0:000:00

0:00

Prawa autorskie: strona prezydenta Białorusistrona prezydenta Bi...

Opisywane tu wydarzenia miały miejsce do godz. 14:00 polskiego czasu 24 lutego. To ważne zastrzeżenie, bo sytuacja dynamicznie się zmienia z godziny na godzinę.

Na pierwszej porannej konferencji prasowej prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego, rzecznik Trójstronnej Grupy Kontaktowej w sprawie Ukrainy Oleksij Arestowicz tłumaczył, że na granicy Ukrainy z Białorusią regularnie dochodzi do starć według powtarzającego się schematu: wjazdu niewielkich oddziałów składających się z dwóch/trzech czołgów i kilku pojazdów opancerzonych, które napotykają opór ze strony ukraińskich sił i zawracają.

Zdjęcia zniszczeń na granicy w obwodzie kijowskim publikowane przez ukraińskie MSW

Ukraińska służba prasowa informowała również o ostrzeliwaniu Ukrainy rakietami z terytoriom Białorusi, z obwodu mohylowskiego. Informacje potwierdzali użytkownicy mediów społecznościowych.

Przeczytaj także:

Teraz spływa jednak coraz więcej informacji o znaczących starciach w obwodzie kijowskim, który graniczy wyłącznie z Białorusią. To z terenu Białorusi do Ukrainy wleciały śmigłowce uczestniczące w ofensywnie w na lotnisko w mieście Hostomel niedaleko Kijowa.

Zdjęcie zrobione na terytorium Białorusi.

Białoruscy użytkownicy Telegrama wzdłuż całej granicy z Ukrainą, przesyłają wideo i zdjęcia kolumn rosyjskich wojsk kierujących się w stronę Ukrainy. Większość jest nieoznakowana lub ma zaszyfrowane oznaczenia.

Deklaracje Łukaszenki

W czasie kiedy do sieci trafiały wideo dokumentujące ostrzał Ukrainy z terytorium Białorusi, Aleksandr Łukaszenka wystąpił przed białoruskimi propagandowymi mediami, przekonując, że białoruskie wojska nie będą brały czynnego udziału w ataku na Ukrainę.

W swojej wypowiedzi wyrażał wdzięczność Putinowi za to, że ten informował go o wszystkich planach i przebiegu zbrojnych działań na terenie Ukrainy.

Jednocześnie przekonywał, że ukraińscy wojskowi byli dwukrotnie ostrzegani przez białoruskich kolegów o możliwej operacji i jej przebiegu. Zdaniem Łukaszenki Ukraińcy nic z tą informacją nie zrobili.

Łukaszenka mówił też o zapewnieniach otrzymanych od Putina, że ewentualny atak na terytorium Białorusi Rosja potraktuje jako atak na jej własne terytorium. Zapowiedział też oświadczenie w sprawie opinii o przyznaniu tzw. „Ługańskiej i Donieckiej Republikom Ludowym” niepodległości, które będzie „w interesie naszym i Rosji”.

Wojna Białorusi z Ukrainą

Pawieł Usau, białoruski politolog, jednoznacznie interpretuje działania białoruskich władz: „po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, Białoruś jako niezależne państwo, nie istnieje”.

Białoruscy komentatorzy polityczni są w tej kwestii właściwie jednomyślni. Usauowi wtóruje historyk, profesor Andrej Zubau, tłumaczący, że atak na Ukrainę wyznacza decydujący moment w historii reżimów funkcjonujących od 30 lat w Białorusi i w Rosji.

Zubau nie ma złudzeń co do zachowania białoruskiej armii, która według jego informacji już w 2019 roku funkcjonowała pod nadzorem kolegów z Rosji. Historyk przypomina też, że białoruskie KGB i służby specjalne od lat są właściwie przedłużeniem swoich rosyjskich odpowiedników.

W białoruskich mediach społecznościowych krążą zdjęcia dowodzące mobilizacji białoruskich wojskowych i studentów wojskowych uczelni z wydziału logistyki.

Zubau nazywa obecną sytuację w Białorusi de facto rosyjską okupacją i przekonuje, że w przypadku sukcesu Putina w Ukrainie, Białorusini i Rosjanie nie będą mogli liczyć na wolność w najbliższej przyszłości. Jednocześnie jego zdaniem w przypadku przegranej Putina sytuacja może się diametralnie i szybko zmienić, ale również nie bez zamętu, którego skutki trudno przewidzieć.

Napięcie w Białorusi

Białoruskie władze spodziewają się niepokojów. Według informacji pochodzącej od użytkowników mediów społecznościowych, w jednostkach milicji trwa mobilizacja, a wszystkie objawy „niesankcjonowanych zebrań” albo „użycia zakazanych symboli”, czyli tych używanych między innymi w trakcie protestów 2020 roku, mają być tłumione w zarodku.

Propagandowe kanały informacyjne publikują zdjęcia z białoruskich przygranicznych miejscowości, które mają przedstawiać panujący tam spokój, a pokazują rozorane gąsienicami drogi. Dochodzą również informacje o ewakuacji mieszkańców małych, przygranicznych wiosek do większych miejscowości w tych okręgach.

Jednocześnie białoruska część Telegramu, podobnie jak cała przestrzeń rosyjskojęzycznych mediów społecznościowych, mierzy się dzisiaj z bezprecedensowym zalewem fake newsów na temat sytuacji militarnej w Ukrainie.

Niepokój Białorusinów wyraźnie widać już teraz w sklepach, bankach i kantorach. Przed instytucjami finansowymi i stacjami benzynowymi tworzą się długie kolejki. Natężenie transakcji spowodowało, że już kilka białoruskich banków zwyczajnie wyłączyło informację o kursie wymiany walut. Część innych ograniczyła możliwość transakcji.

Według niezależnych sondaży z początku lutego 2022 roku, Białorusini nie tylko kategorycznie nie chcą udziału swego kraju w wojnie z Ukrainą (ponad 79 proc. badanych), ale też nie chcą, by Białoruś stawała w tym konflikcie po stronie Rosji (56 proc. badanych, tylko 18 proc. tego chce). 57 proc. badanych uważa udział Białorusi w tej agresji za katastrofę.

Udostępnij:

Nikita Grekowicz

Niezależny dziennikarz specjalizujący się w tematach Białorusi i Europy Wschodniej. Od 2022 pracuje w Dziale Edukacji Międzynarodowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2009 roku związany ze Stowarzyszeniem Inicjatywa Wolna Białoruś, członek Zarządu Stowarzyszenia w latach 2019-2021. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW z dyplomem zrealizowanym na kierunku Artes Liberales. Grafik i ilustrator. Z pochodzenia Białorusin.

Komentarze