Wszystko wskazuje na to, że w obecnym tempie wzrostu zachorowań milionowy przypadek zakażenia w USA zostanie odnotowany w najbliższy weekend. Sondaże pokazują duże poparcie dla obostrzeń. Szef WHO ostrzega świat przed samozadowoleniem. W Polsce smutna norma: znów fala zachorowań w domach opieki, a PiS wbrew prawu przygotowuje wybory
Dzień przyniósł 313 nowych zachorowań na koronawirusa (zmarły 22 osoby), tym samym przekroczyliśmy w Polskę liczbę 10 tys. zakażonych. Łącznie od początku epidemii odnotowano 10 169 przypadków. Liczba zachorowań zdiagnozowanych 22 kwietnia jest nieco wyższa niż dzień wcześniej (263) jednak wzrost zakażeń w naszym kraju utrzymuje się na dość optymistycznym poziomie: po rekordzie z 19 kwietnia (545 przypadków) kolejne dni przyniosły dużo mniej nowych zachorowań.
Dziś wieczorem sytuacja według informacji Ministerstwa Zdrowia wygląda następująco:
Jak widać rośnie liczba osób, które wyzdrowiały (zielony pasek), ale wciąż nowych przypadków jest więcej. Między innymi dlatego nie można mówić o opanowaniu epidemii w Polsce, co sugerował niedawno prezydent Andrzej Duda. Szczyt zachorowań wciąż jest przed nami, choć od przełomu mogą nas dzielić bardziej tygodnie niż miesiące.
Od początku epidemii przypadki zakażenia rosną w coraz wolniejszym tempie. Na wykresie poniżej suma wszystkich przypadków:
Jak widać, obecnie liczba osób zakażonych podwaja się już w czasie nieco wolniejszym niż 14 dni (8 kwietnia mieliśmy 5 206 chorych). We wcześniejszych fazach epidemii podwajanie liczby przypadków następowało nawet co trzy, cztery dni. Jak Polska wypada na tle innych krajów?
Cieszy wzrost liczby testów przeprowadzonych w ciągu doby: 22 kwietnia było ich 14,4 tys. - to rekord. Ważne, że mimo przeprowadzenia większej liczby testów, skokowo nie zwiększyła się liczba zdiagnozowanych zakażonych. Wciąż jednak nie testujemy wystarczająco szeroko i z mozołem dochodzimy (pytanie, czy kiedykolwiek dojdziemy) do liczby 20. tys. na dobę zapowiadanych już kilkanaście dni temu przez Ministerstwo Zdrowia. Nie mówiąc o postulowanym przez Senat cotygodniowym testowaniu służb medycznych na pierwszej linii frontu - w szpitalach i ratownictwie medycznym.
Na unijnym tle polskie testy wypadają blado i podważają wiarygodność danych o zasięgu epidemii.
W liczbie chorych na milion mieszkańców od wczoraj przoduje Dolny Śląsk (394 na milion), który wyprzedził Mazowsze (384 zakażonych na milion mieszkańców).
W środę rano Ministerstwo Zdrowia podało, że w wojewódzkie łódzkim wykryto aż 55 zakażeń, co było największą liczbą wśród wszystkich województw. Co więcej, okazuje się, że wszystkie te zakażenia pochodzą z jednego miejsca - Domu Pomocy Społecznej w Kleszczowie. Wśród chorych 51 osób to podopieczni, cztery osoby to personel. DPS ewakuowano, a chorych przewieziono do szpitali w Zgierzu, Łodzi, Bełchatowie i Radomsku.
To już kolejna dramatyczna sytuacja w tych placówkach. Kilka dni temu ewakuowano DPS w Drzewicy, w Kaliszu oraz chorych z Zakładu Opieki Leczniczej w Ozimku. W sprawie DPS-u w Kaliszu toczy się także śledztwo prokuratorskie.
Pomimo drobnej ulgi w restrykcjach - możemy znów spacerować i rekreacyjnie uprawiać sport - nadal znajdujemy się w stanie zamknięcia. Ci, którzy mogą, pracują z domu, dzieci nie wracają do szkół, nie spotykamy się ze znajomymi, z rodziną. I nie wiemy, jak długo jeszcze potrwa zamknięcie.
"Uderzono w ludzkie więzi, w relacje, w życie towarzyskie, wspólnotowe, w związku z tym wiele spraw zaczynamy przewartościowywać, patrzymy, co jest naprawdę ważne, a co przemijające, co nas chroni, jakie znaczenia ma rodzina, jakie znaczenie mają dokonane wybory" - mówi OKO.press prof. Andrzej Cechnicki. Z psychiatrą rozmawiamy o zdrowiu psychicznym w czasie epidemii i o trudnych lekcjach z izolacji.
Tymczasem rząd przygotowuje się do wyborów kopertowych, podejmując działania na podstawie ustawy, której jeszcze nie uchwalono. Jacek Sasin, minister właściwy do spraw aktywów państwowych, podczas porannej rozmowy w TVN24 poinformował, że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych rozpoczęła już drukowanie kart wyborczych.
Sam premier Mateusz Morawiecki miał wydać decyzję nakazującą Poczcie Polskiej podjęcie działań zmierzających do umożliwienia przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Jacek Sasin twierdzi, że decyzję taką wydał na podstawie ustawy anty-COVID, choć w rzeczywistości nie ma tam zapisów dotyczących powszechnego głosowania korespondencyjnego.
W reakcji na te deklaracje politycy Koalicji Obywatelskiej złożyli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie legalności działań Kancelarii Premiera, ministra do spraw aktywów, Poczty Polskiej i PWPW, a także zgłoszenie sprawy do prokuratury.
Do prezydentów miast zgłaszają się z kolei wojewodowie z prośbą o udostępnienie spisów wyborców. Do prezydenta Warszawy z taką prośbą wystąpiła Poczta Polska. "To jest łamanie prawa. Jak ja mogę przekazywać wrażliwe dane Poczcie Polskiej bez żadnej podstawy prawnej?" - zadeklarował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Nie wiadomo też nadal, jak będą wyglądały wybory za granicą. Jak mówi wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk, resort dyplomacji zakłada, że zagraniczni operatorzy pocztowi będą dostarczać Polakom mieszkającym za granicą pakiety wyborcze do głosowania korespondencyjnego. Ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona.
A jak wygląda sytuacja na poczcie? Jak podaje "Gazeta Wyborcza" Poczta Polska otrzymuje z Ministerstwa Zdrowia dane osób zakażonych koronawirusem i objętych kwarantanną. Tym osobom nie są doręczane przesyłki polecane. W tej chwili zalega ich na pocztach ponad 20 tysięcy. Wyjątek stanowią renty i emerytury, które dostarczane są bez pokwitowania.
Rzecznik prasowa Poczty Polskiej w Poznaniu Justyna Siwek poinformowała dziś także, że urząd pocztowy w wielkopolskim Żelazkowie został zamknięty. Przyczyną było wykrycie koronawirusa u jednego z pracowników. To również nie pierwszy taki przypadek. Tylko w kwietniu z powodu zakażeń zamykano już poczty m.in. w Solcu Kujawskim, w Ozimku, w krakowskim Płaszowie, w Sycowie, w Białobrzegach.
Kiedy przed północą 22 kwietnia publikowaliśmy ten tekst w internecie, sytuacja pandemiczna na świecie była następująca:
Prawdopodobnie już w najbliższy weekend Stany Zjednoczone odnotują milionowy przypadek zakażenia koronawirusem. We wtorek odnotowano 24 050 nowych przypadków, co oznacza bardzo nieznaczny spadek w porównaniu do wtorku, gdy nowych zachorowań było 25 985. Łącznie od początku epidemii zachorowało 842 803 Amerykanów. 22 kwietnia zmarło 1805 zakażonych, łączna liczba zgonów to 47 123.
Dziś pojawiły się informacje, że wbrew wcześniejszym danym pierwsze ofiary koronawirusa w Stanach Zjednoczonych przypadają na początek lutego.
Władze Santa Clara w północnej Kalifornii podały, że dwóch mieszkańców stanu, którzy umarli we własnych domach 6 i 17 lutego, było zakażonych koronawirusem - dowodzą tego opublikowane właśnie wyniki testów post mortem. Dotychczasowe dane wskazywały, że pierwszy zgon na koronawirusa w USA nastąpił ponad trzy tygodnie później - 29 lutego.
Tymczasem opinia publiczna w USA popiera lockdown, mimo protestów ludzi domagających się natychmiastowego otwarcia gospodarki (jeden z transparentów: "Otwórzcie gospodarkę, poświęćcie najsłabszych"), nagłaśnianych i popieranych przez skrajnie prawicowe media z telewizją FOX News na czele.
Sondaż AP/NORC wskazuje, że 61 proc. badanych uważa wprowadzone obostrzenia za potrzebne, a 26 proc. opowiada się za jeszcze mocniejszymi restrykcjami. Tylko 12 proc. respondentów uważa, że wprowadzone środki zapobiegawcze są zbyt ostre.
Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock stwierdził w środę 22 kwietnia, że na Wyspach osiągnięto właśnie szczyt zachorowań i od tej pory sytuacja powinna wyglądać z każdym dniem lepiej.
Ani szacowany na 1,44 współczynnik współczynnik reprodukcji wirusa w Wielkiej Brytanii, ale wykres aktywnych przypadków nie potwierdzają optymistycznej tezy ministra:
Rząd Borisa Johnsona zastrzega, że póki co nie ma mowy o szybkim poluzowaniu obostrzeń związanych z lockdownem. To postawa zgodna z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia. Jej szef Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus stwierdził w środę podczas briefingu prasowego, że największym zagrożeniem jest w tej chwili samozadowolenie po pierwszych drobnych sukcesach w walce z epidemią. Ostrzegł też przed pochopnym zniesieniem ograniczeń. "Długa droga przed nami" - stwierdził Ghebreyesus.
Na Wyspach trzeci dzień z rzędu odnotowano mniej niż 4,5 tysiąca nowych przypadków - dziś 4451. Łącznie od początku epidemii zachorowało 133 495 Brytyjczyków, 18 100 zmarło.
Ciekawą metodę wymuszania przestrzegania społecznego dystansu zaimplementowano w Dominikanie. Burmistrz Santiago wysłał na ulice miasta dwa wozy strażackie, które po uprzednim ostrzeżeniu polewają wodą każdego przechodnia niestosującego się do zasad. W Dominikanie jest 5 300 zakażonych od początku pandemii, co w przeliczeniu na milion mieszkańców daje niemal dwukrotnie więcej zachorowań niż w Polsce - 489 (u nas 269 zachorowań na milion mieszkańców).
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze