0:000:00

0:00

Zgodnie z rozporządzeniem wydanym 14 lipca 2017 roku przez marszałka Kuchcińskiego, ostatnie przed wakacjami posiedzenie Sejmu odbywa się bez obywateli i obywatelek. A to wszystko, gdy procedowane są ustawy decydujące dla państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego. Rozporządzenie miało być wymierzone w protestujących przeciwko zmianom w sądownictwie.

Ale w cieniu ustawy o Sądzie Najwyższym PiS przepycha też projekt ustawy o Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Ten trafił już do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Wniosek wszystkich parlamentarnych klubów opozycyjnych o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu został odrzucony przez posłów PiS na samym początku obrad posiedzenia Sejmu 18 lipca 2017 roku.

Mimo planów, by ustawę przeprowadzić przez Komisję pierwszego dnia, punkt trzeci spadł z harmonogramu, podobnie jak wiele punktów z wtorkowych obrad. Zostanie rozpatrzony 19 lipca 2017 roku.

Zgodnie z rozporządzeniem debata nad ustawą, która wywraca sposób finansowania trzeciego sektora i de facto powierza kontrolę nad organizacjami społecznymi rządowi, odbędzie się bez udziału adresatów projektu - działaczy i działaczek organizacji pozarządowych. Na przekór apelom marszałek Kuchciński nie zgodził się na ich obecność.

17 lipca 2017 roku marszałek Kuchciński zrobił wyjątek i na wysłuchanie publiczne ustawy o Sądzie Najwyższym wpuścił przedstawicieli środowiska sędziowskiego m.in. prof. Rzeplińskiego czy prezeskę SN - Magdalenę Gersdorf.

Organizacje pozarządowe idą tym samym tropem. 17 lipca 2017 roku Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych wysłała listy do posłów i posłanek rządzącej partii, a także członków Komisji Polityki Społecznej z prośbą o zorganizowanie wysłuchania publicznego. Podczas pierwszego czytania projektu ustawy minister kultury Piotr Gliński deklarował, że rząd jest „gotowy na wysłuchanie publiczne”, niemniej zastrzegł również, że warunkiem jego przeprowadzenia jest to, że

nie przeszkodzi ono w szybkim powołaniu nowej instytucji.

Monika Wielichowska: "organizacje pozarządowe morduje się po cichu"

Na apele organizacji pozarządowych zareagowały partie opozycyjne. Wszystkie kluby wniosły - bezskutecznie - o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. PO zamierza złożyć wniosek wysłuchanie publiczne. Jednak według posłanki PO Moniki Wielichowskiej (Pełnomocniczki ds. Równego Traktowania w Gabinecie Cieni PO) szanse na powodzenie są nikłe. "PiS chce procedować ustawę jak najszybciej, aby Centrum ruszyło od września. Ta ustawa ma też bardzo krótkie vacatio legis - 14 dni".

Wielichowska zamierza odnosić się przede wszystkim do kwestii finansowych: "Będę poruszać kwestię rozdawnictwa pieniędzy w trybie niekonkursowym i nieprzejrzystym. Ustawa w tym kształcie daje kompetencje dyrektorowi Centrum, który powoływany jest na 5 lat, do udzielania dotacji bez konkursów, bez przejrzystości, aż do 200 tysięcy złotych. Ustawa ma powołać Komitet ds. Pożytku Publicznego, tyle tylko, że próżno w nim szukać reprezentacji organizacji pozarządowych - co jest absolutnym zaprzeczeniem dorobku ostatnich lat" - mówiła OKO.press.

"Organizacje pozarządowe brały udział w tzw. konsultacjach, jednak jest przynajmniej jedno "ale". Konsultacje dotyczyły innego projektu niż ten, który wpłynął do prac w parlamencie. Przyznał to podczas I czytania projektu w Sejmie wicepremier Gliński. 95 proc. jest starej wersji, ale 5 proc. nowej. I te 5 proc. robi znaczącą różnicę. Choć to nie robi różnicy. I pierwotny, i procedowany projekt jest mocno skrytykowany przez III sektor. Minister Lipiński podczas Konwentu Rad Pożytku Publicznego zapewniał organizacje pozarządowe, że projekt będzie dalej konsultowany i tworzony wspólnie z sektorem. Powtórzył to wicepremier Gliński. Ale nie będzie. Niezależność NGO zostanie stłamszona po cichu".

Ustawa zagraża niezależności organizacji pozarządowych

PiS przepycha projekt wbrew organizacjom pozarządowym. O zagrożeniach jakie niesie nowy sposób rozdzielania środków dla sektora obywatelskiego wypowiedział się też Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Podkreślał, że ustawa stoi w sprzeczności z prawem międzynarodowym - standardami OBWE i Komisji Weneckiej. Według niego ustawa godzi w prawo wolności zrzeszania się.

Zastrzeżenia ma też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W stanowisku wydanym 17 lipca 2017 roku zaznacza, że

"przyjęcie projektu ustawy w obecnym kształcie będzie stanowiło odwrót od idei wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i wprowadzi systemowe zagrożenie dla niezależnego funkcjonowania i rozwoju organizacji pozarządowych w Polsce".

Według HFPC, to rząd będzie sprawował kontrolę nad powołaną agencją „a w konsekwencji kierunek działań Narodowego Instytutu będzie zmieniał się po każdej zmianie politycznej, a tym samym nie będzie gwarantował stabilnego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego”.

Fundacja zwróciła też uwagę na punkt wskazywany od miesięcy przez organizacje pozarządowe, że wpływ przedstawicieli organizacji na działalność Instytutu będzie znikomy.

"Projekt przewiduje miejsce dla 5 przedstawicieli organizacji pozarządowych w 11-osobowej Radzie Instytutu. Jednak rola Rady została zmarginalizowania – kompetencją Rady będzie głównie wydawanie opinii co do m.in. planów działania i planów finansowych Instytutu".

Przeczytaj także:

„Kurcząca się” przestrzeń dla społeczeństwa obywatelskiego

Zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka ustawa o Narodowym Instytucie Wolności wpisuje się w globalne zjawisko - kurczącej się przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego (shrinking civil society space). Jako przykład podają medialną nagonkę na organizacje pozarządowe, która w mediach publicznych niemal nieprzerwanie trwa w Polsce od 2016 roku i polega na podawaniu nieprawdziwych lub nierzetelnych informacji, które mają zdyskredytować NGO'sy.

Na koniec HFPC zaznacza: "Najważniejsze ustawy ustrojowe nie są konsultowane z obywatelami, zaś ewentualne przedstawiane opinie i uwagi są ignorowane podczas prac ustawodawczych.

Prace komisji nad ustawą o Narodowym Instytucie Wolności odbędą się bez udziału organizacji pozarządowych, które nie zostały wpuszczone do Sejmu. Tym samym powołanie Instytutu nie rozwiąże głównego wyzwania przed którym stoimy – zniechęcania obywateli do angażowania się w sprawy publiczne”.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze