Rządowe komunikaty w piątek 12 marca dowodzą, że trzecia fala epidemii nie słabnie. Nowych zakażeń było 18,8 tys., czyli nieco mniej niż poprzedniego dnia, ale średnia tygodniowa, która wskazuje na dynamikę epidemii urosła do 14 tys.:
Jak widać, wciąż daleko nam do liczby zakażeń w czasie II fali epidemii, kiedy to 10 listopada 2020 średnia tygodniowa sięgnęła 25 tys., obecny poziom to zaledwie 58 proc. tamtej liczby.
Nie wynika to z mniejszej skali testowania. Liczba testów była i jest w Polsce na wyjątkowo niskim poziomie, ograniczamy się do niemal wyłącznie do badania osób z objawami, co sprawia, że odsetek pozytywnych wyników jest niezwykle wysoki: w pierwszym tygodniu marca 2021 wyniósł 24 proc. (co czwarty test dodatni), jeszcze więcej niż od początku epidemii do lutego (18 proc.). Zalecany przez WHO poziom to 5 proc.
Ogólny obraz sytuacji też jest przygnębiający. Rośnie liczba aktywnych przypadków – 291 tys. na wykresie poniżej zaznaczonych na czerwono, choć to nadal tylko 66 proc. maksymalnego poziomu – 25 listopada było 440 tys. wykrytych i potwierdzonych testem zakażeń.
Znacznie gorzej wyglądają liczby ciężko chorych na COVID-19. Liczba zajętych łóżek covidowych rośnie w równym i szybkim tempie. Obecne 19 102 hospitalizacje to już 83 proc. najgorszego momentu w listopadzie (16 listopada – 23 tys.):
Najgorzej wyglądają statystyki chorych na COVID-19, którzy muszą być podłączeni do respiratora. Takich osób jest 1982, aż 92 proc. najtrudniejszego momentu II fali (22 listopada – 2149).
Przy obecnym trendzie dogonimy listopadowy rekord za 4-5 dni:
Wszystko to potwierdza tezę, że wirus stał się groźniejszy niż był, bo zasięg epidemii rośnie wolniej niż liczba ciężkich zachorowań.
Ale jest gorzkie pocieszenie. Liczba zgonów, choć także rośnie, w porównanie z II falą nie wygląda aż tak tragicznie. W piątek poinformowano o 351 przypadkach śmierci, a średnia krocząca ostatniego tygodnia wyniosła 259. To „tylko” 51 proc. najgorszej średniej tygodniowej z 25 listopada.
Układa się to w spójną całość:
- zakażenia rosną wolniej niż w czasie II fali;
- wirus daje więcej przypadków wymagających hospitalizacji, ale
- umiera mniej chorych.
To oznacza, że koronawirus (a zwłaszcza jego brytyjska odmiana, która stanowi już blisko 40 proc. przypadków w Polsce) daje poważniejsze objawy, ale mimo tego więcej osób przeżywa.
Znaczenie może tu mieć wiek osób chorych. Według oficjalnych informacji „na oddziały trafia coraz więcej młodszych pacjentów, którzy często bagatelizują objawy COVID-19. Wiek osób hospitalizowanych w szpitalach spada – średnia obecnie wynosi około 62 lata”.
Poza tym – trzeba mieć nadzieję, bo takich badań nie ma – medycy nauczyli się skuteczniej leczyć także ciężkie stany COVID-19.
Ile mamy rezerw? Statystyki zawyżone?
Władze uspokajają, że panują nad sytuacją. Według rządowych statystyk łóżek covidowych jest w Polsce 27 597, co by oznaczało, że zajętych jest 69 proc.. Trochę gorzej z respiratorami – jest ich 2765, z tego w życiu 72 proc.
Ale rzeczywistość może wyglądać gorzej. Dr Konstanty Szułdrzyński, szef Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, twierdzi w TVN24, że „takiego obłożenia i takiej liczby ciężkich stanów nie było na pewno od listopada. Ma na to wpływ mutacja brytyjska wirusa. Wygląda na to, że ci co się nie zakazili do tej pory, teraz zakażają się masowo”.
Według lekarza liczba deklarowanych łóżek dla pacjentów z COVID-19 na Mazowszu jest zawyżona. „W rzeczywistości tych łóżek albo nie ma, bo są zajęte przez innych pacjentów, albo nie można z nich szybko skorzystać”.
Jak wynika z informacji zebranych przez Wyborczą 12 marca, w wielu miejscach w kraju sytuacja już jest krytyczna.
„Mamy ostatnie 5-6 wolnych miejsc” – mówi dziennikowi Grzegorz Panek, dyrektor szpitala w Sanoku, w którym jest 217 miejsc covidowych, w tym 20 na oddziale intensywnej terapii.
Respiratorów już zabrakło. „Pacjenci są podłączeni do urządzeń znajdujących się w salach intensywnego nadzoru na oddziałach: kardiologii, neurologii, internie”.
Jeszcze gorzej z anestezjologami
Na piątkowej konferencji prasowej odpowiedzialny za walkę z epidemią Michał Dworczyk wyjaśniał, że bulwersujące zalecenie przez władze wstrzymania planowanych zabiegów podyktowane zostało przede wszystkim brakiem anestezjologów.
W rozmowie z OKO.press dr Cezary Pakulski podkreślał, że władze nie wykorzystały okresu po II fali i nie przeprowadziły odpowiednich szkoleń:
„Największy problem jest z anestezjologami i pielęgniarkami anestezjologicznymi pracującymi w warunkach intensywnej terapii. I jednych i drugich jest po prostu mało. Dlatego szkolić powinniśmy zarówno lekarzy, jak i pielęgniarki. A może nawet studentów szóstego roku, którzy w tej chwili mają rok zajęć praktycznych, na którym nic nie robią, bo zajęcia, które miały być w szpitalu, przy pacjencie, odbywają się w większości uczelni online.
Chodzi o przygotowanie do takiej praktyki z respiratorem, że nadzorujący wszystko anestezjolog ustawi wytyczne, a następnie przeszkolony personel będzie w stanie w oparciu o nie sam pozmieniać wskazane przez anestezjologa parametry respiratora”.
Od poniedziałku Warszawa zamknięta. Jak daleko od katastrofy?
Od poniedziałku 15 marca do (na razie) 28 marca 2021 do warmińsko-mazurskiego i pomorskiego dołączają: mazowieckie i lubuskie. We wszystkich 4 województwach rząd zamyka kina, teatry, baseny, wprowadza ograniczenia w galeriach handlowych, a dzieci z klas I-III z nauki stacjonarnej przechodzą na hybrydową: cześć będzie uczyć się w szkołach, cześć zdalnie.
Jak pisała w OKO.press Miłada Jędrysik, rozwój epidemii układa się w mechanizm domina: region po regionie liczba zakażeń zaczyna przekraczać alarmujący poziom średniej dziennej liczby zakażeń powyżej 40 na 100 tys. mieszkańców. Działanie punktowe – wyłączanie aktywności region po regionie – może nie powstrzymać fali zachorowań.
12 marca 2021 wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł uspokajał, że” szpitale na terenie województwa mazowieckiego dysponują wolnymi miejscami”. Podawał statystyki:
- z ogólnej liczby 3779 łóżek dla pacjentów z koronawirusem, zajęte są 2 974 (79 proc.),
- na 394 łóżka respiratorowe – w użyciu jest 325 (82 proc.).
W samej Warszawie na 1 724 łóżka zajętych jest 1 348 (78 proc.), czyli tyle samo co w całym województwie.
Wskaźniki na Mazowszu i Warszawie są zatem o ok. 10 pkt proc. gorsze niż w całym kraju.
Zobacz obostrzenia wprowadzane m.in. w Warszawie w szczegółach
Swoją działalność muszą zawiesić:
- baseny (wyjątkiem są baseny w podmiotach wykonujących działalność leczniczą i dla członków kadry narodowej);
- sauny, solaria, łaźnie tureckie, salony odchudzające, kasyna;
- hotele (wyjątkiem są m.in. hotele robotnicze, a także noclegi świadczone w ramach podróży służbowych – dokładny katalog wyjątków wraz z wymaganym potwierdzeniem odbywania podróży służbowej znajdzie się w rozporządzeniu);
- galerie handlowe – z wyjątkiem m.in.: sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni, sklepów zoologicznych i z artykułami budowlanymi. W galeriach handlowych nadal będą mogły działać m.in. usługi fryzjerskie, optyczne, bankowe, pralnie.
- teatry, muzea, galerie sztuki (możliwa jest jednak organizacja prób i ćwiczeń, a także wydarzeń online);
- kina (zakaz projekcji filmów dotyczy również domów i ośrodków kultury);
- stoki narciarskie
- kluby fitness i siłownie
- obiekty sportowe (mogą działać wyłącznie na potrzeby sportu zawodowego i bez udziału publiczności);
- lekcje w klasach I-III będą funkcjonować w trybie mieszanym, czyli hybrydowym. Część uczniów danej szkoły będzie mogła uczyć się stacjonarnie, a część – zdalnie.
Radziwiłł informuje też o kolejnych decyzjach powiększających bazę dla pacjentów z COVID-19 w województwie o 550 łóżek.
Zobacz szczegóły
Wojewoda Radziwiłł zapowiada dodatkowe łóżka:
- 50 – w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie,
- 67 – w Szpitalu Bielańskim,
- 31 – w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji,
- 47 – w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie,
- 36 – w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Siedlcach,
- 20 – w Szpitalu Grochowskim
Wojewoda poinformował również, że „w najbliższych dniach uruchomione zostaną szpitale tymczasowe na Okęciu w Warszawie oraz w Ostrołęce i w Radomiu. Do każdego z tych szpitali wspieramy pozyskanie dodatkowego personelu”.
Trwa wyścig z czasem, ale szczepienia wciąż idą za wolno
Jak podano w piątek 12 marca, wykonano już 4 mln 391 tys. szczepień. Obie dawki dostało prawie 1,6 mln osób, po pierwszej jest 2,8 mln.
Podana w piątek dobowa liczba szczepień, 157 tys., jest gorsza niż tydzień temu i dlatego średnia krocząca liczba szczepień spadła kolejny dzień – do 81,3 tys.
W takim tempie zaszczepienie ok. 21 mln Polek i Polaków (70 proc. dorosłej populacji) potrwałoby do połowy 2022 roku… Tymczasem rząd obiecuje zakończenie szczepień – do jesieni, a Komisja Europejska zaleca – do połowy 2021 roku.
Przyspieszeniu szczepień może pomóc – zapowiedziana 12 marca 2021 przez min. Dworczyka w sposób dość zagadkowy – „poprawka, która umożliwi kwalifikowanie do szczepienia nie tylko lekarzom, ale także innym osobom, przede wszystkim z personelu medycznego”.
Dworczyk wspomniał też o 15 mln szczepionek do dyspozycji w II kwartale. To by oznaczało, że do 1 lipca wykonalibyśmy ok. 21 mln szczepień, czyli połowę niezbędnych, by uzyskać zbiorową odporność.
Problem żaden. Przyspieszyć Plebiscyt Dudy, a pandemiczna statystyka się znów błyskawicznie polepszy. A co się polepszy, to się popieprzy.
Przeczytałem kawałek i dalej mi się nie chce, bo znowu jakieś straszenie. Czy nie zauważyliście przez rok, że maski, obostrzenia, zamykanie itp. kompletnie nic nie dają? Ostatnio na konferencji ktoś powiedział (chyba minister jakiś), że wirus przenosi się drogą powietrzną… czyli maski są nieskuteczne, choćby ich założyć 10 na raz,
Nie zauważyliście, że ludzie noszący maski częściej się zarażają od tych, którzy ich nie noszą? Spójrzcie na swoje otoczenie i sprawdźcie, to nic trudnego. A później napiszcie o tym.
Czy zapytaliście rządu o ilość jakichkolwiek badań w temacie wirusa przeprowadzonych przez nich? Może najwyższy czas to zrobić? Tzn. Czy wyizolowali wirusa (chodzi o Polskę i ich naukowców), czy badali wpływ noszenia masek na zdrowie, czy badali cokolwiek czy opierają się tylko na tym, co ktoś im powiedział? (WHO?) Niby jesteśmy niezależnym państwem a ufamy obcym bez żadnych badań z naszej strony.
Jeszcze co do masek… zasłaniają one najważniejsze organy istniejące w naszych ciałach, tzn. usta i nos. Czy na prawdę uważacie, że ewolucja przez miliony lat nie przystosowała nas do ograniczenia wpływu wirusów na ludzki organizm? (dla Katolików, zmieńcie Ewolucja na Bóg). Nakazujecie (tak, wy, oko) noszenie masek, zasłaniających najważniejszy organ naszego ciała, umożliwiający życie. Bez powietrza, nie możemy żyć, więc nie można zasłaniać najważniejszych narządów, które w tym pomagają. I tu nie możemy patrzeć na to, czy ktoś przez to umrze czy nie, tylko trzeba dbać o swoje życie, bo ono jest najważniejsze… nie czyjeś. Brałem udział w kilkunastu lub kilkudziesięciu szkoleniach pierwszej pomocy i najważniejszy punkt to zawsze było:
Najlepszy ratownik, to żywy ratownik, więc najpierw zadbajcie o swoje życie, a później ratujcie!
Więc pisanie o zbiorowej odpowiedzialności i inne takie bzdety jest po prostu nie na miejscu. Zawsze każdy będzie dbał o siebie i ew. będzie mógł pomóc innym, ale tylko nieliczni, znaczna mniejszość, pomoże obcej osobie wiedząc, że straci swoje życie… ale to zwyczajnie idiota, samobójca lub osoba, która chce zaistnieć za wszelką cenę… nawet życia.
Każdy otwór w naszym ciele służy do czegoś i zasłonienie go w jakikolwiek sposób grozi konsekwencjami. Wyróżnić możemy:
Odbyt: Odprowadzanie gazów i wydalanie. Zasłonienie i noszenie nadal tego samego "zasłaniacza" spowoduje smród, pieczenie odbytu, hemoroidy, niewyobrażalny ból du… tyłka
Uszy: Brak słuchu, kłopoty z zatokami
Oczy: Brak widzenia…
Pory: Wydalanie potu
Nos: Brak możliwości oddychania (śmierć)
Usta: Brak możliwości dostarczenia pokarmu i wody (śmierć)
Zabraniają nam korzystać z własnego ciała, tzn. oddychać w naturalny sposób i jeść oraz pić… czy to według was normalne?
Jeżeli chcecie, możecie wykorzystać moje przemyślenia jak swoje i napisanie o tym artykułu, daję do tego pełne prawo.
Twoje, ekhemmm…, przemyślenia raczej nikomu się nie przydadzą. Kabarety mają swoich własnych tekściarzy, znacznie lepszych.
A co do "zatykania otworów" – proponuję kupić typową maseczkę, najlepiej chirurgiczną, ale każda inna też się nada, zamiast zatykać swoje usta hermetycznie. I już się nie udusisz. Serio.
Rozumiem, że odbyt też chciałbyś mieć stale odkryty, aby naturalnie wydalać gazy i odchody z organizmu?
Gratuluje – chyba pierwszy komentarz na tym portalu który przebił głupotą komentarze na Onecie. To też swego rodzaju osiągnięcie…
Nie wiem czy wiesz, ale człowiek został stworzony nagi. Rodzisz się nagi z wszystkimi otworami odsłoniętymi. Do wydalania zdejmujesz majtki… przepraszam, ja zdejmuję, Ty może nie.
Jakby na to nie patrzeć, komunikaty w środkach publicznego transportu nic nie wspominają o obowiązku zasłaniania odbytu
Ok, ja też zauważyłam, że wśród moich znajomych najciężej przechodzą covid ci, którzy najbardziej pilnują maseczek, ale może nie wyciągnęłabym aż tak wprost wniosków.
Choć widzę pewien ciąg logiczny układający się tak:
maseczki – zmniejszona saturacja (w ramach ćwiczeń obciążających organizm podobno często się zakłada maseczki, by dostarczać mniej tlenu) – ogólnie warunki obciążające organizm są podobne jak wysiłek sportowców – zauważono już wcześniej, że uprawianie sportu zawodowo i narażanie się na duży wysiłek z tego powodu podwyższa ryzyko cięższego przebiegu covid…
Zatem kto wie?
Najpiękniejsze w nauce jest to, że zadaje pytania "a co jeśli…?"
P.S. Tak serio wyciąganie ogólnych wniosków tylko na podstawie własnej bańki zakrawa na dowód anegdotyczny, dlatego nie przywiązuję się mocno do takich obserwacji ^^
Zamiast zachwycać się obłudnie pięknem nauki, sięgnij po jakiś podręcznik fizyki dla starszych klas podstawówki (bo widać, że swego czasu tego nie zrobiłaś) i odszukaj w nim lekcję o dyfuzji.
Chodzę na siłownię mimo tego, że jest zamknięta. Żona pracuje w sklepie, gdzie mija codziennie tysiące klientów (Biedronka w dobrej lokalizacji). Odwiedzam rodziców, znajomych, organizuję imprezy (święta, urodziny, a nawet baby shower się trafił). Tata był w szpitalu ostatnio… jakoś się udało go tam wsadzić, chociaż było to bardzo trudne… już wyszedł (wszystkie testy negatywne, więc pewnie dlatego go wcześniej wypuścili, bo mniej kasy za niego).
Wszyscy żyjemy, nikt nie choruje, każdy z nas żyje jak przed "pandemią". Dla mnie to jest niewytłumaczalne. Minął rok, po takim czasie, przy straszliwej pandemii, wiele osób powinno umierać… każdy powinien znać taką osobę, a ja nie znam… nikt z moich znajomych, rodziny, bliskich, dalekich, kontaktów na FB nie umarł. Jedyny pogrzeb, to wujek z bliskiej rodziny… chłop jak dąb, poszedł do szpitala na operację tętniaka całkowicie zdrowy (poza tętniakiem). Operacja przebiegła pomyślnie, pacjent zmarł… Wpisany Covid. Na pogrzebie pełny kościół, żadnych odstępów… wiele bez masek… nikt nie umarł z obecnych, a nawet się niczym nie zaraził.
Miał Pan szczęście i życzę, żeby dalej tak było. Jednak proszę nie uogólniać swojej historii na całe społeczeństwo. To tak jakby ogłosić, że bieda nie istnieje, bo zagrałem w totka, wygrałem i nie mam problemów finansowych. Pańska historia jest taką wygraną w totka w ramach pandemii i to jest powód do szczęścia, ale na pewno nie powód do negacji, że inni takiej wygranej mogli nie doświadczyć.
Klasyczny komentarz idioty – ponieważ czegoś nie doświadczyłem osobiście, więc to nie istnieje. A nawet jak istnieje (wujek zmarły na covid-19), to ja i tak wiem, że nie istnieje.
Znasz osobiście jakiegoś pilota rejsowego odrzutowca pasażerskiego? Obywatela Burundi? Posiadacza alfy romeo Giulietta z lat 50.? Więc te wszystkie przedmioty i ci wszyscy ludzie nie istnieją?
Zlot kretynów ?
Wydaje się, że dziś forum opanowała ekipa z Kancelarii Prezydenta "Żarówka 60 W" Maliniaka.
Ja też potwierdzam: ci, którzy noszą maski, pierwsi się zakażają. Np. poseł Dziambor. Nie nosił – by zdrowy. Zaczął nosić i od razu kowid. Myślę, że poza kwestią niedotlenienia (spłycenie oddechu obniża odporność), znaczenie ma to, że nikt nie używa masek prawidłowo, tzn. nie dotykając ich rękoma. To po prostu niewykonalne w normalnym życiu. Lekarze myją w specjalny sposób ręce, aż do łokcia przed dotknięciem maski. Na ulicy nie ma o takiej higienie mowy. Do tego maska jest oblepiona zanieczyszczeniem ze spalin miejskich i wszelkiego rodzaju bakteriami. I ludzie taką bombą biologiczną oddychają… Masakra i gotowy przepis na zakażenie. A co do tekstu, straszenie c. d. Czytać sie nie chce.
Medycyna czeka na to objawienie. Dlaczego nie napiszesz artykułu o szkodliwości maseczek i nie opublikujesz w czasopiśmie naukowym? Gwarantuję ci sławę i pieniądze.
Czyżby dlatego, że twoje przemyślenia są z d… wzięte a medycyna opiera się na badaniach nie na tym co się pani Iwonce zdaje?
No cóż, jak ze wszystkim potrzeba trochę zdrowego rozsądku i logicznego myślenia.
Jak maseczka na świeżym powietrzu, to najbardziej przewiewna, żeby sobie oddechu nie utrudniać i nie narazić się na mandat (no bo po co w ogóle maska na powietrzu gdy w promieniu 10m nikogo nie ma?). A jak w pomieszczeniu – biurze, sklepie, urzędzie, przychodni – to tylko dobra maska FP3 chroniąca przede wszystkim MNIE. Tylko tyle i aż tyle.
Wszelkie szmatki, kominy, przyłbice w pomieszczeniach to pudrowanie otwartego złamania nogi, nic więcej.
tyle chciałem tu skopiować.. głos w dyskusji ccovidowców- przypomnę że to najstarsi są najbardziej narażeni:
"Rząd z domów pomocy zrobił getta, umieramy w samotności z dala od przyjaciół i rodziny" – pisze na stronie OPS Portal Pomocy Społecznej jedna z podopiecznych DPS-u: "Państwo powinno dać nam wybór czy chcemy żyć do końca swoich dni w izolacji. Wolę eutanazję niż takie życie".
Ale wiesz, że DPS to nie więzienie? W każdym momencie można go opuścić – zwłaszcza jak się ma rodzinę i przyjaciół. Tyle że kochająca rodzinka jakoś pewnie się nie kwapi żeby babcię zabrać.
Być może maski nic nie dają, ale ludzie czują sie bezpieczni obok mnie. Po co ich stresować. Dopóki sie to nie skończy nośmy maski, kupiłem dziś po 1zł/sztuka, nośmy bo to nic nie kosztuje.
(…)galerie handlowe – z wyjątkiem m.in.: sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni, sklepów zoologicznych i z artykułami budowlanymi. W galeriach handlowych nadal będą mogły działać m.in. usługi fryzjerskie, optyczne, bankowe, pralnie.(…)
Takie zamykanie, aby nie zamknąć… właśnie przypominam sobie zwolnienie 2,5 tys. emerytury z podatku.
Zauważyliście że ci którzy nie pływają częściej toną ? Po prostu przez to że nie pływają nie umieją pływać. I wystarczy że wpadną do byle przerębla to od razu toną.
Każdy kto wpadnie do przerębla ma marne szanse na przeżycie… zaim minie efekt zaskoczenia wielu zdąży wpłynąć pod lód, a to o ile jesteś zdany tylko na siebie to jest wyrok.
Z dużą przyjemnością przeczytałem ten artykuł. Tekst napisany solidnie, czytelne, dobrze dobrane wykresy, nienaganna logika wywodów. Zmartwił mnie jednak poziom wielu komentarzy, reprezentujących tzw. wiedzę anegdotyczną.
Nic dodać, nic ująć. Niestety.