Epidemia w USA przebije wszystko, co było do tej pory w Chinach, Włoszech i Hiszpanii. W szpitalach w Alzacji lekarze selekcjonują pacjentów z powodu braku respiratorów. W Polsce liczba nowych przypadków jest wciąż niższa niż na Zachodzie. Albo Polacy są nadzwyczajnie zdyscyplinowani albo mamy fałszywe dane. Albo działa tajemniczy czynnik kulturowy...
W filmie na YouTube R. Rex Parris, burmistrz Lancaster w Kalifornii, opowiedział o historii 17-latka z jego miasta, któremu odmówiono pomocy medycznej, ponieważ nie był ubezpieczony. Wysłali go do innego szpitala, ale zanim tam dotarł, był już w tak ciężkim stanie, że nie udało się go uratować. Okazało się, że był zakażony koronawirusem. „W piątek był zdrowy, w środę już nie żył” – mówił burmistrz.
Według danych z 22.30 w USA zmarły do tej pory "tylko" 1543 osoby, ale zakażonych jest już ponad 100 tys. (we Włoszech 86,5 tys., w Chinach 81 tys.) i wszystko wskazuje na to, że epidemia SARS-CoV-2 w Stanach przebije wszystko, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Także dlatego, że 27,5 mln Amerykanów nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. O pandemii na świecie - czytaj dalej.
Ministerstwo Zdrowia trzykrotnie twittowało 27 marca o nowych zakażeniach w Polsce: 23, 45, 51, 49... Dało to razem 168, czyli mniej więcej tyle, ile codziennie w ostatnich czterech dniach.
Suma wykrytych przypadków 27 marca sięgnęła 1389, z czego:
Uderzające, że osób zakażonych jest mniej niż hospitalizowanych (1696) i to aż o 330. A przecież część "przypadków aktywnych" przebywa w domu na kwarantannie.
Wykres przyrostu zakażeń po 23 dniach od pierwszego stwierdzonego zakażenia i po 13 dniach od przekroczenia liczby 100 osób zakażonych łącznie wygląda tak:
OKO.press systematycznie porównuje tempo rozwoju epidemii w Polsce z siedmioma krajami: pięcioma największymi państwami UE plus Austrią. Dodajemy też kluczowe dla dalszych losów pandemii USA.
Aby uzyskać porównywalność danych podajemy sumę osób zakażonych w kolejnych dniach od przekroczenia przez każdy z tych krajów liczby 100 zakażeń. We wszystkich przypadkach nastąpiło to wcześniej niż w Polsce.
Jak widać, polski wykres jest wciąż na samym dole, co oznacza coś bardzo dobrego. Liczba zakażonych urosła u nas w 13 dni od przekroczenia pierwszej setki:
Ostatnie miejsce Polski niczego nie przesądza, przykład USA pokazuje, że dynamika epidemii może się zmienić. Ale fakt pozostaje faktem - gdy porównujemy oficjalne dane tempo rozwoju epidemii jest u nas znacznie mniejsza niż na Zachodzie.
To zresztą dotyczy całej Europy Wschodniej, tak jakby w Białorusi,Rosji,UkrainIe, Polsce, Słowacji i na Bałkanach, działał jakiś czynnik kulturowy? cywilizacyjny? mentalny?, który utrudnia życie wirusowi. Jasny kolor na mapie niżej przypomina zasięg obozu komunistycznego do 1989 roku, czyli sferę wpływów dawnego ZSRR. Mało przypadków zakażenia na milion mieszkańców mają: Polska 37, Białoruś 10, Ukraina 7, Węgry 31, Rumunia 67, Bułgaria 42, Słowacja 49, Serbia 60. W dawnym bloku wschodnim intensywność pandemii jest wielokrotnie niższa niż w Europie Zachodniej: we Francji 505 przypadków na milion, Niemczech 607, Norwegii 693 nie mówiąc o Hiszpanii 1406, Włoszech 1431, Szwajcarii 1494, czy Luxemburgu 2564 (!).
Tym razem Poznań. W Wielkopolskim Centrum Onkologii w zamknięto oddział chirurgii raka piersi. Personel i pacjentki objęto kwarantanną domową.
Z kolei szpital kliniczny im. Heliodora Święcickiego wstrzymał zabiegi i zamknął izbę przyjęć. Zakażeni są tam dwaj lekarze, którzy pracowali na izbach przyjęć w dwóch innych szpitalach.
Długie kolejki ustawiły się w piątek na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem – obywatele Ukrainy przebywający w Polsce chcą wrócić do domu przed zamknięciem granic, które ma nastąpić w nocy z piątku na sobotę. W obawie przed rozprzestrzenieniem się wirusa Ukraina nie będzie wpuszczała nawet swoich obywateli.
23 marca, gdy liczba przypadków wyniosła 750, opisaliśmy dwa scenariusze: pesymistyczny (czerwony), zgodnie z którym liczba przypadków będzie się podwajać co 4 dni (czyli i tak wolniej niż w większości krajów) i optymistyczny (żółty) zakładając, że wzrost będzie liniowy – po ok. 150 nowych przypadków dziennie. Jak widać, na razie tempo koronawirusa odpowiada scenariuszowi żółtemu – w kolejnych dniach: 151, 150, 170, 168.
Trzeba tu wyjaśnić, że za hipotezą żółtą nie stoi żadne rozumowanie epidemiologiczne czy żaden model matematyczny. Wręcz przeciwnie, modele które biorą pod uwagę fakt, że jedna osoba zaraża kilka osób, a każda z nich kilka następnych, wskazują, że nawet przy znaczących ograniczeniach kontaktów społecznych, rozwój epidemii powinien postępować w tempie wykładniczym, co oznacza, że liczba zakażeń powinna podwajać się co dwa, trzy lub co najwyżej cztery dni (por. groźnie brzmiące wyliczenia prof. Tomasza Lipniackiego).
Przyjęliśmy założenie funkcji liniowej tylko dlatego, że zaobserwowaliśmy stabilizację dziennych zakażeń na poziomie 120-150 przypadków.
Jeżeli osób zakażonych będzie dalej przybywać w "tempie liniowym" lub niewiele szybszym będzie to oznaczało jedną z dwóch rzeczy: albo Polacy i Polki wykazali się niezwykłą wręcz dyscypliną w samoograniczaniu kontaktów społecznych albo mamy fałszywe dane.
Większy niż w społeczeństwach zachodnich efekt zamrożenia życia społecznego może być w Polsce ułatwiony ze względu na mniejszą mobilność Polaków, mniejszą aktywność obywatelską i niższy poziom zaufania do innych. Czyli poziom wyjściowy interakcji byłby u nas zapewne niższy niż w Niemczech, USA czy Hiszpanii. To jednak tylko kolejne hipotezy.
Z drugiej strony, epidemii powinna sprzyjać duża aktywność zawodowa Polek i Polaków, dojazdy do pracy, a także zatrudnienie w kilku miejscach w tym także personelu medycznego. To stwarza okazje do kontaktów społecznych i przy okazji wymiany płynów ustrojowych.
Mapa Polski uwzględniająca intensywność epidemii ma trzy wyróżniające się województwa dolnośląskie i łódzkie, minimalnie z tyłu Mazowsze. Pięć razy mniej zakażonych jest na Podlasiu i Pomorzu.
Uderzająco mała - w porównaniu z innymi krajami w tym samym stadium epidemii - liczba przypadków rodzi wątpliwości, na ile oficjalne dane są pełne. Pojedyncze przykłady podawane przez media (w tym OKO.press) ukazują chaos i brak procedur w przyjmowaniu osób podejrzanych o zakażenie,a także nieskoordynowane reakcje, gdy zakażenie pojawi się w placówkach opieki zdrowotnej czy Domu Opieki Społecznej.
To sugerowałoby, że transmisja wirusa powinna postępować szybko, uderzając w dodatku zwłaszcza w tych, którzy są najważniejsi w walce z epidemią - personel medyczny i tych, którzy są najsłabsi - pacjentów i pensjonariuszy.
Zaufania do służb państwowych nie zwiększa też reakcja rzecznika GIS na nasze pytanie o wykonywanie testów post mortem na koronawirusa, które pozwoliłoby rozstrzygać sporne przypadki śmierci osób np. przebywających na kwarantannie, ale nie poddanych testom.
W szpitalu w Kaliszu zmarł 85-letni mężczyzna z powiatu krotoszyńskiego zakażony koronawirusem. Rzecznik wojewody wielkopolskiego poinformował, że bezpośrednią przyczyną zgonu nie był COVID-19, tylko choroby współistniejące. Liczba polskich ofiar wciąż wynosi zatem 16.
Rośnie za to szybko liczba osób, które państwo uznaje za chorych lub zagrożonych chorobą - jest ich razem aż 316 158, z tego ćwierć miliona osób w kwarantannie!
Gdy o 23.45 wrzucaliśmy ten tekst do sieci, sytuacja wyglądała tak:
W USA zakażonych jest już 101,3 tys., ostatniej doby wykryto 15,9 tys. nowych. 1600 Amerykanów umarło, tylko ostatniej doby 272.
Dramatyzm sytuacji poczuł chyba nawet prezydent Donald Trump, który jeszcze we wtorek bagatelizował epidemię i przekonywał, że więcej zgonów jest z powodu grypy czy wypadków samochodowych. Na Twitterze wezwał, a właściwie nakrzyczał na koncern General Motors, żeby ten natychmiast zajął się produkcją respiratorów.
Pandemia nie zwalnia. Więcej informacji na temat jej rzeczywistych rozmiarów będziemy mieli dopiero, kiedy się skończy – bo wyłapane przez sanitarny radar przypadki to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej w krajach biedniejszych, gdzie brakuje sprzętu, know how, a czasem też politycznej chęci do ujawniania rzeczywistych rozmiarów epidemii. W krajach bogatszych, jak Niemcy czy Korea Południowa, które testują na szeroką skalę, także nikt nie twierdzi, że wie, ile jest naprawdę zarażonych. Nie znaczy to jednak, że zbierane na całym świecie dane nie pokazują trendów w rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Włochy zanotowały największą do tej pory liczbę zgonów – 919, z czego ponad 500 w samej Lombardii. Za to liczba nowych przypadków – 5909 – była niższa od czwartkowej i wpisuje się, choć jeszcze nieśmiało, w trend spłaszczenia krzywej epidemii.
Łącznie we Włoszech zmarło już na COVID-19 9134 osoby, wyleczyło się niewiele więcej – 10 059. Aktywnych przypadków jest 66 414.
W Bergamo zmarł w czwartek kolejny lekarz opiekujący się chorymi na COVID-19. Tym samym liczba ofiar wśród włoskich lekarzy wzrosła do 44.
Także Hiszpania zarejestrowała najwyższą liczbę zgonów w ciągu doby – 769. Potwierdzonych przypadków koronawirusa jest tam już 64 059.
Wśród 4 934 zmarłych jest 1000 pensjonariuszy domów seniora.
W ciągu ostatniej doby zmarło na COVID-19 181 osób w Wielkiej Brytanii i to też jest niestety rekord. Wszystkich zgonów zarejestrowano 759, a potwierdzonych przypadków 14 579.
Szpitale w Paryżu i w departamencie Île-de-France w ciągu 48 godzin osiągną punkt nasycenia - powiedział w piątek Frederic Valletoux, szef Francuskiej Federacji Szpitalnej. Paryż i jego przedmieścia stanowią obecnie ponad jedną czwartą z prawie 33 tys. potwierdzonych zakażeń koronawirusem.
Fala zakażeń przychodzi do regionu paryskiego ze wschodu, gdzie już od dwóch tygodni sytuacja jest krytyczna.
W szpitalach w Alzacji już od dwóch tygodni lekarze musieli selekcjonować pacjentów z powodu ograniczonej liczby respiratorów.
Premier Francji Edouard Philippe ogłosił w piątek przedłużenie wprowadzonych 17 marca ograniczeń w kontaktach do 15 kwietnia. Epidemiolodzy oczekują
następnej fali zachorowań w przyszłym tygodniu jako skutku nieodwołania przez prezydenta Emanuela Macrona pierwszej tury wyborów lokalnych.
Niemieckie szpitale przyjmą na intensywną terapię 123 pacjentów z Włoch i z Hiszpanii. „Europejska solidarność jest na porządku dziennym” - powiedział włoskiemu dziennikowi „Corriere della Sera” niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Mass. Niemcy wysłali też 100 tys. masek ochronnych do Rumunii i 60 tys. do Szwecji.
Tymczasem politycy PiS skarżą się na brak solidarności unijnej.
W Korei Południowej, gdzie dzienny przyrost zakażeń od prawie dwóch tygodni oscyluje wokół stu, władze wezwały mieszkańców, żeby podczas najbliższego weekendu nie wychodzili z domu, co może pomóc w dalszym ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa.
W Singapurze po ostatnim wzroście nowych przypadków zaostrzona została – i tak już bardzo ostra – ustawa o chorobach zakaźnych.
Jeśli ktoś zbliży się w miejscu publicznym do drugiej osoby na odległość mniejszą niż metr, może nawet trafić do więzienia.
Zgromadzenia publiczne zostały zaś ograniczone do 10 osób (z zachowaniem odpowiedniego dystansu). Singapur zanotował do tej pory 732 przypadki SARS-CoV-2
Koronawirusem zarazili się brytyjski premier Boris Johnson i minister zdrowia Matt Hanckok. Obaj pracują z domu, co w przypadku premiera oznacza oczywiście Downing Street. Johnson jeszcze na początku marca chwalił się, że nie przejmuje się tak bardzo wirusem i wszystkim podaje ręce.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze