Europoseł Adam Bielan (PiS) i rzecznik sztabu Dudy w próbował w TVN24 minimalizować skutki wizerunkowe nonszalanckiej wypowiedzi Dudy o maseczkach: „Jesteśmy na otwartej przestrzeni, na wolnym powietrzu; oczywiście apeluję o zachowanie dystansu i jeżeli ktoś może, to oczywiście też zachęcam do noszenia maseczek.
Natomiast nie każdy może, nie każdy lubi”.
Z kolei pytany o wzrosty zakażeń w Polsce argumentował, że nie są wyjątkiem w Europie. Wręcz przeciwnie:
Dzisiaj niemal w każdym kraju europejskim, również w tych gdzie nie odbyły się żadne wybory, mamy olbrzymi wzrost zakażeń. W Hiszpanii dziś jest 5-6 razy więcej zakażonych dziennie niż w Polsce. Nie było tam żadnych wyborów
raczej fałsz. Ogromny wzrost zakażeń jest w Hiszpanii, znaczny w Rumunii. Polska jest na piątym-ósmym miejscu. W większości krajów UE żadnego wzrostu nie ma
Aby sprawdzić tezy epidemiologa Bielana, opiszemy stan epidemii w Polsce, a potem porównamy go z krajami UE.
Polska, 5 sierpnia – zakażonych wciąż przybywa
Jak podało w środę ministerstwo zdrowia, nowych zakażeń było w ostatniej dobie 640, co stanowi czwarty wynik od początku pandemii, wszystkie w ostatnich sześciu dniach.
Zmarło kolejne 18 osób, łączna liczba ofiar wynosi 1756, czyli 3,6 proc. zakażonych od marca 48 789 osób. Podobny odsetek jest w skali globalnej: na całym świecie umarło na COVID-19 ponad 705 tys. osób wśród 18,7 mln zakażonych, czyli 3,76 proc.
Ofiar śmiertelnych może niestety przybywać, bo ludzie umierają w 2-3 tygodnie od zakażenia, fala zgonów idzie za falą zakażeń.
Ponieważ od wtorku wyzdrowiało w Polsce tylko 265 osób, liczba aktywnych przypadków (osób zakażonych) znowu wzrosła o 357. Od 17 dni słupki idą w górę.
Więcej aktywnych przypadków (kolor czerwony) widać też na wykresie, który podsumowuje sytuację.
Liczba osób zakażonych rosła od początku epidemii 4 marca do 17 czerwca – było ich wtedy 14 494. Następnie spadła aż do 19 lipca o 6,3 tys. do poziomu 8188 i sytuacja wydawała się opanowana. Ale trend się odwrócił i liczba osób zakażonych urosła o 3,5 tys. do poziomu 11 712 osób.
W naszych podsumowaniach dwutygodniowych okresów epidemii początek sierpnia (pierwsze pięć dni) wygląda fatalnie:
Jak już pisaliśmy, odwrócenie trendu jest zapewne skutkiem:
- znoszenia kolejnych zakazów ograniczających kontakty społeczne;
- wzrostu (częściowo fałszywego) poczucia bezpieczeństwa i nieostrożnych zachowań obywateli;
- wakacyjnej aktywności Polek i Polaków;
- być może także samych wyborów 28 czerwca i 12 lipca, w których udział wzięło – odpowiednio – 19,4 mln i 20,6 mln obywateli. To jeden z powodów, dla których Bielan tworzy legendę krajów Europy zainfekowanych jak Polska, choć nie było
Pewną rolę odegrały zapewne nieodpowiedzialne wypowiedzi władz, takie jak lekceważące słowa prezydenta Dudy o maseczkach.
Skrajnym przykładem były zachęty – przede wszystkim Mateusza Morawieckiego – do udziału w wyborach. Premier przed II turą mówił: „Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie.
Już teraz nie trzeba się go bać.
Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca. Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się, idźmy na wybory”.
Premier na wiecu wyborczym Andrzeja Dudy
Na wiec bez maseczek. Nie ma się czego bać? Morawiecki ma odpowiedź.Przeczytaj więcej o tym, jak naprawdę przebiega pandemia 👉 https://oko.press/morawiecki-namawia-seniorow-do-glosowania-za-nic-ma-ze-to-grupa-najwiekszego-ryzyka/
Opublikowany przez OKO.press Piątek, 3 lipca 2020
OKO.press uznało też za wysoce kontrowersyjną decyzję całej klasy politycznej, by czwartkowe (6 sierpnia) zaprzysiężenie prezydenta odbywało się przy pełnej obecności 600 parlamentarzystów i zaproszonych gości
Wzrost liczby przypadków to do pewnego stopnia wynik większej liczby testów (im więcej testujemy, tym więcej wykrywamy). Poniższy wykres pokazuje jednak, że w II połowie lipca i na początku sierpnia liczba testów wzrosła tylko minimalnie. W I połowie lipca było ich średnio dziennie – 22,6 tys., w II połowie – 23,9 tys., a w pierwszych 4 dniach sierpnia nieco więcej – 26,1 tys. W środę podano, że wykonano więcej – 33,6 tys. testów, co jest trzecim wynikiem w historii epidemii.
Warto przypomnieć, że pod względem liczby testów na milion mieszkańców Polska (62,7 tys.) wciąż jest w europejskim ogonie (za nami tylko Francja (!), Bułgaria, Węgry i Chorwacja).
Polska piąta / ósma w Europie. Większość krajów niemal bez epidemii
Zarysowany przez Bielana obraz „niemal całej Europy z olbrzymim wzrostem zakażeń” jest daleki od prawdy. Oto wszystkie kraje UE (plus Wielka Brytania), w których 4 sierpnia 2020 (tylko z tych danych mógł skorzystał Bielan w porannym programie) zanotowano więcej niż 70 nowych przypadków. Jest ich 15, Polska jest na wysokim, piątym miejscu:
W pozostałych krajach liczba nowych zakażeń jest zupełnie mała:
- Luksemburg – 53;
- Irlandii – 45;
- Szwecji – 37;
- Cyprze – 25;
- Chorwacji – 24;
- Finlandii – 17;
- Litwie – 17;
- Malcie – 16;
- Słowacji – 14;
- Estonii – 11.
Mniej niż 10 przypadków zanotowano na Węgrzech (9), Słowenii (9), na Łotwie (3).
Oczywiście taka sama liczba zakażeń w mniejszych krajach jest groźniejszym sygnałem niż w większych. Dlatego przedstawiamy ranking z uwzględnieniem liczby mieszkańców.
Zestawiliśmy kraje, gdzie liczba nowych zakażeń na milion przekracza 10. Jest ich 12, Polska jest na 8. miejscu z 18 osobami zarażonymi na milion mieszkańców (co oznacza jedną osobę na prawie 55 tys. Polek i Polaków).
Mniej niż 10 przypadków na milion mają pozostałe kraje UE: w tym – uwaga! – Wielka Brytania (9,9) i Niemcy (9,1), a także Irlandia (9,2), Litwa (6,3), Chorwacja (5,9), Słowenia (4,5), Szwecja (3,7), Włochy (3.1), Finlandia (3,1), Słowacja (2,6), Łotwa (1,6), Węgry (0,9).
Uwaga. Pomijamy Luksemburg, Maltę i Cypr, bo w tych maleńkich krajach skala testowania jest nieporównywalna, np. w Luksemburgu na 627 tys. mieszkańców przeprowadzono… 605 tys. testów (próbek).
Kilka krajów ma wzrosty zakażeń
Analiza wykresów pokazujących dzienne liczby przypadków lub liczby aktywnych przypadków pokazują, że faktycznie w kilku krajach zaczyna się coś w rodzaju drugiej fali.
W Hiszpanii po tragicznym marcu i kwietniu, sytuacja wydawała się opanowana, ale w lipcu zakażenia wróciły, a najnowszy dzienny wynik (prawie 6 tys.) jest zatrważający.
W Rumunii zakażenia, poprzednio na niskim poziomie, podobnym do polskich, ruszyły od początku lipca.
Także w Bułgarii, Czechach i Francji (od połowy czerwca), Belgii (od połowy lipca) można mówić o niewielkim wzroście aktywnych przypadków, choć nie tak wyraźnym jak ten, jaki mamy w Polsce od połowy lipca. Nie można jednak rysować wizji kontynentu z „olbrzymim wzrostem zakażeń”.
W Niemczech epidemia nie gaśnie ale też nie rośnie:
Nie ma porównania ze światem
Taka opinia jest podwójnie ignorancka. Nie ma przecież porównania obecnego stanem epidemii do tego, co w Europie działo się w marcu i kwietniu, kiedy we Włoszech i Hiszpanii zarażało się dziennie po 6-7 tys. osób, a blisko tysiąc umierało.
Opinia Bielana nie uwzględnia też porównania sytuacji Europie z dramatycznym przebiegiem epidemii na świecie, zwłaszcza w USA i krajach Ameryki Łacińskiej. Ilustruje to mapa przygotowana przez OKO.press 3 sierpnia. Intensywność czerwonego koloru odpowiada liczbie zakażeń tego dnia w porównaniu z liczbą mieszkańców:
Tę liczbę wykazywaną w komunikatach codziennych przez MZ należałoby według wielu ekspertów pomnożyć od 5 do 10 razy. Rząd od początku moim zdaniem starał się intensywnością testowania wpływać na przekazywane oficjalnie wyniki. Powodem były oczywiście wybory prezydenckie, które zakończyły się w efekcie plebiscytem. Wybory które były dla PiS hamletowskim byś albo nie być. Epidemia posłużyła do kontynuowania wprowadzania zmian w prawie niezgodnych z konstytucją, a służących dociskaniu zmian ustrojowych z pominięciem zmian w konstytucji z racji braku wystarczającej liczby szabel w sejmie do ich wprowadzenia. To ostatnie było najbardziej bolesne dla prezesa partii, co nie omieszkał wyrazić zaraz po wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Po okresie obostrzonych przepisów wprowadzanych w ramach walki z koronawirusem i znaczącym spadku notowań pana Andrzeja Dudy, rząd w okresie przed drugim terminem plebiscytu rozpoczął proces cofania obostrzeń, a ż do ogłoszenia publicznie przez pana premiera Morawieckiego, że wirus jest już nie groźny, epidemii nie ma, nie trzeba się bać i należy tłumnie pójść do urn. To dało sygnał społeczeństwu, że można już nie stosować się do zaleceń ekspertów i sobie pofolgować. Wyniki tego folgowania za przyzwoleniem rządzących już widzimy. Pozostaje pytanie, kiedy rząd zacznie ponownie sterować procesem testowania wpływając na liczbę zakażonych.
Generalnie, kiedy było wykrytych ok 10tys. przypadków to zrobiono badania losowe w Krakowie i wyszło że 2% badanych ma przeciwciała. Co by znaczyło, że w Polsce jest nie 10tys., ale 700tys. Teraz pewnie są miliony, co by oznaczało, że przynajmniej na polskiej populacji ten wirus raczej nie robi wrażenia, bo stwierdzonych zgonów są setki, przy milionach zakażonych.
Testy na przeciwciała mają granicę błędu na poziomie 2,5%, więc są sensowne przy wynikach 20-25%, wynik 2% oznacza że nie ma sensu ich jeszcze w Polsce przeprowadzać. Inna kwestia że w Krakowie notowano dość dużo przypadków, a są całe regiony w których one do dziś są pojedyncze, więc nawet jeśli przyjąć że ten wynik był pewny (a nie był) to przełożenie na całą Polskę nie ma sensu.
To raczej nie o te liczby chodzi. Granica błędu 2,5% oznacza, że nieco więcej niż 2 osoby na 100 mogą być błędnie zdiagnozowane. Skoro wtedy było badanych 200 osób (tak było podane), to wyszedł wynik pozytywny 4 osobom, czyli uwzględniając błąd pomiaru mogło być zakażonych od 0 do 9 osób. Tak więc, najlepiej zostać przy liczbie 4 (jest najbardziej prawdopodobna), czyli 2% populacji. Tak, Kraków ze względu na zagęszczenie ludności na pewno miał więcej przypadków, więc na tę chwilę po prostu dobrze by było powtórzyć takie losowe badanie tylko w większym i bardziej reprezentatywnym zakresie, żeby więdzieć na czym stoimy.
Dzięki takim matolom jak ty, Fish mamy setki zakażeń dziennie. Bo wirus nie robi wrażenia. Ale każdy zakażony to o odrobinę dłuższy okres kryzysu gospodarczego, biedy i nędzy.
Widzę, że o to samo nam chodzi, tylko chcielibyśmy osiągnąć to przeciwnymi metodami. Ja uważam, że przesadne ograniczenia tworzą większy problem niż ten, który mają rozwiązać. A mówię to na podstawie działania służby zdrowia w obecnej sytuacji na przykładzie osoby starszej (niemogącej zrealizować zaplanowanych badań, których brak może mieć poważne konsekwencje) oraz niemowlaka potrzebującego rehabilitacji (oczywiście odłożonej w czasie, co w przypadku takiego dziecka nie będzie bez konsekwencji). PS Moja firma to ma teraz złoty okres, więc gdyby mi chodziło o kasę, to bym był za jak największymi ograniczeniami.
OKO.press możecie przestać siać panikę i manipulować?
> Zmarło kolejne 18 osób, łączna liczba ofiar wynosi 1756, czyli 3,6 proc. zakażonych od marca 48 789 osób.
ZBITY ZEGAR!
Poprawnie powinno być: Zmarło kolejne 18 osób, łączna liczba ofiar wynosi 1756, czyli 3,6 proc. WYKRYTYCH PRZYPADKÓW (48 789 osób).
zakażonych jest dużo więcej – są to tak zwani bezobjawowcy – stanowią około 30-100x tyle co ilość osób jawnie chorujących. Pokazał to test 3 senatorów, którzy wykonali test na wszelki wypadek. Do tego 97% górników.
a ile testów zostało zrobionych i gdzie? nie wiesz ilu jest (było i będzie) zakażonych. Poza tym, dlaczego nie oznacza się miana przeciwciał, tylko robi testy na aktywnego wirusa?
Ja tylko przypomne, ze ministerstwo zdrowia, to rzadowa organizacja, moga sobie strzelac dowolnymi numerkami. Oko press nie widzi interesu wladzy w plandemii. Jezeli juz krytykuje, to ze za slabe restrykcje wprowadzaja.
Wreszcie!. Po kilku tygodniach publicystycznej sieczki wyważony, wsparty cyframi i wykresami artykuł. Dziękuję.
Oko press to media sterowane przez rzad. Zajmuja sie ploteczkami i unikaja wazych tematow. Codziennie kilka artykulow o LGBT i ploteczki o politykach i chwalenie rzadu za wprowadzenie calkowicie bezpodstawnie ibezsenswonych restrykcji w imie walki z Covid.