Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Sieci” pokazuje, że PiS nie zamierza prowadzić kampanii wyborczej, tylko odprawiać egzorcyzmy. W oczach lidera obozu władzy Donald Tusk to postać demoniczna, Najwyższy Zły z gry „Diablo”, polityk, który złego pragnie i zło czyni
„Wy nam mówicie: Europa. A tu, co postawimy mleko na kwaśne, to skądś wyłażą garbate karzełki i szczają nam do garnków” – pisał Sławomir Mrożek w opowiadaniu „Z ciemności”. Cóż, bohater Mrożka tragicznie się mylił, bo to nie były żadne karzełki, tylko zapewne Donald Tusk. Tak przynajmniej wynika z rozmowy z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim, którą dla tygodnika „Sieci” przeprowadzili Michał i Jacek Karnowscy.
Nazwisko lidera Platformy Obywatelskiej pada w pytaniach i odpowiedziach, bagatela, 51 razy (nie licząc tytułu), a owo padanie jest – rzecz prosta – całkowicie uzasadnione, gdyż Tusk strzyka jadem, odbiera nadzieję, nie ma serca, chodzi na sznurku, dusiłby (inflację), wyprzedał Polskę i – jako się rzekło i rozumie się samo przez się – szcza do mleka, być może w przebraniu garbatego karła, ale to dopiero musi wyjaśnić komisja sejmowa. Ogólnie zdaniem Jarosława Kaczyńskiego „to, co zrobił Tusk, nie ma precedensu”.
Dla tych z Szanownych Czytelniczek i Czytelników, którzy w swej dobroduszności sądzą, że być może OKO.press przesadziło wyżej z groteską i coś sobie tu zmyśla, przedstawiamy szczegółowy i wyczerpujący wykaz 51 Tusków w wywiadzie opublikowanym przez „Sieci”.
Stężenie Donalda Tuska w rozmowie z szefem PiS dla „Sieci” jest tak duże, że nawet wytrawni tuskoholicy w postaci prezesa Kaczyńskiego i braci Karnowskich nieco plączą się w wątkach. Otóż z wywiadu wynika, że Donald Tusk, gdyby dziś rządził, ogromnym społecznym kosztem zdusiłby inflację i jednocześnie sprawiłby, że byłaby ona jeszcze wyższa niż podczas rządów PiS:
„Rzeczywiście, gdyby rządził Tusk, próbowałby zdusić inflację, niszcząc gospodarkę. Doprowadziłby do zapaści gospodarczej, wzrostu bezrobocia, nędzy. Tak robili liberałowie w latach 90., tak zrobił w czasie kryzysu 2008 r. Jeśli Tusk dojdzie do władzy i zastosuje swoją receptę, Polacy zobaczą, jak kosztowne są jego koncepcje. Poza tym za Tuska inflacja byłaby jeszcze wyższa, a koszty społeczne ogromne”.
Prezes PiS wpadł tutaj w pułapkę, którą sam na siebie zastawił.
Chciałby powiedzieć, że Tusk obniżyłby inflację za pomocą drakońskich cięć wydatków państwa, ale wie, że przy ogromnym wzroście cen w ciągu ostatnich dwóch lat rządów formacji Kaczyńskiego nie byłby to zbyt atrakcyjny przekaz dla wielu wyborców. Więc ratuje się spektakularnym, choć mało logicznym fikołkiem: Tusk ciąłby wydatki, ale inflacja wzrosłaby jeszcze mocniej, niż za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jakim cudem? Nie wiadomo. Już bardziej logiczny w absurdalnych tezach był rok temu wicemarszałek Ryszard Terlecki, który po prostu kropnął z grubej rury, że gdyby rządził Tusk, inflacja byłaby na poziomie 60 proc.!
W rzeczywistości za rządów Tuska, w latach znaczonych potężnym, światowym kryzysem finansowym, inflacja była bardzo niska (zwłaszcza w porównaniu do dzisiejszych standardów): w 2008 – 4,2 proc., w 2009 – 3,5 proc., w 2010 – 2,6 proc., w 2011 – 4,3 proc., w 2012 – 3,7 proc., w 2013 – 0,9 proc., w 2014 – 0 proc. Ale jednocześnie nie była szczególnie niska na tle innych krajów Unii Europejskiej, a Tusk nie stosował drastycznych środków, by zbijać ceny.
Niska inflacja była efektem m.in. konserwatyzmu fiskalnego i polityki oszczędności jako recepty na kryzys.
Recepty, która miała wielu krytyków, zwłaszcza po stronie lewicowych ekonomistów, ale była stosowana wówczas niemal w całej Europie.
Ale i tak więcej sensu miałaby teza, której jednak Kaczyński nie stawia, że rząd PO-PSL w czasie kryzysu był zbyt skąpy i oszczędny oraz za bardzo podnosił obciążenia fiskalne. Szkopuł w tym, że ówczesna opozycja z PiS wcale nie proponowała znacząco innej polityki – jak zrekonstruował to Jakub Szymczak w OKO.press, pakiet antykryzysowy proponowany w 2009 roku przez PiS nie był wcale szczególnie hojny. Partia Kaczyńskiego mówiła głównie o lepszym wykorzystaniu środków UE, deregulacji i niewielkich obniżkach podatków.
Tyle o inflacji, choć to i tak najbardziej merytoryczna część rozmowy z prezesem Kaczyńskim. Inne fragmenty to po prostu ciąg obelg w kierunku Donalda Tuska, wyrzucanych z wprawą szefa Orlenu Daniela Obajtka obsobaczającego swego wuja Romana na słynnych taśmach, ujawnionych przez „Wyborczą”.
Tak więc Kaczyński z lekkością młota pneumatycznego oskarża Donalda Tuska, że miał plan, by Rosjanie mordowali Polaków i okaleczali ich w izbach tortur. Owszem, dokładnie tak:
„Jego plany zakładały, że ludność co najmniej połowy Polski będzie doświadczała tego, co Ukraińcy na terenach okupowanych. Gwałty, izby tortur, wyroki śmierci, porywanie dzieci” – mówi Kaczyński braciom Karnowskich.
Kaczyński mówi o tym, jak o planie samego Tuska, który ot tak postanowił oddać Putinowi na żer pół Polski. Ale w rzeczywistości szef PiS odwołuje się (choć niemo) do założeń wojskowej strategii obronnej, która najwyraźniej zdaniem lidera obozu władzy zakładała obronę Polski na tzw. linii Wisły. Szkopuł w tym, że już miesiące temu stanowczo zaprzeczał istnieniu takich planów generał Mieczysław Gocul, b. szef Sztabu Generalnego w latach 2014-2017 (mianowany na drugą kadencję przez prezydenta Dudę):
„Nikt nigdy nie zakładał oddania wschodniej Polski i organizacji obrony na rzece Wisła. To jest zwykła niedorzeczność! Nie znam takiego założenia. Założeniem była operacja obronna manewrowa, a więc zawierająca elementy obrony na kolejnych rubieżach w celu obniżenia potencjału przeciwnika z jednoczesnym uchylaniem się od uderzeń i prowadzenie przeciwuderzenia”.
Szef PiS nie może się powstrzymać, żeby mówiąc o Tusku, nie myśleć o brudzie – używa tego słowa w kontekście lidera Platformy dwa razy w krótkim odstępie czasu. Najpierw – wprost zarzucając mu zdradę Polski:
„Tusk został wybrany do wykonywania brudnych zadań przez swoich sponsorów, ponieważ jest sprawdzonym w praktyce – powiem to wprost – zdrajcą i można mu zaufać, że znów wyprzeda Polskę bez żadnych wyrzutów sumienia. Tusk jest dziś zwykłą marionetką brukselskiej biurokracji i niemieckich planów imperialnych”.
Później – zarzucając mu zdradę nie wprost:
„Tusk szkodził polskiej gospodarce, zepsuł Polskę, podważył nasze bezpieczeństwo i polską suwerenność, a potem porzucił kraj dla wysoko płatnej, śliskiej, nawet brudnej pracy w Brukseli. Bo to była praca na rzecz jego patronów, praca, którą zdobył, płacąc polskimi interesami, majątkiem”.
Nawiasem mówiąc, opisywanie funkcji szefa Rady Europejskiej jako brudnej i śliskiej to nowa jakość w i tak już rozbuchanej antyeuropejskiej retoryce PiS.
Tusk według Kaczyńskiego również „klękał przed Putinem”, na polecenie Berlina chce wpędzić Polaków w nędzę, jest marionetką zachodnich mocarstw, ale jednocześnie jest po prostu zły sam z siebie, a napędza go chęć, by „zwinąć nasz sztandar”. Biało-czerwony oczywiście.
Cały wywiad z Kaczyńskim ma zresztą formę litanii – mnóstwo w nim powtórzeń, wyliczania tych samych przewin Tuska raz za razem w odpowiedzi na kolejne pytania. W jednostajnym, monotonnym rytmie, ciągle czytamy to samo: że Tusk to zdrajca, Tusk to marionetka, Tusk to sprzedawczyk, Tusk to kłamca.
Ale w rozmowie z prezesem znalazło się też miejsce dla litanii wysławiającej Prawo i Sprawiedliwość:
"Tylko Prawu i Sprawiedliwości możecie zaufać
w walce o miejsca pracy i ochronę gospodarki.
Tylko Prawu i Sprawiedliwości możecie zaufać
w walce z putinowską Rosją, w pracy nad odbudową i wzmocnieniem polskiej armii, bezpieczeństwa i suwerenności.
Tylko Prawu i Sprawiedliwości można zaufać,
gdy chodzi o troskę o zwykłych Polaków.
Tylko Prawu i Sprawiedliwości można zaufać,
gdy stawką jest zachowanie świadczeń społecznych i wsparcia dla naszych rodzin.
Tylko Prawu i Sprawiedliwości można zaufać
w walce przeciwko presji ze strony Brukseli, w walce przeciwko imigranckim gettom w naszych miastach".
Podsumowując, w oczach lidera obozu władzy Donald Tusk to postać demoniczna, Najwyższy Zły z gry „Diablo”, polityk, który złego pragnie, zło czyni i do czynienia złego jest wynajęty przez berlińsko-brukselskiego Mefistofelesa. Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Sieci” pokazuje, że PiS nie zamierza prowadzić kampanii wyborczej, tylko odprawiać egzorcyzmy. Miejmy tylko nadzieję, że podczas egzorcyzmów obędzie się bez egzorcyzmów salcesonem ks. Michała Olszewskiego. Choć kiełbasy wyborczej z pewnością nie zabraknie.
PS Zdanie „Czyżby obłęd?” jest często używane przez portal braci Karnowskich jako nadtytuł w tekstach, które krytykują polityków opozycji.
Opozycja
Władza
Jarosław Kaczyński
Donald Tusk
Platforma Obywatelska
Prawo i Sprawiedliwość
Jacek Karnowski
Michał Karnowski
Sieci
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze