0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Pierwsze doniesienia o zatruciu Odry pojawiły się w połowie lipca. Zanieczyszczenie i śnięte ryby płynęły Kanałem Gliwickim, który w Kędzierzynie-Koźlu wpada do Odry. Do dziś nie wiemy, czy tamto zanieczyszczenie ma związek z katastrofą ekologiczną na całej długości rzeki, o której właśnie zrobiło się głośno.

O sprawie zaczęli alarmować wędkarze z Dolnego Śląska. W okolicy Oławy wyłowili tysiące martwych ryb, opowiadali o koszmarnym odorze unoszącym się nad wodą. Był koniec lipca 2022.

Co w tym czasie robił Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, czyli organu odpowiadającego za rzeki w całym kraju? Wrzucał na Twittera zdjęcia swojego psa, chwalił się rejsem po Wiśle, był na Festiwalu Słowian i Wikingów w Wolinie, pisał o cenie wywozu ścieków.

Dopiero 9 sierpnia, dwa tygodnie po doniesieniach z Oławy i niemal miesiąc po pomorze ryb w Kanale Gliwickim napisał: "Z Odry wyłowiono kilka ton śniętych ryb. WIOŚ zawiadamia prokuraturę". Dzień później: "Współpracujemy ściśle z organami ścigania, i liczymy, że szybko sprawcy zostaną ukarani". Na konferencji prasowej 10 sierpnia mówił, że pogłoski o śmierci Odry na całej długości są przesadzone.

Szukanie winnego

I być może aktywność twitterowa prezesa Wód Polskich nie byłaby tak znamienna, gdyby nie jego zupełnie odwrotna reakcja w październiku 2020, kiedy do Wisły dostały się nieczystości z Oczyszczalni Ścieków "Czajka" w Warszawie. Daca publikował wtedy kilka tweetów dziennie, wrzucał zdjęcia, grzmiał o katastrofie ekologicznej, podawał dane z monitoringu jakości wody. W przypadku Czajki szybko znalazł winnego - został nim prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tym razem o winnego trudniej, a trujące substancje płyną Odrą, coraz bardziej zbliżając się do Bałtyku.

Przeczytaj także:

"Kiedy usłyszałem o tym, co się dzieje w Odrze, pomyślałem: tego nie można tak zostawić. Najpierw przeraziło mnie, że o wszystkim dowiadujemy się nie od służb, ale od ludzi znad Odry. Główne media milczą, publiczne tym bardziej. A tam jest przecież rzeka, żywy ekosystem, tam giną tysiące istnień. I to nie od wczoraj. Gdyby nie mieszkańcy i aktywiści, nie dowiedzielibyśmy się o tym, bo rządzący nie są w stanie wziąć za nic odpowiedzialności. Uznałem, że nie można tak tego zostawić — trzeba zrobić wszystko, co się da" - opowiada Daniel Petryczkiewicz, obrońca rzeki Małej na Mazowszu, aktywista i fotograf.

Wyślij martwą rybę Wodom Polskim

Najpierw wymyślił akcję wysyłania zdjęć śniętych ryb do Wód Polskich, które na swoim Facebooku ogłosiły konkurs na najładniejsze rzeczne fotografie do specjalnego kalendarza. "Ale to było za mało. W końcu skontaktowaliśmy się z Akcją Demokracją i tak powstała petycja o odwołanie prezesa Wód Polskich" - opowiada.

W petycji, która trafiła do sieci w czwartek 11 sierpnia wieczorem, napisał (publikujemy treść w całości):

"Od lipca 2022 roku w Odrze, drugiej największej polskiej rzece, znajdowane są setki martwych ryb. W pierwszym tygodniu sierpnia sytuacja wymknęła się spod kontroli, zmieniając się w największą na tej rzece katastrofę ekologiczną. Skażona nieznanymi substancjami rzeka niesie tysiące ton martwych zwierząt: ryb, bobrów, setek niezidentyfikowanych istnień (np. małży), przyrodnicy raportują pierwsze martwe ptaki, w tym bociany.

Wody Polskie, znając doskonale sytuację, przez ponad miesiąc nie zrobiły NIC, nawet kiedy sytuacja była alarmowa. Zareagowały lakonicznie dopiero 10 sierpnia 2022 pod gigantycznym naciskiem w mediach społecznościowych.

Tym samym decydenci Wód Polskich kierowani przez prezesa Daca narazili życie i zdrowie mieszkańców Doliny Odry, ich dzieci i zwierząt. Są winni ekologicznej hekatombie setek tysięcy rzecznych stworzeń. Nie pozwólmy tego zostawić bezkarnie!"

Prawie 7 tysięcy podpisów

W ciągu 14 godzin od publikacji petycji o odwołanie Przemysława Dacy podpisało ją 6 599 osób (stan na 11:30).

"Nie chciałem, żeby pod petycją była podpisana duża organizacja. Chciałem, żebym to był ja, zwykły obywatel. Nie myślę o efekcie, czy go odwołają, czy nie (choć czuję, że taki scenariusz jest możliwy). Moim odruchem moralnym jest reakcja na zło, które się dzieje na naszych oczach" - mówi Daniel w rozmowie z OKO.press.

Patriotyzm Wód Polskich

"Ten człowiek naraził nas na niebezpieczeństwo. Jedyne, co robi, to stosuje spychologię: to nie my, wszystko nie my, wszystko wina samorządów, aktywistów, my nic nie mamy z tym wspólnego. To co w takim razie Wody Polskie robią? Za co są odpowiedzialne?

Bo jak jest wniosek, żeby przyjechać z koparką i przekopać koryto rzeki, to reagują w dobę. A na zgłoszenia o zatruciu drugiej największej polskiej rzeki reagują dopiero wtedy, kiedy nie mogą już tego ignorować

Zastanawia mnie, jak ci ludzie godzą swój »patriotyzm« z tym, że pozwalają ginąć symbolom Polski. Odra jest jednym z takich symboli. Pozwalają też ginąć bocianom, już wiemy o kilku martwych osobnikach nad Odrą. Jak oni to godzą? To jest tak bardzo papierowe" - denerwuje się.

11 sierpnia, na drugiej konferencji prasowej, Przemysław Daca mówił już o poważnej katastrofie ekologicznej, 10 tonach wyłowionych ryb i kilkunastu milionach strat. O przyczynach katastrofy, wynikach badań czy planie na odbudowę ekosystemu - ani słowa.

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze