Nie zamierzamy brać udziału w głosowaniu pocztowym 10 maja. Nie nazywamy naszej decyzji bojkotem, ponieważ nie uważamy tego wydarzenia za wybory. Jesteśmy głęboko przekonane, że publiczna odmowa udziału w majowym plebiscycie jest ważnym gestem politycznym, a nie promowaniem bierności
Nasza decyzja ma jednak wymiar polityczny: chcemy głośno powiedzieć, co sądzimy o pocztowym plebiscycie udającym wybory prezydenckie, tak by politycy i polityczki opozycji zdali sobie sprawę, że uczestnicząc w tej farsie, wywołują oburzenie znacznej części swojego elektoratu.
Takich ludzi jak my jest w Polsce sporo, brakowało jednak miejsca, w którym mogliby się zebrać i wymienić opiniami, wątpliwościami, pomysłami. Dlatego stworzyłyśmy inicjatywę NIEwybory. 22 kwietnia założyłyśmy stronę na Facebooku i towarzyszące jej wydarzenie.
Nazwa odzwierciedla nasze głębokie przekonanie, że słowo „wybory” do majowego wydarzenia nie pasuje, a udział w nim jest równoznaczny ze zgodą na bezprawie. Nie opisuje go żaden z przymiotników, które określają legalne wybory w demokratycznym państwie. W ciągu kilku dni do wydarzenia dołączyło ponad 6 tys. osób. Poparł nas Ogólnopolski Strajk Kobiet. Głos na naszej stronie zabrało wiele znanych i szanowanych postaci.
Tekst publikujemy w naszym nowym cyklu „Widzę to tak” – w jego ramach od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Dyskusja na temat wyborów prezydenckich wydaje nam się niezwykle pilna, bo nawet w naszej redakcji panują sprzeczne opinie. Jedni uważają, że należy próbować wziąć udział w wyborach, zdając sobie sprawę z ich ułomności oraz z faktu, że w istocie nie będą demokratyczne, bo inaczej oddajemy pole PiS. Inni – że należy bezwzględnie zbojkotować głosowanie, które będzie antydemokratyczną farsą. W tym cyklu opublikowaliśmy już:
Bezpośrednim impulsem do założenia strony NIEwybory była opinia RPO dla Senatu z 23 kwietnia 2020, w której Adam Bodnar klarownie wyjaśnił, dlaczego przeprowadzenie wyborów nie jest możliwe w sytuacji zagrożenia koronawirusem. Rzecznik wykazał, że głosowanie będzie niezgodne z zasadami powszechności i równości szans kandydatów.
Szczegółową opinię przedstawiło też grono czterystu wykładowców prawa, pisząc w swoim liście do rządu, że „głosowanie takie w sposób rażący i jednoznaczny narusza fundamentalne zasady przeprowadzania wyborów, jakie wynikają z Konstytucji RP oraz zobowiązań międzynarodowych Państwa Polskiego”.
Podobną opinię w mocnych słowach wyraziła dla NIEwybory prof. Monika Płatek: „Nie będę w tym kryminalnym spektaklu brała udziału. Nie mogę legitymizować bezprawia. Organizatorzy usiłują popełnić czyn, który wyczerpuje wiele przepisów kodeksu karnego. Idąc, uczestniczę - a to już jest współsprawstwo. To nie cyrk lecz prawdziwy zamach stanu, zamach na zdrowie i zamach na życie oraz podłość wobec lekarzy, pielęgniarek i pracowników medycznych. Nie było kampanii, połamano wszystkie reguły gry, zeszmacono nas do gruntu. Idąc, symuluję, że dzieje się coś innego, niż dzieje się w rzeczywistości”.
Krótko mówiąc: nie chcemy legitymizować bezprawia. Ta argumentacja jest najzupełniej wystarczająca. Jednak liczne dodatkowe argumenty nieustannie podsyłają nam uczestnicy i uczestniczki wydarzenia NIEwybory. Zależy nam na tym, by te głosy wybrzmiały wraz z emocjami, jakie im towarzyszą: wściekłością, oburzeniem, rozpaczą i wielkim rozczarowaniem obecną klasą polityczną.
Ktoś podkreśla wykluczenie osób z niepełnosprawnościami. Ktoś inny czuje się traktowany przez polityków jak mięso, które jest im potrzebne do zrealizowania ich partykularnych celów. Piszą osoby zza granicy, którym odmówiono nawet prawa do bojkotu. Pojawiają się głosy zwracające uwagę na instrumentalne potraktowanie listonoszy i listonoszek. Jak łatwo się domyśleć, nie brakuje obaw o zdrowie i życie samych wyborców.
Strona służy nie tylko do zbierania argumentów. Podsuwamy też pomysły, co zrobić z pakietem do korespondencyjnego głosowania. Spalić? Wywiesić w oknie? Podoba nam się pomysł adwokatów Jacka Dubois i Krzysztofa Stępińskiego, którzy proponują, by zachować je jako dowody, a następnie odesłać do ministra Sasina wraz z listem informującym o otrzymaniu niechcianej przesyłki. Dalsza procedura proponowana przez prawników umożliwia wniesienie protestu wyborczego.
Nasza akcja jest akcją obywatelską. Jesteśmy głęboko przekonane, że publiczna odmowa udziału w majowym plebiscycie jest ważnym gestem politycznym, a nie promowaniem bierności. @NIEwybory spotkały się jednak z dużo mniejszym entuzjazmem niż przewidywałyśmy.
Wiele osób – także z naszego środowiska – uważa głosowanie w wyborach za obywatelski obowiązek i odrzuca myśl o bojkocie.
Czekają z decyzją na wynik negocjacji polityków; wierzą, że niepójście na wybory jest jednoznaczne z oddaniem prezydentury walkowerem. Szanujemy te poglądy.
Uważamy też, że to ważny i ciekawy spór. Sądzimy jednak, że decyzja, by głosować w NIEwyborach opiera się na złudnej politycznej kalkulacji: że kandydat opozycji ma jakiekolwiek szanse. Cóż, nie po to Kaczyński organizuje ten plebiscyt, by wygrał go ktokolwiek inny niż Duda. Nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że głosy zostaną policzone uczciwie.
Naszą bronią może być tylko spektakularnie niska frekwencja. Tylko ona unaoczni społeczną niezgodę na pocztowy plebiscyt udający wybory i da nam w przyszłości podstawy do zakwestionowania jego wyniku.
To nie są demokratyczne wybory przeprowadzone w trudnych warunkach. Nasuwają się raczej mroczne analogie historyczne, m.in. z „wyborami” przeprowadzonymi przez komunistów w styczniu 1947 roku (jak powiedział Józef Stalin, „nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy”), a także reżimowe pseudo-wybory w latach 80. (do Sejmu - 1980, 1985, do Rad Narodowych - 1984, 1988 i referendum z 1987). Nie przypadkiem do bojkotu wzywały wówczas środowiska opozycji demokratycznej. Logika była wówczas prosta i naszym zdaniem jak ulał pasuje do dzisiejszej sytuacji: udział w tej fikcji legitymizuje reżim.
Reżyser Paweł Łoziński mówi o tym wprost: „Pierwszy raz od '89 roku nie głosuję. Mamy właściwie jednego kandydata, jak za komuny, reszta skutecznie zakneblowana przez pandemię i nowe »przepisy prawa«. Za PRL nie głosowałem, po co miałbym to robić dziś?”.
Jak zauważył Jakub Bierzyński, jedynym powodem, dla którego Kaczyński organizuje nam tę wyborczą farsę, jest chęć usankcjonowania swojej władzy. Należy zatem za wszelką cenę zapobiec temu wydarzeniu, a jeśli to się nie uda - zbojkotować je. Oczywiście uważamy, że powinni to zrobić politycy opozycji. Powinni wycofać swoje kandydatury - zgodnie, jednocześnie i z wielkim hukiem. Skoro jednak tego nie robią, zróbmy to my - obywatelki i obywatele.
Naszą motywację świetnie ujęła Monika Sznajderman w wypowiedzi dla NIEwyborów:
„Mój wybór #niewybory nie jest podyktowany obojętnością - przeciwnie, jest wyrazem najwyższej troski o przyszłość Polski, o jej standardy demokratyczne. Nie jest też wycofaniem się z gry i oddaniem pola przeciwnikowi - przeciwnie, jest głosem zapraszającym nas wszystkich do zwarcia jak najdłuższych szeregów i doprowadzenia do prawdziwych wyborów. Wobec słabości i jakiejkolwiek spójnej i konsekwentnej taktyki opozycji to my, świadome obywatelki i obywatele, musimy za nią podjąć decyzję”.
Władza
Wybory
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
pocztyliada
społeczeństwo obywatelskie
Wybory prezydenckie 2020
Magdalena Staroszczyk – kulturoznawczyni, artystka, aktywistka. Współorganizatorka kobiecych strajków (2016 – ) oraz protestów przeciwko zmianom w sądownictwie w Polsce (2017). Członkini kolektywu Czarne Szmaty, współtwórczyni kampanii klimatycznej Akcji Demokracji.
Magdalena Staroszczyk – kulturoznawczyni, artystka, aktywistka. Współorganizatorka kobiecych strajków (2016 – ) oraz protestów przeciwko zmianom w sądownictwie w Polsce (2017). Członkini kolektywu Czarne Szmaty, współtwórczyni kampanii klimatycznej Akcji Demokracji.
Profesorka w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, badaczka feminizmu i ruchów anty-gender, znana feministyczna publicystka, felietonistka (m.in. „Wysokich obcasów”) i pisarka. Członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Autorka takich książek, jak: „Matka feministka” (2014), Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie” (2008), Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym (2001).
Profesorka w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, badaczka feminizmu i ruchów anty-gender, znana feministyczna publicystka, felietonistka (m.in. „Wysokich obcasów”) i pisarka. Członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Autorka takich książek, jak: „Matka feministka” (2014), Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie” (2008), Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym (2001).
Komentarze