Minister Michał Wójcik twierdzi, że Polsce potrzebna jest węglowa energia, bo węgla mamy dużo i jest tani. Wraca w ten sposób do narracji Andrzeja Dudy sprzed kilku lat. Prezydent jeszcze w 2018 roku mówił, że węgla mamy na 200 lat. Obie wypowiedzi nie wytrzymują zderzenia z faktami.
"Mamy ogromne pokłady [węgla]. Błędem było odejście od węgla. Zasadniczo. Dlaczego? Bo to jest jedno z najtańszych, najtańsze źródło energii. Mamy bardzo duże złoża. Niewielkie pieniądze są czasami potrzebne, żeby pozyskiwać ten węgiel" - powiedział na antenie TVN24 minister w kancelarii premiera Michał Wójcik. W tej krótkiej wypowiedzi popełnił kilka błędów i pokazał, że wiara w węgiel we frakcji rządzącej jest wciąż żywa.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Żeby wypunktować wszystkie błędy Wójcika, musimy rozbić jego wypowiedź na kilka części.
Wójcik chce renesansu wydobycia węgla, "bo to jest jedno z najtańszych, najtańsze źródło energii".
Przede wszystkim energia z węgla jest obarczona opłatami emisyjnymi. Przedsiębiorstwa wytwarzające prąd z użytkiem tego surowca muszą płacić za wykorzystanie unijnych certyfikatów EU ETS. Pieniądze z ich sprzedaży trafiają do budżetu danego państwa i mają wspomagać zieloną transformację. Zmniejsza to konkurencyjność węgla wobec innych źródeł energii.
By dokładniej sprawdzić koszty produkcji energii, można posłużyć się wskaźnikiem LCOE (Levelized Cost of Electricity). Bierze on pod uwagę koszt wytworzenia energii przez cały okres funkcjonowania produkującej ją instalacji. Z zestawień LCOE wynika, że węgiel przestał być konkurencyjny w 2018 roku, a dziś przegrywa ze wszystkimi odnawialnymi źródłami energii.
Na wskaźnik LCOE zwrócili uwagę eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Z ich analizy wynika, że znacznie tańsza od tej z węgla jest nawet energia wytworzona w elektrowni jądrowej.
"Koszt wytwarzania energii elektrycznej w cyklu życia elektrowni jądrowych jest od 2,5 do nawet 4 razy niższy niż w przypadku elektrowni węglowych (...). W zależności od wybranej w Polsce technologii i wariantu budowy, koszt za 1 kWh wahałby się od 12 do 17,5 grosza. Dla porównania obecny koszt wyprodukowania 1 kWh z nowej elektrowni węglowej wyniósłby blisko 50 gr" - podawali ekonomiści.
Według wielu analiz najtańsza dostępna na rynku energia pochodzi z wiatru i słońca. Na konkurencyjność tego źródła energii zwraca uwagę Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA) w swoim zestawieniu LCOE odnoszącym się do globalnych danych za 2021 rok. Kilowat prądu z wiatru na lądzie kosztował w przeliczeniu na złotówki ok. 14 groszy (według obecnego kursu dolara), a ze słońca - 21 groszy.
"Biorąc pod uwagę obecne wysokie ceny paliw kopalnych, energia odnawialna dodana w 2021 roku pozwala zaoszczędzić około 55 mld USD na globalnych kosztach wytwarzania energii w 2022 roku" - szacowała IRENA.
"Mamy bardzo duże złoża" - mówił o węglu Wójcik. I kolejny raz spudłował.
O kurczących się zapasach podziemnego węgla dużo mówiło się po wystąpieniu Andrzeja Dudy na szczycie klimatycznym ONZ w 2018 roku. Od tamtej pory nie wykryto znaczących nowych złóż.
"Węgiel jest naszym strategicznym surowcem. Jak podają eksperci, mamy jeszcze zapasy węgla na 200 lat i trudno, żebyśmy z naszego surowca całkowicie zrezygnowali" - mówił prezydent w swoim przemówieniu.
Mit dotyczący nieprzebranych zasobów łatwego do wydobycia węgla rozmontował na naszych łamach Rafał Zasuń z portalu WysokieNapięcie.pl:
"Naukowcy z krakowskiego Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN (IGSMiE) oceniają, że wg światowej klasyfikacji złoża Polskiej Grupy Górniczej to nie 1,7 mld ton, a zaledwie 645 mln ton, z czego zasoby »udowodnione« – tylko 316 mln ton. Oznacza to, że trzymając się norm nowoczesnego górnictwa, węgla w PGG starczy na 10 lat.
Oczywiście, jest to przybliżenie, bo szczegółowych badań nie robiono. Nikt więc w Polsce nie wie, ile PGG ma węgla dającego się wydobyć po opłacalnej cenie. Zasada jest prosta – jest ściana, to się fedruje…
Jeśli więc ktoś z całą powagą twierdzi, że węgla w Polsce wystarczy na wiele lat, to albo nie wie, o czym mówi, albo myśli o powrocie do czasów Edwarda Gierka, kiedy górnicy fedrowali 200 mln ton węgla przemieszanego z kamieniem, a kosztami nikt się nie przejmował" - pisał w swoim tekście Zasuń.
Mowa jedynie o złożach Polskiej Grupy Górniczej. Sytuacja nie ulega znacznej poprawie, jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkie złoża węgla znajdującego się pod ziemią.
"Tak naprawdę, jakby policzyć węgiel, który jest opłacalny do wydobycia i który może być efektywnie zużyty przy dzisiejszych cenach, to starczy go na 35-40 lat" - oceniał w 2018 roku były minister środowiska i profesor inżynierii środowiska Piotr Kraszewski na antenie TOK FM.
Inwestycje w drożejący węgiel, którego zabraknie w perspektywie 3-4 dekad, wydają się więc nieuzasadnione.
W swojej wypowiedzi Wójcik sugeruje, że w Polsce można by było wydobywać węgiel z nietkniętych do tej pory złóż. A zatem za opłacalne i tanie musi uznawać otwieranie nowych kopalni węgla kamiennego.
Jakie są fakty? Nowa kopalnia węgla koksującego (surowca przeznaczonego do użytku w hutach), która ma w najbliższych latach powstać w Wielkiej Brytanii będzie kosztować 165 mln funtów, czyli w przeliczeniu około 900 mln złotych. To jedyna taka inwestycja w Zachodniej Europie od wielu lat.
Można uznać, że kwota ta odzwierciedla koszty wydobycia na Wyspach. Być może w Polsce byłoby taniej? A wydobycie dzięki temu byłoby opłacalne. Przeczy temu zachowanie inwestorów, którzy mogliby otwierać w Polsce nowe kopalnie, jednak nie spieszy im się ze startem wydobycia.
Polski rząd wydał koncesję na fedrowanie z nowego złoża w Ścinawce Średniej, w okolicach Gór Stołowych, tuż przy czeskiej granicy. Niewielkie zasoby w tym miejscu szacuje się na ok. 320 tys. ton. Spółka ubiegająca się o zezwolenie na wydobycie miała je rozpocząć trzy lata temu. Do dziś wydobycie ze złoża jednak nie ruszyło. Dokumenty pozwalające na otwarcie nowej kopalni tracą ważność w 2025 roku.
Trudno uzasadnić tę zwłokę, skoro według ministra Wójcika wydobycie w Polsce jest proste i tanie.
Mamy ogromne pokłady [węgla]. Błędem było odejście od węgla. Zasadniczo. Dlaczego? Bo to jest jedno z najtańszych, najtańsze źródło energii. Mamy bardzo duże złoża. Niewielkie pieniądze są czasami potrzebne, żeby pozyskiwać ten węgiel
Od przynajmniej ośmiu lat trwają też przygotowania do wydobycia w nienaruszonym do tej pory złożu w województwie lubelskim. Koncesję na fedrowanie otrzymała spółka Lubelski Węgiel zarządzająca kopalnią Bogdanka. Chce ona do szacowanego na 66 mln ton złoża "Cyców" dotrzeć dzięki istniejącej już infrastrukturze. Jednak władze kopalni nie podają, kiedy skorzystają z przyznanego im uprawnienia.
Jednocześnie Prezes Lubelskiego Węgla otwarcie przyznaje, że jego spółka nie może skupiać się wyłącznie na projektach węglowych. By utrzymać zyskowność, inwestuje również w odnawialne źródła energii.
Podsumowując: ani węgiel, ani produkowana z niego energia nie jest tania, nie mamy go specjalnie dużo, nie tak łatwo go wykopać. Szkoda, że musimy to tłumaczyć osobie na tak wysokim stanowisku i z realnym wpływem na politykę państwa.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze