W filmie na YouTube R. Rex Parris, burmistrz Lancaster w Kalifornii, opowiedział o historii 17-latka z jego miasta, któremu odmówiono pomocy medycznej, ponieważ nie był ubezpieczony. Wysłali go do innego szpitala, ale zanim tam dotarł, był już w tak ciężkim stanie, że nie udało się go uratować. Okazało się, że był zakażony koronawirusem. „W piątek był zdrowy, w środę już nie żył” – mówił burmistrz.
Według danych z 22.30 w USA zmarły do tej pory „tylko” 1543 osoby, ale zakażonych jest już ponad 100 tys. (we Włoszech 86,5 tys., w Chinach 81 tys.) i wszystko wskazuje na to, że epidemia SARS-CoV-2 w Stanach przebije wszystko, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Także dlatego, że 27,5 mln Amerykanów nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. O pandemii na świecie – czytaj dalej.
Więcej hospitalizowanych niż zakażonych?
Ministerstwo Zdrowia trzykrotnie twittowało 27 marca o nowych zakażeniach w Polsce: 23, 45, 51, 49… Dało to razem 168, czyli mniej więcej tyle, ile codziennie w ostatnich czterech dniach.
Suma wykrytych przypadków 27 marca sięgnęła 1389, z czego:
- 16 osób zmarło (1,2 proc. wśród wykrytych zakażeń, co jest niskim wynikiem; w skali globalnej to 4,5 proc. a we Włoszech aż 10,5 proc.!);
- 7 osób uznano za wyleczone;
- 1366 to „przypadki aktywne”.
Uderzające, że osób zakażonych jest mniej niż hospitalizowanych (1696) i to aż o 330. A przecież część „przypadków aktywnych” przebywa w domu na kwarantannie.
Wykres przyrostu zakażeń po 23 dniach od pierwszego stwierdzonego zakażenia i po 13 dniach od przekroczenia liczby 100 osób zakażonych łącznie wygląda tak:
Na tle Zachodu wciąż mało przypadków
OKO.press systematycznie porównuje tempo rozwoju epidemii w Polsce z siedmioma krajami: pięcioma największymi państwami UE plus Austrią. Dodajemy też kluczowe dla dalszych losów pandemii USA.
Aby uzyskać porównywalność danych podajemy sumę osób zakażonych w kolejnych dniach od przekroczenia przez każdy z tych krajów liczby 100 zakażeń. We wszystkich przypadkach nastąpiło to wcześniej niż w Polsce.
Jak widać, polski wykres jest wciąż na samym dole, co oznacza coś bardzo dobrego. Liczba zakażonych urosła u nas w 13 dni od przekroczenia pierwszej setki:
- sześć razy mniej niż w Hiszpanii;
- cztery razy mniej niż we Włoszech;
- trzy razy mniej niż w Niemczech, Francji i USA (które straceńczo przyspieszyły dopiero później)
- dwa razy mniej niż w Wielkiej Brytanii i Austrii.
Ostatnie miejsce Polski niczego nie przesądza, przykład USA pokazuje, że dynamika epidemii może się zmienić. Ale fakt pozostaje faktem – gdy porównujemy oficjalne dane tempo rozwoju epidemii jest u nas znacznie mniejsza niż na Zachodzie.
To zresztą dotyczy całej Europy Wschodniej, tak jakby w Białorusi,Rosji,
UkrainIe, Polsce, Słowacji i na Bałkanach, działał jakiś czynnik kulturowy? cywilizacyjny? mentalny?, który utrudnia życie wirusowi. Jasny kolor na mapie niżej przypomina zasięg obozu komunistycznego do 1989 roku, czyli sferę wpływów dawnego ZSRR. Mało przypadków zakażenia na milion mieszkańców mają: Polska 37, Białoruś 10, Ukraina 7, Węgry 31, Rumunia 67, Bułgaria 42, Słowacja 49, Serbia 60. W dawnym bloku wschodnim intensywność pandemii jest wielokrotnie niższa niż w Europie Zachodniej: we Francji 505 przypadków na milion, Niemczech 607, Norwegii 693 nie mówiąc o Hiszpanii 1406, Włoszech 1431, Szwajcarii 1494, czy Luxemburgu 2564 (!).
Zamknięte szpitale c.d.
Tym razem Poznań. W Wielkopolskim Centrum Onkologii w zamknięto oddział chirurgii raka piersi. Personel i pacjentki objęto kwarantanną domową.
Z kolei szpital kliniczny im. Heliodora Święcickiego wstrzymał zabiegi i zamknął izbę przyjęć. Zakażeni są tam dwaj lekarze, którzy pracowali na izbach przyjęć w dwóch innych szpitalach.
Ukraińcy wracają do domu
Długie kolejki ustawiły się w piątek na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem – obywatele Ukrainy przebywający w Polsce chcą wrócić do domu przed zamknięciem granic, które ma nastąpić w nocy z piątku na sobotę. W obawie przed rozprzestrzenieniem się wirusa Ukraina nie będzie wpuszczała nawet swoich obywateli.
Prognoza nadal żółta, a nie czerwona
23 marca, gdy liczba przypadków wyniosła 750, opisaliśmy dwa scenariusze: pesymistyczny (czerwony), zgodnie z którym liczba przypadków będzie się podwajać co 4 dni (czyli i tak wolniej niż w większości krajów) i optymistyczny (żółty) zakładając, że wzrost będzie liniowy – po ok. 150 nowych przypadków dziennie. Jak widać, na razie tempo koronawirusa odpowiada scenariuszowi żółtemu – w kolejnych dniach: 151, 150, 170, 168.
Trzeba tu wyjaśnić, że za hipotezą żółtą nie stoi żadne rozumowanie epidemiologiczne czy żaden model matematyczny. Wręcz przeciwnie, modele które biorą pod uwagę fakt, że jedna osoba zaraża kilka osób, a każda z nich kilka następnych, wskazują, że nawet przy znaczących ograniczeniach kontaktów społecznych, rozwój epidemii powinien postępować w tempie wykładniczym, co oznacza, że liczba zakażeń powinna podwajać się co dwa, trzy lub co najwyżej cztery dni (por. groźnie brzmiące wyliczenia prof. Tomasza Lipniackiego).
Przyjęliśmy założenie funkcji liniowej tylko dlatego, że zaobserwowaliśmy stabilizację dziennych zakażeń na poziomie 120-150 przypadków.
Jeżeli osób zakażonych będzie dalej przybywać w „tempie liniowym” lub niewiele szybszym będzie to oznaczało jedną z dwóch rzeczy: albo Polacy i Polki wykazali się niezwykłą wręcz dyscypliną w samoograniczaniu kontaktów społecznych albo mamy fałszywe dane.
Większy niż w społeczeństwach zachodnich efekt zamrożenia życia społecznego może być w Polsce ułatwiony ze względu na mniejszą mobilność Polaków, mniejszą aktywność obywatelską i niższy poziom zaufania do innych. Czyli poziom wyjściowy interakcji byłby u nas zapewne niższy niż w Niemczech, USA czy Hiszpanii. To jednak tylko kolejne hipotezy.
Z drugiej strony, epidemii powinna sprzyjać duża aktywność zawodowa Polek i Polaków, dojazdy do pracy, a także zatrudnienie w kilku miejscach w tym także personelu medycznego. To stwarza okazje do kontaktów społecznych i przy okazji wymiany płynów ustrojowych.
Czy to prawdziwe dane?
Uderzająco mała – w porównaniu z innymi krajami w tym samym stadium epidemii – liczba przypadków rodzi wątpliwości, na ile oficjalne dane są pełne. Pojedyncze przykłady podawane przez media (w tym OKO.press) ukazują chaos i brak procedur w przyjmowaniu osób podejrzanych o zakażenie,a także nieskoordynowane reakcje, gdy zakażenie pojawi się w placówkach opieki zdrowotnej czy Domu Opieki Społecznej.
To sugerowałoby, że transmisja wirusa powinna postępować szybko, uderzając w dodatku zwłaszcza w tych, którzy są najważniejsi w walce z epidemią – personel medyczny i tych, którzy są najsłabsi – pacjentów i pensjonariuszy.
Zaufania do służb państwowych nie zwiększa też reakcja rzecznika GIS na nasze pytanie o wykonywanie testów post mortem na koronawirusa, które pozwoliłoby rozstrzygać sporne przypadki śmierci osób np. przebywających na kwarantannie, ale nie poddanych testom.
W szpitalu w Kaliszu zmarł 85-letni mężczyzna z powiatu krotoszyńskiego zakażony koronawirusem. Rzecznik wojewody wielkopolskiego poinformował, że bezpośrednią przyczyną zgonu nie był COVID-19, tylko choroby współistniejące. Liczba polskich ofiar wciąż wynosi zatem 16.
Ćwierć miliona pod kwarantanną
Rośnie za to szybko liczba osób, które państwo uznaje za chorych lub zagrożonych chorobą – jest ich razem aż 316 158, z tego ćwierć miliona osób w kwarantannie!
ŚWIAT. Stany Zjednoczone mają już ponad 100 tys. przypadków koronawirusa! Zostawiły Chiny i Włochy w tyle
Gdy o 23.45 wrzucaliśmy ten tekst do sieci, sytuacja wyglądała tak:
- wszystkich przypadków zakażenia od początku pandemii było 590.5 tys., z tego
- wyzdrowiało 132,5 tys.;
- umarło 26,9 tys.;
- choruje 431 tys., z tego
- 22 tys. jest w stanie ciężkim.
W USA zakażonych jest już 101,3 tys., ostatniej doby wykryto 15,9 tys. nowych. 1600 Amerykanów umarło, tylko ostatniej doby 272.
Dramatyzm sytuacji poczuł chyba nawet prezydent Donald Trump, który jeszcze we wtorek bagatelizował epidemię i przekonywał, że więcej zgonów jest z powodu grypy czy wypadków samochodowych. Na Twitterze wezwał, a właściwie nakrzyczał na koncern General Motors, żeby ten natychmiast zajął się produkcją respiratorów.
Pandemia nie zwalnia. Więcej informacji na temat jej rzeczywistych rozmiarów będziemy mieli dopiero, kiedy się skończy – bo wyłapane przez sanitarny radar przypadki to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej w krajach biedniejszych, gdzie brakuje sprzętu, know how, a czasem też politycznej chęci do ujawniania rzeczywistych rozmiarów epidemii. W krajach bogatszych, jak Niemcy czy Korea Południowa, które testują na szeroką skalę, także nikt nie twierdzi, że wie, ile jest naprawdę zarażonych. Nie znaczy to jednak, że zbierane na całym świecie dane nie pokazują trendów w rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Rekord zgonów we Włoszech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii
Włochy zanotowały największą do tej pory liczbę zgonów – 919, z czego ponad 500 w samej Lombardii. Za to liczba nowych przypadków – 5909 – była niższa od czwartkowej i wpisuje się, choć jeszcze nieśmiało, w trend spłaszczenia krzywej epidemii.
Łącznie we Włoszech zmarło już na COVID-19 9134 osoby, wyleczyło się niewiele więcej – 10 059. Aktywnych przypadków jest 66 414.
W Bergamo zmarł w czwartek kolejny lekarz opiekujący się chorymi na COVID-19. Tym samym liczba ofiar wśród włoskich lekarzy wzrosła do 44.
Także Hiszpania zarejestrowała najwyższą liczbę zgonów w ciągu doby – 769. Potwierdzonych przypadków koronawirusa jest tam już 64 059.
Wśród 4 934 zmarłych jest 1000 pensjonariuszy domów seniora.
W ciągu ostatniej doby zmarło na COVID-19 181 osób w Wielkiej Brytanii i to też jest niestety rekord. Wszystkich zgonów zarejestrowano 759, a potwierdzonych przypadków 14 579.
Francja – idzie fala na Paryż
Szpitale w Paryżu i w departamencie Île-de-France w ciągu 48 godzin osiągną punkt nasycenia – powiedział w piątek Frederic Valletoux, szef Francuskiej Federacji Szpitalnej. Paryż i jego przedmieścia stanowią obecnie ponad jedną czwartą z prawie 33 tys. potwierdzonych zakażeń koronawirusem.
Fala zakażeń przychodzi do regionu paryskiego ze wschodu, gdzie już od dwóch tygodni sytuacja jest krytyczna.
W szpitalach w Alzacji już od dwóch tygodni lekarze musieli selekcjonować pacjentów z powodu ograniczonej liczby respiratorów.
Premier Francji Edouard Philippe ogłosił w piątek przedłużenie wprowadzonych 17 marca ograniczeń w kontaktach do 15 kwietnia. Epidemiolodzy oczekują
następnej fali zachorowań w przyszłym tygodniu jako skutku nieodwołania przez prezydenta Emanuela Macrona pierwszej tury wyborów lokalnych.
Europejska solidarność z Niemiec
Niemieckie szpitale przyjmą na intensywną terapię 123 pacjentów z Włoch i z Hiszpanii. „Europejska solidarność jest na porządku dziennym” – powiedział włoskiemu dziennikowi „Corriere della Sera” niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Mass. Niemcy wysłali też 100 tys. masek ochronnych do Rumunii i 60 tys. do Szwecji.
Tymczasem politycy PiS skarżą się na brak solidarności unijnej.
Korea i Singapur zaostrzają restrykcje
W Korei Południowej, gdzie dzienny przyrost zakażeń od prawie dwóch tygodni oscyluje wokół stu, władze wezwały mieszkańców, żeby podczas najbliższego weekendu nie wychodzili z domu, co może pomóc w dalszym ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa.
W Singapurze po ostatnim wzroście nowych przypadków zaostrzona została – i tak już bardzo ostra – ustawa o chorobach zakaźnych.
Jeśli ktoś zbliży się w miejscu publicznym do drugiej osoby na odległość mniejszą niż metr, może nawet trafić do więzienia.
Zgromadzenia publiczne zostały zaś ograniczone do 10 osób (z zachowaniem odpowiedniego dystansu). Singapur zanotował do tej pory 732 przypadki SARS-CoV-2
Kwarantanna na Downing Street
Koronawirusem zarazili się brytyjski premier Boris Johnson i minister zdrowia Matt Hanckok. Obaj pracują z domu, co w przypadku premiera oznacza oczywiście Downing Street. Johnson jeszcze na początku marca chwalił się, że nie przejmuje się tak bardzo wirusem i wszystkim podaje ręce.
Każdy dorosły Polak doskonale wie w jaki stanie od 1989 r. jest polska służba zdrowia. Z tego powodu większość społeczeństwa (ta bez skłonności samobójczych) robi wszystko, aby nie narażać siebie i swoich bliskich. Niewydolność służby zdrowia jest szokiem dla społeczeństw zachodu, dla nas to codzienność.
A z drugiej strony mamy znaną beztroskę Polaków (czego szczytowym przykładem był lot do Smoleńska 10 lat temu) oraz dech zapierające zakłamanie elit rządzących krajem. Wnioski każdy musi sobie sam wypracować.
O mszach zapomniałeś! Zmień taśmę.
Zapomniałem również o cieplutkich 2 miliardach dla Kurskiego, gdy epidemia już szalała w Chinach i łatwo było przewidzieć, że do Polski dojdzie też. Jeszcze daleko do przegrania całej taśmy.
A tak BTW, unikasz myślenia bo ci się czółko może zmarszczyć i twojemu chłopakowi możesz się już tak nie podobać?
i o 230 mld rekompensaty dla…….rozwiń temat.
@ Mikuta: przedstaw dowody na chociażby 30 mld zł i wyjasnij dlaczego PiS nie ściga sprawców.
Czysty formalizm czyli, mentalność talmudyczna.
Mikuta: Czyli twoje zwyczajowe: ble, ble, ble. Jedyne na co cię stać.
jakim prawem cesarz Francji wtrąca się w polskie sprawy?
Baw się lalkami
Panie Piotrze, ponownie sensacyjny nagłówek, który nie przystoi (tak mi się wydawało) Oko.press. Wczoraj umarło pewnie ponad 2000 albo 300 Włochów. Czy bez wirusa żyli by dalej nie wiadomo. Jeśli rzeczywiście wirus rozprzestrzeniał się dużo wcześniej i osiągnie np 50% zakażenia społeczeństwa, to połowa wszystkich śmierci będzie przypisywana wirusowi.
Natomiast nagłówki mediów brzmią tak, że wszyscy zmarli 80 latkowie to dodatkowe śmierci, które nie wydarzyłyby się bez pandemii. Co zupełnie nie bierze pod uwagę, że w sezonie grypowym. W tym czasie śmiertelność we Włoszech i Hiszpanii była większa w poprzednich latach. http://www.euromomo.eu/index.html
Zgadzam się. Nie można go lekceważyć aby go osłabić, ale reakcje uważam za przesadzone. Choć. Może gdyby nie przesada to społeczeństwo by się nie dostosowało… Oby tylko do przymusów nie było!
Nie przejmujmy się trupami gdyż wszyscy kiedyś umrzemy? We Włoszech wyleczono 102-latka! Wspomniani przez szanownego pana osiemdziesięciolatkowie mieli z pewnością ochotę jeszcze trochę czasu spędzić na tym padole.
Mętny wywód. I naginasz fakty do swojej tezy.
Pewnym przybliżeniem jest porównanie ile osób umierało średnio w marcu a ile w marcu 2020.
"departamencie Île-de-France" >> chodzi o region. Region Île-de-France liczy 8 departamentów.
A ja bym się pokusił o stwierdzenie, że różnice między W a E to kwestia diety i może mobilności. Zachód lubi mięso i przetworzone cudowności. Wschód mimo wszystko biedniejszy i bardziej tradycyjny. Plus mniej mobilny. O ile oczywiście to nie kwestia zwyczajnie służby zdrowia lub może innych oczekiwanych w danym kraju wydarzeń… 😉
Koreańczycy (południowi) mniej mobilni?
Wschód, Indonezja spożywa gigantyczne ilości wieprzowiny.
”W ciągu ostatniej doby ZMARŁO na COVID-19 181 osób w Wielkiej Brytanii i to też jest niestety rekord. WSZYSTKICH ZGONÓW zarejestrowano 759, a potwierdzonych przypadków 14 579” – coś tu chyba poszło nie tak…
Za komentarz niech posłuży cytat z rozporządzenia ministerstwa zdrowia dotyczący wypowiedzi konsultantów wojewódzkich cyt. ""W związku z pojawieniem się w przestrzeni publicznej różnych opinii wydawanych przez konsultantów wojewódzkich dotyczących koronawirusa SARS-CoV 2 odpowiedzialnego za epidemię COVID-19 proszę o zobowiązanie konsultantów wojewódzkich w reprezentowanych przez Państwa dziedzinach do zaprzestania samodzielnego wydawania wyżej wymienionych opinii" To nic innego jak cenzurowanie informacji o epidemii i co ważne dotyczy specjalistów w tej dziedzinie. Liczby zakażonych i zgonów przekazywane w naszym kraju jak i innych są bezpośrednio związane z intensywnością i sprawnością wykonywania testów. W naszym kraju wykonuje ich się niewiele w stosunku do innych krajów i stąd te wyniki. Natomiast sama klasyfikacja zgonów jako konsekwencji chorób współtowarzyszących jest po prostu kuriozalna, tak można ukryć skutecznie prawdę o rzeczywistych konsekwencjach epidemii. I sprawa kolejna, jest stan epidemii a sejm w ramach pakietu rzekomo ratującego gospodarkę wprowadza zmiany do kodeksu wyborczego na 42 dni przed wyborami. To kolejny przykład na to co jest w tej chwili celem strategicznym i głównym dla rządzących określony publicznie przez prezesa partii. Nie walka z epidemią, nie ratowanie gospodarki, tylko zagwarantowanie sobie, że wybrany w warunkach epidemii prezydent będzie NASZ. Brak słów, aby takie postępowanie ocenić.
Prawdopodobieństwo, że informacje są fałszowane jest z pewnością większe niż to, że są prawdziwe.
PiS świadomie i z wyrachowaniem fałszuje rzeczywistość licząc – nie bez racji – na bezsilności opozycji. Wiele na to wskazuje. Nie ma bowiem w statystyce długoterminowych wydarzeń losowych przypadków, w których jeden z głównych parametrów był constans przez dłuższy czas. Twórca sprawozdań rządowych wybrał sobie odpowiednią wartość funkcji trygonometrycznej, mnoży przez nią (lub dzieli) np upływ czasu i otrzymuje pożądany przyrost liczby zakażeń. W ten sposób funkcja jest liniowa, o stałym nachyleniu. Przeciwnie niż w innych krajach, gdzie są widoczne wahania. Gdyby nie był idiotą dodałby lub ujął trochę przypadków i byłby bardziej wiarygodny. Ale ma szefa, żyjącego kłamstwem i z kłamstwa. Totalnego idiotę, nie przyjmującego żadnej krytyki.
Po ustaniu epidemi trzeba będzie sprawdzić, który z pomniejszych urzednikow URM dostanie największą nagrodę. To będzie fałszerz.
WHO już od wielu lat nie przyjmuje polskich danych dotyczących zgonów do swoich analiz. Uważa je za niewiarygodne. A dzisiaj jeszcze manipuluje przy nich PiS. Nie wierzycie, chyba, że Kaczyński który prze po trupach do tego aby wybory prezydenckie odbyły się w maju pozwoli na publikację wiarygodnych danych.
A skąd masz tę informację? Że WHO nie przyjmuje polskich danych. Podaj źródło! I od kiedy. Może od 2015, gdy wygrał PiS?
Mam nadzieję, że po ustąpieniu epidemi UE ze zwiększona uwaga będzie opiniować polskie wnioski o dofinansowanie we wszystkich dziedzinach. Już w przypadku Tuskowych autostrad pojawiały się takie głosy.
Niestety, najbardziej prawdopodobne jest fałszowanie danych. Skoro latami potrafili bezczelnie łgać w sprawie tragedii narodowej (śmierci 92 osób w tupolewie), dlaczego nie mieliby tego robić w przypadku jakichś anonimowych osób… Powód ten sam co wtedy – kulawy staruch marzy o pełni władzy, wybory wkrótce, po trupach do celu.
Łoł! To normalne, że w oficjalnej odpowiedzi urzędowej używa się słów jak "żenada"? Ciekawe kiedy w ramach oficjalnych odpowiedzi pojawią się sformułowania typu "Ble, ble, ble", "Pocałuj nas w …", "Pies was drapał" albo "Choć uważam, że wasza redakcja jest głupia …" etc.
Na razie czują się jeszcze w obowiązku odpowiadać. Niedługo nawet takich bezczelnych zwrotów nie doczekają się petenci, a otwarte podarcie uchwały, listu czy petycji będzie wtedy normą.
Jak się porównuje ilość zachorowań w Polsce i w innych krajach to nie można ignorować tego, że u nas pierwsze obostrzenia pojawiły się gdy było kilkunastu chorych, a na zachodzie już jak było kilka tysięcy. I to jest o wiele bardziej prawdopodobne wyjaśnienie niskiej ilości chorych niż fałszowanie danych.
Fałszowany jest przyrost liczby zakażeń.
bo zaraz dogonimy Koreę Północną! https://www.worldometers.info/coronavirus/#countries
czy to dzieje się naprawdę ?https://www.facebook.com/photo.php­?fbid=3532493306799694&set=a.129146030467789&type=3&eid=ARACJeZrXnsnMC5HAFyqw8zy5wabCIQ1S2m1dk6woa75Wa_CKI9LXDkWHyPws7aEXc94JOVwBhRUYolm
Jak dotychczas nie podano w której grupie wiekowej występuje największa śmiertelność, bo nie jest to liczba porównywalna z innymi krajami, a ponadto w Polsce były szeroko propagowane szczepienia ochronne w grupie wiekowej 60 + i to od kilku już lat.
Co do liczby zgonów, to w Niemczech wprowadzono uwzględnienie chorób wspolistniejacych, które powodują negatywny wynik leczenia i dlatego te przypadki nie są uwzględniane w ocenach, stąd taka niska śmiertelność, poniżej 1 %.
Ogólnie wesoło nie jest – bo to nie rząd walczy z epidemią ale szef resortu zdrowia, który jest " szczery aż do bólu serca".
Miejmy nadzieję, że model żółty – optymistyczny Pana Red. Piotra sprawdzi się w rzeczywistości i nieustajaca walka z wirusem zakończy się w warunkach pokojowych.
Tak naprawdę, to w Polsce obowiązuje : stan epidemii, stan nadzwyczajny czy stan wyjątkowy?
Wszystko wskazuje na to, że stan "brzemienny" w skutki.
Nie cieszmy sie z pozornego zwolnienia. To efekt lejka.
Statystykę zachorowań podaje się na podstawie niewielkiej liczby przypadków wychwytywanych przez służbę zdrowia dysponującej bardzo ograniczoną liczbą testów. Słuzba zdrowia już dziś ledwo zipie i jej wydajność spada (zamykane oddziały, lekarze na kwarantannia). Dotyczy to także laboratoriów testowych. Liczba statystycznych zachorowań zależy od wydajności i organizacji służby zdrowia, a nie od liczby rzeczywistych zachorowań.
Wyobraźmy sobie lejek na deszczu. Zaczyna mrzyć, to z lejka kapie, potem trochę więcej kapie. Aż zaczyna lecieć równo. Nad lejkiem teraz może być i urwanie chmury – z lejka leci równo tyle, ile wynika ze średnicy dziurki. Lejek to nasza służba zdrowia. Ulewa to zaraza. A co leci z lejka to statystyka ministra Szumowskiego.
Efekt lejka zapewnia wzrost liniowy (średnica dziurki) co obserwujemy.
Gdyby dane było prawdziwe, obserwowalibyśmy wciąż wzrost logarytmiczny, ale o różnym nachyleniu – zależnym od skuteczności izolacji.
W Niemczech wykonano 250 tyś. testów, w ciągu ostatnich 3 dni. W Polsce wykonano tę samą liczbę testów od początku pandemii. Tzn w ciągu ostatnich 50 dni. Gdyby zrobili w Polsce 10 testów, to może jedna osoba miałaby wirusa. Dlatego te polskie dane, nie mają żadnej wartości. I tu nie chodzi ani o strategie, ani o ludzi, ani o zwalczanie pandemii. To jest polityka PiSu