0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Agata Kubis / OKO.pressfot. Agata Kubis / O...

3 października 2024 Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił aktywistki Strajku Kobiet: Martę Lempart, Klementynę Suchanow i Agnieszkę Czerederecką. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura podległa byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze postawiła im zarzuty w 2021 roku. Pretekstem do represji wobec organizatorek protestów przeciwko zakazowi aborcji była pandemia COVID-19. Przypomnijmy, że drakoński wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej zapadł w trakcie drugiej fali koronawirusa. Przez cały kraj przetoczyły się wówczas najbardziej masowe protesty w najnowszej historii Polski.

Liderkom Strajku Kobiet prokuratura zarzucała „sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi poprzez szerzenie się epidemii”. Za czyn z art. 165 kodeksu karnego groziła im kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Marta Lempart została również oskarżona o „znieważenie funkcjonariuszy policji” oraz „publiczne pochwalanie popełniania przestępstw polegających na niszczeniu fasad budynków kościołów (...)”.

Działania policji były większym zagrożeniem

Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdził, że choć oskarżone były twarzami spontanicznych zgromadzeń, nie ma wątpliwości, że

była to oddolna mobilizacja kobiet przeciwko restrykcyjnemu ograniczeniu ich praw.

Sędzia Tomasz Julian Grochowicz podkreślił, że prokuratura nie udowodniła, że organizacja protestów przyczyniła się do wzrostu liczby zakażeń. „Oskarżone nie miały na celu rozprzestrzeniania się pandemii, wręcz przeciwnie, nawoływały do tego, żeby osoby uczestniczące w zgromadzeniach zachowały dystans i nosiły maseczki, które ograniczały przenoszenie wirusa” – stwierdził sąd. „To kordony, kotły i działania policji mogły potencjalnie budować większe zagrożenie rozprzestrzeniania się wirusa”.

Sąd oddalił też zarzuty wobec Marty Lempart.

Przeczytaj także:

„Powinnam być zadowolona, że nie idę do więzienia, ale trudno mi się cieszyć z tego, że polskie państwo tym wyrokiem okazało odrobinę przyzwoitości. Jest 3 października, ósma rocznica pierwszego Strajku Kobiet. Ja stoję tutaj i pytam tej nowej wspaniałej władzy, gdzie aborcja?” – komentuje Marta Lempart. „Politycy, którzy doszli do władzy na moich obitych plecach, kosztem mojego stresu, zdrowia, poświęcenia, udają, że nas nie słyszą. Udają, że nie wiedzą o tym, że dalej jesteśmy ścigane za protesty, które pomogły im w wygraniu wyborów. Udają, że nie wiedzą, jaka jest skala nękania aktywistek aborcyjnych przez policję i prokuraturę; że w tym obszarze nie zmieniło się absolutnie nic. Liczą na to, że my się wreszcie zmęczymy. Mylą się – nie zatrzymał nas Kaczyński, nie zatrzymają nas pseudodemokraci”.

Agnieszka Czerederecka dodaje, że przed sądami nie powinny dziś stawać kobiety, ale

  • politycy, którzy wprowadzili drakońskie przepisy,
  • policjanci, którzy „pacyfikowali protesty gazem i pałkami”,
  • oraz „katoliccy fundamentaliści z Ordo Iuris udający prawników”.
Liderki Strajku Kobiet, od lewej: Marta Lempart, Agnieszka Czerederecka, Klementyna Suchanow / fot. Agata Kubis dla OKO.press

Oskarżenia z mównicy sejmowej

W OKO.press od początku pisaliśmy, że zarzuty dla aktywistek Strajku Kobiet były realizacją politycznej woli Jarosława Kaczyńskiego. 18 listopada 2020 lider PiS krzyczał z trybuny sejmowej do opozycji: "Wszystkie demonstracje, które popieraliście, kosztowały życie wielu osób.

Macie krew na rękach, dopuściliście się zbrodni.

Jeżeli w Polsce będzie praworządność, to wielu z was będzie siedzieć".

Oskarżenie Kaczyńskiego nie miało poparcia w badaniach. Tłumaczyła to epidemiolożka Maria Gańczak na podstawie doświadczeń po amerykańskich protestach Black Live Matters:

„Porównano zapadalność na SARS-Cov-2 w okresie pięciu tygodni po protestach w zależności od tego, czy dane miasto uczestniczyło w nich, czy nie. Wzięto pod uwagę 350 miast, liczbę demonstrujących osób, długość trwania manifestacji w danym dniu i liczbę dni, w których odbywały się manifestacje, ich gwałtowność – czy dochodziło do starć z policją. Wniosek końcowy: protesty w USA nie przełożyły się w sposób znaczący na wzrost zakażeń".

5 lipca 2021 roku Sąd Najwyższy, po skardze Rzecznika Praw Obywatelskich, uznał, że rząd wprowadził zakaz zgromadzeń publicznych podczas pandemii bez należytej podstawy prawnej i wbrew konstytucji.

W uzasadnieniu wyroku SN czytamy, że upoważnienie do wprowadzenia w rozporządzeniu zakazu organizowania zgromadzeń miało wynikać z art. 46b pkt 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie z którym Rada Ministrów może ustanowić ograniczenia, obowiązki i nakazy. Jednak według SN „skoro organ wykonawczy może ustanowić jedynie ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4 tej ustawy – to a contrario nie posiada kompetencji do ustanawiania zakazów".

Jeśli zakaz zgromadzeń był nielegalny, to i organizacja i uczestnictwo w protestach przeciwko zakazowi aborcji nie było sprzeczne z prawem.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze