0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stêpień / Agencja GazetaAdam Stêpień / Agenc...

Małgorzata Gersdorf, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, ogłosiła stanowisko wobec wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym 50 posłów PiS podważa przepisy, na podstawie których została wybrana na Prezesa.

Przeczytaj także:

Wniosek posłów pod przewodnictwem Arkadiusza Mularczyka zawiera pięć zarzutów. Dwa dotyczą ustawy o Sądzie Najwyższym:

  1. Niezgodny z Konstytucją ma być przepis ustawy powierzający Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów SN uchwalenie regulaminu wyboru Pierwszego Prezesa SN, ponieważ zasady tego wyboru powinna regulować ustawa,
  2. Brak w ustawie zapisu, który kazałby Zgromadzeniu Ogólnemu SSN wydać uchwałę o wyborze dwóch kandydatów na Pierwszego Prezesa SN.

Trzy kolejne zarzuty dotyczą regulaminu wyboru Pierwszego Prezesa SN:

  1. Posłowie PiS twierdzą, że niekonstytucyjny jest brak zapisu w regulaminie nakazującego Zgromadzeniu Ogólnemu SSN wydanie uchwały o wyborze kandydatów na Pierwszego Prezesa SN (zarzut ten pokrywa się z poprzednim wobec ustawy o SN),
  2. Przepis mówiący o przedstawieniu Prezydentowi wyników głosowania na Pierwszego Prezesa SN powinien być zapisany w ustawie,
  3. Ten sam przepis regulaminu koliduje z przepisem Konstytucji, mówiącym, że kandydatów na Pierwszego Prezesa SN przedstawia Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN.

Dr Maciej Zieliński i prof. Ryszard Piotrowski, którzy przygotowali stanowisko dla prezes Gersdorf, nie zostawiają na argumentacji posłów PiS suchej nitki.

Zarzuty 1. i 4. - bzdura, zasady wyboru nie muszą być w ustawie

Wbrew zarzutom posłów PiS Konstytucja wcale nie nakazuje, by w ustawie zapisano zasady wyboru kandydatów na Pierwszego Prezesa SN. Mówi na ten temat (art. 183 ust. 3) tylko tyle :

“Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego”.

Z kolei ustawa o Sądzie Najwyższym precyzuje, że Zgromadzenie Ogólne SSN wybiera i przedstawia Prezydentowi dwóch kandydatów na Pierwszego Prezesa SN. Wszystkie pozostałe zasady tego wyboru (np. kto i ilu kandydatów może zgłaszać) określa regulamin uchwalany przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.

Sędzia Gersdorf w swoim stanowisku udowadnia, że nic nie wskazuje na to, że zasady wyboru Pierwszego Prezesa SN powinny być zapisane w ustawie.

Co więcej, jak wykazuje Gersdorf, zapisanie takich zasad w ustawie byłoby sprzeczne z artykułem 173 Konstytucji, gwarantującym odrębność i niezależność sądów od innych władz.

Dawałoby bowiem władzy ustawodawczej możliwość zbyt dużej ingerencji we władzę sądowniczą. A jak wynika z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, “relacje między władzą sądowniczą a pozostałymi muszą opierać się na zasadzie separacji”.

Zarzut 2. - bzdura. Również wyniki wyborów nie muszą być w uchwałach

Zarzut posłów PiS opiera się na założeniu, że w sprawie wyboru kandydatów na Pierwszego Prezesa SN i przedstawienia ich prezydentowi muszą zostać wydane stosowne uchwały. To, że ustawa nie przewiduje takiego obowiązku, jest ich zdaniem luką prawną, którą wyrok Trybunału powinien wypełnić.

Sęk w tym, że Trybunał co do zasady nie jest od tego, by łatać dziury zostawione przez ustawodawcę. Może je wskazywać, gdy do ustanowienia danej regulacji zobowiązuje Konstytucja, ale w tym przypadku Konstytucja nic o takim obowiązku nie mówi.

Brak obowiązku uchwalania uchwał nie przeszkadza też w żaden sposób Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów SN ani prezydentowi w wypełnianiu ich obowiązków przedstawienia kandydatów oraz wyboru Pierwszego Prezesa SN.

Gdyby Trybunał, na wniosek posłów, zajął się uzupełnianiem ustawy o SN, byłoby to wyjście poza jego konstytucyjną rolę “negatywnego ustawodawcy” i wejście w buty Sejmu i Senatu. Jako że byłoby to naruszenie zasady trójpodziału władzy, zdaniem prezes Gersdorf, postępowanie przed Trybunałem w tej części powinno zostać umorzone.

Zarzuty 3. i 5. - też bzdura. Logicznie sprzeczne z poprzednimi

Posłowie PiS zarzucają regulaminowi wyboru Pierwszego Prezesa SN to samo, co wcześniej wytykali ustawie: że brakuje w nim przepisu o obowiązku wydania dwóch uchwał w sprawie wyboru kandydatów. Zgromadzenie „jest organem kolegialnym, a więc prawną formą jego działania są uchwały” - argumentują posłowie PiS.

To argument zupełnie chybiony. Nie wszystkie działania organów kolegialnych przybierają formę uchwał - zwraca uwagę sędzia Gersdorf.

“Widać to doskonale na przykładzie Sejmu, który nie podejmuje osobnych uchwał o uchwaleniu ustawy, ale ustawę po prostu uchwala, głosując za jej przyjęciem”.

Sędzia Gersdorf zauważyła, że zarzut posłów jest tym bardziej absurdalny, że wchodzi w sprzeczność z poprzednimi. Skoro twierdzą, że reguły wyboru kandydatów, w tym przepis o wydaniu stosownych uchwał, powinny być zawarte w ustawie o SN, to dlaczego zarzucają brak takiego przepisu w regulaminie? Nie mogą zdecydować się, gdzie powinien być umiejscowiony? A może dodali ten zarzut na wypadek, gdyby Trybunał nie zgodził się z poprzednim? Tak czy inaczej - ich wniosek nie wygląda poważnie.

Jako że znów posłowie PiS postulują tu, by Trybunał zajął się uzupełnianiem luk prawnych zamiast oceną istniejących przepisów, oba zarzuty także powinny zostać umorzone.

Zniszczenie porządku prawnego

Posłowie PiS domagają się, by Trybunał stwierdził, że nieważne są wszystkie akty dokonane na podstawie zakwestionowanych przepisów. Nie precyzują dokładnie, o które akty mają na myśli, ale można domyślać się, że chodzi o regulamin wyboru Pierwszego Prezesa SN oraz wybory kandydatów i przedstawienie ich prezydentowi przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, co miałoby podważyć ważność wyboru Pierwszych Prezesów SN od 2004 r.:

  • Lecha Gardockiego,
  • Stanisława Dąbrowskiego i
  • Małgorzaty Gersdorf.

Zdaniem Gersdorf, nawet gdyby Trybunał zgodził się z zarzutami posłów PiS, uznanie wyboru kandydatów za bezskuteczne nie oznacza jeszcze, że powyższa trójka Pierwszych Prezesów SN przestaje nimi być. Prezydenci RP mianowali ich bowiem na podstawie uprawnienia zapisanego w Konstytucji, w które nie ingerują ani ustawa o Sądzie Najwyższym, ani tym bardziej jego regulamin.

Co więcej, wydanie wyroku unieważniającego konkretne zdarzenia prawne, zdaniem prezes Gersdorf, byłoby wykroczeniem poza konstytucyjne kompetencje Trybunału i wkroczeniem w zakres odpowiedzialności sądów.

Dotychczas, gdy Trybunał orzekał o sposobie zastosowania swoich wyroków, miało to zawsze na celu minimalizację ich ewentualnych negatywnych skutków. W tym wypadku skutek byłby przeciwny: unieważnienie wyboru Pierwszych Prezesów SN doprowadziłoby do trudnego do ogarnięcia wyobraźnią chaosu prawnego.

Jak wykazuje sędzia Gersdorf, gdyby konsekwentnie stwierdzić, że urząd Pierwszego Prezesa SN był nieobsadzony od 2004 r., można by:

  • kwestionować wszystkie uchwały SN usuwające rozbieżności w orzecznictwie w sprawach, w których wnioskodawcami byli Pierwsi Prezesi,
  • kwestionować legalność powołania Prezesów poszczególnych izb SN i wydanych przez nich decyzji,
  • w tym m.in. uchwały dotyczące stwierdzenia ważności wyborów i referendum w latach 2014-2015.

W praktyce “groziłoby to całkowitą destabilizacją Państwa Polskiego i porządku prawnego” - podsumowuje sędzia Gersdorf.

Pierwszy krok do przejęcia SN

Wniosek posłów PiS pod przewodnictwem Arkadiusza Mularczyka był interpretowany jedynie jako zagranie ad hoc, mające wyeliminować niewygodną ostatnio dla PiS sędzię Gersdorf. Po pierwsze przejęła po Andrzeju Rzeplińskim przywództwo na linii oporu sędziów wobec łamania zasad państwa prawa przez PiS.

Po drugie, Sąd Najwyższy pod jej przewodnictwem będzie rozpatrywać wniosek o stwierdzenie legalności wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa TK.

Unieważnienie wyboru sędzi Gersdorf na Pierwszego Prezesa SN oczywiście pomogłoby PiS-owi rozwiązać oba problemy. Jednak omawiana tu analiza wniosku posłów PiS wskazuje, że nie chodzi w nim tylko o nią, ale o dokonanie pierwszego kroku ku przejęciu Sądu Najwyższego.

Jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna, że zasady wyboru Pierwszego Prezesa SN powinna regulować ustawa, a nie regulamin uchwalany przez sędziów, PiS będzie mógł przyjąć ustawę, w której te zasady ułoży wedle własnych potrzeb.

Może na przykład wprowadzić przepis, według którego kandydatów na Pierwszego Prezesa SN - tak jak kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa - wybierać będzie większość sejmowa. Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów SN pozostałaby jedynie rola “przedstawienia” ich Prezydentowi.

Zgodnie z obowiązującą ustawą, Pierwszego Prezesa SN wybiera się spośród sędziów SN, ale ten przepis nie wynika wprost z Konstytucji. PiS nie będzie miał więc oporów przed jego zmianą.

Na razie nie miał możliwości wprowadzenia do Sądu Najwyższego nikogo zaufanego, ale to tylko kwestia czasu i ewentualnie zmiany kilku przepisów. Jak wyliczyła "Rzeczpospolita", w czerwcu 2016 r. obniżenie wieku przejścia sędziów SN w stan spoczynku z 70 (z możliwością przedłużenia do 72) do lat 65 oznaczałoby odejście 31 z 86 sędziów SN.

PiS-owski Pierwszy Prezes SN będzie mógł m.in. wnioskować o odwołanie prezesów poszczególnych izb SN, przejmie więc kontrolę nad całym Sądem. Nawet jeśli sędziowie PiS-owscy nie będą mieli w nim większości, wystarczy to do sparaliżowania jego prac.

Szczegóły tego przedsięwzięcia zapewne poznamy już wkrótce.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze