Polscy politycy wielokrotnie podkreślali, że zagrożenie ze strony Rosji – zyskującej przewagę w Ukrainie – jest realne.

„Epoka przedwojenna się skończyła. Żyjemy w czasach przedwojennych” – twitował Tusk 9 marca 2024.

Dużo symboli, mniej konkretów

Ze strony polskich elit politycznych popłynął do Waszyngtonu jasny sygnał: w kluczowej sprawie sojuszu transatlantyckiego nie ma w Polsce różnic. Niezależnie od tego, kto będzie rządził w Warszawie i niezależnie od tego, kto będzie po wyborach w listopadzie 2024 r. rządził w Waszyngtonie.

Widocznych dla opinii publicznej konkretów było jednak znacznie mniej. Administracja Bidena ogłosiła jeszcze przed wizytą 2 mld dol. pożyczki dla Polski na zakup uzbrojenia oraz zaoferował sprzedaż 96 śmigłowców bojowych Apache.

O czym rozmawiano za zamkniętymi drzwiami?

Znany amerykanista prof. Zbigniew Lewicki w wywiadzie dla Kanału Zero na Youtube spekulował, że doszło do przełomu: Polska rzekomo miała się stać częścią programu NATO Nuclear Sharing, czyli mającego wpływ na użycie broni atomowej. Nie jest jednak jasne, skąd prof. Lewicki to wie. Inne spekulacje dotyczyły kontraktu na budowę polskiej elektrowni atomowej. We wrześniu 2023 r., u schyłku rządów PiS, dwie wielkie amerykańskie korporacje – Bechtel i Westinghouse – podpisały umowę na projektowanie i budowę elektrowni atomowej w Lubiatowie. Z rządu Tuska płynęły dotąd sprzeczne sygnały dotyczące tego projektu, w tym sugestie dotyczące zmiany lokalizacji – co zapewne odsunęłoby o kolejne kilka lat budowę. W styczniu 2024 r. rząd musiał dementować te informacje. 13 marca 2024 r., dokładnie w momencie wizyty premiera i prezydenta w USA, wiceminister Maciej Bando ogłosił, że audyt projektu „zbliża się do końca”, a konsorcjum Westinghouse pozostaje „najbardziej optymalną opcją”. Fakt, że powiedział to dokładnie w momencie, w którym Duda i Tusk byli w Waszyngtonie, zapewnie nie był przypadkiem.

Zgoda, ale do czasu

Zgoda pomiędzy prezydentem i rządem nie trwała dużo dłużej od spotkania z Bidenem. 13 marca, jeszcze przed powrotem delegacji prezydenta z USA (14 marca odwiedził bazę wojsk amerykańskich w Fort Stewart, w której oglądał m.in. czołgi Abrams) minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ogłosił odwołanie 50 ambasadorów. „Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta” – mówił Duda. W mediach współpracownicy prezydenta podkreślali, że wymiana ambasadorów nie jest suwerenną decyzją ministra spraw zagranicznych i wchodzi w kompetencje głowy państwa. Po powrocie i demonstracji jedności w Waszyngtonie Tusk i Duda wracają więc do normalnie trwającego pomiędzy nimi trybu politycznej wojny.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze