0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

„To absurd, że w rządowym programie znajduje się budżet na świadczenia zdrowotne, które są standardowym zadaniem państwa. Należą się każdej kobiecie i dziecku, każdemu, kto płaci podatki. Jeżeli odejmiemy tę część, okazuje się, że rząd wcale nie zwiększył świadczeń" - mówi OKO.press Katarzyna Roszewska, prawniczka i ekspertka z zakresu zabezpieczenia społecznego. Zajmuje się statusem osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów oraz mama osoby z autyzmem.

Zmieniona uchwała programu "Za życiem" pojawiła się na rządowych stronach w piątek 21 stycznia 2022 roku. Możemy się z niej dowiedzieć, jak program "Za Życiem" ma wyglądać przez kolejne pięć lat i ile będzie kosztował. "Za życiem" ma wspomagać rodziny wychowujące dzieci z niepełnosprawnościami i ciężko chore, a także pomagać kobietom w ciąży, zwłaszcza powikłanej.

Zasadniczą zmianą w programie "Za życiem" jest prawie dwukrotne zwiększenie środków finansowych. Na najbliższe lata przewidujemy kwotę blisko 6 mld zł.

PAP,04 stycznia 2022

Sprawdziliśmy

Ponad połowa obecnego budżetu jest przeznaczona na świadczenia zdrowotne, które należą się każdej kobiecie i dziecku, nie tylko z ciąży powikłanej. Co więcej taka opieka należy się każdemu obywatelowi, który za opiekę zdrowotną płaci podatki.

Uważasz inaczej?

"Niestety z realizacji wielu zadań przewidzianych w pierwszej edycji Programu rząd się wycofuje. Wiele i tak nie było wykonywanych lub nie były wykonywane należycie, co wiemy z raportu NIK" - mówi Katarzyna Roszewska.

Raport NIK: klęska "Za życiem"

Przypomnijmy, że program "Za życiem" powstał w 2016 roku. To była odpowiedź na na protesty po próbie wprowadzenia (przez Sejm) całkowitego zakazu aborcji. PiS - m.in. pod wpływem Czarnego Protestu - porzucił ustawę, ale obiecał program wsparcia dla kobiet w ciąży z powikłaniami.

"Celem ustawy jest uregulowanie w sposób kompleksowy wsparcia dla kobiet w ciąży i rodzin, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży powikłanej oraz w sytuacji niepowodzeń położniczych, a także dzieci, u których zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą ich życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu", można było przeczytać na stronach rządowych.

Po 5 latach, w listopadzie 2021 kontrolerzy NIK nie zostawili suchej nitki na programie. Pisaliśmy o tym w OKO.press jako pierwsi:

Przeczytaj także:

NIK stwierdził, że "część zaplanowanych form pomocy w ogóle nie została wdrożona, a jeszcze większa - w niewielkim stopniu”. Z raportu wyłania się obraz państwa, które jest ślepe: nie wie, ile jest osób, które mają otrzymać pomoc, ani gdzie te osoby mieszkają.

Program miał zapewnić wsparcie psychologiczne i psychiatryczne kobietom w powikłanych ciążach oraz gdy noszą płód z wadą letalną, a także po porodzie. „Forma tego wsparcia była realizowana na minimalnym poziomie” – pisze NIK. Skorzystało z niej zaledwie 0,5 proc. kobiet.

„W niewielkim stopniu wykonywane były świadczenia w zakresie perinatalnej opieki paliatywnej”. Kobiety z czterech województw w ogóle nie miały możliwości, aby z niej skorzystać. W ramach Programu miało powstać 30 ośrodków neonatologiczno-pediatrycznych. Działa... sześć.

Na 3 tysiące mieszkań - dwa dostosowane

„W szczególności nie wdrożono działania 4.2, którego celem było zwiększenie dostępności mieszkań oraz poprawa warunków mieszkaniowych, w tym rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami” - stwierdza NIK. "Nie wdrożono również działania 4.6, którego celem było zwiększenie dostępności mieszkań chronionych dla rodzin z dzieckiem posiadającym stosowne zaświadczenie. Minister Rodziny kilkukrotnie pytany o przyczyny nie wskazał ich”.

Nawet jeśli mieszkania powstawały, to nie zostały dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. NIK podaje, że na 3 tys. mieszkań na wynajem wybudowanych w okresie poddanym kontroli tylko dwa były przeznaczone dla rodzin z dzieckiem z niepełnosprawnością.

Najważniejszymi odbiorcami Programu miały być rodziny z dzieckiem, "u którego stwierdzono ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie ciąży”. Tylko że państwo polskie nawet nie wie, ile takich osób jest ani gdzie żyją. Bo - jak zaznacza NIK- w kraju nie ma instytucji, która dysponowałaby takimi danymi.

Skalę zaniechania pokazują wydatki, a raczej ich brak. Na utworzenie ośrodków wydano zaledwie 4 proc. zaplanowanych pieniędzy, a na świadczenia rehabilitacyjne dla dzieci z najcięższymi schorzeniami – tylko 7 proc. tego, co państwo planowało wydać.

Surowo NIK ocenia realizację jednego z najważniejszych celów programu, czyli wsparcia kobiet i rodzin poprzez asystenta rodziny. „Nadzieje (…) okazały się płonne”. Asystent „nie stał się kluczowym ogniwem wsparcia w procesie niesienia pomocy tej grupie rodzin [z najciężej chorymi dziećmi] oraz kobietom w ciąży”. NIK nie pozostawia złudzeń: „Nie osiągnięto żadnego z planowanych rezultatów”.

Program, który miał być sztandarowym przykładem polityki prorodzinnej PiS, okazał się klęską.

"Rząd pod koniec grudnia poinformował, że ma zamiar przedłużyć program «Za życiem«. Nie podał żadnych szczegółów, dlatego domagaliśmy się publikacji uchwały" - mówi Roszewska.

Połowa budżetu na standardowe świadczenia zdrowotne

Teraz rząd zapowiedział, że chce poszerzyć program "Za życiem" o nowe działania. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podczas konferencji 4 stycznia 2022 roku chwaliło się też, że pójdzie na niego więcej pieniędzy. W latach 2017-2021 było to 3,1 mld zł, a w kolejnych pięciu - 5,95 mld zł.

"Na najbliższe lata przewidujemy kwotę 5,95 mld zł, przy czym nie są to wszystkie środki, które dotyczą osób z niepełnosprawnościami. Rząd wdraża wiele działań, które są podejmowane przez różne resorty w ramach różnych budżetów nieopisanych w programie »Za życiem«, a adresowanych do osób z niepełnosprawnościami. Zwiększamy środki na świadczenia zdrowotne, bo to jest bardzo oczekiwane" – mówił wiceminister rodziny i polityki społecznej Paweł Wdówik, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Prawie 3,2 mld zł w budżecie programu „Za życiem” jest dedykowane na zdrowie, a za część zadań odpowiedzialne jest Ministerstwo Zdrowia.

Czyli budżet przeznaczony na program "Za życiem" formalnie zwiększy się prawie dwukrotnie. To jednak pozory.

"Bo ponad 50 proc. z tej kwoty to świadczenia zdrowotne dla kobiet w ciąży, w trakcie ciąży i tuż po porodzie, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży powikłanej, oraz dla dzieci" - mówi Roszewska.

Oznacza to, że

ponad połowa obecnego budżetu jest przeznaczona na świadczenia zdrowotne, które należą się każdej kobiecie i dziecku, nie tylko z ciąży powikłanej. Co więcej taka opieka należy się każdemu obywatelowi, który za opiekę zdrowotną płaci podatki.

"To tak jakby MEiN wyodrębnił część budżetu z subwencji"

Roszewska: "Wydaje mi się to co najmniej niestosowne. To tak jakby MEiN wyodrębnił z subwencji oświatowej dla wszystkich dzieci część budżetu. A potem przydzielił je dzieciom z niepełnosprawnościami w ramach specjalnego programu rządowego”.

„To absurd, że w programie rządowym pokazujemy budżet na świadczenia zdrowotne, które są normalnym, standardowym zadaniem państwa. Podobna sytuacja miała miejsce w poprzednich latach, ale była to niewielka część pieniędzy. Teraz budżet rośnie, ale ponad 50 proc. to świadczenia zdrowotne.

Jeżeli odejmiemy tę część, to okazuje się, że rząd wcale nie zwiększył świadczeń na program »Za życiem«.

W nowej edycji Programu »Za życiem« pod względem finansowym przeważają działania, które państwo powinno realizować ustawowo wobec wszystkich obywateli. Jednocześnie nie widać nawet w priorytecie nowych rozwiązań, istotnie zwiększonych środków finansowych, na przykład na diagnostykę i terapię prenatalną lub opiekę paliatywną i hospicyjną”.

"Nowa" instytucja tylko z nazwy?

W planach rządu wybijają się dwa - w założeniu nowe - elementy programu. "Po pierwsze rząd zaplanował »nową« instytucję, czyli doradcę dla rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami. Tylko że w 2017 roku został uruchomiony asystent rodziny, który miał wpierać rodzinę z niepełnosprawnym dzieckiem. Pytanie czym będzie różnił się asystent rodziny od doradcy i czy ta zmiana coś daje?" - mówi Roszewska.

W założeniach rządu doradca to osoba, która dotrze do rodziny w trudnej sytuacji, pomoże przygotować program wsparcia w zakresie rehabilitacji dziecka, pomocy psychologicznej dla rodzin i wskaże miejsca pomocy o charakterze socjalnym. Z opisu wynika, że faktycznie "doradca" rodziny nie różni się wiele od "asystenta rodziny".

"Planowany jest przynajmniej jeden doradca na powiat. Przy takim minimalnym wymaganiu, obawiam się, że sprawdzi się w jeszcze mniejszym stopniu niż asystent rodziny. Jestem też zaskoczona, że kwota przeznaczona na doradcę jest niższa niż ta, która była przeznaczona na asystenta w poprzednich latach" - mówi Roszewska.

Kwota na asystenta rodziny w latach 2017-2021 wynosiła 350 mln zł. Na lata 2022-2026 rząd przeznacza na niego 280 mln zł, czyli o 70 mln zł mniej. Asystent w poprzednich latach miał opiekować się rodzinami wychowującymi dzieci z niepełnosprawnościami i ciężko chore. NIK w raporcie stwierdził jednak, że „pomimo upływu niemal czterech lat funkcjonowania »Za życiem«, zaplanowane wsparcie dla rodzin, w szczególności z osobami niepełnosprawnymi, nie zostało wdrożone w sposób kompleksowy i nie zawsze było realizowane prawidłowo".

Czy z doradcą rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami będzie inaczej? Z mniejszym budżetem na razie się na to nie zanosi.

Druga zmiana dotyczy infolinii. Ta była była już ujęta w programie "Za życiem" w poprzednich latach, ale nigdy nie powstała. Upominali się o nią rodzice dzieci z niepełnosprawnościami. Roszewska: "Nie jest to nowe zobowiązanie, tylko deklaracja rządu, że w końcu uruchomi infolinię". Zostały na nią przeznaczone wyższe środki niż poprzednio.

Nowe "Za życiem" bez nowych rozwiązań

"Niektóre kwoty wykazane w Programie to zdublowane funkcjonujące już programy roczne jak na przykład opieka wytchnieniowa. Oczywiście są to rzeczy ważne, zwracam jednak uwagę, że po raz kolejny pokazuje się »te same pieniądze« w innym programie" - mówi Roszewska.

„Kwoty podwyżek przy niektórych zadaniach nie są znaczne. Skonsumuje je inflacja. Gdyby pojawiły się nowe rozwiązania, nowe środki finansowe dla kobiet z ciążą powikłaną, chociażby opieka paliatywna, to moglibyśmy powiedzieć, że budżet wzrósł. Ale nic takiego się nie wydarzyło”.

Roszewska podkreśla, że wsparcie rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami nie różni się znacząco od wsparcia pozostałych rodzin w Polsce.

"Pamiętajmy jednak, że niektóre zależą od liczby dzieci w rodzinie. Rodziny z pierwszym niepełnosprawnym dzieckiem z uwagi na obciążenia związane z opieką, często mogą nie zdecydować się na kolejne. Jedyne dodatkowe świadczenie związane z niepełnosprawnością dziecka to zasiłek pielęgnacyjny (215 zł.) zwaloryzowany do tej wysokości po proteście sejmowym i zamrożony na kolejne lat".

"Rodzina może otrzymać jeszcze świadczenie pielęgnacyjne w wysokości minimalnego wynagrodzenia netto, ale wyłącznie wówczas, gdy jeden z rodziców zrezygnuje całkowicie z aktywności zawodowej. Rezygnacja z pracy często oznacza, że trudno będzie do niej potem wrócić. W przypadku samotnych matek to też olbrzymie zubożenie rodziny. A rząd powinien wspierać aktywność rodziców czy matek dziećmi z niepełnosprawnościami.

Koszty życia i funkcjonowania rodzin z dzieckiem z niepełnosprawnością są wyższe niż pozostałych rodzin. Ubóstwo rodzin z jednym dzieckiem niepełnosprawnym jest wyższe niż rodzin z dwójką dzieci, dlatego potrzebne jest wsparcie finansowe i dostęp do rehabilitacji, do usług. Opieka wytchnieniowa, czy asystent rodziny to programy, które nie są powszechnie dostępne. Wiele osób z takich usług w ogóle nie może korzystać, musi płacić za niezbędną rehabilitację”.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze