0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Lukasz Glowala / Agencja GazetaLukasz Glowala / Age...

Paweł Kukiz z resztką wiernych posłów pożegnał się z PSL i prawdopodobnie niedługo założy własne koło poselskie. Poszło o głosowanie ws. poparcia polskiego weta budżetu UE, ale czy tylko o to? „Niestety, ale moje nadzieje, że jedna z tych partii bardzo systemowych w jakiś sposób się nawróci, że tak powiem, i skorzysta z szansy rozgrzeszenia, i wejdzie na dobrą drogę - okazały się płonnymi nadziejami” - mówił Kukiz 7 grudnia w poranku siódma9.

Przed kolejnym zwrotem akcji tej politycznej kariery, OKO.press przypomina, skąd wziął się w polityce Paweł Kukiz i co właściwie udało mu się jako politykowi osiągnąć. Nie zaczniemy, jak często piszący o Kukizie, od „kresowych”, patriotycznych tradycji rodzinnych i szkoły w Niemodlinie pod Opolem. Ani od festiwalu w Jarocinie i początkach zespołu Piersi. Zaczniemy od razu od III RP: państwa, w którym Kukiz odniósł sukces, stał się ikoną i dla którego chciał być bożym biczem.

Kukiz broni Boga przed ZChN

W pierwszej połowie lat 90., muzyk Kukiz jest na fali. Budzi emocje przede wszystkim artystyczne – ale mocno upolitycznione. „Ksiądz proboszcz już się zbliża, już puka do mych drzwi…” – tak zaczynała się piosenka na melodię eucharystycznej pieśni katolickiej. Później jest o alkoholowych wyczynach, pazerności duchownego i przymykaniu oka przez policję na popełnione przez niego przestępstwo drogowe. Kukiz trafił w moment – piosenka stała się hitem.

By przypomnieć atmosferę tamtych czasów, oddajmy głos Jakubowi Dąbrowskiemu, prawnikowi i historykowi sztuki, autorowi książki „Cenzura w sztuce polskiej po 1989 r.” (s. 149):

„W sprawę zaangażował się Episkopat i ZChN, którego politycy domagali się zatrzymania produkcji płyty i oskarżenia artystów o obrazę uczuć religijnych.

Za wyemitowanie piosenki w radiowej audycji »Brum« (wrzesień 1992), po interwencji posła Unii Demokratycznej Jana Kisiliczyka, prezes Radiokomitetu Janusz Zaorski zwolnił Piotra Klatta, dziennikarza odpowiedzialnego za emisję utworu.

Po protestach redakcji Klatta przywrócono do pracy, ale zdymisjonowano szefową »Brum« Alicję Leszczyńską, która z kolei została przywrócona do pracy po interwencji innych posłów Unii Demokratycznej. Wydano także zakaz emisji piosenki w Polskim Radiu. Rzecznik ZChN Ryszard Czarnecki zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa".

Powołano biegłych z Akademii Teologii Katolickiej i Wydziału Prawa UW, którzy wydali sprzeczne opinie. Zespół Piersi wyleciał z festiwalu w Opolu, ale kaseta sprzedała się w przeszło 100 tysiącach egzemplarzy. Jak mówił o „ZChN zbliża się" sam Kukiz?

„Tamta piosenka, i forma tej piosenki, i tego tekstu – wyjątkowy prymityw, wyjątkowy kicz, chłam – powstała jako reakcja na sformalizowanie instytucji Pana Boga. Z Pana Boga zrobiono instytucję (…) zniszczono w sposób konsekwentny to, czego człowiek szuka w Bogu, czyli ducha, nadziei, miłości i zaprzeczenia jakiejkolwiek formy. (…)

To, co mi zarzucano, że obrażam uczucia religijne i tak dalej, to wierutna bzdura – ta piosenka, ten twór powstał dlatego, żeby bronić uczuć religijnych".

– tłumaczy się wokalista w „Ave Kukiz”, filmie dokumentalnym Jana Sosińskiego z 1995 roku – i zaraz potem czyta wiersz „Spowiedź” księdza Jana Twardowskiego.

„Reportaż, dokument, zdjęcie – szukanie głębszej filozofii w tekstach Piersi jest błędem” – tak Kukiz objaśniał w filmie swoją metodę pisania.

Kukiz gra Che Guevarę

Mało kto pamięta, że w latach 90. Kukiz nie tylko szybko doczekał się dokumentu TVP o sobie, ale też zaczął robić karierę aktorską. I określenie to jest tu bardziej na miejscu niż w przypadku np. Magdaleny Ogórek – której głównym aktorskim osiągnięciem były powracające epizody pielęgniarki w telenoweli „Na dobre i na złe”.

W 1995 roku Kukiz zagrał główną rolę w filmie klasyka polskiej komedii lat 90. Juliusza Machulskiego, „Girl Guide” dostał grand prix – Złote Lwy – na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Kukiz zaś nagrodę specjalną za debiut. Obejrzałem tamten film – i trzeba przyznać, że na tle rozmaitych osiągnięć kryzysowej kinematografii rozrywkowej tamtych lat, Kukiz był aktorem wcale niezłym.

W „Girl Guide” 32-letni Kukiz gra górala Józka Galicę – młodego anglistę bez pracy, za to z duszą poety i garażową kapelą w stolicy. Warszawskim mentorem Józka jest sąsiad – pianista, grany przez Stanisława Radwana – legendę Piwnicy pod Baranami. Do Galicy zgłasza się na lekcje angielskiego piękna Kinga (Renata Gabryjelska), w której ten od razu się zadurza.

Problem polega na tym, że dziewczyna ma amerykańskiego narzeczonego. Józek cierpi, ale nie odpuszcza. Z kawalerską fantazją i szerokim gestem. Gdy Amerykanin płaci mu sowicie, ten nie może znieść upokorzenia. Upija się samotnie i od otrzymanych właśnie dolarów odpala kolejne papierosy. Zresztą intuicje Józka okażą się słuszne – cudzoziemiec okazuje się naciągaczem, wciągającym niewinną polską dziewczynę i czupurnego polskiego chłopaka w przestępczą aferę z udziałem obcych służb.

Wcześniej, w 1994 roku, Kukiz trafił do Teatru Rozrywki w Chorzowie. Zagrał Che Guevarę w polskiej prapremierze musicalu „Evita”. Recenzje były pozytywne. Muzyk dzielił rolę z Michałem Bajorem, który jest zawodowym aktorem po szkole teatralnej.

„Paweł Kukiz był za to autentyczny w swoim buncie; raz o mało mnie nie udusił (tańcząc walca), bo się w imieniu Che wkurzył na burżujów” – tak 10 lat po premierze wspominała odtwórczyni tytułowej roli Maria Meyer.

Te aktorskie i muzyczne przygody to więcej niż anegdoty, to kolejne stadia pracy nad charyzmą i budowy publicznej persony. I nie chodzi o to, że pisząc piosenkę czy grając w filmie w pierwszej połowie lat 90. Kukiz myślałby o tym, że za dwadzieścia parę lat wystartuje w wyborach. Ale że niezależnie od tego, na ile decyzje te były świadome, Kukiz przez lata kreował swój wizerunek: zaangażowanego patrioty, a zarazem prostego faceta z sąsiedztwa. Romantycznego barda i błazna. Kogoś pasjonującego się polityką - a zarazem stojącego poza jej brudem. Narażającego się jednej i drugiej stronie.

Kukiz popiera AWS, Tuska, Marka Jurka

Polityka zawsze jest blisko Kukiza, a może Kukiz blisko polityki. I od lat sympatie i sojusze Kukiza są bardzo dynamiczne. Jak mówi żona w filmie „Ave Kukiz”, przechadzając się po polu: „Raz jest taki, raz jest taki, straszny chaos wiecznie”.

W 1992 roku Paweł Kukiz przestrzegał piosenką przed ZChN. W 1997 roku – pięć lat po nagraniu „ZChN zbliża się” – poparł Akcję Wyborczą Solidarność (AWS), w skład której wchodził, jako jeden z filarów, właśnie ZChN.

Przeczytaj także:

Szybko jednak zdystansował się od tamtej decyzji. „Mój stosunek do tego, co dzieje się teraz, też nie jest do końca pozytywny. Nie żałuję tego, co zrobiłem, ale nie wiem, czy bym to powtórzył” – tak mówił Kukiz o poparciu dla AWS magazynowi „Tylko Rock” w 1999 roku.

W 2005 roku Kukiz popiera w wyborach prezydenckich Donalda Tuska, namówiony przez Grzegorza Schetynę. Obaj – Schetyna i Kukiz – urodzili się w 1963 roku, obaj są z opolskiego. Obaj studiowali na Uniwersytecie Wrocławskim w czasie stanu wojennego.

W 2007 roku Kukiz stwierdza: „Nadal wierzę w PO-PiS”. Trzy lata później popiera Marka Jurka. Jurek - lider Prawicy RP, były marszałek Sejmu za pierwszych rządów PiS - nazwie Kukiza wtedy „gwarantem funkcjonowania niezależnej prawicy". Ta sympatia przetrwa dłużej niż wiele innych politycznych aliansów Kukiza – w 2019 roku Marek Jurek zostanie „jedynką” Kukiz’15 do Parlamentu Europejskiego z Wielkopolski - dostanie niecałe 30 tys. głosów, wynik porównywalny ze startującym w Warszawie Stanisławem Tyszką.

Kukiz prawicowiec i sny o potędze

„Ja jestem równie lewicowcem, jak i prawicowcem, jak i centrowcem. W zależności od sytuacji, od tego. co się dzieje dookoła mnie. Jeśli jest przesilenie lewicowe, to staje się prawicowcem – ja nie mówię tylko o stronie politycznej, ale też o sposobie myślenia, i tak dalej – jeśli jest przesilenie prawicowe, staję się lewicowcem w danym momencie. I tyle” – opowiadał o swoich poglądach.

Przez lata Kukiza-polityka kojarzono przede wszystkim z jednomandatowymi okręgami wyborczymi i wręcz obsesyjną wiarą w ich potencjalny dobroczynny wpływ na losy Polski. Wpłynąć miał na niego profesor Jerzy Przystawa - fizyk, w PRL opozycjonista, w latach 90. wrocławski radny i propagator JOW.

„Otworzył mi oczy na dzisiejszy »porządek« ustrojowy, na fatalną dla Ojczyzny »konstytucję Kwaśniewskiego«, uwłaszczającą partie polityczne na Polsce i jej Obywatelach. (…) Na początku lat 90., gdy wszyscy (w tym ja) zachłyśnięci byli pozorami wolności, On mówił, że skoro jednym z elementów ustrojowego fundamentu jest Sejm, a drugim ordynacja wyborcza decydująca o selekcji posłów, to w interesie Polski jest, aby wybory do Sejmu były przeprowadzane w formule »jednomandatowych okręgów wyborczych«. Gdyby wówczas go posłuchano, dziś bylibyśmy potęgą”.

Kukiz od lat jak refren powtarza, że bez JOW nie będzie w Polsce prawdziwej demokracji. Bo rozdzielający miejsca na listach wyborczych liderzy partii parlamentarnych są jak I sekretarz PZPR, tylko w kilku osobach:

„Wotum nieufności powinno być postawione temu ustrojowi, który daje każdemu pierwszemu sekretarzowi jakiejkolwiek partii, w momencie objęcia władzy, możliwość sprawowania władzy absolutnej”

- tłumaczył niedawno, 11 grudnia 2020 roku w Trójce.

Ale Kukiza-działacza interesował nie tylko kodeks wyborczy. A jego wybory sytuowały go zdecydowanie na prawicy. W 2010 roku podpisał list przeciwko paradzie EuroPride w Warszawie, wraz z m.in. solidarnościowym bardem Przemysławem Gintrowskim, aktorem Mirosławem Baką czy Andrzejem Zollem, b. rzecznikiem praw obywatelskich i prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Sygnatariusze apelu zainicjowanego przez Fundację Mamy i Taty - polskiego pioniera haseł o „zagrożeniu LGBT” - bali się, że parady doprowadzą do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.

Kukiz w 2010 i 2011 roku zasiadał w komitecie poparcia Marszu Niepodległości – w 2012 roku wystąpił jednak z tego ciała. Zrobił to w proteście przeciw obecności w komitecie Jana Kobylańskiego, kojarzonego z antysemickimi wypowiedziami polonijnego biznesmena. W komitecie pozostali wtedy np. biskup Antoni Dydycz i publicyści Jacek Karnowski, Jan Pospieszalski i Rafał Ziemkiewicz. A także historyk prof. Jan Żaryn, dziś dyrektor Instytutu Dmowskiego.

Kukiz - nadzieja Kazika

Homofobiczne wystąpienia i wspieranie skrajnie prawicowych organizacji nie przeszkodziły Kukizowi pozostać w głównym nurcie polskiej polityki i popkultury. Gdy w 2015 roku ogłosił start w wyborach prezydenckich, poparcie dla niego ogłosili celebryci nie kojarzeni bynajmniej z PiS czy Radiem Maryja.

Na przykład Muniek Staszczyk z zespołu T.Love: „Wiem, że na niego głosował mój syn i jego kumple. Ale sam też eksperymentalnie oddałem na niego głos. Nie miałem ochoty głosować na żadnego z głównych kandydatów. Wiem, że to człowiek szczerze zaangażowany, już 5-6 lat temu rozmawiałem z nim o jednomandatowych okręgach wyborczych, które same w sobie są ciekawą sprawą” – mówił Staszczyk „Gazecie Wyborczej” w 2015 roku.

„Spontanicznie” głosował na Kukiza wtedy również Kazik Staszewski: „Nie jestem znawcą wpływu okręgów jednomandatowych na życie polityczne w naszym kraju. Przykład Senatu pokazuje, że taki system niekoniecznie rozbija ten platformersko-pisowski układ, a wręcz go konserwuje. Natomiast wykreowała się jakaś struktura społeczna zawierająca gniew i chęć dania ostrzeżenia zarówno ekipie rządzącej, jak i opozycyjnej. To było dla mnie impulsem, aby pójść na wybory i zagłosować na Pawła, choć oczywiście nie widzę go w roli prezydenta” – tłumaczył Robertowi Sankowskiemu z „GW”.

Pojawiały się śmiałe spekulacje i daleko posunięte analogie. „Nie wiadomo, jak trwała byłaby ta nowa siła w parlamencie, ale dałaby szansę ożywić, a może nawet rozbić ten dławiący nas układ zamknięty. A Kukiz być może stanie się kimś w rodzaju Hansa-Dietricha Genschera na czele FDP, który doprowadził w Niemczech zachodnich do zmiany dychotomicznego układu pomiędzy socjalistów i CDU/CSU. Życzę mu w tej kwestii jak najlepiej” - analizował Kazik spodziewany start Kukiza również do Sejmu.

Kukiz w partii bezpartyjnych

Przed wejściem do instytucjonalnej polityki, Kukiz współtworzył różne efemeryczne inicjatywy. Najgłośniejsza to Zmieleni.pl, orędująca za referendum ws. JOW. W 2013 roku zakładał „Platformę Oburzonych" – razem z Piotrem Dudą, szefem „Solidarności". Ta współpraca jednak szybko się skończyła.

Zmianę przyniosło dolnośląskie środowisko Bezpartyjnych Samorządowców. Jego lider to b. prezydent Lubina Robert Raczyński. Zanim został Bezpartyjnym Samorządowcem działał w Partii Chrześcijańskich Demokratów i AWS. Po drodze współpracował też z prezydentem Wrocławia Rafałem Dudkiewiczem. Raczyński pozyskuje do swojego projektu Kukiza - dawnego znajomego, jak pisze Andrzej Stankiewicz w książkowym reportażu o Kukizie. Kukiz dostaje się do sejmiku dolnośląskiego, zdobywa we Wrocławiu 14 tys. głosów. To trzeci wynik po liderach list PO i PiS.

Po po jednej z pierwszych sesji sejmiku radny Kukiz pisze przerażony na Facebooku:

„Jak zebranie Camorry... Sojusz - a właściwie SOJUZ - PO i PSL porażający... Z chrzestnym Protasiewiczem w tle... A raczej - oni jako tło Protasiewicza”.

Kogo w ten sposób opisywał Kukiz? Swojego późniejszego kolegę z Koalicji Polskiej - wyrzuconego w 2015 z PO Jacka Protasiewicza.

W 2016 roku były radny Kukiz będzie już od roku posłem, a Bezpartyjni Samorządowcy przejmą władzę Na Dolnym Śląsku w środku kadencji. Jak to możliwe? Dawni koledzy koledzy działaczy BŚ ze stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląski, związani z Dutkiewiczem, opuszczą w 2016 roku Platformę Obywatelską. Zawiążą koalicję z Bezpartyjnymi Samorządowcami, PSL i SLD. Dziś z kolei - od 2019 roku - Bezpartyjni Samorządowcy współrządzą dziś Dolnym Śląskiem razem z PiS. Środowisko, które wpuściło Pawła Kukiza do polityki, dało mu zarazem wzór obrotowości.

Kukiz i narodowcy

Startując w wyborach, Kukiz miał problemy z zebraniem podpisów. Pomóc mu je mieli zebrać narodowcy. A także - jak pisał w swej książce Andrzej Stankiewicz - działacze Polski Razem Jarosława Gowina (dziś: Porozumienie). Stankiewicz wspominał też o sympatii, która miała swego czasu łączyć Gowina i Kukiza. Większym beneficjentem wejścia Kukiza do Sejmu okazali się narodowcy. Z list Kukiz’15 wprowadza dziewięciu posłów z Ruchu Narodowego.

Trzeba o tym pamiętać - Kukiz pomógł narodowcom wrócić do polskiego parlamentu. Nie wpuścił ich tam jednak pierwszy. W 2001 roku do Sejmu wszedł przecież Roman Giertych, założyciel i wówczas wciąż prezes honorowy Młodzieży Wszechpolskiej. W 2005 roku z list Ligi Polski Rodzin dostało się do Sejmu więcej wszechpolaków. A wśród nich między innymi znany z homofobicznych wypowiedzi Wojciech Wierzejski czy dzisiejszy lider Konfederacji Krzysztof Bosak.

Kukiz po szkodzie za wprowadzenie narodowców do Sejmu przeprosił. Oburzyło go, gdy na jednej z demonstracji pod pałacem prezydenckim środowiska te wznosiły okrzyki „zdejmij jarmułkę, podpisz ustawę”.

„Szczerze przepraszam za wprowadzenie »narodowców« do Sejmu. (…) Niestety, »narodowcy« w obecnym kształcie okazują się niebezpieczniejsi dla Polski niż system” - napisał na Facebooku.

Kukiz poseł

Posłowie Kukiza szybko się rozbiegli. Gdzie? W różne miejsca: do partii Gowina, do PiS, do Nowoczesnej, do Koła Wolni i Solidarni założonego przez Kornela Morawieckiego. Wreszcie Robert Winnicki najpierw został posłem niezależnym, a w kolejnej kadencji współtworzy Konfederację. Swoje projekty polityczne próbowali uruchomić też raper Piotr Liroy Marzec i browarnik-nacjonalista Marek Jakubiak, których Kukiz wprowadził na Wiejską.

W maju 2020 roku w Onecie u Andrzeja Stankiewicza Kukiz zapowiadał, że jego ugrupowanie jest w trakcie sprawdzania, „jakie synekury dostali byli posłowie klubu Kukiz ’15 z poprzedniej kadencji w zamian za zdradę tego klubu, zdradę ideałów, zdradę JOW, referendów, ustawy antykorupcyjnej”. Do czego to „sprawdzanie” miałoby partię doprowadzić - nie wiadomo.

Ci, co zostali z Kukizem, przez całą kadencję 2015-2019 meandrowali między statusem opozycji a cichych sprzymierzeńców PiS.

Sam Kukiz - jako lider klubu - był wtedy dużo bardziej widocznym posłem niż dziś. Np. „zdroworozsądkowo” stwierdzał, że problem kwoty wolnej od podatku dotyczy większego odsetka Polaków, niż prawa osób LGBT (to nieprawda). Błysnął też licznymi seksistowskimi, mocno obraźliwymi wobec kobiet wypowiedziami.

„Gdybym był na jej miejscu, to też marzyłbym (marzyłabym) o imigrantach w kontekście sylwestrowej nocy” - skomentował wypowiedź działaczki Fundacji HejtStop.

Jak mówił o liberalizacji prawa do aborcji? „Nie mogę zgodzić się ze względów etycznych na projekt, który mówi: róbta, co chceta ze swoim dzieckiem, bo to moje ciało. Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało. I kiedy się dawało, i jak się dawało, że się nie rozleciało”.

Jeśli chodzi o sprawy związane z praworządnością i wymiarem sprawiedliwości, klub Kukiza zachowywał się bardzo różnie, wręcz przypadkowo. Na przykład nad ustawami przejmującymi Trybunał Konstytucyjny klub Kukiz ’15 najpierw głosował tak jak PiS. Potem jak PO, Nowoczesna i PSL. Wreszcie na ostatnim głosowaniu 7 lipca 2016 roku klub Kukiza wyszedł z sali.

Do PiS zbliża Kukiza wizja historii. Kult „żołnierzy wyklętych” i obsesja na punkcie Okrągłego Stołu – widzianego jako mit zdrady (choć przecież zasiedli przy nim też dzisiejsi politycy PiS). „Dnia 4 czerwca, roku pamiętnego / zebrała się banda stolca okrągłego / Kiszczak, Jaruzelski, moskiewskiej pachołki / Ze zdrajcami ludu podzielili stołki” - tak śpiewał Kukiz na wydanej w 2014 roku płycie „Zakazane piosenki”.

Kukiz rozstawia Platformę po kątach

A przecież i Kukiz swego czasu wspierał i AWS i Platformę, ugrupowania z rodowodem jak najbardziej okrągłostołowym. Dlaczego Kukiz rozczarował się Platformą? Bo partia wycofała się z poparcia dla jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu. Faktycznie, rozwiązanie to było obecne w programie PO z 2005 roku, Kukiz był wtedy blisko mainstreamu – dziś te czasy mogą wydawać się odległe.

Ale np. w 2011 roku TVN zorganizował specjalną debatę z Donaldem Tuskiem. Premier odpowiadał po swojej pierwszej kadencji na pytania gwiazd popkultury. Obok Kukiza w prowadzonej przez Marcina Mellera rozmowie wzięli udział Zbigniew Hołdys i Tomasz Lipiński.

Kukiz oskarżył oczywiście premiera o niedotrzymanie słowa ws. JOW. Zaś Tusk nie mówił tam wprost, że uważa JOW-y po prostu za zły pomysł, sprzyjający marnowaniu głosów, tylko tłumaczył się Kukizowi, że zrobił wszystko, co możliwe i wprowadził JOW-y wszędzie tam, gdzie to możliwe bez zmiany konstytucji. Co swoją drogą nie było prawdą. PO, owszem, wprowadziła JOW-y w wyborach do rad małych gmin. Ale mogłaby to też przeprowadzić we wszystkich radach miejskich, powiatach i sejmikach województw. Zgodnie z konstytucją, nawet jeśli byłby to zły pomysł.

2011. Paweł Kukiz i Zbigniew Hołdys na debacie z premierem Tuskiem w TVN

Dodajmy, że cztery lata później środowisko PO jeszcze bardziej wystraszyło się Kukiza. Starający się o reelekcję prezydent Komorowski, przestraszony niskim wynikiem w pierwszej turze, rozpisał przed dogrywką pospieszne referendum w sprawie zmiany ordynacji na taką, jakiej chciałby Kukiz – który zrobił zaskakująco wysoki wynik. Referendum skończyło się blamażem – frekwencja wyniosła rekordowo niskie 7,8 proc. Kosztowało 71 mln zł – z grubsza tyle, co pięć lat później niesławne „wybory kopertowe” Jacka Sasina. Ten drogi eksperyment wskazał, że Polki i Polacy gdzie indziej, a nie w JOW-ach, widzą nadzieję na zmianę.

Co Kukiz (prawie) ugrał

Kukiz bywał bliski wywierania wpływu na kształt funkcjonowania polskiego państwa, nigdy mu się to jednak ostatecznie nie udawało.

Najbliżej był uchwalenia ustawy antykorupcyjnej – jednej z flagowych inicjatyw swojego środowiska. Klub Kukiz ’15 w 2019 roku przedstawił jej projekt, a rząd zapowiedział, że podejmie nad nim prace. Projekt przewidywał dla skazanych za korupcję obligatoryjny dożywotni zakaz zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku w administracji rządowej i samorządowej. A także w podmiotach gospodarczych z udziałem Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego. Zakładał również zakaz ubiegania się o zamówienia publiczne, w przypadku tzw. „wypadków mniejszej wagi” od roku do 15 lat.

Miało to na celu zwiększenie transparentności wydawania publicznych pieniędzy. Wszystkie jednostki sektora finansów publicznych miałyby prowadzić rejestry wszystkich zawartych umów i udostępniać je w internecie. Takie rejestry miałyby też prowadzić partie polityczne, zobowiązane również do upubliczniania wszystkich wpłat, jakie dostają.

Zarówno Biuro Analiz Sejmowych, jak i Sąd Najwyższy, opiniując projekt, zwracały uwagę na „nadmierną dokuczliwość” dożywotniego zakazu jako kary. Wątpliwości co do tego konkretnego pomysłu miał też rząd.

Można byłoby się spodziewać, że to, co sędziowie SN, ministrowie czy legislatorzy uznali za przesadnie surowe albo nieprecyzyjnie sformułowane – zmieni się w toku pracy w poprawkach. Po to ostatecznie jest proces legislacyjny. Jednak żadnych poprawek nie było – projekt trafił do zamrażarki i nigdy już z niej nie wyszedł.

Kukiz i Duda, czyli sędziowie pokoju

Drugim ważnym dla Kukiza pomysłem było wprowadzenie w Polsce sędziów pokoju, czyli wybieranych w bezpośrednich wyborach przez lokalne społeczności sędziów najniższego szczebla, rozstrzygających drobne sprawy cywilne czy dotyczące wykroczeń. Taki sędzia według projektu Kukiz ’15 musiałby mieć wykształcenie prawnicze, nie musiałby jednak odbyć żadnej aplikacji. Urząd ten miałby odciążyć zawalone drobnymi sprawami sądy.

PSL wziął postulat wprowadzenia sędziów pokoju do programu, ogłaszając wspólny start z Kukizem w ramach Koalicji Polskiej. Co więcej, wystąpienie z projektem takiej ustawy zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Pilotować projekt ma córka głowy państwa Kinga Duda – słyszymy to, gdy prezydent powołuje ją na swoją doradczynię. Później ślad projektu urwał się na całe miesiące. Nagle, po rozejściu się dróg Kukiza i PSL, pomysł wrócił. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski ogłosił, że w styczniu 2021 powstanie zespół ds. ustawy o sędziach pokoju. „Mam dobrą wiadomość dla Pawła Kukiza” – rzucił w rozmowie Szczerski, nie pozostawiając wątpliwości, do kogo skierowany jest ten sygnał Dudy.

Kukiz - gracz czy rozgrywany?

Kukiz znów balansuje zatem między PO i PiS. Robił to w ostatniej kampanii parlamentarnej, robi to i teraz.

„Jeśli Schetyna po przegranej w wyborach zrezygnuje z kierowania PO, to ja deklaruję że nigdy nie pójdę razem z PiS” – powiedział Kukiz w kampanii wyborczej 2019, w odpowiedzi na apel Schetyny, by wszystkie partie opozycyjne ówczesnej kadencji zadeklarowały, że nie zostaną koalicjantami PiS.

Zjednoczona Prawica nie potrzebowała po wyborach koalicjantów – póki co – a Schetyna przestał być szefem Platformy. A środowisko Kukiza? Poseł Kukiz ’15 Jarosław Sachajko we wrześniu rzuca: „Powinniśmy wejść koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, żeby zmieniać rzeczywistość”. Sam Kukiz potrafił niedawno powiedzieć w radiowej Trójce, że sprawa negocjacji ws. zawetowania budżetu UE „pokazuje, jak bardzo skompromitowała się totalna opozycja, w tym również PSL, który histeryzował o polexicie, zdradzie narodowej”.

Obok obelg są jednak też ostrożne komplementy. „Do tej pory trochę mi się Budka podoba, trochę nie podoba, zależy o czym mówimy” – rzucił Kukiz w tym samym wywiadzie w radiowej Trójce 11 grudnia 2020. A 10 dni wcześniej opowiada w wywiadzie dla PAP: „Napisałem też sms-a do przewodniczącego PO Borysa Budki z pytaniem, czy w nowej deklaracji ideowej PO wracają do postulatów JOW i referendów, ale mi nie odpisał”.

Kukiz chciałby być języczkiem u wagi w sejmowej układance. Jednocześnie recenzentem reszty opozycji – i potencjalnym partnerem. I nie zamykać sobie zarazem drogi do sojuszu z PiS. Być może jednak realnie miejsce zajmowane dziś przez Pawła Kukiza w polskiej polityce pokazuje niedawna riposta wicemarszałka Piotra Zgorzelskiego. Gdy Kukiz upominał się, że w ramach ustaleń Koalicji Polskiej, Kukiz ’15 i ludowcy mieli na zmianę, rotacyjnie obsadzać fotel jednego z wicemarszałków Sejmu, Zgorzelski rzucił w poranku siódma9: „Rotacyjna to może być kosiarka, a nie stanowisko wicemarszałka Sejmu”.

„Kukiz. Grajek, który został graczem” – taki tytuł nosił książkowy reportaż biograficzny Andrzeja Stankiewicza, który dwukrotnie tu przywołałem. Wygląda jednak na to, że Paweł Kukiz sam już nie gra, jest za to rozgrywany.

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze