Franciszek już w pierwszym wystąpieniu w Polsce ogłosił naukę moralną o przyjmowaniu uchodźców. Jego słowa mogły dać do myślenia czołówce polityków prawicy, którzy mają usta mają pełne wiary, ale podsycają lęk i niechęć do uchodźców. Ale czy dały? Niektórzy już zdążyli odrzucić nauczanie papieża.
Prezydent Andrzej Duda w powitalnym przemówieniu na Wawelu 27 lipca 2016 nazwał papieża Franciszka „pasterzem”, „duchowym wsparciem”, „drogowskazem”, „radością, nadzieją i miłością” oraz „tym, który niesie dobro”.
„Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, Ojcze Święty, że jesteś między nami. I czekamy na Twoje słowo” - zakończył swoje wystąpienie prezydent.
Papież Franciszek odpowiedział konkretami. Poruszył m.in. trudny dla władz i Episkopatu temat uchodźców.
Papież w swoim przemówieniu odrzucił pomysł, którym Prawo i Sprawiedliwość zasłania się od kilku miesięcy: że Polska będzie pomagać, działając na rzecz pokoju na świecie i wspierając uchodźców poza granicami Polski.
Wypowiedź Franciszka na temat jest jednoznaczna: „Potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu”, a „równocześnie trzeba zabiegać o współpracę i koordynację w celu znalezienia rozwiązania konfliktów i wojen . „Ta kwestia wymaga mądrości i miłosierdzia, aby przezwyciężyć lęki”. W przemówieniu 28 lipca modlił się do Boga, by "zaangażował nas wszystkich w przygodę miłosierdzia".
„OKO” wybrało wypowiedzi kilkorga polityków deklarujących wiarę katolicką i sprawujących władzę, które stoją w jawnej sprzeczności ze słowami papieża.
Jeżeli rzeczywiście, jak ogłosił Andrzej Duda, czekali na naukę Franciszka jako swego „pasterza” i „drogowskazu”, to powinni po jego przemówieniu zmienić swoje stanowisko w sprawie uchodźców.
Premier RP jest polityczką sprytną, więc odmówiła prośbie papieża jeszcze zanim została ona wypowiedziana. W wywiadzie dla tygodnika „wSieci” 25 lipca 2016 premier zapowiedziała, że „napływ ludzi z Bliskiego Wschodu jest wykluczony, bo Polska będzie pomagać poza granicami”. Trzy dni po publikacji rozmowy papież zaapelował o połączenie tych działań, a nie traktowanie ich jako alternatywy rozłącznej.
Nie ma ceny za bezpieczeństwo Polaków. Nie cofniemy się. To nie znaczy, że chcemy pomagać, ale poza naszymi granicami. (...) Napływ do Polski ludzi z krajów Bliskiego Wschodu jest wykluczony.
Od tego czasu szefowa rządu nie wypowiadała się na temat uchodźców. Nie wiemy więc, czy kontakt z Ojcem Świętym obudził w niej "mądrość i/lub miłosierdzie".
Niedawne oskarżenie Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Platformy Obywatelskiej w świetle wypowiedzi papieża nabiera nowego znaczenia – staje się w zasadzie pochwałą, ponieważ rząd PO-PSL wedle relacji prezesa PiS chciał zachowywać się zgodnie z etyczną nauką Franciszka.
Politycy dzisiejszej opozycji nie tak dawno twierdzili, że Polska jest w stanie przyjąć każdą liczbę uchodźców. (...) chcieli narzucić nam przymusowe przyjęcie imigrantów.
Problem w tym, że wypowiedź Kaczyńskiego jest fałszywa. Platforma Obywatelska co prawda zgodziła się na przyjęcie przez Polskę kilku tysięcy uchodźców, ale to właśnie negocjatorzy rządu Ewy Kopacz doprowadzili do tego, że z oryginalnej propozycji Komisji Europejskiej wykreślony został algorytm, który wyznaczał, ilu uchodźców ma przyjąć dane państwo. Również PO nie może więc powoływać się na Franciszka – bo raczej osłabiali niż wzmacniali solidarność z uchodźcami.
Prezes PiS pod wpływem papieża może też poddać refleksji swoją wypowiedź o przybywających do Europy uchodżcach: "Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie. No i są pewne przecież różnice związane z geografią – różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne" (zobacz hasło „pasożyty” w słowniku pisowsko-polskim OKO.press)
Wicepremier i minister nauki wielokrotnie głosił hasła wymierzone w uchodźców, którzy są wyznawcami islamu. Jego zdaniem – wbrew danym statystycznym i ekspertom – stanowią oni zagrożenie. Minister nauki wręcz chwali się tym, że jako pierwszy zaczął rozpowszechniać takie stereotypy, których nie potwierdzają naukowcy.
Chyba jako pierwszy polityk, w 2014 roku powiedziałem, że powinniśmy się przeciwstawić tej fali imigracji i nie wpuszczać do Polski migrantów z krajów islamskich.
Minister nauki jest raczej stracony dla ewangelizacji. Już po środowym przemówieniu Franciszka dowiódł, że albo nie słuchał uważnie głowy Kościoła katolickiego, albo odbiór przekazu miłosierdzia utrudnia mu lęk, o którym mówił papież. „Czym innym jest troska o uchodźców, czym innym otwieranie granic dla tych, którzy chcą zniszczyć naszą kulturę, a być może zabić” – mówił Gowin przed kamerą „Dziennika Gazety Prawnej”.
Minister spraw wewnętrznych jest – obok pisowców Krystyny Pawłowicz i Patryka Jakiego czy skrajnego nacjonalisty Roberta Winnickiego – jednym z tych polityków, którzy najaktywniej „podsycają lęk wobec muzułmanów”. Tak to zjawisko nazwał Watykan w biuletynie rozesłanym 23 lipca 2016 do mediów. I słusznie, nawet jeżeli zdanie zniknęło potem z oświadczenia.
Po wysłuchaniu słów papieża Franciszka minister Błaszczak może przemyśleć swoje wypowiedzi na temat przyczyn zamachów terrorystycznych, wielokulturowości oraz współistnienia różnych grup etnicznych i wyznaniowych.
[o zamachach w Nicei] To jest konsekwencja polityki multi-kulti.
Warta przemyślenia jest również teza, że PiS uratowało Polskę przed uchodźcami. Mimo iż nieprawdziwa, to w świetle słów papieża oznacza, że PiS po prostu nie ma odwagi podjąć moralnie słusznej decyzji.
Francja jest w dużo trudniejszej sytuacji. Polska by w takiej sytuacji się znalazła gdyby nie zmiana rządów. Już mielibyśmy tysiące imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, bo tak zdecydowała koalicja PO-PSL.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze