0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.plRobert Robaszewski /...

Ostatni dzień Campusu Polska Przyszłości zakończyło spotkanie Rafała Trzaskowskiego z Donaldem Tuskiem. Trzaskowski we wprowadzeniu mówił o łączeniu Polek i Polaków: "Nie zgadzam się na podziały na konserwatystów i liberałów, starszych i młodszych. Jest jeden podział - ten dotyczący przyszłości i przeszłości".

Gospodarz Campusu przemawiał kilkanaście minut, rzadko odnosząc się bezpośrednio do stojącego i czekającego na swoją kolej Tuska. W pewnym momencie nawet zszedł ze sceny i oddał na chwilę mikrofon obecnemu na sali Sebastianowi Kościelnikowi, kierowcy seicento, z którym zderzyła się w 2017 roku limuzyna rządowa wioząca Beatę Szydło.

Mowa otwierająca szefa PO ułożona była niejako w kontrze do podziału zarysowanego przez Trzaskowskiego. Tusk przypomniał o rocznicy sierpnia i poprosił salę od podziękowanie Lechowi Wałęsie, którego obecna władza próbuje wygumkować z historii. "Nie możecie kłamcom zostawiać kontroli nad przeszłością. Kto kontroluje przeszłość, będzie kontrolował także waszą przyszłość " - stwierdził.

Przeczytaj także:

Podczas całego spotkania Tusk nieustannie żartował i sypał bon motami. Politycy zostali zapytani przez uczestnika z Podkarpacia, czy będą rozwijać ten region, nawet jeśli opozycja tam nie zdobędzie władzy. Rafał Trzaskowski odpowiedział poważnie, że pomoc nie może być udzielana z politycznego klucza.

"Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś, że Podkarpacie to polska Bawaria. Komu jak komu, ale mi na Bawarii musi bardzo zależeć" - zażartował Tusk.

Na początku spotkania wyciągnął też instrukcję obsługi ławek w kształcie Polski, które powstały na zamówienie Kancelarii Premiera. "Ja nie jestem z Neo-nówki, ja czytam dokument (...) bo to jest niejako instrukcja obsługi życia pod tą władzą" - zapowiedział. I odczytał instrukcję z aktorskim zacięciem, wzbudzając salwy śmiechu przez kilka minut.

"Trzeba się bić"

Kwestia przyszłości i walki o przeszłość nie była jedynym momentem, w którym Tusk postanowił zaznaczyć swoją odrębność wobec nastrojów na Campusie. Nie jest tajemnicą, że młodzi - choć bardzo krytyczni wobec PiS-u - są, nie ekscytują się walką PO-PiS tak jak pokolenie X i baby boomers.

Na scenie politycznej zarysował się nawet pokoleniowy konflikt, w którym młodzi domagali się deklaracji od liderów PO/KO w kwestii praw osób LGBT+, czy praw reprodukcyjnych, ale w odpowiedzi słyszeli przysłowiowe "załatwimy to, jak odsuniemy PiS od władzy".

Campus Polska został pomyślany w kontrze do tego wizerunku PO. Celowo nie jest partyjnie obrandowany, główną rolę odgrywać ma tu dialog - stąd zaproszenia do współpracy członków innych ugrupowań, czy prawicowych oraz lewicowych NGO-sów, a panele dotyczą konkretnych segmentów polityki społecznej, klimatycznej, gospodarki, czy kultury.

Wśród zmęczonych polaryzacją swój elektorat łowi także Szymon Hołownia, który dialog uczynił sztandarem swojego ugrupowania. Podczas sobotniej debaty z Rafałem Trzaskowskim lider Polski 2050 porównał starcie PiS i PO do "walki bokserów, MMA" i dodawał, że ostatecznie "ci bokserzy potrzebują prymusa, od którego będą mogli odpisać lekcje".

W środę Tusk bezpośrednio odniósł się do tych słów, stając całkowicie w kontrze do tego rodzaju strategii politycznej, przedstawiając ją jako naiwną, słabą:

"Tutaj jeden z gości Rafała i wasz gość mówił o tym, że polityka za bardzo przypomina walkę KSW, MMA i potrzebni są prymusi w polityce. Pewnie tak jest. Ja nigdy nie byłem prymusem - żaden powód do dumy - ale nigdy nie byłem. Natomiast wiem jedno, jeśli serio mamy zawalczyć o waszą przyszłość, to do walki potrzebni są wojownicy" - stwierdził.

"My znajdujemy się w sytuacji krytycznej. Tu naprawdę jest bój o wszystko. Na wschodzie jest wojna. Z Zachodem rząd PiS-u zgotował nam prawie, że zimną wojnę. Dzisiaj inflacja osiągnęła kolejne rekordy. Cisza zapanowała, jeśli chodzi o pandemię, ale w ostatnim tygodniu to prawie 3000 osób (...) Danuta Wałęsa powiedziała dzisiaj o tej władzy - ukradli Solidarność, zdrajcy, zrobili z Polski gorsze miejsce niż za czasów komuny. Gorzkie słowa, twarde słowa, ale jej recenzja - okrutna, twarda - jest naprawdę uzasadniona".

Nie był to zresztą jedyny moment, w którym Tusk wbił szpilę Szymonowi Hołowni. Zapytany o miejsca dla młodych ludzi na listach wyborczych stwierdził, że nie ma ich, ponieważ się tam "nie pchają". Tymczasem polityka "bardziej przypomina boks niż seminarium duchowne".

Szef PO przez cały wieczór wracał do wątku walki, przekonując, że bez pokonania PiS nie ma co liczyć na realizację postulatów, nad którymi od tygodnia debatują kampusowicze:

"Ja bardzo poważnie traktuję wasze nadzieje, wasze marzenia, wasze pretensje. To wszystko, co dotyczy waszego życia dzisiaj i jutro. I chcę wam powiedzieć, że o to trzeba się bić (...) o rzeczy najdroższe, najważniejsze, o to, co naprawdę kochacie. Trzeba się od czasu do czasu bić. Każdy prymus się przyda, ale ja głęboko w to wierzę, i będę namawiał, szukał, mobilizował wojowników po to, żeby zwyciężyć (...) Rafał mówił, że nie widział nigdy łez w ich oczach [polityków PiS - przyp.] Za rok, jeśli wśród was znajdzie się wystarczająco dużo wojowników, to zobaczymy łzy w ich oczach. Poleją się łzy".

Przestawienie ciężkości debaty z "dialogu" na "konflikt", podkreślenie wagi "przeszłości" przypieczętowane zostało też zaznaczeniem fundamentalnej roli partii na scenie politycznej. W pewnym momencie Tusk stwierdził do pracy nad pakietem praw człowieka, przyszłości Polski w Europie "serdecznie zaprasza wszystkich tych, dla których Platforma jest okej".

Atom, aborcja, faszyści

W serii pytań od uczestników i uczestniczek Tusk i Trzaskowski pytani byli między innymi o odejście od paliw kopalnych i neutralność klimatyczną.

"W perspektywie najbliższych 20 lat nie ma realnej alternatywy, jeśli chodzi o prawdziwą dekarbonizację niż energia pochodząca z elektrowni atomowej" - powiedział Tusk i zaznaczył, że czuje się w tej kwestii "profesjonalnie przygotowany". Co więcej, dodał także że przez lata hamulcowymi w kwestii energii jądrowej byli Zieloni. Tymczasem Platforma w ostatnich latach omijała temat atomu prawdopodobnie ze względu na koalicję z polskimi Zielonymi.

Na pytanie o to, jakie PO ma recepty na zatrzymanie nauczycieli w zawodzie i powstrzymanie kryzysu w edukacji, Tusk przypomniał o postulacie 20 proc. podwyżek. Dodając oczywiście, że "o to będziemy się bić".

W debacie pojawiło się także pytanie o receptę na zastopowanie ugrupowań faszystowskich, które hojnie dotowane są przez obecne władze oraz maszerują podczas ważnych rocznic, szerząc nienawistne hasła.

Rafał Trzaskowski tłumaczył, że sądy nie zgadzają się na prewencyjne zakazy takich demonstracji, ale warszawski ratusz toczy z nimi batalie sądowe, by nie mieli pierwszeństwa w rocznice. Nie precyzował jednak, że nawet kiedy wygrywają, to zwycięstwo to jest pozorne, bo narodowcy i tak idą wcześniej obranymi trasami w reprezentacyjnych częściach miasta.

Tusk udzielił znowu odpowiedzi wskazującej, że sprawę rozwiązać można dopiero po wygraniu z PiS-em. "To nie jest o prawie, ale o polityce. Mamy przepisy, które pozwalają pociągnąć do odpowiedzialności za sianie nienawiści ze względów rasowych, narodowościowych (...) Kluczowe pytanie, co zrobić, żeby w Polsce nie rządzili ludzie, którzy wspierają ruchy faszystowskie".

Trzaskowski odniósł się do tych słów, wskazując, że do katalogu cech chronionych prawnokarnie, które miał na myśli Tusk, dodać trzeba orientację seksualną oraz tożsamość psychopłciową. By nie dochodziło już do takich sytuacji jak niesławny baner narodowców "precz z totalitaryzmami", na którym widać przekreśloną swastykę, sierp i młot i flagę tęczową, czy wypowiedzi Kaczyńskiego, który "rechotał z osób transpłciowych".

Ważnym tematem Campusu jest także aborcja. Pytany o nią był i Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz. Obaj opowiedzieli się za referendum w tej sprawie. Pytanie to padło również w spotkaniu z Tuskiem.

„Aborcja decyzją kobiety, a nie księdza, prokuratora, policjanta czy działacza partyjnego" - odpowiedział szef PO. I obiecał, że projekt legalizujący aborcję pojawi się w Sejmie, jeżeli tylko opozycja wygra wybory. Zapowiedział także, że to stanowisko w sprawie aborcji będzie "egzekwował w czasie kształtowania list do parlamentu".

Jakie mogą być konsekwencje tej deklaracji omawialiśmy w tekście:

Młodzi o Tusku - z uznaniem, ale i dystansem

Pierwsze spotkanie Tusk-Trzaskowski na Campusie w 2021 roku odbywało się wkrótce po przejęciu przez Tuska przywództwa w PO, na które ambicje miał również Trzaskowski.

W 2022 relacje obu polityków mają być wciąż napięte W mediach krążyły plotki, że Donaldowi Tuskowi nie podoba się Campus, ponieważ buduje markę Trzaskowskiego. Stąd potrzeba zorganizowania konkurencyjnej inicjatywy Meet Up.

Tusk nie pozwalał sobie na sugestie pod adresem Trzaskowskiego tak otwarte jak te dotyczące Szymona Hołowni. Ale wątki dotyczące budowania marki PO, czy dystansowanie się od głównej myśli politycznej Campusu były czytelne.

Kto jednak zdaniem młodych wypadł lepiej podczas tegorocznego spotkania?

"Nie bawię się w takie pytania. Nie ma co się kłócić. Najważniejsze, że była pełna kultura" - odpowiada mi Sara. I dodaje, że przecież sam Tusk przytoczył najnowsze badania zaufania społecznego, w których Trzaskowski przegonił Andrzeja Dudę.

"Myślę, że to był sygnał dla nas. Trochę jest tak, że ufamy Tuskowi, bo Trzaskowski przyciąga nas do nich. Ma być gwarantem, że te deklaracje o aborcji są na poważnie. Wiadomo, że są kłótnie. Media będą porównywać - kto wypadł lepiej, kto gorzej. A dla nas to nie jest ważne. Ważne jest to, żeby było lepiej dla naszego kraju" - mówi Sara.

"Jest mi bliżej do Rafała Trzaskowskiego. Jeśli chodzi o młodych ludzi i politykę dla nich, jest po prostu bardziej wiarygodny. Od początku popierał prawo kobiet do aborcji, związki partnerskie. Donald Tusk wahał się, dopiero później zmienił stanowisko" - mówi 20-letni Maksymilian.

"Uważam, że Tusk już spełnił swoją rolą. Przez siedem lat był premierem. W wywiadach mówił, że nie ma już ambicji osobistych. Chce tylko, żeby opozycja wygrała wybory i rozumiem, że każda droga do zwycięstwa jest dobra. Ale osobiście wolałbym widzieć na czele Koalicji Rafała Trzaskowskiego. To polityk, który też jest proeuropejski, ma kontakty za granicą, ale jest bardziej progresywny. Bliższy mojemu pokoleniu".

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze