W Polsce odnotowano w niedzielę 4 178 nowych przypadków, na całym świecie ponad jest ich już 37 milionów. Kosiniak-Kamysz za wzrost zachorowań w Polsce wini otwarcie szkół. Donald Trump 10 dni od diagnozy COVID-19 mówi: „czuję się świetnie" i dalej łamie wszystkie zasady dystansu
Chociaż rząd uważa, że ma COVID-19 pod kontrolą, liczba osób hospitalizowanych i zajętych respiratorów niebezpiecznie rośnie. Liczba nowo stwierdzonych zakażeń osiągnęła rekord – 5 300 – w sobotę 10 października. W niedzielę zakażeń jest o ponad tysiąc mniej, ale nie wiadomo, co przyniesie poniedziałek. Jeśli spojrzymy na wykres, niedzielne wyniki zwykle przynosiły spadek, ale w ciągu tygodnia wzrost wykrytych zakażeń szybko nabiera tempa. Województwo małopolskie (685) wyprzedziło mazowieckie (433) pod względem liczby nowych zakażeń. Dalej jest wielkopolskie (380) śląskie (354) i pomorskie (331).
Razem w Polsce wykryto już 125 816 zakażeń SARS-CoV-2. Aktywnych przypadków jest 42 510, zmarły 3 004 osoby, a wyzdrowiało 80 302.
Aktywnych przypadków przybyło 2 826, to prawie o połowę mniej niż w sobotę.
W ciągu ostatniej doby wykonano ponad 31 tys. testów.
Poza wzrostem zakażeń najbardziej niepokojąca jest stale rosnąca liczba zajętych respiratorów, hospitalizacji oraz zgonów. Według danych Ministerstwa Zdrowia 11 października zajęte są już 383 respiratory – najwięcej od początku pandemii. To prawie połowa z początkowej puli przygotowanej na jesień dla pacjentów z COVID-19.
Coraz więcej osób potrzebuje też hospitalizacji – w szpitalach zajętych jest już 4 924 łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Niestety nawet tam, gdzie są łóżka i sprzęt, zaczyna brakować personelu. Procedury, podział funkcyjny szpitali i brak skutecznej komunikacji spowalniają przyjmowanie pacjentów.
Opolska „Gazeta Wyborcza" donosi o przypadku mężczyzny, który zmarł w karetce, czekając, aż pracownicy skończą dezynfekcję oddziału SOR. „Takie sytuacje będą się niestety zdarzać coraz częściej, bo szpital w Koźlu ma dalej 12 miejsc respiratorowych dla osób zakażonych koronawirusem" - mówi „GW" dr Norbert Krajczy, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie. „Maszyn i miejsc być może jest więcej, ale nie ma już ludzi do ich obsługi".
Z kolei „Tygodnik Bydgoski" opisał przypadek 70-letniej kobiety, która trafiła do szpitala w Zawierciu z silnym bólem brzucha i gorączką. Kazano jej czekać 36 godzin na wynik testu na koronawirusa. Zmarła na szpitalnym korytarzu, okazało się, że nie miała koronawirusa, tylko zapalenie wyrostka.
11 października ministerstwo poinformowało o śmierci 32 osób. Od jakiegoś czasu przy raportowaniu o liczbie zgonów robi się rozróżnienie na osoby zmarłe „z powodu COVID-19" – tych było trzy, oraz osoby zmarłe „z powodu współistnienia COVID z innymi schorzeniami"
Prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz zarzuca rządowi, że działania są spóźnione i nieprzemyślane. „Wpadli we własne sidła, mówiąc, że epidemia jest w odwrocie. Rozluźnili atmosferę, doprowadzili do tego, że 30 proc. młodych ludzi nie wierzy w pandemię" - mówił w niedzielnej „Kawie na ławę".
Kosiniak-Kamysz za główną przyczynę niekontrolowanego wzrostu zachorowań uważa decyzję o otwarciu szkół, mówi o powtarzającym się w Polsce „scenariuszu izraelskim", gdzie zachorowania wzrosły gwałtownie właśnie, kiedy wrócono do stacjonarnego nauczania.
Poseł PO Marcin Kierwiński zwracał z kolei w programie uwagę, że wprowadzone w marcu obostrzenia i lockdown, które miały tak duże konsekwencje dla gospodarki, były kupowaniem czasu na przygotowania do drugiej fali zachorowań. „Dziś można śmiało powiedzieć, że ten czas został zmarnowany".
„Premier, który dymisjonował wirusa w czerwcu i lipcu, powinien uderzyć się w pierś, rozmawiać z opozycją i czerpać z ich pomysłów. Lewica je składa i mówi: bierzcie" – mówił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. „Od jednych słyszymy, że robimy za mało, od drugich słyszymy, że robimy za dużo" – skarżył się za to Kamil Bortniczuk z Porozumienia.
Zastępca Szefa Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha przekonywał z kolei, że rząd podejmuje zdecydowanie działania i nawoływał do tego, żeby jako społeczeństwo, „ale także jako klasa polityczna" być jedną drużyną. „Od naszych zachowań społecznych zależy, jakie będzie tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa" – powiedział precyzując, że chodzi o przestrzeganie obostrzeń.
Przykład czegoś zupełnie przeciwnego zaprezentował nie tak dawno nowy minister nauki, Przemysław Czarnek, który odwiedził w sobotę 3 października swoją babcię w lubelskim szpitalu. Dwa dni potem ogłosił, że ma koronawirusa. W zupełnie innej sytuacji niż minister edukacji są matki wcześniaków, którym szpitale zakazują kontaktu z dziećmi, mimo wytycznych ekspertów, a nawet ostrej reakcji rzecznika praw pacjenta.
W sobotę prezydent Donald Trump przemówił do narodu z balkonu Białego Domu, pierwszy raz, od kiedy ponad tydzień temu zdiagnozowano u niego koronawirusa. Na temat swojego zdrowia powiedział tylko: „czuję się świetnie". Chociaż w piątek robiono mu test, jasno nie odpowiedział, jaki był jego wynik.
Podczas przemówienia opowiadał o tym, jak amerykańska gospodarka wychodzi z kryzysu „najszybciej w historii", a koronawirus – który nazwał kilka razy „chińską chorobą", zniknie, a nawet już znika, bo szczepionka będzie gotowa w „rekordowym tempie".
Na spotkanie zaproszono 2 tys. osób, przyszło około 500. Zgromadzenie łamało wszelkie możliwe zasady i zalecenia. Ludzie tłoczyli się pod balkonem, wykrzykiwali słowa poparcia, a zdaniem „Guardiana" i z poprawną techniką noszenia maseczek było u nich różnie.
„Zaczynamy mocno, z naszymi wiecami i wszystkim, bo nie możemy pozwolić, aby nasz kraj stał się narodem socjalistycznym” – zapowiedział prezydent.
Rzecznik Joe Bidena miał na temat wiecu Trumpa zgoła inną opinię. „Wydaje się, że Donald Trump żyje w alternatywnej rzeczywistości, gdzie nie jest chory i nie zaraża COVID-19 i gdzie nie zorganizował właśnie wydarzenia, które zdaniem krajowego eksperta ds. chorób zakaźnych miało duży potencjał transmisji i mogło zarazić dziesiątki osób".
Wbrew tryumfalistycznej narracji Trumpa, koronawirus wciąż ma się świetnie i rośnie w siłę. Dzisiaj w USA odnotowano prawie tysiąc zgonów, nowych zakażeń było ok. 57 tys. Na całym świecie mieliśmy ponad 37 milionów zakażeń i ponad milion zgonów. Największy przyrost zachorowań był dziś w Rosji ( 13 634) i Francji. W Holandii w ciągu ostatniej doby wykryto prawie 6504 chorych.
Na COVID-19 najwięcej osób zmarło w USA (214 599), Brazylii (150 198), Indiach (108 334) i Meksyku (83 642). W Ameryce Łacińskiej i na Karaibach odnotowano w sobotę 10 milionów przypadków. To także region o największej liczbie przypadków śmiertelnych.
We Francji także miał miejsce rekord nowych zachorowań: 27 tys. Francuskie badania wśród pielęgniarek pokazują, że coraz częściej cierpią na wypalenie zawodowe w związku z pandemią. 57 proc. respondentek przyznaje, że kryzys związany z koronawirusem je wyczerpał, prawie połowa z nich przyznaje też, że zmęczenie może wpłynąć na jakość ich pracy. Według sondażu 37 proc. chce zmienić pracę. 43 proc. nie wie, czy za pięć lat nadal będą pielęgniarkami.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze