„Na zewnątrz jest piekło” – mówią mieszkańcy Czarnogóry. Upały w południowo-wschodniej Europie nie odpuszczają, temperatura sięga 40 stopni. Smaży się także Polska
Kraje południowo-wschodniej Europy mierzą się z kolejną falą rekordowych upałów. Maksymalna temperatura w wielu miejscach ma przekroczyć 40 stopni. To od 10 do 12 stopni więcej, niż wynosi wieloletnia średnia. Rekordy padają również na morzu – przy chorwackim wybrzeżu temperatura wody sięga ok. 30 stopni. Upały we znaki dają się przede wszystkim Bałkanom. Od Grecji po Słowenię muszą na nie przygotować się zwykli mieszkańcy, turyści, ale i energetycy, którzy trudniejszy okres przeżywają szczególnie w krajach byłej Jugosławii.
Niewykluczone, że w momencie największego skwaru stanie klimatyzacja. Taki scenariusz Bałkany przećwiczyły już pod koniec czerwca – podczas poprzedniej fali nieznośnych upałów.
Wtedy kilka z krajów byłej bałkańskiej federacji – w tym Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i część Chorwacji – straciły zasilanie. Przestarzałe elementy mocno powiązanej ze sobą sieci energetycznej nie wytrzymały zwiększonego zapotrzebowania, wywołanego w dużej części przez działające pełną parą klimatyzatory.
„Awaria wydarzyła się wskutek znacznego obciążenia sieci przez nagły wzrost zapotrzebowania na energię w momencie najwyższych temperatur” – mówił Sasa Mujović, minister energii Czarnogóry. Blackout dotknął między innymi Sarajewo, Split i Dubrownik.
Bałkańskie media są pełne relacji mieszkańców, którzy nie radzą sobie z wysokimi temperaturami, mimo że są przyzwyczajeni do upałów. „Wczoraj wręcz nie dało się oddychać” – mówiła czarnogórskiej telewizji jedna z mieszkanek stołecznej Podgoricy. Kosowski meteorolog Mendim Rugova, cytowany przez Euronews, zwrócił z kolei uwagę na wzrost średniej temperatury o ok. 2,5 stopnia względem lat 80. Ekspert nie daje nadziei na to, by fala upałów zakończyła się przed końcem lipca.
„Spędzam dni w mieszkaniu, pod klimatyzacją” – mówił Euronews Đorđe Stanišić z Podgoricy. „Na zewnątrz jest piekło” – dodał.
Również krótkoterminowe prognozy nie dają nadziei na poprawę. W Podgoricy do piątku (19 lipca) temperatury maksymalne utrzymają się na poziomie 39-40 stopni. Nieco chłodniej, choć nadal nie rześko, zrobi się w weekend – upał sięgnie 36 stopni. W kosowskiej Prisztinie najbliższe dni przyniosą upał rzędu 37 stopni. Nieco dalej na północ, w chorwackim Splicie, termometry do końca tygodnia mają pokazywać powyżej 36 stopni.
W poniedziałek, 15 lipca, w okolicy Dubrownika, odnotowano najwyższą w historii chorwackich pomiarów temperaturę morza – aż 29,7 stopni. Dotychczasowy rekord wynosił 29,5, padł w 2015 roku przy wyspie Rab.
40 stopni mają zanotować meteorolodzy w bułgarskim Płodiwie. Temperatura od 36 do 38 stopni będzie utrzymywać się w Atenach. Najwyższe z temperatur zanotowanych na Bałkanach sięgną 42-44 stopni.
Jęzor upału będzie rozlewał się również na południowy zachód, a także nieco bardziej na południe Europy. W Rzymie przez kolejne cztery dni temperatura przekroczy 38 stopni. Temperatury powyżej 30 stopni będą męczyć mieszkańców naszego regionu, od Budapesztu, przez Pragę, po Warszawę. Kiedy upał w stolicy Czech przekroczył 34 stopnie, w praskim zoo wykorzystano aż 10 ton lodu, żeby zapewnić zwierzętom ochłodę.
Na razie omijają nas jednak najtrudniejsze z konsekwencji upałów, w tym pożary. Stopień zagrożenia tymi zjawiskami jest najwyższy w południowych Bałkanach, w tym Macedonii Północnej, Grecji i Albanii. Władze tego drugiego kraju zwróciły się do Komisji Europejskiej o pomoc w walce z żywiołem, który trawi lasy w regionie Dropull, około 250 km na południe od stolicy, Tirany. W ciągu weekendu wybuchły liczne pożary lasów w Grecji i różnych regionach Bałkanów i Europy Wschodniej. Greckie służby mówią o najwyższym od dwóch dekad zagrożeniu pożarowym.
W tym samym czasie upał oszczędza niektóre kraje zachodu kontynentu. Znośnie jest na przykład we Francji, gdzie temperatura utrzymuje się wręcz poniżej wieloletniej średniej. Gdy w Polsce w wielu miejscach temperatura znacznie przekracza trzydziestkę, w Paryżu są 23 stopnie.
Mimo nielicznych chłodniejszych miejsc meteorolodzy przewidują, że to może być najgorętsze lato w historii pomiarów. Szczególnie że ubiegły czerwiec był rekordowo ciepły – jak podaje Europejskie Obserwatorium Copernicus. Był także trzynastym z rzędu miesiącem z rekordowymi temperaturami i dwunastym, w którym temperatura na świecie była o 1,5°C wyższa niż w czasach przedindustrialnych.
Światowa Organizacja Meteorologiczna i Copernicus podawały w kwietniu 2024, że temperatury w Europie rosną mniej więcej dwukrotnie szybciej niż średnia światowa. „Najnowsze średnie pięcioletnie pokazują, że temperatury w Europie są obecnie o 2,3 st. C wyższe od poziomów sprzed epoki przemysłowej, w porównaniu do 1,3 st. C, które notuje się w skali całego świata” – czytamy w raporcie. Tymczasem Porozumienie Paryskie, podpisane w 2015 roku, zakładało ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5 st. C.
Według autorów raportu w ubiegłym roku wzrosła liczba zgonów związanych z upałami. W Europie ponad 150 osób straciło życie bezpośrednio w związku wystąpieniem burz, powodzi i pożarów. Z powodu przegrzania – te dane podaje Greenpeace – w Europie w 2022 roku zmarło 60 tysięcy osób. W Polsce – 763.
“Szacuje się, że tego lata co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób umrze przedwcześnie z powodu fal gorąca przetaczających się nad Europą. Gdyby nie narażenie na ekstremalne ciepło w okresach letnich, osoby te mogłyby żyć co najmniej kilka-kilkanaście lat dłużej” – mówiła w OKO.press mówi Weronika Michalak, dyrektorka HEAL Polska, organizacji pozarządowej zajmującej się wpływem środowiska na zdrowie publiczne.
Zmiana klimatu i jej symptomy, które odczuwamy latem, to nie tylko nieznośne upały, ale towarzyszące im ekstremalne zjawiska pogodowe: burze, wichury, a także susze i błyskawiczne powodzie. Widzimy to także w Polsce: w ciągu ostatniego miesiąca Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało aż 16 alertów ostrzegających przed pogodą. W momencie pisania tego tekstu w niemal całym kraju obowiązuje ostrzeżenie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej przed upałami II stopnia.
„Na stacjach synoptycznych, na wschodzie i lokalnie w centrum kraju notujemy wartości powyżej 30°C. Stacje automatyczne Chorzelów i Jarocin (woj. podkarpackie) zanotowały wartości powyżej 35°C” – podało IMGW wczesnym popołudniem we wtorek (16.07). W niemal całym kraju (poza częścią woj. lubuskiego i zachodniopomorskiego) mogą wystąpić burze i gwałtowne wzrosty poziomów rzek.
„Nauka nie pozostawia złudzeń co do przyczyn narastającego kryzysu klimatycznego. Odpowiada za niego koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze, pochodzących ze spalania węgla, gazu i ropy. Naukowcy i naukowczynie od klimatu nie mają wątpliwości: tylko jak najszybsze odejście od spalania paliw kopalnych może zapobiec dalszemu pogarszaniu się kryzysu klimatycznego. W Polsce podobnie jak w innych krajach uprzemysłowionych węgiel powinien zniknąć z miksu energetycznego do 2030 roku, a gaz do 2035 roku” – przypomina Greenpeace.
Organizacje pozarządowe zwracają również uwagę na to, że miasta powinny dostosowywać się do zmiany klimatu i ułatwiać mieszkańcom przetrwanie najgorętszych dni.
"Adaptacja do zwiększającej się liczby upałów nie może ograniczać się do wydawania ostrzeżeń i wskazań do pozostania w domach w gorące dni” – wskazuje Koalicja Klimatyczna. Jak w OKO.press pisał Wojciech Kość, efekt tzw. wyspy ciepła w miastach – tam, gdzie zamiast zieleni dominuje beton, a transport oparty jest na samochodach – to skutek i zarazem potęgujące efekty zmian klimatu dodatnie sprzężenie zwrotne. Katarzyna Kojzar pisała na naszych łamach, że większość polskich miast nie ma nawet planów adaptacji do zmiany klimatu. Takie dokumenty powstały na razie jedynie w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców.
8 kwietnia 2024 Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło projekt zmian w ustawie – prawo ochrony przyrody. Proponuje w niej, aby do stworzenia miejskich planów adaptacji były zobowiązane również miasta „o liczbie mieszkańców równej lub większej 20 tys.”. Na razie jednak rząd się tym projektem nie zajął.
W Krakowie stanęły dwie „pilotażowe” ławki, które mają zastąpić mieszkańcom drzewa. Mieszczą się na nich trzy, maksymalnie cztery osoby. Urząd miasta podaje: „Siedziska będą wyposażone w zadaszenia, aby chroniły użytkowników komunikacji miejskiej przed słońcem. Miejsca do siedzenia będą uzupełnione dodatkowo o donice, w których będą zasadzone rośliny – czytamy na stronie urzędu”.
Nowe ławeczki od razu wyśmiali mieszkańcy i lokalne media. Kraków sili się na innowacje, ale nie potrafi od lat zasadzić drzew na Rynku Głównym. I w wielu innych miejscach w całym mieście. Maciej Fijak, krakowski aktywista i redaktor naczelny portalu Smoglab komentuje: „Krakowska afera ławeczkowa to wreszcie ośmieszanie walki ze zmianami klimatu i starań o zieleń w mieście. To pozorowane działanie, bo przecież tu nie ma co wymyślać innowacji. Innowacja jest znana od lat i nazywa się drzewo”.
Inne europejskie miasta radzą sobie z falą upałów nieco lepiej niż stolica Małopolski. „Guardian” poświęcił artykuł planom nowego burmistrza Aten Harisa Doukasa.
„W każdym miejscu poradzenie sobie z tak ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi byłoby trudne” – mówi brytyjskim dziennikarzom Doukas. „W mieście z siedmioma wzgórzami i tak gęstą zabudową miejską jest to szczególnie skomplikowane” – dodał.
Burmistrz zaczyna od stworzenia zielonej dzielnicy pełnej drzew. „Temperatura odczuwalna będzie tam o 5 proc. niższa, co stanowi różnicę między dniem w czasie fali upałów a ich brakiem” – mówi burmistrz. „To nie jest kwestia stylu życia ani poprawy jakości życia; to kwestia przetrwania, gdy 23 proc. zielonych płuc wokół Aten zostało w ostatnich latach zniszczone przez pożary. Ważne jest, abyśmy mieli więcej drzew, więcej klimatyzowanych miejsc publicznych i więcej stacji wodnych na naszych ulicach i placach”.
Władze Aten, poza ustawieniem kurtyn wodnych i otwarciem publicznych klimatyzowanych przestrzeni, uruchomiły także 24-godzinną „linię alarmową”, wzmocniły personel w miejskich klinikach i rozszerzyły program wsparcia opieki domowej, w ramach którego pracownicy socjalni, pielęgniarki i psychologowie są wysyłani do mieszkań samotnych seniorów.
Doukas mówi, że jego celem jest posadzenie 5000 drzew do końca roku, a 25 000 do końca swojej kadencji. Tak, aby pomóc w zmniejszeniu zanieczyszczenia, obniżeniu temperatur i poprawie jakości powietrza.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze