0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Strajk głodowy w Lesznowoli rozpoczął się 4 października, a my – jak dotąd – cała swoją wiedzę na jego temat opieramy wyłącznie na informacjach przekazywanych nam przez samych protestujących oraz na jednej depeszy Polskiej Agencji Prasowej z wtorku (11 października). Od zeszłego tygodnia rzecznik ośrodka w Lesznowoli ignoruje bowiem wiadomości od nas. Nie przeszkadza to jednak placówce chwalić się rozbudową samego ośrodka.

Ponad połowa mężczyzn zrezygnowała z głodówki

Z informacji przekazywanych nam przez strajkujących w ciągu trzech ostatnich dni wynika, że obecnie w Lesznowoli protest głodowy prowadzi dziesięcioro cudzoziemców, mimo że początkowo do strajku przystąpiło ponad 30 mężczyzn, z czego ponad połowa to osoby, które przekroczyły granicę polsko-białoruską. Dziś wśród strajkujących jest jedna taka osoba. Pozostali to mężczyźni pochodzenia rosyjskiego, armeńskiego, czy czeczeńskiego, którzy oczekują na decyzje w sprawie zobowiązania do powrotu do kraju pochodzenia.

Również oni, podobnie jak ubiegający się o ochronę cudzoziemcy podczas poprzednich protestów, skarżą się na wielomiesięczną detencję oraz jej automatyczne przedłużanie przez polskie sądy. Osoby, z którymi jesteśmy w kontakcie opowiadają nam o sytuacjach, gdy sądy w ciągu dwóch godzin potrafią wydać decyzje o przedłużeniu detencji dla dwudziestu osób. Takie informacje miały do osadzonych docierać za pośrednictwem prawnika jednego z mężczyzn.

Wśród strajkujących są osoby, które w detencji spędziły już powyżej dziewięciu miesięcy. Głodujący mężczyzna, który przekraczał granicę polsko-białoruską, ma znajdować się w ośrodku nawet 13 miesięcy.

Strajkujący mężczyźni przekonują, że piją jedynie wodę i herbatę. Przekonują nas też, że wyraźnie tracą na wadze.

Strajkujący przekazali nam także, że w trakcie głodówki deportowano trzech protestujących mężczyzn: dwóch do Mołdawii, jednego – etnicznego Czeczena – do Obwodu Kaliningradzkiego. Inni strajkujący dostali w ostatnich dniach terminy rozpraw w swoich sprawach, wątpią natomiast, czy będą one prowadzone rzetelnie.

– Oni nawet akt nie otwierają – słyszymy. – A jak ktoś nie ma prawnika, to nawet nie wie, co się dzieje.

O automatyzmie w stosowaniu oraz przedłużaniu detencji słyszeliśmy już podczas poprzednich protestów w Lesznowoli i w innych ośrodkach. Mówili nam o tym zarówno interweniujący politycy, jak i prawnicy z organizacji pozarządowych oraz aktywiści i wolontariusze wspierający protestujących.

Od aktywistów wspierających obecny protest słyszymy o „kalce” – decyzjach o przedłużaniu detencji, które różnią się od siebie jedynie nazwiskiem osoby, której dotyczą. Odejście od takiego automatyzmu jest jednym z żądań, jaki znalazł się na liście 13 postulatów, pod którymi podpisało się ponad trzydziestu protestujących w pierwszej fazie strajku.

Przeczytaj także:

SG oskarża aktywistów, sama opowiada półprawdy

Pierwsze informacje o strajku głodowym w ośrodku w Lesznowoli dotarły do nas już w ubiegłym tygodniu, w czwartek (6 października) . Następnego dnia, w piątek, nawiązaliśmy kontakt ze strajkującymi. Przekazali nam, że poinformowali o strajku władze ośrodka oraz że pracują nad postulatami, które zamierzają ogłosić w najbliższym czasie. Tego samego dnia zwróciliśmy się do rzecznik ośrodka w Lesznowoli z pytaniami o sytuację w ośrodku. Prosiliśmy o pilną odpowiedź. Bezskutecznie.

Strajkujący przekazali nam postulaty w niedzielę (9 października) późnym wieczorem oraz zapowiedzieli, że następnego dnia przekażą je oficjalnie władzom ośrodka, Rzecznikowi Praw Obywatelskich, polskim parlamentarzystom oraz organizacjom pozarządowym. Pod postulatami podpisało się łącznie ponad 30 osób, które na tamtą chwilę deklarowały udział w strajku. W poniedziałek (10 października) opublikowaliśmy pierwszą relację wraz z postulatami oraz naszymi ustaleniami – niestety, bez stanowiska rzeczniczki ośrodka, która pozostawała głucha na nasze wiadomości.

Następnego dnia, we wtorek, w serwisie Polskiej Agencji Prasowej pojawiły się dwie depesze dotyczące ośrodka w Lesznowoli – pierwsza to relacja z otwarcia nowego budynku w placówce, a druga to stanowisko Straży Granicznej w sprawie protestu wyrażone przez rzeczniczkę Komendy Głównej Straży Granicznej. Jest to o tyle zaskakujące, że w przypadku poprzednich protestów ta sama rzeczniczka odsyłała nas do rzeczników konkretnych ośrodków. I to oni informowali nas o sytuacji w poszczególnych placówkach.

"To nie pierwszy raz, gdy Grupa Granica mija się z prawdą" – tak informację o 33 strajkujących osobach przekazywaną przez aktywistów skomentowała Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej, porucznik Anna Michalska. Jak czytamy w dalszej części depeszy „Porucznik zaznaczyła, że w ostatnich dniach trzynastu cudzoziemców złożyło w ośrodku protest głodowy. Napisali w nim m.in., że sprzeciwiają się deportacjom do krajów, w których trwa wojna oraz przedłużającym się procedurom uchodźczym. We wtorek dwunastu opuściło śniadanie. Na obiad nie przyszło dziewięciu”.

W swojej poniedziałkowej relacji zaznaczyliśmy, że postulaty zostały złożone w dwóch wersjach językowych, polskiej i angielskiej. Pod wersją polską podpisało się 13 osób, pozostali złożyli podpisy pod wersją angielską. Michalska mówiąc Polskiej Agencji Prasowej o 13 cudzoziemcach ogłaszających głodówkę nie wspomniała o osobach, które podpisały się pod wersją angielską.

Być może druga część postulatów nie dotarła do władz ośrodka, ale tego nie wiemy – bo rzecznik ośrodka w Lesznowoli milczy.

„Stąd jeszcze nikt nie uciekł"

W trakcie trwającego prostu Straż Graniczna zaprezentowała nowy budynek mieszkalny w placówce. Podkreślono jego nowoczesny charakter oraz koszty, jakie poniesiono podczas budowy, czyli 41,5 miliona złotych z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji. To nie pierwszy raz, gdy podczas trwających protestów Straż Graniczna pokazuje względnie dobre warunki panujące w ośrodku w Lesznowoli.

Zeszłym razem, czyli w czerwcu, podczas ówczesnych protestów, w mediach społecznościowych pokazywano m.in. zdjęcia boiska na świeżym powietrzu, czy sal do nauki języka. Tym razem na zdjęciach oglądamy gabinet lekarski, gabinet psychologa i salę ekumeniczną. „Nowy budynek ośrodka dla cudzoziemców w Lesznowoli. Jeden z sześciu ośrodków będących w dyspozycji SG – informuje Straż Graniczna.

View post on Twitter

„Przebywają tu cudzoziemcy, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, ale również ci, którzy organizowali lub pomagali w nielegalnym przekroczeniu granicy” – podkreśla SG, mimo że ten nowy budynek został przeznaczony wyłącznie dla… rodzin z dziećmi.

Jak dowiadujemy się z relacji opublikowanej przez Polską Agencję Prasową, w nowym budynku zakwaterowanie będzie mogło znaleźć aż 200 osób.

„W zależności od wielkości rodziny mieszkania podzielone są na dwa lub trzy pokoje, tzw. moduły. W pokoju-sypialni stoi stół z krzesłami, pod oknem wygodne łóżko. Każda rodzina może poprosić o dostawienie łóżeczka dla malucha. W sypialnio-pokojach dla starszych dzieci postawiono łóżka piętrowe. Wyposażenie pomieszczeń uzupełniają szafy i szafki przeznaczone na rzeczy podstawowego użytku. Resztę dobytku po rejestracji mieszkańcy zostawiają w pomieszczeniu depozytowym”.

„W mieszkaniach są duże łazienki z odpowiednim wyposażeniem sanitarnym. Budynek jest też dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami - jest w nim winda oraz specjalistyczny sprzęt, np. łóżka medyczne przeznaczone dla osób przewlekle chorych” – czytamy w dalszej części relacji. Jednocześnie podkreślono, że cały ośrodek jest pilnie strzeżony.

"Stąd jednak nikt jeszcze nie uciekł, ani nie próbował uciekać” – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa SG, por. Anna Michalska.

„Proszę pamiętać, że pomimo całej naszej empatii dla ludzi, którzy tutaj się znajdują - przebywają w ośrodkach zamkniętych - to jednak ludzie, którzy złamali przepisy, przekroczyli nielegalnie granicę. Czekają tutaj na zakończenie dochodzenia. Prowadzone czynności mają na celu ustalenie ich tożsamości. My tak naprawdę nie wiemy, kto się dostał do Polski. Nie znamy ich tożsamości. Nie wiemy, czyje są dzieci, które tutaj się znalazły i czy dorośli opiekunowie to ich rodzice. Proszę pamiętać, że do ośrodków zamkniętych trafiają także kurierzy" – dodała Michalska.

A my – mając pełną świadomość, że obok tzw. kurierów oraz osób o kryminalnej przeszłości w ośrodkach zamkniętych przebywają także ofiary wojen, przemocy i tortur – pytamy, jak personel ośrodka chroni przed tymi pierwszymi osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową.

Liczymy, że Lesznowola odpowie w końcu także i na to pytanie. Wczoraj, w zastępstwie rzecznik, obiecano nam przesłanie odpowiedzi, jednak do momentu ukończenia tekstu żadnej wiadomości nie dostaliśmy.

;

Komentarze