Pierwsze czołgi Leopard 2A4 już w Ukrainie. Cele w rejonie Mariupola ostrzelane przez ukraińską artylerię rakietową – czy NATO dostarczyło już Ukrainie pociski dalekiego zasięgu? Rosjanie zaskoczeni pod Bachmutem – atakują co najmniej trzy ukraińskie brygady - pisze płk Piotr Lewandowski*
Rozwój sytuacji na poziomie strategicznym nie uległ zmianie. Rocznica rozpoczęcia inwazji, wbrew niektórym przewidywaniom, minęła bez znaczących działań ze strony rosyjskiej
Rosjanie nadal bez powodzenia usiłują przełamać obronę ukraińską na dotychczasowych kierunkach. Każde, nawet niewielkie powodzenie rosyjskie spotyka się z natychmiastowym kontratakiem ukraińskich odwodów. Prowadzone są one z reguły siłami brygad pancernych i brygad aeromobilnych, które w armii ukraińskiej już od dawna pełnią rolę „straży pożarnej”.
W Ukrainie znajdują się już dostarczone przez Polskę pierwsze czołgi Leopard2 A4. Ich oficjalne przekazanie odbyło się podczas wizyty w Kijowie premiera Mateusza Morawieckiego. Ukraińskie załogi Leopardów zostały przeszkolone w ośrodku szkolenia w Świętoszowie, dysponującym niezbędną kadrą instruktorską oraz symulatorami pola walki i trenażerami. Kolejne dostawy Leopardów w ramach tzw. „koalicji czołgowej NATO” spodziewane są w najbliższych dniach. Ogólna liczba Leopardów 2 planowanych do przekazania powinna pozwolić Ukrainie na sformowanie brygady pancernej - chodzi o około 90 pojazdów. Kolejne dwie brygady będą mogły być sformowane z czołgów Leopard 1, jednak są to maszyny poprzedniej generacji i ustępują nowoczesnym czołgom pod względem pancerza i skuteczności armaty. Ponadto Leopardy 1 znajdujące się w zasobach rezerwowych państw NATO są w różnym stanie technicznym, a możliwości przywrócenia ich do wymaganej sprawności są mocno ograniczone. Nie jest również znany dokładnie termin dostawy czołgów Abrams. Zapewne znacznie szybciej trafią na Ukrainę brytyjskie Challengery 2 (ukraińskie załogi już się na nich szkolą) oraz polskie PT91 „Twardy”. Pozwolą one wyposażyć kolejną brygadę pancerną.
Działania na poziomie politycznym zdominowała wizyta prezydenta USA w Kijowie, a następnie w Warszawie, gdzie odbyło się spotkanie państw flanki wschodniej NATO współpracujących w ramach Bukaresztańskiej Dziewiątki (tzw. B9). Celem wizyty Joe Bidena było wzmocnienie przekazu niesłabnącego wsparcia politycznego i militarnego zarówno wobec Ukrainy jak i państw flanki wschodniej NATO. Wybór Warszawy jako miejsca wizyty podkreśla istotną rolę Polski w koalicji państw wpierających obronę Ukrainy.
Ogłoszono kolejną, trzydziestą drugą transzę pomocy militarnej dla Ukrainy oraz dziesiąty pakiet sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Niepokój wzbudziły informacje o możliwych dostawach chińskiego uzbrojenia dla Federacji Rosyjskiej.
Obserwowany jest wzrost napięcia między Rosją a Mołdawią, na której terytorium znajduje się separatystyczny region Nadniestrza. Sytuacja jest na tyle poważna, że Ukraina rozmieściła dodatkowe siły wzdłuż granicy.
Prognoza: Pod względem militarnym najbardziej dynamicznie sytuacja zmienia się w rejonie Bachmutu, gdzie armia ukraińska przystąpiła do kontrofensywy siłami co najmniej 3 brygad. Zapewne nie jest zbiegiem okoliczności, że w momencie rozpoczęcia ukraińskiego kontrataku w Bachmucie znajdował się generał Ołeksandr Syrski. Dowódca ukraińskich wojsk lądowych uważany jest słusznie za najzdolniejszego stratega w siłach zbrojnych. Ma doświadczenie bojowe z walk w Donbasie prowadzonych ramach operacji antyterrorystycznej. Skutecznie dowodził obroną Kijowa oraz zaplanował i poprowadził ukraińską kontrofensywę pod Charkowem.
Na uwagę zasługuje pojawianie się licznych prób przenikania na terytorium Ukrainy rosyjskich grup specjalnych. Kilka z nich wykryto w rejonie Charkowa. Obecny dowódca „specjalnej operacji wojskowej” generał Gierasimow uważany jest za głównego teoretyka rosyjskich działań hybrydowych, które od jego nazwiska nazywane są Doktryną Gierasimowa. W ich obszar wpisują się między innymi działania dywersyjne, sabotażowe, zamachy czy akty terroru, a do takich działań szkolone są właśnie grupy specjalne. Można oczekiwać zwiększenia intensywności tego typu działań na terenie Ukrainy, a być może również państw ościennych.
Armia ukraińska pozostaje na pozycjach na prawym, a rosyjska na lewym brzegu Dniepru. Chociaż pozycje obu armii znajdują się w zasięgu artylerii przeciwnika, ostrzał prowadzony jest sporadycznie i głównie w zidentyfikowane cele. Do ich namierzania używane są drony, ale również grupy dalekiego rozpoznania, które w nocy przekraczają rzekę. Rosja prowadzi na tyłach swojego ugrupowania działania przeciwpartyzanckie siłami Rosgwardii, jednak brak informacji o ich skuteczności.
Prognoza: W rejonie pozostały tylko siły niezbędne do obsadzenia fortyfikacji polowych i blokowania przeciwnika. Zarówno armia ukraińska, jak i rosyjska przekierowały siły i środki na inne odcinki frontu, więc nie należy spodziewać się działań ofensywnych.
W rejonie Zaporoża nie zanotowano zwiększonej aktywności Rosjan, natomiast armia ukraińska dokonała ataków rakietowych na cele położone w rejonie Mariupola. Do ataków użyto z pewnością broni precyzyjnej, natomiast zastanawia odległość, w jakiej znajdowały się porażone cele. Pociski rakietowe do wyrzutni HIMARS, jakimi dysponuje Ukraina, mają zasięg 80 kilometrów, natomiast cele znajdowały się na granicy donośności, licząc odległość od linii styczności wojsk. Wydaje się mało prawdopodobne, choć nie niemożliwe, żeby Ukraińcy narazili cenne wyrzutnie, ustawiając je bezpośrednio na linii walk. Być może jednak do ataku użyto pocisków stanowiących połączenie silnika rakietowego i bomby szybującej, czyli amunicji GLSDB o zasięgu 150 km.
Prognoza: Rejon Zaporoża pozostaje obecnie obszarem relatywnie niskiej aktywności. Nie jest oczywiste, dlaczego właśnie ten rejon wybrali Ukraińcy na atak rakietowy. Być może powodem było, że korytarz, jaki zdobyli Rosjanie, jest relatywnie wąski, więc infrastruktura logistyczna znajduje się w zasięgu ukraińskiej broni rakietowej. Część sił rosyjskich znajdujących się w tym rejonie zostało skierowanych do wsparcia wojsk walczących w Donbasie. Zostały one zastąpione przez oddziały Rosgwardii.
Centralny odcinek frontu to obecnie rejon najbardziej intensywnych walk. W dalszym ciągu kierunkami głównych uderzeń pozostaje Bachmut i z mniejszą intensywnością Wuhłedar.
Pod Wuhłedarem Rosjanie wzmocnili swoje ugrupowanie czołgami z jednej z jednostek pancernych gwardii. Ma to uzupełnić straty poniesione przez piechotę morską. Z niezrozumiałych powodów rosyjskie czołgi i piechota zmechanizowana podjęły działania dokładnie na tym samym kierunku, co poprzednicy i jak poprzednicy ponieśli straty zarówno od ognia ukraińskiej artylerii, jak i na narzutowych polach minowych. Rosyjskie ataki zakończyły się całkowitym niepowodzeniem.
Pod Bachmutem Rosjanie skupili większość swoich zdolności wsparcia artyleryjskiego. Nasilenie ognia należało do najwyższego od początku wojny. W związku z czym informacje o brakach amunicji dla rosyjskiej artylerii należy uznać za nieprawdziwe. Na południe od miejscowości nie nastąpiły znaczące zmiany. W dzień rosyjskie grupy szturmowe zyskiwały niewielkie powodzenie, głównie dzięki zmasowaniu ognia artylerii, w nocy Ukraińcy odzyskiwali teren.
W samej miejscowości siłom rosyjskim udało się posunąć nieco w głąb miasta, jednak bez przełamania obrony. Po obu stronach walczy przede wszystkim piechota. Po stronie ukraińskiej to bataliony z kilku brygad obrony terytorialnej – ok. 5-6 tysięcy żołnierzy. Rosjanie atakują nawet do dwunastu razy w ciągu doby, siłami zarówno wojsk regularnych, najemników Wagnera oraz separatystycznych korpusów ochotniczych.
Do największych zmian doszło na północ od Bachmutu. Rosjanie po zdobyciu Soledaru konsekwentnie starali się wykorzystać powodzenie. Na tym kierunku natarcie prowadziły jednostki pancerno-zmechanizowane oraz najlepiej wyszkoleni wagnerowcy. Przy zmasowanym wsparciu artylerii Rosjanom udało się niemal zamknąć pierścień okrążenia wokół Bachmutu. Powstał wysunięty klin, któremu w najbardziej krytycznym momencie pozostało do pokonania mniej niż pięć kilometrów. Armia ukraińska przeprowadziła dwustronny kontratak w podstawę owego wybrzuszenia, co zagroziło odcięciem części sił rosyjskich. Do kontrataku Ukraińcy użyli sił ze składu 17 Brygady Pancernej, 46 Brygady Powietrzno-Desantowej oraz 3 Brygady Szturmowej Gwardii Narodowej. W chwili oddawania artykułu do redakcji wiadomo było, że Rosjan zaskoczył zarówno kierunek, jak i skala uderzenia - a siły ukraińskie posuwają się do przodu.
Rosjanie kontynuują ataki w rejonie Marinki i Awdijiwki. Kształtują się tam dwa kierunki uderzeń głównych i kilka pomocniczych. Obecnie nie ma informacji, żeby spójność ukraińskiej obrony była poważnie zagrożona.
Prognoza: Rosjanie skupili obecnie główny wysiłek oraz zasoby w rejonie Bachmutu i będą kontynuować ataki nawet kosztem innych kierunków uderzeń. Siły ukraińskie najwyraźniej podjęły wyzwanie i informacje o planowanym opuszczeniu miejscowości nie znajdują potwierdzenia. Kontruderzenie ukraińskie na północ od Bachmutu, jeżeli nie stanowi wstępu do działań na większą skalę, poprawi sytuację obrońców jedynie na krótki czas.
Na północ od rzeki Doniec armia rosyjska prowadziła nadal ofensywę na trzech zasadniczych odcinkach frontu oraz kilku pomocniczych. W rejonie Kreminnej natarcie prowadzone jest na dwóch kierunkach, ale postępy rosyjskie zostały powstrzymane. Szczególnie dotkliwe straty Rosjanie ponieśli w kompleksie leśnym, gdzie utracono kilka czołgów i transporterów piechoty w tym dwa cenne T-90M. Pod Swatowem żadnej ze stron nie udało się uzyskać wyraźnej przewagi. W rejonie Dworicznej siły ukraińskie zostały ostatecznie zmuszone do wycofania za rzekę Oskoł. Rosjanie uzyskali tutaj największe powodzenie, jednak rzeka stanowi obecnie dla Ukraińców dogodną rubież do obrony.
Prognoza: Rosjanie skupili główny wysiłek pod Bachmutem, można oczekiwać kontynuowania rosyjskiego natarcia, ale bez znaczącego wzmocnienia sił.
Amunicja GLSDB (Ground Launched Small Diameter Bomb) jest hybrydą, którą można nazwać „rakietobombą”. Projekt został stworzony wspólnie przez szwedzki SAAB i amerykańskiego Boeniga. Pocisk powstał z połączenia silnika rakietowego z bombą szybującą i jest wystrzeliwany z wyrzutni naziemnych np. HIMARS. Bomba wynoszona jest przez silnik rakietowy na wysokość ok. 12 kilometrów, gdzie następuje odłączenie od napędu i bomba rozpoczyna opadanie lotem ślizgowym. Pozwala to na osiągniecie celów odległych o 150 km od wyrzutni. Bomba naprowadzana jest na cel za pomocą nawigacji satelitarnej i inercyjnej, stanowi więc broń precyzyjnego rażenia. Głowica ma działanie odłamkowo-burzące i przeznaczona jest do rażenia punktowo celów ufortyfikowanych.
Amunicja ta występuje w pakiecie pomocowym oferowanym Ukrainie, stąd pojawiły się informacje o jej użyciu w ataku na cele w Mariupolu. Jednak dostępność tych pocisków jest niewielka, ponieważ dopiero planowane jest rozpoczęcie jej seryjnej produkcji.
*płk rez. Piotr Lewandowski, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenia i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC (współpracy cywilno-wojskowej), zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.
Kolejny odcinek cyklu SYTUACJA NA FRONCIE autorstwa płk. Piotra Lewandowskiego ukaże się w poniedziałek 6 marca.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec i Ingulec.
* Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem. Część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę, korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
agresja Rosji na Ukrainę
płk Piotr Lewandowski
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Pułkownik rezerwy, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenia i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC (współpracy cywilno-wojskowej), zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.
Pułkownik rezerwy, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenia i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC (współpracy cywilno-wojskowej), zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.
Komentarze