0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

W poniedziałek 27 września 2021 roku minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak i szef służb specjalnych Mariusz Kamiński na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej w grobowym nastroju i pokazywali materiały, które miały zostać znalezione na telefonach niektórych uchodźców, którzy przekroczyli granicę z Białorusią (a także znalezione na karcie SD na granicy).

„Szokujące materiały służb o zatrzymanych migrantach: terroryzm, dekapitacje, dewiacje”

- streściło konferencję Błaszczaka TVP.Info.

„Służby badające tożsamość i wiarygodność osób przebywających w ośrodkach strzeżonych zidentyfikowały dowody na działalność pedofilską oraz dowody zoofilii”

- mówił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Na slajdach minister pokazał zdjęcia mężczyzny prawdopodobnie kopulującego ze zwierzęciem. Według służb jest to Afgańczyk, który przedostał się do Polski przez Białoruś.

Innego z uchodźców - z Iraku - oskarżył o „skłonności pedofilskie”. „Zwolennik talibów, służby go zidentyfikowały” - mówił Żaryn.

Komentarz Piotra Pacewicza, redaktora naczelnego OKO.press:

Szanowni Państwo, drodzy Czytelnicy i Czytelniczki! Trudno znaleźć słowa, by ocenić tę propagandę zohydzającą ludzi, którzy docierają na polską granicę szukając ratunku i szukając godnego życia. Rządzący stosują prymitywny chwyt, który polega na przypisywaniu uchodźcom najgorszych cech i dewiacji, żeby w ten sposób usprawiedliwić politykę bezwzględnego wypychania, przepędzania mężczyzn, kobiet i dzieci.

Umierają kolejne osoby, dzisiaj szesnastolatek. Ta zbrodnicza działalność polskich służb granicznych dehumanizuje funkcjonariuszy wykonujących rozkazy i u niektórych zapewne budzi rozterki moralne. Trzeba zaostrzyć przekaz.

Dzisiejszy "Fakt" jako kolejne medium opisuje jak autobus odwozi z powrotem na granicę grupę uchodźców, którym udało się dotrzeć aż w okolice Zalewu Siemianówka. "Są w niej dzieci, niektóre maleńkie". Reporterzy słyszeli "ludzki krzyk i płacz".

W orędziu na Światowy Dzień Uchodźcy 26 września 2021 papież Franciszek domaga się od katolików, by każdy "kto został wykluczony, odrzucony lub odtrącony, był przyjmowany z powrotem do naszego «my»”. Modli się, "by Bóg pobłogosławił każdy gest akceptacji i pomocy, która wprowadza każdego uchodźcę do «my» wspólnoty i Kościoła, aby nasza ziemia mogła się stać, tak jak Ty ją stworzyłeś, wspólnym domem wszystkich braci i sióstr".

Kamiński, Błaszczak i Żaryn nie są widać katolikami, ale jako ateista nie przyjmuję ich też do grona "my" - ludzi wyposażonych w elementarną moralność.

Używam wielkich słów, ale też jesteśmy świadkami groźnej próby socjotechniki, operacji na świadomości Polek i Polaków rozbudzania pogardy, strachu i nienawiści do "obcych" prymitywnej do bólu, do płaczu, do protestu.

Błaszczak: „szturmują granice”

„Te materiały, które mieliście możliwość zobaczyć, świadczą o tym, z jakim wyzwaniem mierzą się strażnicy graniczni oraz żołnierze Wojska Polskiego. Kto szturmuje polską granicę, kim są ci ludzie?

Oczywiście poprawność polityczna nakazuje, żeby na ten temat nie mówić, ale bezpieczeństwo naszej ojczyzny stawiamy ponad wszystko. Jesteśmy zobowiązani do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo Polsce i Polakom.

Pokazujemy te materiały pokazujące, że ci, którzy szturmują polską granicę mają kontakty, mieli kontakty z organizacjami terrorystycznymi, że w tej grupie są kryminaliści, ludzie zaburzeni, którzy stanowią zagrożenie dla Polski” - mówił Błaszczak.

Jak wielu uchodźców uznał za zagrożenie? W ośrodkach Straży Granicznej przebywa ich „kilkuset”. Z tych „dwie trzecie” poddano „głębokiej procedurze weryfikacyjnej” (cokolwiek to znaczy). Z tych „2/3” 25 proc. ma według służb „niebezpieczne powiązania i udział w praktykach niezgodnych z prawem”, a 10 proc. - czyli ok. 30-50 osób - „wskazują na możliwe powiązania z organizacjami terrorystycznymi, przestępczością kryminalną, przemytem ludzi”.

Nie wiadomo, według jakich kryteriów oceniały to służby i co to naprawdę znaczy. Nie wiadomo, ile prawdy jest w tych liczbach i tych "faktach". Mimo to Błaszczak wszystkich uchodźców uznał za zagrożenie.

Zdjęcia mające świadczyć o pedofilii czy zoofilii znaleziono u dwóch osób. O ile naprawdę je znaleziono.

Poza obrzydliwą propagandą, której dopuścił się rząd pojawiają się pytania o to, na jakiej podstawie powyższe materiały zostały upublicznione i (o ile naprawdę je znaleziono przy uchodźcach) - czy zostały zweryfikowane.

Portal NaTemat zapytał o to Rzecznika Praw Obywatelskich. "Rzecznik Praw Obywatelskich podjął postępowanie w związku z opublikowaniem zdjęć pochodzących, rzekomo, z telefonów migrantów. RPO najpierw zbada okoliczności pozyskania i ujawnienia przez Straż Graniczną czy MSWiA prywatnych zdjęć i dopiero potem będzie możliwa ocena tego działania pod kątem ewentualnego naruszenia obowiązującego prawa" - odpowiedział Marcin Sośniak, Zastępca Dyrektora Zespołu ds. Równego Traktowania w Biurze RPO.

„Gwałcenie krów” na Podkarpaciu

Tego samego dnia na Podkarpaciu - co obszernie opisywaliśmy w OKO.press - uchylono uchwałę anty-LGBT.

O „gwałceniu krów” mówił radny sejmiku Jacek Kotula (do niedawna w PiS, obecnie niezrzeszony), inicjator uchylonej właśnie uchwały. Zarząd Województwa zastąpił ją stanowiskiem zatytułowanym „Podkarpacie jako region utrwalonej tolerancji”.

„Tamta uchwała nie zawierała sformułowań dyskryminacyjnych czy ograniczających praw LGBT jako osób. Ale tak została przedstawiona (…) To akt obrony przez agresję w stosunku do naszych wartości, tradycji, małżeństwa, rodzin, dzieci.

My nie lataliśmy z kijami za tymi biednymi osobami LGBT z jakimiś ułomnościami. Nie nawracaliśmy ich na siłę”.

Kotula uchwałę zarządu województwa nazwał „żałosną”. „To bełkot politycznej poprawności. Te słowa: tolerancja, dyskryminacja, płeć, orientacja seksualna, mowa nienawiści - one są wyrwane ze słownika LGBT. Brakuje tylko gwałcenia krów. One nic nie znaczą, ale dobrze brzmią” - mówił radny.

Do mieszkańców Podkarpacia zwracał się per „świadkowie diabelskiej dezorientacji”. „Jeśli sądzisz, że małżeństwo jest między mężczyzną a kobietą. Jeśli umiesz zdefiniować słowa mężczyzna i kobieta, to jesteś człowiekiem, który należy do grupy nienawiści” - przekonywał Kotula.

Na konferencji w Rzeszowie wystąpili z kolei politycy Solidarnej Polski - m.in. posłanka Maria Kurowska oraz wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł - obok radnego Kotuli. Przedstawiali się jako ofiary agresji ze strony Unii Europejskiej i porównywali do bohatera wojennego rtm. Witolda Pileckiego, a Unię grożącą wstrzymaniem funduszy za homofobiczne uchwały - do totalitarnego systemu mordującego Polaków.

„Tak jak się nie uginali Witold Pilecki i wielu bohaterów polskich. On przecież mógł powiedzieć, że podoba mu się komunizm i nie zostałby zamordowany. Dziś tak naprawdę walczymy o te wartości, na których Polska został zbudowana. 1060 lat po chrzcie Mieszka I przychodzi nam znowu o nie walczyć. Mamy nadzieję, że Polska chrześcijańska będzie nadal kontynuowana” - mówiła posłanka Kurowska.

(Nie odniosła się do innego śmiertelnego zagrożenia dla wartości, jakie przyniósł Polsce chrzest Mieszka I, czyli uchodźców z Afganistanu, Syrii, Somalii, którzy chcą znaleźć schronienie w Unii Europejskiej. Ale z pewnością posłanka Kurowska i w tym przypadku też czuje się ofiarą agresji. I będzie walczyć jak rotmistrz Pilecki).

Władza o uchodźcach: „Pasożyty, terroryści, zboczeńcy”

W obu wypadkach rządząca prawica - nie tylko z PiS, ale także z Solidarnej Polski (plus niezależny radny Kotula) - dehumanizowała osoby, które wybrała za polityczny cel: uchodźców oraz osoby LGBT. Przy okazji odwołała się do rasistowskiego stereotypu. W slangu żołnierzy amerykańskich (podajemy to tutaj za słownikiem wojskowego slangu na stronie vet.tv) wyrażenie „goat f****r” - OKO.press pozwoli go sobie nie tłumaczyć na polski — oznacza mężczyznę z Bliskiego Wschodu i jest oczywiście dyskryminujące i obraźliwe. Jest także w oczywisty sposób odczłowieczające: cała kategoria osób zostaje w ten sposób połączona z czynem powszechnie uważanym za odrażający (i karalnym).

Dehumanizujące techniki propagandowe wobec uchodźców PiS stosował w czasie pierwszego kryzysu uchodźczego po 2015 roku Przed wyborami prezes PiS Jarosław Kaczyński straszył wówczas, że uchodźcy przyniosą choroby.

„Różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne” – mówił prezes Kaczyński. Straszył też bliżej nieokreślonymi „katastrofami społecznymi”. Przez kolejne dwa lata na porządku dziennym było także straszenie przez prorządowe media „strefami szariatu”, terroryzmem oraz gwałceniem europejskich kobiet przez przybyszów. Okładka prorzadowego tygodnika „wSieci” z lutego 2016 roku pokazująca niebieskooką blondynkę, po którą wyciągają się włochate ręce o oliwkowym kolorze skóry podpisana „Islamski gwałt na Europie” - zyskała rozgłos na świecie i była porównana do nazistowskiej i faszystowskiej propagandy z lat 30. i 40. XX w., która mówiła o groźbie „zhańbienia rasy aryjskiej” przez Żydów czy Afrykanów.

Retoryka ta okazała się w dużym stopniu skuteczna. W czerwcu 2017 roku OKO.press streszczało badanie Polskiego Sondażu Uprzedzeń, z których wynikało, że aż 47 proc. Polaków dehumanizowało uchodźców, a najchętniej popieranymi sposobami rozwiązania kryzysu migracyjnego były rozwiązania przemocowe. Bardzo podobnych metod rządzący używali także wobec osób LGBT, propagując np. fałsz o związku homoseksualizmu z pedofilią.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze