Z powodu koronawirusa sądy jeszcze bardziej ograniczą swoją działalność. Nie będzie rozpraw, będą zawieszone ustawowe terminy na składanie pism. Pod płaszczykiem walki z koronawirusem PiS chce też przemycić przepisy dające więcej praw prokuratorom
Zmiany znalazły się w pakiecie czterech ustaw składających się na rządową tarczę antykryzysową. Liczący ponad 450 stron – z uzasadnieniem – pakiet ustaw posłowie dostali w nocy z 25 na 26 marca 2020. Zmian w przepisach jest bardzo dużo, bo zmienianych jest wiele ustaw.
Regulacje dotyczące wymiaru sprawiedliwości i prawa karnego przygotowało ministerstwo sprawiedliwości. Są one porozrzucane w jednej, obszernej ustawie. OKO.press przeanalizowało propozycje resortu ministra Ziobry.
Do projektu ustawy z tarczy antykryzysowej wpisano kilka zmian w przepisach karnych, których wcześniej nie było w projekcie resortu Ziobry. Te zmiany wprowadza się do prawa na stałe, nie tylko na czas epidemii koronawirusa. Część z tych wrzutek ogranicza prawa obywatelskie i pozostawia duże pole do uznaniowości prokuraturze i policji, może również dawać pole do nadużyć.
I tak w kodeksie wykroczeń dodaje się artykuł 65a, który mówi: „Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Rząd przekonuje, że przepis ten ma pomóc policji i straży granicznej w przeprowadzaniu interwencji, zwłaszcza w czasie epidemii. Według rządu regulacja „zmierza do urzeczywistnienia przysługującego funkcjonariuszom Policji i Straży Granicznej prawa do wydawania poleceń”, które to prawo jest już uregulowane w ustawie o policji i straży granicznej.
Tyle, że przepis może być nadużywany, bo jest ogólny i policja lub straż graniczna będą mogły wydawać obywatelom dowolne polecenia, za których nie wykonanie będzie grozić kara.
Z kolei w kodeksie postępowania karnego rząd nakłada nowy obowiązek na sędziów i prokuratorów. Wprowadza się przepis, który mówi, że „jeśli oskarżony uniemożliwia lub utrudnia wykonywanie zastosowanego wobec niego środka zapobiegawczego lub umyślnie naruszył obowiązek lub zakaz związany ze stosowaniem takiego środka, sąd lub prokurator jest zobowiązany zastosować środek zapobiegawczy gwarantujący skuteczną realizację celów jego stosowania”.
Ten przepis w praktyce może popychać sądy do częstszego stosowania aresztów, zamiast wolnościowych środków zabezpieczających takich jak poręczenia majątkowe, zakaz wyjazdu z kraju, czy dozór policyjny.
Po co taki nowy przepis, nie wiadomo. Bo w uzasadnieniu projektu ustawy z tarczy antykryzysowej nie ma ani słowa o konieczności wprowadzenia nowej regulacji.
Do kodeksu postępowania karnego wprowadza się też nowy środek zapobiegawczy. To zakaz opuszczania lokalu, który ma być stosowany wobec podejrzanych i oskarżonych. Wykonania tego zakazu będzie pilnować policja, która będzie robić kontrole, tak jak dziś kontroluje ludzi na kwarantannie.
Tyle, że ten przepis też będzie mógł być nadużywany. Bo na etapie śledztwa taki zakaz sam będzie mógł wprowadzać prokurator i to aż na trzy miesiące. I to wobec wszystkich podejrzanych, również o popełnienie lżejszych przestępstw. Prawnicy ostrzegają, że prokuratorzy w praktyce dostaną prawo do umieszczania podejrzanych obywateli w aresztach domowych.
Owszem od takiej decyzji będzie można odwołać się do sądu, ale zanim sąd to rozpozna, minie trochę czasu, nawet miesiąc. Prawnicy podkreślają też, że taki zakaz opuszczania lokalu nakładany przez prokuratora może być niekonstytucyjny, bo o ograniczeniu wolności może decydować tylko sąd.
W tarczy antykryzysowej jest jeszcze jedna wrzutka. Resort Ziobry chce dać służbie więziennej prawo do używania paralizatorów. Resort nie tłumaczy, w jaki sposób ma to pomóc w walce z koronawirusem.
Co jeszcze jest w ustawie?
Najważniejsza propozycja dotyczy jeszcze mocniejszego ograniczenia pracy sądów, ale nie chodzi o ich całkowite zamknięcie.
Dziś sądy nie prowadzą jawnych posiedzeń i rozpraw. A jedynie załatwiają sprawy pilne oraz sprawy na posiedzeniach niejawnych. Sądy są też zamknięte dla petentów. Nadal jednak przyjmują pisma od stron, które są wysyłane pocztą, bo nadal obowiązują ustawowe terminy na ich składanie. Z tego powodu prawnicy i obywatele stoją na pocztach w kolejkach.
O ulżenie prawnikom i obywatelom apelowała m.in. Naczelna Rada Adwokacka. Teraz rząd wychodzi naprzeciw części tych postulatów i proponuje, by na czas epidemii został zawieszony bieg większości terminów przewidzianych w prawie cywilnym i administracyjnych, oraz żeby z mocy prawa został zawieszony bieg terminów procesowych i sądowych w postępowaniach sądowych, administracyjnych, karnych, egzekucyjnych, czy w postępowaniach prowadzonych na postawie innych ustaw.
Zawieszenie terminów nie dotyczy jedynie spraw trwających już przed TK (w szczególności tych zainicjowanych przez obóz władzy PiS w sprawie rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy SN a TK) i wyboru członków kadencyjnych organów konstytucyjnych. To zawieszenie nie dotyczy spraw pilnych, np. o areszt, które sądy nadal będą załatwiać.
Ponadto sąd w sprawach, w których jest zagrożenie życia lub zdrowia ludzi i zwierząt oraz w sprawach, w których brak decyzji sądu może spowodować szkodę, będzie mógł wzywać strony do składania pism.
Na czas epidemii zawiesza się ponadto terminy przedawnienia przestępstw oraz regulacje dotyczące bezczynności urzędów i przewlekłego załatwiania spraw przez sądy.
Będą mogły one teraz załatwić sprawę obywateli z przekroczeniem ustawowych terminów i nie będzie ich można za to ukarać grzywną.
Dzięki zawieszeniu terminów w sprawach cywilnych i administracyjnych prawnicy i obywatele nie będą już się musieli obawiać, że stracą terminy na złożenie np. odwołań z powodu kolejek na poczcie, czy z powodu utrudnionego dostępu do sądu.
Kolejnym ułatwieniem dla nich ma być również możliwość wnoszenia pisma do sądów przez platformę ePUAP, portal informacyjny sądów lub za pomocą maila. Z tym, że takie pisma muszą być opatrzone kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Podobne rozwiązanie ma dotyczyć pism wnoszonych do urzędów.
O utrudnionym dostępie do sądu w czasie epidemii pisali w apelu do władz PiS krakowscy sędziowie.
W okresie zagrożenia epidemią lub w okresie ogłoszenia stanu epidemii (teraz w Polsce jest taki stan) sądy nie będą mogły prowadzić rozpraw i jawnych posiedzeń z udziałem publiczności. Wyjątkiem od tej zasady będą pilne sprawy. Teraz też tak jest, ale w każdym sądzie reguluje to prezes. Teraz będzie wpisane to do ustawy.
Do ustawy wpisano też katalog spraw, które są uważane za pilne. To np. nie tylko sprawy o areszt, ale też o wydanie ENA (Międzynarodowy Nakaz Zatrzymania), sprawa o odebranie władzy rodzicielskiej, czy o ustanowienie kuratora. O tym, jakie sprawy są pilne, będzie mógł też zdecydować prezes sądu. Generalnie mają to być sprawy, w których brak rozpoznania zagrażałby ważnemu interesowi społecznemu i dobru wymiaru sprawiedliwości a także zdrowiu i życiu ludzi oraz zwierząt.
Takie odstępstwo od reguły zastosowała już - nie czekając na rządową ustawę - prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanna Bitner. Wydała zarządzenie, że w najbliższych tygodniach mają być prowadzone wybrane procesy karne, w których wobec oskarżonych zastosowany jest tymczasowy areszt. Warszawscy sędziowie pytają jednak, jak będzie zagwarantowane bezpieczeństwo epidemiologiczne dla świadków, stron i sędziów.
Epidemia paradoksalnie poluzuje restrykcyjną politykę karną rządu PiS. Rząd chce bowiem wypuścić na wolność osoby skazane na więzienie za lżejsze czyny. Tacy skazani zamiast siedzieć w celi, będą nosić elektroniczne obrączki. Bo PiS chce, by tę formę odbycia kary rozszerzyć na osoby skazane na karę do półtora roku więzienia (dziś ten limit wynosi rok więzienia). W sumie obejmie ok. 20 tys. skazanych, z czego ponad 16 tys. skazanych to oczekujący na wykonanie kary. Reszta to osoby już odbywające karę więzienia.
Resort Ziobry chce również , by z powodu zagrożenia koronawirusem dyrektorzy więzień mogli występować do sądów o przerwy w karze dla skazanych za przestępstwa zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. Ale pod warunkiem, że będą przesłanki do uznania, że na wolności nie złamią oni prawa.
Ta propozycja już budzi kontrowersje wśród prawników, bo w praktyce decyzję o przerwie w karze będzie mógł podejmować za sąd prokurator. Wystarczy bowiem, że zgłosi sprzeciw i sąd obligatoryjnie będzie musiał umorzyć taką sprawę. To ingerencja w sferę orzeczniczą przypisaną dla sądów.
Inne pomysły resortu Ziobry
Resort Ziobry ponadto proponuje, by na czas epidemii:
PiS zaostrza również sankcje karne dla osób chorych na HIV, na choroby weneryczne, zakaźne i choroby zagrażające życiu. Jeśli wiedzą one o swojej chorobie i mimo to narażają innych na zarażenie, grozić im będzie nie maksymalnie rok więzienia, czy trzy lata w przypadku chorych na HIV, ale do trzech lat więzienia, a dla chorych na HIV nawet 8 lat więzienia. Pod tę regulację można też podciągnąć zarażenie innych osób koronawirusem.
PiS zmienia też przepisy dotyczące nękania, czyli stalkingu. Rozszerza się definicję stalkingu: „Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia, lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Do znamion nękania dodano poniżenie i udręczenie. Podwyższono też karę za stalking z maksymalnie 3 lat więzienia na 8 lat. Podwyższa się też sankcję za stalking, którego skutkiem jest samobójstwo ofiary stalkingu. Teraz grozić będzie za to do 12 lat więzienia.
Możliwe, że to reakcja na śmierć lekarza z Kielc, który był chory na koronawirusa i przed śmiercią wylał się na niego hejt w internecie.
Resort Ziobry proponuje ponadto nowe przepisy, które zwiększają ochronę pracowników medycznych. Resort chce, żeby wobec osób oskarżonych o przestępstwa, których ofiarą są lekarze czy ratownicy medyczni na służbie, można było zastosować zakaz zbliżania się, zakaz kontaktów i publikacji w internecie treści uderzających w ofiary.
Sejm zajmie się pakietem ustaw już w piątek 27 czerwca.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze