0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

We wtorek 26 czerwca "Dziennik Gazeta Prawna" opublikował wywiad z szefową KE. Rozmowa dotyczy przede wszystkim kwestii energii, ale w końcowej części padło pytanie o stan praworządności i wypełnienie kamieni milowych KPO przy pomocy przyjętej przez Sejm ustawy prezydenta Andrzeja Dudy.

"Nowe prawo jest ważnym krokiem. Jednak, jak już wspomniałam, z naszej wstępnej oceny wynika, że nowa ustawa nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Tę kwestię należy rozwiązać, aby spełnić warunki przyznania środków z KPO i umożliwić Komisji uruchomienie pierwszej płatności"

- odpowiedziała Ursula von der Leyen.

I dodała: "Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości, co jeszcze nie nastąpiło. W szczególności nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa. Jesteśmy w kontakcie z władzami polskimi w tych kwestiach i zależy nam na znalezieniu rozwiązania".

Słowa von der Leyen wywołały falę komentarzy ze strony rządzącej koalicji. Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta stwierdziła, że całkowicie niezrozumiałe są pretensje wobec ustawy, podobnie jak fakt, że pomimo zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej TSUE wciąż nalicza kary dzienne. Zbigniew Ziobro nazwał wypowiedź Ursuli von der Leyen skandaliczną i ocenił, że "KE chce oszukać Polskę".

Przeczytaj także:

Co z podważaniem statusu?

W ustawie Andrzeja Dudy znajdują się przepisy, które są wprost sprzeczne z kamieniami milowymi, o czym pisaliśmy w OKO.press już kilkukrotnie. We wniosku KE o zatwierdzenie KPO przewidziano następujący element reformy:

"d) zapewni się, aby – w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy” zgodnie z art. 19 Traktatu UE, przy czym weryfikacji tej nie można uznać za przewinienie dyscyplinarne".

Sędziowie w Polsce, powołując się na orzecznictwo TSUE, badali okoliczności powołania innych sędziów pod tym kątem, stwierdzając właśnie, że nie są powołani na mocy ustawy. PiS nazywał tę praktykę "kwestionowaniem statusu sędziego" – w Polsce od czasu ustawy kagańcowej działanie takie traktowane jest jako przewinienie dyscyplinarne. W treści ustawy Dudy powtarza się taki zakaz, choć rząd w kamieniach milowych zobowiązał się, że treść orzeczeń sądowych nie będzie podstawą do pociągania do odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Ustawa prezydencka umożliwia sędziom badanie "wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu oraz jego postępowania po powołaniu", ale wprost wykluczone jest takie badanie, czy podważanie wyroków, tylko ze względu na okoliczności powołania ("okoliczności powołania nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do kwestionowania statusu sędziego, czy jego bezstronność"). Chodzi tu oczywiście o powołanie po przejściu procedury z nieprawidłowo ukształtowaną Krajową Radą Sądownictwa.

I ustawa prezydenta nie tylko wprost wyklucza możliwość takiego badania, ale także wprowadza nowy rodzaj deliktu - "odmowę wykonywania wymiaru sprawiedliwości", który, jak twierdzą eksperci, ma być dodatkowym batem na taką praktykę. Dodatkowo wciąż obowiązują też przepisy ustawy kagańcowej, przewidujące odpowiedzialność dyscyplinarną za "podważanie statusu innego sędziego", które to 14 lipca 2021 nakazał zawiesić TSUE.

Co z przywracaniem sędziów?

Mniej oczywista jest jednak druga część wypowiedzi von der Leyen, dotycząca przywracania do pracy sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną. W KPO kamień milowy dotyczący tej kwestii został sformułowany następująco:

"Reforma ma zapewnić sędziom, których dotyczą decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, dostęp do ponownego rozpoznania ich spraw. Takie sprawy już rozstrzygnięte przez Izbę Dyscyplinarną podlegają rozpatrzeniu przez sąd spełniający wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE zgodnie z przepisami, które zostaną przyjęte na podstawie powyższej reformy.

Akt ustawodawczy stanowi, że pierwsza rozprawa sądu orzekającego w tych sprawach odbywa się w terminie trzech miesięcy od otrzymania wniosku sędziego o ponowne rozpoznanie, a sprawy rozstrzyga się w terminie dwunastu miesięcy od otrzymania takiego wniosku. Sprawy, które obecnie nadal są rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną, zostaną przekazane do dalszego rozpoznania sądowi, zgodnie z zasadami określonymi w ramach wyżej wymienionego postępowania".

Ten kamień milowy uznany był za jeden z najbardziej kontrowersyjnych zapisów KPO. Eksperci (m.in. prof. Laurent Pech) zwracali uwagę, że utworzenie procedury wzruszania orzeczeń Izby Dyscyplinarnej niejako legitymizuje działania ciała, które zostało uznano za nielegalne przez TSUE oraz polski Sąd Najwyższy. Sam proces weryfikacji może skończyć się również dopiero w czwartym kwartale 2023 roku, a i to tylko, jeżeli nie wystąpią niedookreślone "wyjątkowe okoliczności".

Komisja więc teoretycznie zgodziła się na to, że sprawy sędziów poszkodowanych przez Izbę Dyscyplinarną mogą zostać zweryfikowane dopiero po roku. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że przynajmniej część sędziów, którzy zostali przez ID ukarani za treść orzeczeń, zapowiada już, że nie skorzysta z możliwości weryfikacji ze względu ukształtowanie nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, kontestowane ze względu na obecność tam neo-sędziów i wpływ władzy wykonawczej na skład.

Przywrócenie bez weryfikacji decyzji Izby Dyscyplinarnej

Ale wypowiedź von der Leyen wskazuje, że uchwalenie wraz z ustawą Dudy ścieżki weryfikacji orzeczeń nie wystarczy i że dla odblokowania pieniędzy z Funduszu Odbudowy potrzebne będzie także zastosowanie się do postanowieniu TSUE z 14 lipca.

Wymagania, jakie postawił w stosunku do przywracania do orzekania sędziów TSUE są dalej idące niż zapisy KPO. W ramach jednego ze środków tymczasowych postanowiono bowiem, że zawieszeniu ulegają przepisy, na podstawie których

"Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego (Polska) jest właściwa do orzekania w pierwszej i w drugiej instancji w sprawach o zezwolenie na pociągnięcie sędziów i asesorów sądowych do odpowiedzialności karnej, na ich tymczasowe aresztowanie, zatrzymanie lub przymusowe doprowadzenie, oraz, po drugie, do zawieszenia skutków wydanych już na podstawie tego artykułu uchwał Izby Dyscyplinarnej zezwalających na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej lub jego zatrzymanie, a także do powstrzymania się od przekazania spraw określonych w wyżej wskazanym artykule do rozpoznania przez organ sądowy, który nie spełnia wymogów niezależności wskazanych w szczególności w wyroku z dnia 19 listopada 2019 r., A.K. i in. (niezależność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego)".

Oznacza to, że jeśli Izba Dyscyplinarna uchyliła jakiemuś sędziemu immunitet, zawiesiła go w czynnościach i obniżyła wynagrodzenie, to taka uchwała jest bezskuteczna. Sędzia powinien po prostu wrócić do pracy.

Tak jest w przypadku Igora Tuleyi, który został zawieszony w listopadzie 2020 roku. Co więcej, sędziego przywrócił w poniedziałek 21 marca 2022 roku do orzekania Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, który wydał tzw. zabezpieczenie, w ramach którego zobowiązał Sąd Okręgowy w Warszawie, czyli macierzystą jednostkę sędziego, do dopuszczenia Tuleyi do wykonywania wszystkich praw i obowiązków służbowych. Zabezpieczenie zostało wydane na poczet procesu, jaki rozpocznie się po złożeniu przez Igora Tuleyę pozwu o przywrócenie do pracy.

"Samo zabezpieczenie TSUE ma już bezpośrednie skutki. Nie trzeba tu ustawy. To powinno działać w sposób automatyczny. Na podstawie tych orzeczeń, zarówno zabezpieczenia z 14 lipca 2021 jak i wyroku z 15 lipca, polskie sądy rozstrzygnęły już prawomocnie, czy sędziowie, których dotyczyły decyzje nielegalnej ID, zostali zawieszeni, czy nie. I to nie tylko przypadki sędziego Tuleyi, ale też Juszczyszyna, czy Gąciarka. To są postanowienia lub wyroki. Dlatego, jeśli jacyś sędziowie chcą skorzystać z procedury wzruszeniowej, którą wprowadzono do ustawy prezydenta ze względu na zapisy w KPO, to niech to robią. Ale to nie jest wyłączna droga.

Moim zdaniem ci sędziowie, którzy mają już orzeczenia sądów polskich stwierdzające, że quasi-orzeczenia ID są bezprawne, powinni być natychmiast przywracani do pracy"

- mówi sędzia Krystian Markiewicz, prezes Iustitii.

29 czerwca w drugim dniu rozpraw w Luksemburgu ze skargi Komisji w sprawie ustawy kagańcowej sędzia TSUE pytała polski rząd, dlaczego sędzia Tuleya nie został przywrócony do pracy, pomimo obowiązującego zabezpieczenia TSUE oraz prawomocnego postanowienia polskiego sądu. Pełnomocniczka odpowiedziała, że rząd polski nie ma wiedzy na ten temat.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze