0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Michal Ryniak / Agencja Wyborcza.plFot. Michal Ryniak /...

Martyna Regent – miejska aktywistka działająca w Gdyni i członkini sieci obywatelskiej Watchdog Polska – w styczniu 2023 roku została nominowana do plebiscytu organizowanego przez Dziennik Bałtycki. To jeden z tytułów należących do PKN Orlen i uprawiających prorządową propagandę. Artyści i aktywiści nominowani do konkursu masowo wycofywali swoje kandydatury. Był to protest przeciwko działaniom tych mediów i temu, że Polska Press na tym zarabia – można oddawać jedynie odpłatne głosy kupując je na stronach PP. Opisały to media. Grupa Polska Press zagroziła wówczas podjęciem działań prawnych wobec “wydawców i dziennikarzy naruszających dobre imię Polska Press oraz renomę plebiscytów przez nią organizowanych”, uznając publikacje medialne na temat tych rezygnacji, za przejaw „nieuczciwej konkurencji”.

Także Martyna Regent wycofała swoją kandydaturę. „To gazety zależne od władzy, a plebiscyt to biznes” tłumaczy swoją rezygnację. Ale aktywistka chciała sprawdzić konkurs i podkreślić swój sprzeciw. „Moja akcja nie jest wymierzona w ten jeden tytuł prasowy. To forma protestu wobec tego w jaki sposób media zależne od władzy monopolizują rynek. Chciałabym ludzi zachęcić do tego, by sprawdzali źródła, które są czytane”, tłumaczy. Zaznacza, że problem ten istnieje zwłaszcza na poziomie mediów lokalnych i dotyczy także gazet/stron samorządowych.

Krótko po swojej decyzji rozmawiała z kolegą, który został też nominowany do plebiscytu Dziennika Bałtyckiego, jak sądził, za swoje osiągnięcia. Ona chciała sprawdzić czy Polska Press weryfikuje kandydatury.

Przeczytaj także:

„Nikt nawet nie sprawdził czy istnieje taka osoba”

Wymyśliła Agatę Bąk – fikcyjną postać. Napisała, że ma „niewątpliwe zasługi w dziedzinie HR, z użyciem AI” i jest koordynatorką zespołu badawczego "Invisible Women in AI" (tłum.. niewidoczne kobiety w sztucznej inteligencji). Twarz Agaty Bąk wygenerowała FaceAPP – apka wyposażona właśnie w sztuczną inteligencję – stąd to AI w zgłoszeniu. Do jej stworzenia Regent wykorzystała twarze 2 osób.

W internecie nie było żadnych dokonań Agaty Bąk. Nie było o niej słychać także w Lęborku – a rzekomo stamtąd została zgłoszona. Brała udział w konkursie na „Osobowość Roku 2022' w kategorii biznes, na powiatowym poziomie. Na etapie wojewódzkim koszty byłyby wyższe – jak potem wyliczyła Regent, trzeba byłoby wyklikać ok. 1 tys. zł.

Aktywistka wysłała zgłoszenie i czekała. Była pewna, że eksperyment zostanie wykryty. Nic takiego się nie stało. Dostała smsa o tym, że nominacja Agaty Bąk została przyjęta. „Niniejszym gratulujemy uzyskania nominacji Kapituły Redakcji „Dziennika Bałtyckiego” i „Głosu Pomorza” (drugi z tytułów Polska Press w tym regionie -red.) do tytułu „Osobowość Roku 2022” w kategorii Biznes”. Dostała link do dyplomu w jpg, który mogła sobie opublikować na social mediach. Dyplom podpisany przez ówczesnego redaktora naczelnego DB, Artura Kiełbasińskiego i prezesa makroregionu Polska Press Piotra Grabowskiego.

„To znaczy, że nikt nawet nie sprawdził czy istnieje taka osoba. Myślałam, że na kolejnych etapach, to będzie weryfikowane przez 3-osobową komisję. Specjalnie podałam nr telefonu, którego nie używam często i czekałam na kontakt ze strony komisji. Nigdy nie nastąpił” opisuje aktywistka.

Myślała, że trzeba będzie może wysłać jakiś biogram i go udokumentować – ale nie. Biogram Agaty Bąk stworzony przez chat bota, nie przydał się.

Regent za to dostawała smsy zachęcające ją do pobrania płatnych grafik, które miały zachęcić znajomych do głosowania na Agatę Bąk. „Czyli do wyciągania pieniędzy z ich kieszeni” - konkluduje. Bo głosy są płatne - można je wysłać smsem lub wykupić cały pakiet kliknięć na portalu Polska Press.

Sukces eksperymentu na I etapie zachęcił ją do zainwestowania w kliknięcia – wykupiła 2- 3 paczki głosów. Można je wykorzystać na różnych kandydatów, ale można też na siebie samego – Polska Press nie wprowadziło tutaj ograniczeń. Razem ze swoją córką i kolegą Regent ustaliła, że oddadzą głosy na Agatę Bąk tuż przed zamknięciem głosowania. Spodziewała się jakichś ograniczeń, bo często w takich konkursach można wysłać 1 głos z jednego numeru IP, albo tylko raz na jakiś długi czas. „Tu nie było żadnych takich ograniczeń. Mogliśmy wysyłać głosy co 1 sekundę, i to w trójkę, z jednego konta, z 3 komputerów w różnych miastach”, twierdzi. Najwyraźniej Regent nie była jedyną, która wpadła na pomysł głosowania krótko przed jego zakończeniem. „Przed 21-szą gdy kończył się konkurs, ilość kliknięć szalała”, opisuje.

Bez problemu przegonili prowadzącego w głosowaniu i Agata Bąk wygrała. „Miałam tylko wyrzuty sumienia wobec tego człowieka, którego pokonaliśmy. Był nim piekarz z Lęborka. Ale robiliśmy to dla wyższego dobra”, tłumaczy.

„Mówił, że nie jest łatwo zdobyć tę nagrodę. Słuchałam z niedowierzaniem”

Po sukcesie dostała linka za zaproszeniem na galę. „Nikt nawet nie zapytał kim jestem”, zaznacza.

26 kwietnia 2023 galę prowadził zastępca naczelnego Dziennika Bałtyckiego Mariusz Leśniewski. „Kandydatów w czterech kategoriach pojawiło się mnóstwo i były to osoby, które naprawdę robiły i robią wiele dobrego dla Pomorza.” To słowa wicenaczelnego w relacji dziennika z tego wydarzenia. „Mówił też, że nie jest łatwo zdobyć tę nagrodę. Słuchałam tego z niedowierzaniem”, relacjonuje Regent.

Leśniewski wyczytał Agatę Bąk. Na scenę weszła Martyna Regent mówiąc prowadzącemu: „Ja nie w swoim imieniu”.

„To będzie pani Agatą Bąk” - miał jej odpowiedzieć Leśniewski.

Znów nie zapytali się nawet, kim jest Martyna Regent dla Agaty Bąk.

Odebrała dyplom i statuetkę. Na dyplomie jest podpis wicenaczelnego i ww. Grabowskiego z Polska Press. „Liczyłam na możliwość przemówienia, na którym chciałam się przyznać do wszystkiego ale odebrano mi tę przyjemność - przemawiali tylko ci, którzy wygrali na etapie wojewódzkim i pojadą do Warszawy”, opisuje aktywistka.

Wicenaczelnego gazety poprosiła więc, by jej telefonem nagrał jej krótkie przemówienie na którym chwali się wygraną. „Serdeczne podziękowania dla Dziennika Bałtyckiego za nominację, dla Grupy Polska Press, dla Grupy Orlen, która jest właścicielem Polska Press. Jest to niezwykłe wyróżnienie, zapewne pierwsze w historii naszego regionu”, ironizowała mówiąc do nieświadomego podtekstu wicenaczelnego.

Potem do tego wystąpienia dodała wyjaśnienie całej sytuacji i film z opisem akcji. Opublikował go 27 kwietnia Watchdog Polska. Na filmie Regent pokazuje statuetkę i mówi: „Jest to nagroda którą można sobie kupić. Wystarczy zainwestować kilkaset złotych”.

Na gali podeszło do niej kilka osób z Lęborka. „A my pani nie znamy”. To był najtrudniejszy moment całej akcji.

„Nie mieściło mi się w głowie, że tak daleko to zajdzie. Sytuacja jest zabawna, ale też strasznie smutna, bo mówi w jakim punkcie naprawdę jesteśmy w Polsce”, podkreśla aktywistka.

W filmie na Tik-Toku dodaje: „Wspierając działalność biznesową orlenowskich gazet pana Obajtka, działamy przeciw wolności mediów, które powinny kontrolować władzę, a nie być od niej zależne”.

Spodziewa się, że za to, że zakpiła z orlenowskich tytułów, dostanie pozew od Polska Press.

„Happening nacechowany brakiem wrażliwości, empatii i arogancją”

Od kwietnia br. Polska Press nie ma już rzecznika prasowego. Kontakt z biurem prasowym koncernu jest utrudniony – można jedynie wysłać mailem pytania. Zrobiliśmy to.

Koncern kontrolowany przez – de facto – Daniela Obajtka zapytaliśmy:

  • Dlaczego redakcja DB/ pracownicy PP / komisja konkursowa nie weryfikowali w ogóle kandydatur?
  • Jak to możliwe, że plebiscyt wygrywa osoba, która nie istnieje?
  • Dlaczego wykupując pakiet głosów/ kliknięć, nie ma żadnych barier, które utrudniałyby manipulacje wynikami - można głosować na siebie samego i to bez ograniczeń?
  • Czy zdaniem PP sytuacja jest kompromitująca dla tytułu/ firmy?
  • Kto jest w PP odpowiedzialny za prowadzenie tego konkursu?

Odpowiedzi na pytania nie dostaliśmy. Wysłano nam jedynie opublikowane na stronach Polska Press oświadczenie. „Nominacja i głosowanie na „kandydatkę" z pierwszego miejsca były wynikiem happeningu nacechowanego brakiem wrażliwości, empatii i arogancją, przeprowadzonego przez zgłaszającą ją osobę. Ubolewamy, że w trakcie plebiscytu promującego pożyteczne postawy i działania, podjęto próbę ingerencji w wyniki”, czytamy w nim. GPP dodaje, że w wyniku tej akcji zweryfikuje wszelkie regulaminy pod kątem „pojawiających się zmian technologicznych, które mogłyby prowadzić do popełniania nadużyć, tak jak miało to miejsce w przedmiotowym plebiscycie”.

W oświadczeniu GPP skorygował też wyniki konkursu - „Osobowość Roku 2022” w dziedzinie Biznes wygrał Eugeniusz Głodowski, właściciel piekarnio-ciastkarni w Lęborku.

Próbowaliśmy się z nim skontaktować. Bezskutecznie.

Ocenzurowali: „Jak żyć, panie Mateuszu?”

Regionalne dzienniki Polska Press oraz ok. 500 portali głównie o lokalnym zasięgu, zostało przejęte przez PKN Orlen w I połowie 2021 r. Wbrew obietnicom, prawie wszyscy redaktorzy naczelni dzienników zostali wymienieni lub sami odeszli. To samo spotkało dziennikarzy i redaktorów, którzy nie chcieli pisać zgodnie z linią partyjną PiS.

Magazyn Press szeroko opisał jak tytuły GPP uprawiają propagandę rządową. Tytuły GPP chwalą Daniela Obajtka, PiS i publikują de facto materiały marketingowe PKN Orlen. Nie pojawiają się w nich natomiast tematy zakazane np. protesty przeciwko PiS, PKN Orlen, wsparcie dla osób LGBT+.

Jest i cenzura - usuwane są publikacje z krytycznymi wobec PiS informacjami. Okazało się, że cenzura dotyczy nawet drobnych ogłoszeń – nie może się w nich ukazać żadna treść, która może być odebrana, jako antyrządowa. Ilona Michalak – aktywistka z Bydgoszczy - próbowała opublikować ogłoszenia ze zwrotem „Jak żyć, premierze?” czy „Jak żyć, panie Mateuszu?”. Cenzura GPP je wyłapała i zablokowała.

Szybko i skutecznie.

;

Udostępnij:

Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze