„Tak jak wtedy, w ciągu kilku tygodni 10 milionów Polek i Polaków zapisało się do tej naszej wspaniałej Solidarności, tak teraz, 15 października, potrzebujemy 10 mln głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością naszego narodu i Polski, 10 milionów głosów”
Wystąpienie Donalda Tuska w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, 31 sierpnia 2023 w rocznicę Porozumień Gdańskich i powstania NSZZ „Solidarność”.
Zapis z nagrania wideo.
Tytuł, śródtytuły – od redakcji
Podobno w domu jest najtrudniej wzbudzić entuzjazm, więc tutaj, u siebie w Gdańsku, kiedy przygotowywałem się do naszego spotkania, myślałem sobie – ciekawe czy jeszcze mnie gorąco tutaj przywitają, a może niektórzy za dobrze mnie znają?
Ja nie ukrywam, że to spotkanie jest dla mnie wyjątkowym wyzwaniem. Jeśli będzie mi głos trochę drżał, to z autentycznego wzruszenia.
(Okrzyki z sali: Jesteś w domu, jesteś w domu!)
Tak, dziękuję Wam za te słowa, tak, jestem w domu rzeczywiście.
Ja nie mogę zacząć naszego spotkania inaczej niż od wspomnienia. To miejsce, ten dzień zobowiązują nas do pamięci. Jesteśmy cali nastawieni na przyszłość. Moi przyjaciele, którzy dzisiaj ze mną są tutaj, na scenie, tutaj wśród was, wszyscy jesteście właściwie moimi przyjaciółmi, nawet jeśli nie wszyscy się tak dokładnie osobiście znamy.
No tak, ja wiem, że właśnie wspólnie tu w Gdańsku z wami się po prostu tak po ludzku rozmawia. Nie będę przemawiał.
Chcę wam powiedzieć, że te słowa, że jestem w domu, jesteście w domu, one mają tutaj dla mnie szczególne znaczenie. Ja się urodziłem i wychowałem jako dziecko i młody człowiek trzysta metrów stąd.
Moja szkoła średnia to jedynka, o rzut kamieniem od bramy stoczni.
Te słowa rzut kamieniem mają swój dosłowny sens, jak się domyślacie, gdańszczanki i gdańszczanie pamiętają, jak często te miejsca właśnie tu to były także miejsca twardej walki, wymagającej odwagi, poświęcenia.
To jest rzecz, z której jestem najbardziej dumny. To jest największy dar, jaki dostałem od rodziców, od przypadku, od Boga, że urodziłem się dokładnie w tym miejscu. I że na swojej drodze spotykałem ludzi wspaniałych, odważnych, bezinteresownych, ludzi, którzy nigdy się nie poddawali, nawet jeśli sytuacja była bez porównania trudniejsza i bardziej dramatyczna niż dzisiaj.
Moja szkoła podstawowa jest też dosłownie pięćset metrów stąd. Ja w czasie wydarzeń grudniowych [1970 rok], jako szóstoklasista słyszałem te strzały, w ten tragiczny dzień, kiedy Stoczniowcy polegli.
Ja też pamiętam bardzo dokładnie te dni nadziei, salę BHP, to wtedy nie było miejsce celebry, imprez rządowych, to było miejsce, gdzie spotykaliśmy się z taką pełną wiarą, że wszystko jest możliwe, jeśli ludzie dobrej woli, z dobrym przywództwem, a wtedy nikt nie miał wątpliwości, że to dobre przywództwo mamy, że naprawdę do wszystkiego jesteśmy zdolni.
Że jesteśmy powołani jako naród, jako gdańszczanki i gdańszczanie, jako autentyczna wspólnota, że jesteśmy powołani do rzeczy wielkich, do rzeczy zdawałoby się niemożliwych.
Pamiętam też kolejny smutny grudzień i wtedy nas było bardzo niewielu, szczerze powiedziawszy, kiedy ZOMO przygotowywało się do szturmu na stocznię po ogłoszeniu stanu wojennego.
Pamiętam do dziś, ja byłem lekko, powiem szczerze, wtedy przestraszony, ja widziałem Bogdana Borusewicza, który kazał nam się zorganizować i kłaść butlę z acetylenem pod bramą, żeby utrudnić staranowanie tej bramy czołgiem.
Wiecie, waleczność też ma czasami swoje granice, ale będę miał do końca w pamięci tych młodych, bardzo odważnych wydawałoby się, straceńców.
Pamiętam moment szczególny tej historii, dokładnie w tym miejscu. To był rok 1979. Ja już wówczas zaangażowałem się jako student w taki Studencki Komitet Solidarności, współpracowaliśmy wtedy z wolnymi, tymi nielegalnymi związkami zawodowymi i była rocznica, kolejna rocznica wydarzeń grudniowych, oczywiście nie było pomnika.
Pod bramą zgromadziło się kilka tysięcy ludzi, nagle pojawił się Lech Wałęsa, jeszcze wtedy nikt go nie znał poza naprawdę nielicznymi i on wtedy powiedział: słuchajcie, tu ja wam przyrzekam, tutaj za rok będzie stał wielki pomnik Poległych Stoczniowców.
A jeśli nie, to będą nas tysiące i dziesiątki tysięcy, każdy przyjdzie z kamieniem i usypiemy taki kopiec, którego żadna siła już nie zmiecie z powierzchni ziemi.
Dla mnie ta lekcja jest absolutnie wyjątkowa. Dla mnie ta lekcja ma wymiar wręcz biblijny, bo dokładnie rok później, dokładnie rok później, tak jak powiedział wtedy Lech Wałęsa, było nas 100 tysięcy ludzi i odsłanialiśmy Pomnik Poległych Stoczniowców, po zwycięskim strajku sierpniowym.
Bez nienawiści, zdeterminowani, zjednoczeni z taką świadomością, że sytuacja nie jest łatwa, że przed nami jeszcze długa droga, ale że te cuda w polityce, cuda w życiu publicznym się naprawdę zdarzają, jeśli zabierają się za to ludzie zdeterminowani, odważni i bezinteresowni.
I ludzie, którzy nie znoszą kłamstwa, tak naprawdę mam tutaj w ręku wynotowane postulaty. Postulaty z sierpnia 1980 roku. Spisał je wtedy świętej pamięci Aram Rybicki.
Słuchajcie, jakie nazwisko nie wymienię z tamtych lat, z tego Wielkiego Sierpnia i później, z walki w stanie wojennym, to ci ludzie bez wyjątku są dzisiaj albo tu na tej sali, albo na listach Koalicji Obywatelskiej.
Niektórzy z nich przed chwilą do was mówili, w tym nie ma przypadku, tak jak Aram Rybicki, który pisał te słowa. I na tym kończę lekcję historii.
Chociaż przypomnę słowa sprzed 43 lat, czego wtedy chcieli stoczniowcy, gdańscy robotnicy, polska inteligencja, kiedy stanęli, wydawałoby się, do tej beznadziejnej walki z czerwonym reżimem.
Wiecie, że bezpośrednim powodem strajku była bieda. Wydawało się, że podwyżki obiecane dość szybko przez dyrekcję stoczni zamkną ludziom usta. Wtedy kilka dzielnych kobiet tak naprawdę zdecydowało się stanąć w poprzek tym, którzy chcieli ze Stoczni wyjść i powiedziały nie tu chodzi o ważniejszą rzecz, o Solidarność, o innych, o słabszych i o sprawy trochę ważniejsze niż tylko ta jednorazowa podwyżka.
I wtedy powstały też te postulaty, pod którymi de facto podpisała się cała Polska. I kilka dni później cała Polska, dzień po dniu, godzina po godzinie, na początku z niepewnością, z lękiem, tak się dołączały kolejne zakłady pracy, kolejne środowiska, żeby uzyskać od władzy takie rzeczy, przestrzegać zagwarantowaną w konstytucji wolność słowa, druku, publikacji.
Podać w środkach masowego przekazu informację o utworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.
W imieniu wtedy tamtych walczących mówił Lech Wałęsa, ja dzisiaj mówię w waszym imieniu, w imieniu milionów Polek i Polaków: niech media rządowe wreszcie podadzą informację o takich spotkaniach.
My mamy też prawo, tak, jak wtedy stoczniowcy, do doprawdy w mediach. Ja dlatego mówię, że to nie jest lekcja historii.
Wtedy miliony ludzi postanowiło zastrajkować, nie patrząc na ryzyko. Nikt nie był pewien, czy przeżyje ten strajk. I walczyli o tak elementarne rzeczy.
Ja nigdy bym nie pomyślał, że 43 lata później tak naprawdę moglibyśmy i gdyby Aram był wśród nas, znowu spisałby przecież takie postulaty, m.in. o tym, żeby przestało się wylewać kłamstwo i pogarda z mediów rządowych.
Jest taki ósmy postulat: podnieść wynagrodzenie zasadnicze każdego pracownika jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen. Ja od dłuższego czasu krzyczę, grożę, błagam, mówię dajcie choćby polskim nauczycielkom i nauczycielom pół miliona ludzi, którzy pracują za pół darmo, dajcie im chociaż wyrównanie inflacji.
Nie ma w tym przypadku, że jak dzisiaj do was przychodziłem, dowiedziałem się, że premier Morawiecki, dokładnie te same metody stosowali wtedy komuniści w 80 roku, zamiast dać 20 proc. rok temu, obiecał 12 proc. w przyszłym budżecie.
Minister odpowiedzialny za budżet wczoraj poinformował, że to jest 6,6 proc. podwyżki, przy tej inflacji. Wyobrażacie sobie co to ma oznaczać dla tej półmilionowej armii ludzi dobrej woli, którzy uczą nasze dzieci, uczą nasze wnuki i chcą, chcą elementarnej godności i są oszukiwani na każdym kroku, nawet w tak bezczelny sposób jak tuż przed wyborami obiecankami, a fakty są tak dramatycznie inne od tego, co dzisiaj propaganda rządowa proponuje.
Zagwarantować automatyczny wzrost płac równolegle do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza. My dzisiaj dokładnie czujemy to samo, co wówczas robotnicy, którzy przystąpili do strajku. I dzisiaj tak samo Morawiecki i Kaczyński mogą powiedzieć, że rząd się na pewno wyżywi.
I dzisiaj w tych ich rządowych mediach nie dostaniecie informacji. Ja ją mam, o tym, że w przyszłorocznym budżecie nie będzie już tarczy chroniącej, przynajmniej przed niektórymi skutkami inflacji. Że znowu przywrócą VAT na żywność? I to było wielkością tamtego strajku.
Ludzie potrafili zorganizować się przeciwko władzy w sprawach tych największych, najbardziej fundamentalnych i tych konkretnych, życiowych.
Na przykład postulat, to jest naprawdę sprzed 43 lat,
wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje aparatu partyjnego,
poprawić warunki służby zdrowia i zapewnić opiekę medyczną ludziom pracującym.
Zapewnić odpowiednią liczbę miejsc w żłobkach i przedszkolach. Wprowadzić urlop macierzyński płatny. To są postulaty z sierpnia 80 roku.
Ale za tymi konkretnymi postulatami stało też przekonanie, że
trzeba wreszcie głośno powiedzieć, że my Polacy nie będziemy tolerowali kłamstwa i pogardy.
Tak naprawdę największym źródłem siły wówczas strajkujących było przekonanie, że władza nie ma prawa pogardzać prostym człowiekiem.
Wszyscy jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji. Ja to powtarzam właśnie dlatego, że ja tę lekcje przeżywałem tutaj osobiście, razem z wieloma z Was. Że to, co jest najbardziej dokuczliwe, to nie tylko te trudy życia codziennego, to nie tylko drożyzna, to przede wszystkim pogarda władzy wobec zwykłych, prostych ludzi.
To ta nadzwyczajna, taka bezwstydna, bezczelna propaganda kłamstwa. Traktowanie ludzi jak idiotów. Kompletny brak szacunku człowieka do człowieka.
Tak naprawdę wtedy, kiedy rozmawiało się ze strajkującymi robotnikami, stoczniowcami, to to było właściwie pierwszym nie napisanym postulatem – jesteśmy ludźmi. Jesteśmy Polkami i Polakami. Chcemy, aby Polską rządzili ludzie, którzy nas szanują, którzy widzą w nas drugiego człowieka, a nie roboli do wykonywania ciężkiej harówy za półdarmo, karmionych kłamstwami, fałszem.
(oklaski)
I wiecie, jeśli wtedy na początku tysiące, a później miliony ludzi, powstało przeciwko władzy, która rozkładała majątek narodowy, to ja chcę wam powiedzieć, że
(oklaski)
To słynny krwawy Maciej Szczepański, który prowadził wtedy media publiczne, to był harcerz. On nie miał pojęcia, jak naprawdę można wykorzystać, jak się ma władzę, media przeciwko ludziom. Taki Szczepański przy Kurskim to też harcerzyk.
Ale wyobraźcie sobie wtedy ludzie potrafili wstać i zaryzykować wszystko. Tu byli żołnierze sowieckiej armii w naszych granicach. Związek Radziecki był wciąż potężny. W więzieniach siedzieli ludzie za przekonania. A jednak nie wahaliśmy się wtedy.
Przestańmy się wreszcie oszukiwać, ja wiem, ja sam się chciałbym pooszukiwać trochę, chciałbym uwierzyć, że to jest niemożliwe. Ale każdego dnia widzimy, że niestety to jest dokładnie klisza z tamtych zachowań. I że jeśli ta władza zachowuje się dokładnie tak samo jak tamta władza wobec ludzi, to my wszyscy, nieważne, czy masz lat osiemnaście czy osiemdziesiąt, to my wszyscy też powinniśmy zachować się tak, jak wtedy stoczniowcy w Gdańsku.
(owacja: mamy dość, mamy dość!)
I chcę wam powiedzieć coś bardzo optymistycznego, tutaj na ulicach Gdańska też ludzie mojej generacji, też trochę młodsi pamiętają, ile razy trzeba było wychodzić na ulice, jak różni ludzie się łączyli na ulicy. Ja pamiętam do dziś w czasie manifestacji spotykałem i księży, i anarchistów, lewaków, związkowców, liberałów, nie miało to żadnego znaczenia.
Wszyscy wiedzieliśmy, że musimy być solidarni i zjednoczeni, bo dopóki rządzą oni, to my Polacy nie mamy żadnych szans, nawet pospierać się w sposób taki ludzki o nasze pomysły, nasze idee. Dzisiaj jest dokładnie tak samo.
Kolejną wielką lekcją z tamtych czasów, niezwykle aktualną dzisiaj jest zrozumienie tego hasła, wówczas krzyczeliśmy „Nie ma wolności bez Solidarności”.
O co nam wtedy chodziło? Chodziło o to, że jeśli nie będzie zalegalizowana ta wielka Solidarność, jeśli nie odzyskamy zdolności działania, jeśli nie pokażemy tej władzy siły, jeśli nie pokażemy tej władzy, ile nas jest, jeśli nie zmusimy tej władzy do zasadniczego ustępstwa, jakim jest uznanie na nowo, wówczas tej naszej wielkiej patriotycznej organizacji, jaką była Solidarność, to niczego nie wywalczymy.
I później słyszałem także inne słowa, jakże prawdziwe, że
Tu zwracam się do tych, którzy jako szyderstwo założyli i nazwali swoją partię Prawo i Sprawiedliwość, do prezesa Kaczyńskiego. Te słowa o prawdziwej solidarności, sprawiedliwości i miłości, one dzisiaj są wymierzone przeciwko tym, którzy te wartości splugawili.
I chcę powiedzieć, bo jak myślę o przyszłości, to myślę o swoich dzieciach i wnukach, one tu mieszkają w Gdańsku, Sopocie, wiecie, jak je kocham, tak samo jak kocham Gdańsk: jeśli nie umiesz kochać, to nie ubiegaj się o władzę.
(oklaski)
Nie nauczyliście się, wy władcy Polski, nie nauczyliście się kochać ani bliższych, ani dalszych sobie ludzi. Potraficie ich tylko wykorzystywać, upokarzać, zmuszać ich do takich zachowań, jakie wam się wydają właściwe, meblować im życie. Jednego nie potraficie – pomóc ludziom, bo nie kochacie ludzi.
(oklaski)
Ta wielka lekcja zarówno z sierpnia 80 roku, Henia to na pewno będzie pamiętała, gdzie jest Henryka, tu jesteś, Bogdan będzie to pamiętał pewnie najlepiej, do Bogdana Borusewicza się zwracam, nie wiem Waldek Kuczyński też chyba był w tym czasie.
Jak pojawili się w sali BHP ludzie z PZPR, przyszli do tej sali przeprosić, przyszli powiedzieć, że chcą przejść na dobrą stronę, że zrozumieli, jak zobaczyli odważnych, prostych ludzi, że chcą być z nimi. Już nigdy nie chcą być przeciw nim.
Pamiętacie, ilu naszych przyjaciół przeszło z tamtej strony i było liderami później tej wielkiej Solidarności.
Nauczyliśmy się wtedy, żeby nie dzielić się między sobą wtedy, kiedy się walczy o prawdę, o wolność, o miłość, o niepodległość, że to są rzeczy, o które się nie negocjuje, nie debatuje, o nie się walczy.
(oklaski)
I ta lekcja sierpnia, też to zawsze będę pamiętał, Lech Wałęsa powtarzał to zawsze tym najbardziej gorącym głowom, ja byłem też wtedy taki bardziej gotowy do akcji bezpośredniej. Wiadomo, racja wieku i trochę mnie martwiło to, że już koniec tego strajku, a mieliśmy iść wiecie, tak do końca już.
Ale Lech Wałęsa mówił, że on umie wyciągać wnioski, że musimy wszyscy się uczyć, jak zwyciężać, i że lekcja tragicznego grudnia powinna być dla nas pierwszym przykazaniem, że musimy wygrywać bez przemocy, musimy wygrywać bez nienawiści.
Zajmie nam to trochę więcej czasu i zajęło ładnych parę lat, ale zobaczcie cały naród przeszedł przez to piekło lat osiemdziesiątych, coraz bardziej zjednoczony.
To jest też wielka lekcja, która 15 października – i o to błagam wszystkie Polki i Polaków – żeby uchwycili ten historyczny moment.
Ofiary śmiertelne, demonstracje, czołgi na ulicach, tysiące, dziesiątki tysięcy w więzieniach. I dopiero wywalczenie prawa i uczestnictwo w wyborach dokonało tego cudu zwycięstwa. Trzeba było być twardym i
wy musicie być twardzi, ale po to, żeby wykorzystać ten moment, ten jeden jedyny moment, 15 października. Tak jak wtedy 4 czerwca i pogonić ich nie kamieniami, tylko kartą wyborczą.
(oklaski)
Osiem lat walki, a później cud zdarzył się jednego dnia, jak ludzie zrozumieli siłę własnego głosu. Kiedy ludzie zrozumieli, że naprawdę, jak ten moment się pojawia, a on za chwilę, za 40 dni będzie przed nami, to można bez przesadnego poświęcenia, bez krwi, bez ryzyka, bez ryzyka dla naszych dzieci, dla nas samych, można dokonać zmiany.
Wtedy ona graniczyła z cudem, ale się dokonała.
15 października już cudów nie potrzebujemy. Nie musi się rozpaść Związek Radziecki. Nie musi się zdarzyć jakaś nadzwyczajna konstelacja zdarzeń. Potrzebne jest tylko jedno zdarzenie.
Tak jak wtedy, w ciągu kilku tygodni 10 milionów Polek i Polaków zapisało się do tej naszej wspaniałej Solidarności, tak, teraz, 15 października, potrzebujemy nawet się nie zapisać, tylko potrzebujemy dziesięciu milionów głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością naszego narodu i Polski, 10 milionów głosów.
(oklaski)
I tak jak wtedy i w sierpniu 80 roku, i w roku 89, myśmy bardzo poważnie ze sobą rozmawiali. Tutaj w Gdańsku, w tym miejscu, skąd poszło to światło na całą Polskę nie pozwolę sobie na żadne slogany, na żadne puste obietnice, to zwycięstwo nam nie spadnie z nieba.
To nie jest tak, że mamy je w kieszeni. Każdej godziny, każdego dnia my wszyscy musimy przekonać naszych sąsiadów, nasze rodziny, wszędzie tam, gdzie ludzie się wciąż zastanawiają, używajcie tych najprostszych słów, tak jak wtedy te najprostsze słowa zjednoczyły te dziesięć milionów Polaków.
Żadne kombinacje, żadne ideologie, te proste słowa: prawda, przyzwoitość, uczciwość, przejrzystość reguł. Nie wstydźmy się tego. I nie udawajmy, że oni nam tego nie zabrali, oni nam to zabrali, tak jak kiedyś komuniści. I my musimy to odebrać nie dla nas, dla Polski, dla przyszłości, dla naszych dzieci.
(oklaski)
Jeśli będziecie tak, jak wtedy, dziś mówili tym uczciwym, przejrzystym językiem, jeśli trafimy do tych wszystkich, którzy są dzisiaj ofiarami propagandy.
Wiecie dlaczego tak długo trwał ten proces zdobywania wolności, demokracji i niepodległości, m.in. dlatego, że tamta władza miała monopol na informację i zatruwała serca i umysły milionom odbiorców tej propagandy. Oni robią dokładnie to samo.
Ale mamy dzisiaj my więcej możliwości niż stoczniowcy wtedy. To już nie tylko ulotki, nie tylko manifestacje. Najważniejszy będzie wasz głos każdego dnia.
Jeśli przestaniemy udawać, że jest jako tako, jeśli przestaniemy sami przed sobą czasami udawać, że jakoś to będzie, nie, nie będzie jakoś, w Polsce nie może być jakoś, w Polsce może być i będzie najlepiej.
(oklaski)
Jest jeszcze jedna lekcja Solidarności, ja pamiętam te momenty i pewnie większość z was też to pamięta, jak wielka siła w nas rosła, kiedy widzieliśmy, że nie jesteśmy sami.
Czasami słyszę takie komentarze, a po co ten Tusk organizuje jakiś wielki marsz? No przecież tym marszem się nie zmieni władzy. Ale ja odrobiłem lekcję solidarności i wiem, że
wstępem do każdego zwycięstwa jest ta zdolność zobaczenia siebie nawzajem, policzenia się i pokazania władzy, że nas są miliony, że nie jesteśmy pogubieni, osamotnieni, że idziemy razem ręka w rękę.
(oklaski)
Ja widziałem ludzi wtedy, sam byłem jednym z nich, płakaliśmy ze wzruszenia, kiedy co kilka godzin ktoś przyjeżdżał do Stoczni i mówił jestem z zakładu i padała jakaś nazwa nikomu nic nie mówiąca, tu pracuje nas 20, tu jest duża fabryka, tu stocznia północna.
I co chwilę był ten meldunek: dołączamy do was, będziemy razem, będzie nas coraz więcej. Ja pamiętam ten moment, aż zatkało mnie ze wzruszenia, kiedy wreszcie przyszedł ten sygnał Szczecin jest z nami, na Śląsku się ruszyło
I widziałem ich, władzy, przerażone twarze. I tak jak wtedy czułem to tak wyraźnie, że za słowem „MY” kryją się miliony, a za słowem ONI jest kilka tysięcy zdeprawowanych cyników, złodziei.
I my dzisiaj możemy dokładnie to samo zrobić i pokazać. I zobaczycie, na dwa tygodnie przed wyborami, jak zobaczycie wy, jak zobaczymy my i oni, ten marsz Miliona serc w Warszawie, i nas tam będzie milion i nas będzie 10 milionów w innych miastach w całej Polsce.
W każdej polskiej wsi, gminie, w każdym miasteczku i w każdym mieście będą ludzie, którzy będą tego dnia też z nami, a ich będzie raptem parę tysięcy i wtedy znowu będziemy wiedzieli, że my to jest naród, a oni to jest zepsuta władza, którą trzeba zmieść przy pomocy kartki wyborczej.
(oklaski)
Ja muszę na koniec powiedzieć coś, co dla mnie też osobiście jest bardzo ważne, ale przecież też dla was, bo Gdańsk to jest też miasto Pawła Adamowicza, naszego prezydenta.
(oklaski)
I zobaczcie w tym też nie ma przypadku. Na naszych listach w naszych szeregach są praktycznie wszyscy ci, którzy w Sierpniu ruszyli do tej drogi o wolność, niepodległość, Solidarność. Oni wszyscy są dzisiaj praktycznie z nami, z Lechem Wałęsą na czele.
I nie ma w tym przypadku, że z nami tu jest wdowa po Pawle Adamowicz, Magda, jest Piotr Adamowicz, nasz kandydat. Tak jak nie ma przypadku w tym, że Jarosław Wałęsa jest też na naszych listach. I wiecie, że i oni, i my wszyscy razem, my to robimy nie tylko po to, żeby pamiętać.
Dziedzictwo Sierpnia, dziedzictwo Solidarności, dziedzictwo Pawła Adamowicza, to jest coś, co ma wielką wagę na jutro, na pojutrze, dla nas, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków.
Te wartości dobro, uczciwość, przyzwoitość, odwaga one są wieczne. Ale mogą być bezsilne, jeśli zabraknie tych, którzy staną za tymi wartościami.
(oklaski)
I to jest też przecież bardzo praktyczna lekcja. Nie było co do gęby włożyć wtedy, w tym roku 80. Jedyne co naprawdę rosło to dług. Nie chcę dzisiaj wam czytać tych zatrważającym liczb, tak jak już wspomniałem kilku z tamtego reżimu, to też mogę powiedzieć, że
Niby, niby żart, a to nie jest żart, niestety to nie jest żart. Myśmy też wtedy wiedzieli i też krzyczeliśmy, pamiętam, na ulicach skandowaliśmy to hasło „Nie ma chleba bez wolności”.
To jest ten moment, kiedy też musimy sobie wszyscy uświadomić, że tylko państwo dobrze zorganizowane, z uczciwą władzą, gdzie władza szanuje ludzi, gdzie władza niczego nie narzuca, gdzie jest autentyczny samorząd, gdzie to ludzie organizują sobie życie.
Gdzie to ta władza najbliższa ludzi, nasi wójtowie, nasze burmistrzynie, prezydenci, że to oni wspólnie z nami decydują o tym, co się dzieje wokół nas. I my im patrzymy na ręce i tutaj nie ma mowy, żeby te miliardy, a już zaraz biliony, zamieniały się w koszmarny dług i w nadzwyczajne zupełnie majątki ludzi władzy.
Chcę wam powiedzieć, że jeśli każdego dnia w Polsce ludzie płaczą widząc te ceny, kiedy za chwilę, no już większość z was pewnie kupiła, ale niektórzy jeszcze będą kupowali wyprawki do szkół, też łza się w oku pojawi, jak się zobaczy te ceny.
Ale chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli to, co wtedy zrozumieliśmy, nie ma chleba bez wolności, nie będzie poprawy tej sytuacji materialnej, bez tej wielkiej zmiany, jaką musimy Polsce dać 15 października. Życie każdego z nas, całego narodu, ale też każdej z nas, każdego z was, każdej polskiej rodziny poprawi się pod tym jednym warunkiem.
Ja jestem optymistą nie tylko dlatego, że wiem, że dzisiaj wszędzie w Polsce są tacy jak wy, wszędzie. Spotykam ludzi na swojej drodze każdego dnia.
Słuchajcie, czegoś takiego nie było i to przecież nie jest moja zasługa, naprawdę, ja staram się to jakoś zorganizować, staram się poprowadzić pewną drużynę, ale to, że tysiące ludzi przychodzi na każde spotkanie i wszyscy mają w oczach i w sercach dokładnie to samo.
I wszyscy zaczynamy rozumieć dokładnie to samo, nasz los, nasze codzienne życie zależy bezpośrednio od tego, jaka będzie władza.
Ta historia nie musi być dramatyczna. My naprawdę możemy stać się najlepszym miejscem na ziemi jeśli dołożymy do naszych wysiłków do tych czterdziestu lat jeszcze jeden wysiłek.
Nie jesteśmy skazani na złych ludzi u władzy.
Szczerze powiedziawszy sami ich sobie wybieramy, jako Polacy od czasu do czasu, więc też w naszych rękach jest, żeby u władzy stanęli ci, którzy odblokują to, co jest w was, tę energię, miłość do bliskich, miłość do Ojczyzny, gotowość do codziennej pracy, do poświęcenia, do tego wszystkiego co czyni życie pięknym.
(oklaski)
Wczoraj z Rafałem Trzaskowski, on już o tym wspominał byliśmy na Campusie, setki młodych ludzi, gotowych do takiej bardzo gorącej debaty, z pretensjami czasami. Jaka tam jest energia, byłoby grzechem niewybaczalnym gdybyśmy pozwolili na to, że Kaczyński zmarnuje choćby jeden dzień z ich życia.
Jeśliby zmarnowali chociaż zdrowie jednej, jednego z nich, jeśli będą sprowadzali dalej zagrożenie na naszą ojczyznę i na każdą polską rodzinę.
Jeszcze raz powtórzę te słowa: jesteśmy w lepszej sytuacji. Te generacje, które pójdą do tych wyborów, mogą nie płacić wielkiej ceny. Mogą jednym mądrym wysiłkiem odbudować wiarę, nadzieję, miłość to wszystko, co w polskim życiu publicznym tak dzisiaj jest tak nieobecne przez tą złą władzę, a wyrasta na nowo dzięki wam.
(oklaski)
Polki i Polacy mają prawo do szczęścia, do wolności. Szczęśliwej Polski już czas – te słowa padły ze sceny niedaleko tu w Sopocie, i pamiętacie, jak ludzie nagle wszyscy wstali, zaświecili telefonami, zareagowali tak spontanicznie, bo nagle jakby dotarło do nas wszystkich, że to już jest ten czas.
Jest czas szczęśliwej Polski, szczęśliwych polskich rodzin. Bez tej zmory codziennej, bez tego właśnie kłamstwa, pogardy, narastającej przemocy, to jest naprawdę jeden wysiłek.
I wielkich nadziei i marzeń przyszłych pokoleń. Zrobicie to. Wiem, jestem o tym przekonany. Proszę, nieście te słowa tak daleko, jak się da.
(oklaski i skandowanie Zwyciężymy! Zwyciężymy!)
Pamiętam, też pamiętacie Lecha Wałęsę, strajk się zakończył, zwycięstwo, Lech Wałęsa z bramy powiedział do nas: mamy swoje niezależne samorządne związki zawodowe Solidarność, od jutra idziemy do roboty.
Więc chcę wam powiedzieć będziemy mieli w rękach nasze karty wyborcze, mamy dobrą organizację. Mamy 50 tysięcy ludzi, którzy już zapisali się do kontrolowania wyborów.
Jest nas naprawdę miliony ludzi gotowych do tego, żeby zmienić Polskę, więc proszę was mamy wszystko, co jest potrzebne, od jutra do roboty! Zostało nam 40 dni, 10 milionów głosów do zwycięstwa, do lepszej Polski.
Trzymajcie się!
Spisała Wanda Ostrowska
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze