0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Hadrian / Agencja GazetaKrzysztof Hadrian / ...

Inga Iwasiów, literaturoznawczyni, krytyk literacki, poetka i prozaiczka, profesor nauk humanistycznych z Uniwersytetu Szczecińskiego, jest jedną z twarzy protestów w obronie praw kobiet.

Nie waha się używać języka demonstrujących kobiet: „Nie jak profesorka, tylko jak kobieta powiem: jebać i wypierdalać”; „Wzrost krzywej zakażeń idzie na wasze sumienie. Nasz system immunologiczny odpowiada krótko: wypierdalać!”; „Zwracam się do państwowej telewizji, państwowego radia i innych reżimowców - wypierdalać!".

W rozmowie ze szczecińską „Wyborczą” mówiła: „To nie są moje słowa, lecz hasła tego strajku, ja je tylko powtórzyłam. Niestety, żałuję, że nie ja je wymyśliłam, bo chciałabym być autorką tak celnej metonimii tego, co się dzieje obecnie w Polsce”.

Przeczytaj także:

Oburzył się za to nowo mianowany minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i w liście do rektora US napisał, że oczekuje podjęcia „stosownych kroków”. Zaatakowały publiczne media, a zwolennicy PiS żądają wyrzucenia jej z uczelni. W obronie Iwasiów wystąpiło 102 akademików i akademiczek uniwersytetu. To „próba publicznego linczu” - napisali w liście poparcia. List jest otwarty i można go podpisywać pod tym linkiem.

„Profesora Inga Iwasiów podczas wspomnianej demonstracji wyartykułowała nasze myśli, nauczycielek i nauczycieli akademickich. Wyartykułowała także puls rewolucji, jaką czynią kobiety i ich sojusznicy obecnie w Polsce” - piszą w przenikliwym tekście dwaj naukowcy, dr Mikołaj Iwański, prorektor Akademii Sztuki w Szczecinie, oraz dr hab. Tomasz Kitliński, filozof i działacz społeczny, z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Oto ich ocena sytuacji, w której znalazła się pani profesor i wykładowcy polskich uczelni. Warto przeczytać do końca, są cytaty wulgaryzmów utytułowanych naukowo klasyków polskiej sceny politycznej. Nas poruszył cytat z dr. Józefa Oleksego.

To nasze myśli, to puls rewolucji

Profesora Inga Iwasiów w piątek 23 października podczas demonstracji na szczecińskim Placu Solidarności użyła w swoim wystąpieniu słów „jebać PiS i wypierdalać”. Słyszymy je od kilkunastu dni codziennie z poczuciem, że oddają one trafnie frustrację i gniew związane z wiadomą decyzją Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej oraz latami rządów Zjednoczonej Prawicy.

Każda i każdy, kto uczestniczył/a kiedykolwiek w posiedzeniu rady instytutu czy wydziału dowolnej uczelni wyższej wie, że nawet najbardziej utytułowani mandaryni nauki nie zawsze komunikują się cytatami z klasycznej literatury antycznej i też potrafią się wkurzyć nie gorzej niż statystyczny obywatel.

Nie dziwi nas też fakt, że znalazła się osoba, dla której słowa profesory Iwasiów były obrazą najgłębszych uczuć akademickich i stało się to przyczyną złożenia skargi do rektora Uniwersytetu Szczecińskiego, gdzie profesora od wielu lat pracuje.

Nie dziwi to niżej podpisanych w żaden sposób – wszak obydwaj mamy doświadczenia z postępowaniami dyscyplinarnymi, które czasami stają się narzędziem do dyscyplinowania naukowców przez polityków (Tomek) lub same władze uczelni (Mikołaj).

Wzmożenie ministra

Chęć wykorzystania obecnej koniunktury związanej z postacią ministra Edukacji i Nauki, który od pierwszego dnia urzędowania pokrzykuje na środowisko naukowe, była jak najbardziej do przewidzenia. Przecież profesora uniwersytetu, która publicznie przeklina, to świetny materiał na newsy w prorządowych mediach. Nieważne w jakiej sprawie - ważne, że można napisać płomienne pismo i dać upust swojemu politycznemu wzmożeniu w walce z lewactwem.

Jednak profesora Inga Iwasiów podczas wspomnianej demonstracji wyartykułowała nasze myśli, nauczycielek i nauczycieli akademickich.

Wyartykułowała także puls rewolucji, jaką czynią kobiety i ich sojusznicy obecnie w Polsce.

Stanęła w miejscu, w którym stoją jej studentki, studenci, kobiety i wszyscy, którzy poważnie traktują kwestie praw obywatelskich. Trudno wyobrazić sobie, by badaczka, autorka prozy i poetka, od lat prowadząca krytyczne badania literackie oraz zaangażowana działaczka feministyczna była w dniach protestów w innym miejscu.

Kurwa prof. Zycha i TKM dr. Kaczyńskiego

Pretekstem do oburzenia ze strony polityków było publiczne użycie wulgaryzmu, co każe znów zastanowić się nad rolą płci i przypisywanych jej atrybutów.

Wszyscy pamiętamy jak wiele lat temu nobliwy i szanowany prof. Józef Zych, wtedy marszałek Sejmu, podczas posiedzenia izby zapytał swojego asystenta przy nieopatrznie włączonym mikrofonie „Co ty mi tu kurwa dajesz?”. Nikt się specjalnie nie oburzał, nie protestował – profesor po prostu odezwał się w sposób, który wyraził pewne zniecierpliwienie, a jednocześnie wzmocnił jego sympatyczny wizerunek.

Pewnych rzeczy bez wulgaryzmów powiedzieć się jednak nie da, doskonale obrazuje to najsłynniejszy bon mot dr. Jarosława Kaczyńskiego „Teraz kurwa my”, który nienależnie od kontekstu, w którym został wypowiedziany, był tak trafny, że wszedł na stałe do języka publicystyki pod skrótem TKM i niewielu pamięta jego autora. Żadna parafraza pomijająca popularny wulgaryzm nie będzie udana.

Klną w Sejmie mężczyźni

Na sali sejmowej regularnie padają wulgaryzmy, używane jedynie po to, by obrazić przeciwników politycznych. Są używane w sposób nieporadny, pozbawiony polotu i zwykle nie niosą istotnych treści. Warto jednak zauważyć, że jakaś drobnomieszczańska wrażliwość powoduje, iż robią to prawie wyłącznie mężczyźni.

Kobiety, polityczki unikają tego języka jak ognia i tu jest chyba przyczyna największego oburzenia na wystąpienie profesory Ingi Iwasiów.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że profesora Iwasiów na złamanie tej nieco żenującej konwencji wybrała miejsce najlepsze z możliwych. Demonstracja w obronie praw kobiet na szczecińskim Placu Solidarności była tym właśnie miejscem.

Każda i każdy, kto był/a w ostatnich dniach na polskich ulicach podczas protestów, wie, że dokonuje się historyczna kulturowa zmiana. Dlatego czasami uniwersyteckiego tytułu można, a nawet trzeba użyć jako narzędzia tej zmiany.

Obowiązkiem każdego akademika, który chce korzystać z wolności badań naukowych, jest wsparcie profesory Iwasiów. Jej gest pokazuje, na ile akademicy mogą korzystać z wolności słowa i docelowo jak będzie ustalona granica dla badań naukowych, która wprost wynika z rozumienia wolności słowa.

Nagroda, a nie kara

Inga Iwasiów to ceniona polonistka i public intellectual, której słuchają studentki i studenci oraz cała nasza społeczność. Nie powinna Jej spotkać kara, lecz nagroda za kontynuację misji takich etycznych humanistów jak Juliusz Kleiner czy Maria Janion.

Atak na profesorę Iwasiów jest w naszej opinii kolejną próbą odwracania uwagi od rzeczywistego wymiaru problemu, jakim jest piekło kobiet szykowane kobietom przez obecną władzę oraz jej politycznych klientów.

Tak, profesory, profesorzy, a nawet adiunkci i asystentki używają takiego samego języka, jak reszta społeczeństwa, gdy dzieje się coś dramatycznego, ważnego, i kiedy czują, że zagrożone są ich prawa.

Demonstracja w obronie fundamentalnych praw kobiet to nie jest spotkanie w salonie magister Przyłębskiej, gdzie znad porcelanowych filiżanek goście przerzucają się łacińskimi aforyzmami. To jest wojna o kształt naszej wspólnej przyszłości.

„Kurwa, będę jak brzytwa”

Kończąc, chcielibyśmy zacytować dr. Józefa Oleksego – byłego premiera i marszałka sejmu, który w zapisie rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym zadeklarował „Bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i, kurwa, będę jak brzytwa”.

Tej ostrości umysłu życzymy całemu środowisku akademickiemu, które w ostatnich dniach może się wiele nauczyć od swoich studentek i studentów o zaangażowaniu, odpowiedzialności i godności.

Jeśli chcemy, żeby traktowali nas poważnie, kiedy na stałe wrócimy do sal wykładowych, to musimy teraz stać po ich stronie, po stronie demokracji.

dr Mikołaj Iwański, prorektor Akademii Sztuki w Szczecinie

dr hab. Tomasz Kitliński, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Udostępnij:

Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze