0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja GazetaTomasz Pietrzyk / Ag...

Sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji miała we wtorek 28 września 2021 roku wysłuchać informacji ministra spraw wewnętrznych oraz komendanta głównego policji na temat trzech zgonów w wyniku policyjnej interwencji, do których doszło w przeciągu tygodnia na Dolnym Śląsku.

Przypomnijmy:

  • 25-letni Dmytro Nikiforenko 30 lipca 2021 trafił do wrocławskiej izby wytrzeźwień. Na nagraniach z monitoringu widać, jak jest bity pięściami, kolanami, pałką i przyduszany przez policjantów.
  • 29-letni Łukasz Łągiewka z Wrocławia zmarł w nocy z 1 na 2 sierpnia 2021. Policję wezwała rodzina, obawiająca się, że cierpiący na depresję chłopak może popełnić samobójstwo. Siostra i ojciec zmarłego twierdzą, że widzieli, jak policjanci bili Łukasza pałkami i przyduszali.
  • 34-letni Bartosz Sokołowski z Lubina zmarł 6 sierpnia 2021. Był pod wpływem narkotyków, policję wezwała rodzina. Na nagraniach dokonanych przez świadków zdarzenia widać, jak policjanci próbują go obezwładnić.

Przeczytaj także:

Na posiedzeniu komisji pojawiły się rodziny dwóch z trzech ofiar: ojciec i siostra Łukasza Łągiewki oraz ojciec Bartosza Sokołowskiego. Nie zjawił się za to żaden minister MSWiA ani Komendant Główny Policji. Pogrążone w żałobie rodziny nie kryły oburzenia. Zirytował je dodatkowo wiceprzewodniczący Komisji z ramienia PiS Zdzisław Sipiera, który oskarżył posłów opozycji oburzonych absencją przedstawicieli władzy o upolitycznianie sprawy.

„Czy uważacie, że tak ważne i delikatne sprawy można rozstrzygać na posiedzeniu komisji'? W jakim celu to ma być robione? Była jasna deklaracja ze strony komendanta policji, że to będzie wyjaśnione. Będzie posiedzenie komisji, która odpowie na wszystkie państwa pytania." – mówił Sipiera.

„Pan coś mówił o demokracji" – odpowiedział mu ojciec Bartosza. „Właśnie widzimy, jaką tu mamy demokrację – przyjeżdżamy, nie ma z kim rozmawiać".

Artur Łągiewka, ojciec Łukasza: „Zapewne wielu z państwa ma dzieci. Czy chcielibyście siedzieć tutaj, na moim miejscu? Zadzwoniłem na 112, poprosiłem o pomoc, bałem się o syna. A przyjechali bandyci, na moich oczach go katowali, bili".

Oni chronią tylko siebie

Najmocniej wybrzmiała wypowiedź Wiktorii, siostry Łukasza: „Gdybym nie poszła do telewizji, nikt by nawet tej sprawy nie ruszył. Przecież to jest jakiś absurd, to jest straszne. Pełno ludzi pisze do mnie na portalach społecznościowych, że spotyka ich podobna sytuacja. Może nie taka drastyczna, może nie kończy się śmiercią, ale ich to spotyka. Każdego dnia, na ulicach, przechodzimy obok policji, która powinna nas bronić, chronić. Oni chyba chronią tylko siebie.

A pan mówi, że to nie jest na obrady Sejmu? Jak? To chyba właśnie jest o tym, że system zawodzi. Ryba się psuje od głowy. Będę walczyć do końca, bo tego nie odpuszczę. Na moich oczach bili go pałkami tak, że krwawił.

Każdego dnia zasypiam z płaczem ojca i budzę się z płaczem matki przez to tylko, że mój tata zadzwonił na 112 prosząc państwo o pomoc. To jest jakiś absurd i ja w takim kraju nie chcę żyć. Dziękuję"

– mówiła Wiktoria Łągiewka.

Pełnomocnik rodzin obu zabitych, Wojciech Kasprzyk, pytał: „Dlaczego do dzisiaj ci policjanci nie otrzymali zarzutów? To, że [Bartosz i Łukasz - red.] zostali uduszeni, mamy w sekcji zwłok. Planowaliśmy zrobić sekcję zwłok w Rosji, zrezygnowaliśmy, bo powiedzą, że Putin. W Niemczech, gdzie są najwięksi specjaliści – nie, bo powiedzą, że Merkel. Zrobiliśmy w Czechach. Teraz jest Turów – ciekawe, co usłyszymy." - ironizował.

Kasprzyk zapowiedział na środę 29 września konferencję prasową, na której przedstawi wyniki sekcji zwłok Bartosza Sokołowskiego i informacje o rodzinnych powiązaniach policjantów, którzy dokonali interwencji w Lubinie. „Chciałem dziś zapytać komendanta, jakie są powiązania rodzinne w policji. Jednego z policjantów chociażby? Być może dlatego nie są zawieszeni, może ktoś ich broni?" - pytał retorycznie. Mówił też, że zaginęły protokoły przesłuchania policjantów, ratowniczki pogotowia i osoby, która nagrywała całe zdarzenie telefonem.

Poproście swoich ministrów o szacunek

Politycy opozycji przypomnieli, że Sejm jest organem kontrolującym w stosunku do władzy wykonawczej i niepojawienie się na posiedzeniu bez usprawiedliwienia to akt arogancji. „To absolutny skandal." – mówił Piotr Borys z Koalicji Obywatelskiej, który od początku pomagał rodzinie Bartosza Sokołowskiego. - „Pan Bogdan Sokołowski, ojciec Bartosza, jechał 1200 kilometrów, żeby podzielić się także swoimi uwagami. Pan Artur Łągiewka, ojciec nieżyjącego po interwencji policji Łukasza wraz z córką jechał kilkaset kilometrów, a komendant główny policji razem z ministrem nie mogli przejść kilkuset metrów po to, aby przed komisją wyjaśnić, co wydarzyło się na Dolnym Śląsku.

Gorąca prośba, szczególnie do koleżanek i kolegów z PiS, aby poprosili swoich ministrów i komendanta głównego policji o udział i wyrażenie szacunku w stosunku do rodzin młodych ludzi, którzy stracili życie bezpośrednio po interwencji policji. To jest niegodne" - dodał Borys, który jednocześnie próbował łagodzić atmosferę tłumacząc, że jego zdaniem w przypadku potrójnej tragedii na Dolnym Śląsku mamy do czynienia z problemem systemowym, wynikającym ze słabego przygotowania policji do zadań i braku odpowiedniej kontroli.

„Te wszystkie przypadki są bardzo podobne. Pokazują olbrzymi deficyt policjantów, którzy interweniowali w tych przypadkach, brak podstawowych umiejętności, brak rozwagi"

- mówił poseł KO. Wtórował mu pełnomocnik rodzin ofiar, opowiadając, że podczas przesłuchań policjanci powoływali się na ustawy, które zostały uchylone w 2015 roku, są całkowicie nieprzygotowani do pracy.

Z ław PiS padały z kolei usprawiedliwienia, że minister Mariusz Kamiński „jest wybitnym państwowcem i śpi ostatnio 2-3 godziny na dobę" z powodu kryzysu przy granicy z Białorusią, więc nie mógłby przyjechać na posiedzenie.

Tomasz Szymański, wiceprzewodniczący komisji z ramienia KO wniósł wniosek formalny o przerwę i wezwanie ministra oraz komendanta głównego do niezwłocznego przybycia na posiedzenie. Wniosek przepadł w głosowaniu. Komisja ustali kolejny termin możliwego spotkania z przedstawicielami rządu.

;
Na zdjęciu Miłada Jędrysik
Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze