Stanisław Tyszka z Kukiz '15 stwierdził, że podwyższanie pensji minimalnej nie jest drogą do podwyższania płac. Ale taką drogę obrały niemal wszystkie kraje, które uważamy za cywilizowane. Tyszka uważa również, że płace wzrosną, jeśli obniżymy podatki. Ale w krajach, gdzie płace są wyższe, zazwyczaj wyższe są również podatki
Etatystom i socjalistom wszelkiej maści wydaje się, że można zadekretować wynagrodzenia, to znaczy, że rząd coś ustali i Polacy będą zarabiali więcej. Nie tędy droga.
Zajmijmy się najpierw płacą minimalną. A nieco później jej wpływem na szarą strefę.
Najświeższe dane GUS dotyczące tego, ile osób pracuje na minimalnej krajowej, pochodzą z 2015 roku. Wtedy płaca minimalna wynosiła 1750 zł brutto, a takie wynagrodzenie uzyskiwało 1,36 mln osób, czyli ok. 13 proc. zatrudnionych na umowę o pracę.
Choć płaca minimalna w Polsce jest podwyższana przez kolejne rządy, to odsetek osób na minimalnej płacy stale wynosi około 13 proc. wszystkich zatrudnionych (przynajmniej od roku 2012, czyli od momentu, kiedy GUS bada liczbę osób zatrudnionych za minimalną płacę). To mniej więcej 1,3 mln osób.
Wicemarszałek Tyszka stwierdza, że podnoszenie płacy minimalnej nie powinno być instrumentem, który podnosi wynagrodzenia Polaków. „Nie tędy droga” – ocenia. Tymczasem szef Instytutu Badań Strukturalnych Piotr Lewandowski, który badał ten temat, w wywiadzie udzielonym Adrianie Rozwadowskiej z "Wyborczej" stwierdza, że wprowadzenie i podwyższanie płacy minimalnej jest jedną z najpopularniejszych polityk rynku pracy na świecie.
„Jej brak jest już wyłącznie domeną krajów bardzo nisko rozwiniętych” – mówi Lewandowski. Badacz stwierdza, że w 22 na 28 państw UE istnieją krajowe płace minimalne, a tam gdzie ich nie ma, minimalne wynagrodzenia są ustalane branżowo. Rzeczywiście, za sugestią Stanisława Tyszki można wybrać inną drogę niż minimalne wynagrodzenie, ale byłaby to droga nisko rozwiniętych krajów.
Spór dotyczy nie tego, czy podwyższanie płacy minimalnej podwyższa wynagrodzenia – bo to jest oczywiste, tylko czy ma negatywne skutki dla części pracujących. I rzeczywiście może mieć takie skutki dla osób nisko wykwalifikowanych. Trzeba jednak – podobnie jak przy projektowaniu wszystkich polityk publicznych – ważyć interesy. Czy utrata niewielkiej części miejsc pracy jest gorsza niż podniesienie standardu życia osób (w Polsce ok. 1,3 mln) zatrudnionych na płacy minimalnej? Według Lewandowskiego, wśród ekonomistów istnieje zgoda co do tego, że płaca minimalna ma więcej plusów niż minusów.
Jednym z plusów jest wzrost wydajności pracy. Międzynarodowa Organizacja Pracy przedstawia dowody, że płaca minimalna wymusza zwiększenie wydajności pracy w części przedsiębiorstw. Zwiększa również motywację do pracy samych pracowników.
Droga do wyższych pensji Polaków prowadziłaby przez obniżkę podatków.
Sprawdźmy, czy pracownicy z szarej strefy (którzy nie płacą żadnych podatków od dochodu) rzeczywiście zarabiają więcej niż pracownicy legalnie zatrudnieni. Według niewypowiedzianego założenia podatki powodują, że ludzie dostają mniej na rękę.
Prof. Joanna Tyrowicz dowodzi jednak, że w oficjalnej gospodarce „statystyczni bliźniacy” osób z szarej strefy (a więc osoby na podobnych stanowiskach, o podobnym zakresie obowiązków etc.) zarabiają w Polsce na rękę więcej.
Ale zazwyczaj jest tak, że tam gdzie podatki są wyższe, i/lub bardziej progresywne, tam zarabia się więcej. Relacja między wysokością opodatkowania, a tym co dostajemy do ręki, jest o wiele bardziej skomplikowana niż sugerują to wolnorynkowi radykałowie.
Podwyższanie pensji minimalnej rodzi bardzo poważne ryzyko powiększania szarej strefy.
Po pierwsze, płaca minimalna w Polsce jest podwyższana przez rządy od lat. Jeżeli byłoby tak, że płaca minimalna zwiększa szarą strefę, ta druga rozrastałaby się. Tymczasem dzieje się odwrotnie. Badania prowadzone przez GUS wskazują, że od 1995 roku szara strefa w Polsce się kurczy, pomimo corocznego podwyższania płacy minimalnej. W 1995 roku w szarej strefie pracowało 2,199 mln Polaków, a w 2014 (najświeższe badania) już „tylko” 711 tys.
Największa zmiana zaszła między 2004 a 2009 rokiem (badania nad szarą strefą nie są prowadzone co roku, a raz na kilka lat). Wtedy szara strefa zmniejszyła się z 1,317 mln pracujących do 785 tys. Było to związane oczywiście z otworzeniem się europejskiego rynku dla naszych rodaków.
Należy też pamiętać o tym, że większość osób, których główny dochód pochodzi z szarej strefy, jest zazwyczaj (w 57,8 proc.) zatrudniana przez osoby prywatne, a „jedynie” 39,5 proc. z nich zatrudniają firmy. A istnienie - bądź nie istnienie - płacy minimalnej w małym stopniu oddziałuje na osoby prywatne, których motywacje do zatrudniania pracowników na czarno są często „pozafiskalne”: przyzwyczajenie, wygodnictwo, często osoby pracujące na czarno to szwagier np. pomagający remontować łazienkę, czy kuzynka opiekująca się dzieckiem, czyli mamy tutaj do czynienia z pewnymi więzami zaufania.
Z drugiej strony, jeśli porównamy wysokość płacy minimalnej i wielkość szarej strefy w różnych krajach europejskich, okaże się, że
korelacja jest w zasadzie odwrotna – im wyższa płaca minimalna, tym generalnie niższa szara strefa.
Średnio szara strefa w 31 krajach europejskich wynosiła 19,2 proc. PKB. W Polsce – 25 proc. A w krajach o wysokiej płacy minimalnej, takich jak Luksemburg (1998,58 euro miesięcznie) – 8,2 proc., Belgia (1531,93 euro miesięcznie) – 17,1, Holandia (1551,60 euro miesięcznie) – 9,8 proc., czy Francja (1480,2 euro miesięcznie) – 11 proc.
Nie oznacza to oczywiście, że podwyższanie płacy minimalnej automatycznie powoduje zmniejszanie się szarej strefy. Oznacza to, że kraje z wysoką płacą minimalną mogą mieć lepsze instytucje kontrolujące pracodawców, czy kulturę zatrudnienia, która piętnuje osoby zatrudniające pracowników na czarno.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze