"Prezydent Duda już ma reelekcję w kieszeni, tylko nie zdobył jej w uczciwych wyborach. On i PiS o tym wiedzą. Jedyne czego potrzebuje, to jak najwyższej frekwencji, aby ta farsa wybory przypominała. Nie mam zamiaru go w tym wspomagać i mu tego ułatwiać. Przynajmniej tyle mogę zrobić" - pisze dla OKO.press Adam Wajrak
Co zrobić z prezydenckim głosowaniem pocztowym, które PiS planuje na 10 maja? Wziąć udział w wyborach przeprowadzonych z pogwałceniem demokratycznych reguł, czy bojkotować to ułomne głosowanie? Takie pytanie zadaliśmy szanowanym uczestnikom i uczestniczkom polskiego życia publicznego. Poniżej publikujemy odpowiedź Adama Wajraka*. Wcześniej zamieściliśmy głos prezydenta Bronisława Komorowskiego i prof. Krystyny Skarżyńskiej, Tomasza Stawiszyńskiego, prof. Andrzeja Rycharda, Agnieszki Graff i Magdaleny Staroszczyk, sędziego Jerzego Stępnia. Wkrótce teksty m.in. prof. Jerzego Zajadły, Katarzyny Jagiełło, Elżbiety Podleśnej.
Nie będę głosować w żadnej formie i na pewno nie zrobię tego przez najbliższe pół roku. Wybory muszą się składać z dwóch etapów.
Wszyscy oczywiście skupiają się na akcie głosowania, ale równie ważna, a może ważniejsza jest kampania i przynajmniej w miarę równy dostęp kandydatów do wyborców.
To kampania pozwala ocenić, kto jest dobrym kandydatem, jest szansą na wykazanie się przez kandydatów, ale też szansą na popełnienie błędów.
Tym razem kampanii nie było.
Urzędujący prezydent zawsze ma przewagę, ale tym razem przez brak kampanii zwyczajnie w tym biegu startuje sam. I nie ma znaczenia, czy biegnie szybko, czy się zatacza, czy potyka, bo do mety i tak dobiega tylko on.
W czasach pandemii, gdy ludzie są zamknięci w domach, gdy nie można robić spotkań i ściskać dłoni - a od ilości uściśniętych dłoni podobno do niedawna zależał sukces w wyborach, tych najważniejszych na świecie, czyli na prezydenta USA - kampanii się nie przeprowadzi.
Wiec wyborów nie ma, bo nie ma ich najważniejszego składnika.
Jak jest on ważny postaram się wyjaśnić na przykładzie samego prezydenta Dudy i wyborów w 2015 roku. Wyobraźmy sobie, że wtedy była pandemia. Prezydent Komorowski, ze swym poparciem na poziomie 70 proc., jeździ i fotografuje się na tle służb wszelakich, gasi pożar gdzieś tam, apeluje o zachowanie spokoju. Nie ma nawet szansy powiedzieć swojej słynnej głupoty pt. „weź sobie kredyt” , bo nie ma spotkań z wyborcami.
W tym czasie kandydat Duda nie objeżdża powiatów, bo nie może. Może sobie, co najwyżej, nagrywać tylko filmiki z konferencji do internetu. Kandydat Kukiz też nie jeździ i nie śpiewa. Nie ma mowy, aby coś palnął o jakimś referendum, bo referendum nie można zrobić, w związku z czym kandydat Komorowski też nie może strzelić sobie w stopę, podchwytując jego pomysł.
I jaki wynik? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że prezydent Komorowski wygrywa w pierwszej turze znaczną przewagą. Farsa? No właśnie. Farsa.
Dlatego nie będę brał w niej udziału, w tej farsie, którą teraz gotują nam wirus i prezes Kaczyński.
Prezydent Duda już ma „reelekcję” w kieszeni, tylko nie zdobył jej w uczciwych wyborach. On i PiS o tym wiedzą. Jedyne czego potrzebuje, to jak najwyższej frekwencji, aby ta farsa wybory przypominała. Nie mam zamiaru go w tym wspomagać i mu tego ułatwiać. Przynajmniej tyle mogę zrobić.
Adam Wajrak - dziennikarz (m.in. "Gazeta Wyborcza"), działacz na rzecz ochrony przyrody, ekolog, autor kilku książek.
Komentarze