0:000:00

0:00

23 maja w Warszawie odbył się ogólnopolski protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Manifestacja rozpoczęła się pod Pałacem Prezydenckim o 12:00, uczestnicy przeszli potem pod Kancelarię Premiera, żeby zakończyć przemarsz pod Sejmem.

Naszą relację z protestu obejrzysz tutaj:

Rząd w ostatniej chwili próbował załagodzić sytuację, obiecując na kilka dni przed protestem 500 zł bliżej nieokreślonej grupie osób z niepełnosprawnościami. „To kiełbasa wyborcza, nie wierzymy w to” - mówił jeden z protestujących, który przyjechał z córką z Zabrza.

PiS miał się czego bać. Protest przeszedł pod hasłami oburzenia na rząd. Wciąż żywa jest pamięć o tym, jak osoby z niepełnosprawnościami zostały potraktowane podczas zeszłorocznego protestu w sejmie. W tym roku petycję odebrała tylko pracownica Pałacu Prezydenckiego, z Kancelarii Premiera do protestujących nie wyszedł nikt.

Przeczytaj także:

Wykorzystaliście nas

Protest rozpoczął się o 12:00 pod Pałacem Prezydenckim, a zakończył pod Kancelarią Premiera. Z pałacu prezydenckiego do protestujących wysłano przedstawicielkę, która odebrała petycję.

„Panie prezydencie, gdzie pan jest” – skandowali uczestnicy. Słuchali ich tylko stojący pod Pałacem wartownicy.

fot. Magdalena Kocejko

Organizatorzy odczytali list do prezydenta. Pytali, dlaczego prezydent obiecał pomoc w drugim dniu protestu w Sejmie. Przypomniano, że podpisano wtedy porozumienie. "Nie dotrzymał pan słowa. Kilka dni później zmienił pan zdanie, przestał odbierać telefony".

"Nasze postulaty wykorzystał pan w swojej kampanii prezydenckiej, a potem zostawił nas pan bez pomocy" - czytano dalej, nawiązując do poparcia, którego udzielił osobom z niepełnosprawnościami Andrzej Duda, kiedy protestowali w 2014 roku. "Najwyraźniej nie jest pan prezydentem wszystkich Polaków".

Uczestnicy przyjechali z różnych stron Polski. Niektórzy opowiadali swoje historie. "Jestem mamą 48- letniej Moniki, jakby się pan czuł, gdyby przez 48 lat nie miał pan urlopu, bo nie byłoby pana nie niego stać?" - pytała prezydenta jedna z protestujących.

"Co będzie z nami, jak rodzice umrą?" - pytali inni.

Jeden z uczestników przemarszu mówił: "Pan premier wyciąga teraz 500 zł dla niepełnosprawnych jak królika z kapelusza. Jak to się stało, że teraz, tuż przed wyborami te pieniądze są, a jeszcze rok temu ich nie było? Nie było też ciepłej wody, dostępu do świeżego powietrza, był zakaz wychodzenia z Sejmu – o tym wszystkim pamiętamy".

Długa walka o godne życie

Cała Polska usłyszała o problemach osób niepełnosprawnych dzięki wytrwałemu protestowi, który przez 40 dni prowadzili w sejmie (od 18 kwietnia do 27 maja 2018). Domagali się wtedy spełnienia dwóch postulatów:

  • zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną;
  • wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18 lat w kwocie 500 zł miesięcznie, bez kryterium dochodowego. Rząd zadeklarował spełnienie pierwszego postulatu dość szybko, nie był on zresztą szczególnie kosztowny – nowe przepisy weszły w życie od września, ale z mocą od czerwca 2018. Renta socjalna wzrosła o ok. 165 zł – do 1030 zł brutto (w 2019 wynosi 1100 zł brutto).

Rząd zgodził się na najtańszy, pierwszy postulat. Renta socjalna wzrosła o ok. 165 zł – do 1030 zł brutto. Aktualnie wynosi 1100 zł brutto, czyli 934 zł na rękę.

Świadczenia pielęgnacyjne, które rodzice i opiekunowie dostają w przypadku rezygnacji z pracy na rzecz pełnowymiarowej opieki nad osobą z niepełnosprawnością, wynoszą dziś 1 583 zł, jeśli niepełnosprawność jest nabyta w dzieciństwie. Opiekunowie osób, które nabyły niepełnosprawność w dorosłości, dostają 620 zł. (O historii tej niesprawiedliwości pisał niedawno obszernie Rafał Bakalarczyk na łamach "Krytyki Politycznej")

Na swoim profilu na facebooku Jakub Hartwich napisał o spotkaniu z belgijskimi dziennikarzami, którzy pytali o protest i o sytuację osób z niepełnosprawnościami w Polsce. "Byli zszokowani brakiem rozwiązań i systemu, który w sposób naturalny wspierałby osoby niepełnosprawne, które są niesamodzielne".

"Śmieszna sytuacja. Kiedy usłyszeli, że osoby, które są niesamodzielne otrzymują 935 zł renty socjalnej na miesiąc. Dodałem, że niepełnosprawni otrzymują jeszcze zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 184 zł. Redaktor był przekonany, że mówimy o kwocie na dzień, a nie na miesiąc. Nazwali to barbarzyństwem".

Fot. Anton Ambroziak/ OKO.press

Morawiecki obiecuje

Podczas konwencji PiS 19 maja 2019 w Krakowie, premier Mateusz Morawiecki obiecał comiesięczne dodatkowe wsparcie finansowe osobom „które mają orzeczenie o całkowitej niepełnosprawności, o niemożności prowadzenia jakiegokolwiek życia samodzielnie”.

"Będzie to najprawdopodobniej, bo to jest liczone, ale rząd wielkości 500 zł, dla tych osób powyżej 18 roku życia, ponieważ te osoby powyżej 18 roku życia są pozbawione w dzisiejszym systemie opieki nad osobami niepełnosprawnościami szeregu różnych dodatków” – stwierdził premier.

We wtorek 21 maja na konferencji prasowej w KPRM premier zapewnił, że osoby z niepełnosprawnościami dostaną 500 zł. Obliczył, że będzie to kosztowało rząd około 3 mld zł. Jeszcze rok temu koszty tego postulatu szacowano na 9 mld zł. Co się zmieniło? Być może grupa docelowa.

Skąd te liczby?

Niestety nie wiadomo, na czym oparto wyliczenia, ani w tym, ani w zeszłym roku.

Kategoria „niezdolności do samodzielnego życia” – przestarzała, szkodliwa i niezgodna z ratyfikowaną przez Polskę Konwencją ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych – wciąż istnieje w polskim prawie. Pojawia się w kryteriach przyznawania zasiłku pielęgnacyjnego.

To niskie świadczenie (w 2019 roku – 184 zł) wypłacane jest „w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki i pomocy innej osoby w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji”.

Zasiłek otrzymuje w Polsce ok. 920 tys. osób – prawie dwa razy więcej, niż miałoby otrzymywać nowe świadczenie. A jest jeszcze liczna grupa seniorów, którzy otrzymują dodatek pielęgnacyjny z ZUS – podobne świadczenie, które nie może być pobierane jednocześnie z zasiłkiem.

Wygląda na to, że rząd planuje oparte na nowych kryteriach świadczenie dla stosunkowo wąskiej grupy osób z niepełnosprawnością. Środowisko i tak już mocno i niesprawiedliwie podzielone może zostać podzielone jeszcze bardziej.
Fot. Anton Ambroziak/ OKO.press

W tym chaosie informacyjnym nie pomaga też, że Morawiecki używa różnych mniej lub bardziej obraźliwych i stygmatyzujących określeń, które nic nie wyjaśniają: "najbardziej poszkodowani przez los", "najbardziej potrzebujący", "osoby z orzeczeniem o całkowitej niepełnosprawności" lub o "niemożności prowadzenia jakiegokolwiek życia samodzielnie”.

"Wasz czas się skończył"

Rzucanie hasłami o 500 zł już nie wystarczy. Żądania środowiska osób z niepełnosprawnościami ewoluowały. Podsumowaniem jest lista 21 postulatów – sprawozdanie z mizernego stanu ich realizacji można przeczytać na stronie RPO.

"Miarą cywilizacji i państwa jest to, w jaki sposób opiekuję się najsłabszymi obywatelami" - w kolejnym liście odczytanym na głos protestujący przypominali fragment exposé premiera Morawieckiego. Inni apelowali do jego drygu do interesów.

"Opieka nad osobą niepełnosprawną w Małopolsce w Domu Pomocy Społecznej kosztuje państwo 5300 zł miesięcznie. A my dostajemy za tę opiekę niecałe 1200 zł. Nasza opieka nad dziećmi to ponad 4 tysiące zysku dla państwa! Zostawiamy panu to zestawienie, żeby mógł pan to sobie na chłodno przekalkulować. Z Kancelarii nikt jednak nie wyszedł ani po petycję, ani po baner z kosztami.

Protestujące, które przyjechały z mniejszych miejscowości, donosiły: "na wsi sytuacja jest tragiczna. Nie ma domów pobytu dziennego ani całodobowego. Strach myśleć co będzie z naszymi dziećmi, kiedy nas zabraknie".

O problemie dostępu do rynku pracy mówiła Marysia z Częstochowy, niedowidząca od urodzenia. "Pracowałam na otwartym rynku pracy, ZUS niestety chciał odebrać mi rentę i musiałam zrezygnować z pracy, którą kochałam".

"Podczas konferencji w Krakowie określił pan niepełnosprawność jako „straszne nieszczęście” – zwracała się do premiera Iwona Hartwich. "Dla mnie to nie niepełnosprawność jest nieszczęściem, ale sposób, w jaki państwo traktuje osoby z niepełnosprawnościami".

"Nieszczęściem jest dla mnie minister Zalewska, która pozbawiła uczniów możliwości nauczania indywidualnego na terenie szkoły. To nie niepełnosprawność naszych dzieci jest dla nas nieszczęściem, one czują tak jak my, chcą żyć niezależnie.

"Chodźmy na wybory, tylko wtedy będą się z nami liczyć" - apelował uczestniczący w proteście nauczyciel. "Wasz czas się skończył" - podsumowała Karolina Hamer, pływaczka i paraolimpijka.

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze