0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Jeszcze w poniedziałek 18 kwietnia Ukraina, a następnie we wtorek 19 kwietnia Rosja oficjalnie potwierdziła, że rozpoczęła się rosyjska ofensywa na południowym wschodzie Ukrainy. Czyli: „bitwa o Donbas” – jak nazywają tę ofensywę Ukraińcy lub „drugi etap specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie” – jak wolą o niej mówić Rosjanie.

Obejmuje ona przede wszystkim rejony położone w obwodach donieckim i ługańskim, a oprócz tego południową część obwodu charkowskiego i wschodnią część obwodu zaporoskiego.

Moskwa zdefiniowała dość jasno swoje aktualne cele.

Zgodnie z przewidywaniami zdecydowanej większości ekspertów i analityków Rosjanie zawężają obecne działania przede wszystkim do zdobycia pozostającej pod kontrolą ukraińską części obwodów ługańskiego i donieckiego – a zatem do przejęcia całości Donbasu wraz z przynależnym do obwodu donieckiego Mariupolem.

Wyłożył to we wtorek rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w obficie cytowanej przez oficjalne agencje rozmowie z „India Today". "Rozpoczyna się kolejny etap specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie, mającej na celu całkowite wyzwolenie Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej" – mówił Ławrow, potwierdzając zarazem, że rosyjska ofensywa się rozpoczęła i precyzując, że chodzi o całość obu obwodów w ich ukraińskich granicach administracyjnych.

Początek tej operacji miał miejsce jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Na liniach frontu od Hulajpoła na Zaporożu aż po okolice Iziumu Rosjanie rozpoczęli wzmożony ostrzał artyleryjski (z artylerii rakietowej i klasycznej), przez swą intensywność na niektórych odcinkach budzący skojarzenia z nawałami ogniowymi z okresu II wojny światowej.

Rosjanie w tej najbardziej wstępnej fazie operacji poprowadzili też ataki na nowych kierunkach w rejonie Iziumu, prawdopodobnie w celu odepchnięcia prowadzących w tym rejonie działania kontrofensywne Ukraińców. Nadal jednak nie zdołali stamtąd rozwinąć wielkoskalowego natarcia na południe – w kierunku Słowiańska i Kramatorska. To kluczowy element wydarzeń ostatniej doby - bez tego natarcia cała ofensywa ma bardzo niskie szanse na powodzenie.

Przeczytaj także:

W Donbasie Rosjanie zajęli większość miasta Kreminna położonego na zachód od Rubiżnego – według części doniesień ruszyli też dalej w kierunku zachodnim w kierunku miejscowości Torske i Zaryczne. Wzmożone działania ofensywne – przypominające jednak w swej odcinkowej skali te z ostatnich tygodni wojny – Rosjanie rozpoczęli wzdłuż całej linii frontu w Donbasie. Szczególnie intensywnie próbowali atakować w rejonie miejscowości Awdijewka. Nigdzie - poza Kreminną - nie odnieśli sukcesów.

Odnotowane zostały też rosyjskie próby natarcia na Zaporożu (na południe od miasta Hulajpołe) oraz na pograniczu obwodów chersońskiego i mikołajowskiego.

Równolegle toczyły się ukraińskie działania kontrofensywne – zarówno w rejonie Czuhujewa, jak i Iziumu Ukraińcy mieli odnieść lokalne sukcesy. Jeśli te informacje się w pełni potwierdzą, znacząco utrudni to działania armii rosyjskiej – to właśnie spod Iziumu miałoby bowiem ruszyć najważniejsze dla nich natarcie całej ofensywy.

Według Pentagonu w ostatnich dniach liczba zgromadzonych przez Rosjan w południowo-wschodniej części Ukrainy batalionowych grup taktycznych (BTG) wzrosła z 65 do 76. Z tego ok 22 BTG miało zostać skoncentrowanych w rejonie Iziumu, zaś około 10 walczy w Mariupolu. Reszta – czyli około 44 BTG - rozmieszczona została wzdłuż linii frontu w Donbasie.

Według słów Wołodymyra Zełenskiego w Donbasie ma walczyć około 44 tysięcy ukraińskich żołnierzy. Nawet jeśli prezydent Ukrainy nie zaniżył tej liczby, ukraińscy obrońcy Donbasu wciąż mają lekką przewagę liczebną w tym rejonie. Źle wróży to rosyjskim szansom na powodzenie.

Prócz działań ofensywnych na południowym wschodzie. Rosjanie prowadzili wzmożony ostrzał rakietowy (z pomocą pocisków manewrujących i balistycznych) celów w głębi kraju. W nocy z niedzielę na poniedziałek kilka pocisków spadło na magazyny na terenach kolejowych na obrzeżach Lwowa – najprawdopodobniej był to atak wymierzony w konkretny transport szczególnie cennej broni (najprawdopodobniej przeciwlotniczej lub przeciwokrętowej), jednak – według danych Pentagonu – nie okazał się celny. Pozostałymi celami ataków rakietowych były przede wszystkim obiekty infrastruktury kolejowej i drogowej – ewidentnie Rosjanie próbują w ten sposób spowalniać przegrupowanie ukraińskiej armii na południowy wschód.

A oto, jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 55. doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do wtorku 19 kwietnia, do godziny 18:00.

Obwód charkowski

Charków był ciężko ostrzeliwany, jednak wokół samego miasta nie toczyły się istotniejsze walki.

View post on Twitter

W ostatnich dniach ukraińska armia miała odnieść szereg lokalnych sukcesów kontrofensywnych w rejonie Czuhujewa, które razem przyczyniły się do odepchnięcia agresora w kierunku granicy i znaczącej poprawy sytuacji jeśli chodzi o ukraińską kontrolę nad drogą M3 prowadzą do Iziumu i dalej do Donbasu. To o tyle istotne, że to potencjalna droga uderzenia kontrofensywnego w kierunku „worka” w rejonie Iziumu, w którym obecnie operują znaczne siły Rosjan.

Nie do końca przejrzysta jest obecnie dla nas sytuacja w rejonie Iziumu – absolutnie kluczowym dla przebiegu całej rosyjskiej ofensywy. Rosjanie mieli tam zgromadzić ok. 22 batalionowych grup taktycznych z dość przejrzystym zamiarem uderzenia na południe i południowy zachód, w celu odcięcia znacznej części broniących Donbasu wojsk ukraińskich. Wcześniej rosyjska armia zbudowała przeprawy polowe na rzece Doniec i zajęła po jej południowej stronie przyczółek obecnie sięgający kilka kilometrów na południe od miejscowości Kamianka. Stamtąd już kilkakrotnie Rosjanie próbowali rozwijać natarcie na południe, na Słowiańsk i na południowy zachód – w kierunku Barwinkowego – dotąd te próby ofensywne były przez Ukraińców powstrzymywane.

W niedzielę i poniedziałek Rosjanie próbowali uderzyć jednak w zupełnie innym kierunku – na zachód – w kierunku miejscowości Zawody i Dmitrywka – te próby zostały jednak przez Ukraińców powstrzymane, a Rosjanie mieli ponieść straty i zostać zmuszeni do odwrotu.

Zarazem „ukraińscy żołnierze wyzwolili szereg miejscowości” w rejonie Iziumu – poinformował we wtorek rzecznik ukraińskiego MON, który podkreślił, że nie może podać szczegółów. Wiemy jedynie, że wcześniej ukraińska armia prowadziła działania kontrofensywne. Miały one miejsce na zachód i północny zachód od Iziumu, ale także i na wschód – w rejonie miejscowości Borowe i Łozowe. Tam celem Ukraińców było m.in. zablokowanie przepraw na rzece Oskil i tym samym niejako utrzymywanie Rosjan w widłach Oskilu i Dońca oraz przecięcie ich najdogodniejszej drogi zaopatrzeniowej z Kupiańska (dokąd dociera transport kolejowy z Rosji).

Jak dotąd na południe od Iziumu nie rozpoczęło się żadne ponadnormatywne rosyjskie natarcie w kierunku południowym (na Słowiańsk i Kramatorsk) – jeśli Ukraińcom uda się ten zamiar zablokować z pomocą działań kontrofensywnych dookoła Iziumu, postawi to pod znakiem zapytania szanse całej rosyjskiej ofensywy na Donbas.

Donbas

Rosjanie prowadzili bardzo intensywny ostrzał ukraińskich pozycji w Donbasie i zdecydowanie wzmogli swą aktywność ofensywną w tym rejonie.

View post on Twitter

Nie da się jednak mówić o ofensywie na całej szerokości donbaskiego frontu – raczej o serii ataków o różnej skali i efektywności.

Tu warto po raz kolejny przypomnieć, że wojna w Donbasie ma charakter pozycyjny – i na niektórych odcinkach toczy się nadal wzdłuż dokładnie tych samych linii, w których zaczęła się siedem lat temu.

To bardzo silnie poumacniane linie obronne pełne przemyślnie rozwijanych od 2015 roku okopów, schronów i pozycji strzeleckich a nawet tuneli łączących poszczególne pozycje. Nawet efektywny atak na nie zawsze będzie oznaczał ogromne straty.

W ramach swych pierwszych działań Rosjanie zdołali zająć część miasta Kreminna położonego nieco na zachód od Rubiżnego (będącego areną intensywnych walk miejskich od tygodni). To jest ich jedyny jak dotąd realny postęp w nowej fazie operacji, jaki udało nam się odnotować - zarówno w samym Donbasie, jak i w skali całej ofensywy.

Kreminna położona jest po północnej stronie rzeki Doniec – która ma istotną rolę w obronie Donbasu przed nacierającymi z północy i północnego wschodu Rosjanami. Dlatego bardziej niepokojące od zajęcia części tego miasta są doniesienia, jakoby Rosjanie skierowali się dalej na zachód w kierunku miejscowości Torskie i Zariczne. Mogłoby to oznaczać, że chcą zabezpieczyć kolejne drogi prowadzące do przepraw przez Doniec w kierunku Słowiańska i Kramatorska.

Intensywne walki toczyły się również – jak codziennie w ostatnich tygodniach – w Rubiżnem i Popasnej oraz wokół Siewierodoniecka i Lisiczańska. Najprawdopodobniej najsilniejsze były rosyjskie ataki w rejonie miejscowości Awdijewka, nie zmienia to jednak faktu, że Rosjanie i separatyści atakowali także wielokrotnie linie obronne w całym obwodzie donieckim. Można doliczyć się około 10 różnych odcinków, na których prowadzone były silne jak na warunki wojny w Donbasie natarcia. Wszystkie te ataki miały zostać odparte.

Mariupol

Bitwa o Mariupol wydaje się być w swej krytycznej fazie. Głównym ogniskiem ukraińskiego oporu pozostają zakłady Azowstal, w których walczy do 2,5 tysiąca ukraińskich żołnierzy i chroni się ok 1000 ukraińskich cywili.

Wciąż jednak istnieją także mniejsze ogniska oporu poza Azowstalem – m.in. w dzielnicy Primorskie i prawdopodobnie także w centralnej części miasta. Świadczą o tym coraz to nowe nagrania z walk toczących się z dala od Azowstalu, jednak na znacznie mniejszą skalę.

View post on Twitter

Sam Azowstal ma być od wtorkowego poranka szturmowany siłami rosyjskiej armii i „milicji” separatystów. Atak był i jest wspierany bardzo silnym ostrzałem artyleryjskim. Niemal na pewno wykorzystywana jest broń termobaryczna w postaci ręcznych granatników „Trzmiel”, nie można również wykluczyć użycia owianych złowrogą sławą rakietowych miotaczy ognia TOS-1A.

W zakładach Azowstal specyfika terenu w znacznym stopniu sprzyja jednak długotrwałej obronie – jest tam wiele betonowych i żelbetonowych konstrukcji mocno odpornych na ostrzał, są też rozbudowane instalacje podziemne, przez przywódców separatystycznej donieckiej „republiki” nazywane „podziemnym miastem”.

Politycznego wsparcia udzielił obrońcom Mariupola prezydent Wołodymyr Zełenski, który zapowiedział, że w wypadku ich „eliminacji”, rozmowy z Rosją zostaną zerwane. Ta deklaracja mogła się jednak wiązać także z rosnącymi obawami, że Rosjanie mogą użyć przeciwko obrońcom Azowstalu również broni masowego rażenia – przede wszystkim chemicznej.

Nie sposób przesądzać, jak długo będą się jeszcze w stanie bronić ukraińscy żołnierze w Mariupolu – z całą pewnością osiągnięty został jednak etap, w którym ewentualne przełamanie ich obecnych linii oporu lub wyczerpanie się zapasów amunicji oznaczałoby rychły koniec obrony. Ukraińscy żołnierze w zakładach Azowstal nie mają już dokąd się cofać ani skąd czerpać uzupełnień i zaopatrzenia. Ich bohaterskie poświęcenie wciąż wiąże jednak poważne siły Rosjan i separatystów – wyceniane na łącznie ok. 10 BTG. To o 10 BTG mniej na innych odcinkach frontu.

Południe Ukrainy

Rosjanie prowadzili w poniedziałek i wtorek bardzo intensywny ostrzał artyleryjski (z artylerii rakietowej i klasycznej) również wzdłuż na ogół relatywnie spokojnych linii przebiegających przez Zaporoże. Miało tam też miejsce przynajmniej jedno poważniejsze rosyjskie natarcie, skierowane na miasto Hulajpołe. Atak miał zostać odparty przez Ukraińców, jednak Hulajpołe znalazło się pod ostrzałem.

Ostrzelane zostały również wschodnie obrzeża Mikołajowa – zwłaszcza wzdłuż szosy prowadzącej z Chersonia. Mogłoby to oznaczać, że Rosjanie przymierzają się do próby ponownego uderzenia na Mikołajów – bardziej jednak prawdopodobne, że zależy im na związaniu tam samą taką możliwością ukraińskich jednostek.

Flota Czarnomorska od czasu skutecznego ataku rakietowego na krążownik „Moskwa” skutkującego jego zatonięciem w ostatni czwartek nie zbliża się do wybrzeża Ukrainy na mniej niż 200 km. Nie przeszkadza to jednak rosyjskim okrętom w odpalaniu pocisków manewrujących skierowanych na cele na terytorium Ukrainy.

***

Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,6:1. Rosjanie stracili dotąd 2995 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy 836. Do danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i krytycyzmem. Aktualny rachunek udokumentowanych strat sprzętowych z całą pewnością nie uwzględnia jeszcze skutków ostatniej rosyjskiej ofensywy.

Pierwsze doniesienia o przebiegu rosyjskiej ofensywy skłaniają do ostrożnego optymizmu. Potężna nawała artyleryjska nie złamała ducha obrońców ani nie zmiażdżyła ich pozycji w wystarczającym z rosyjskiego punktu widzenia stopniu. Rosjanie poprowadzili serię ataków na całej długości linii frontu w Donbasie, skutkowało to jednak jedynie umiarkowanie istotnym przełamaniem pod Kreminną, na wszystkich innych odcinkach ataki zostały odparte.

Ofensywie w Donbasie wciąż nie towarzyszy wielkoskalowe uderzenie spod Iziumu na południe w celu przecięcia całego ukraińskiego systemu obrony w tym rejonie.

To, że kluczowe natarcie tej operacji wciąż nie zostało rozwinięte, może być wynikiem efektywnych ukraińskich działań kontrofensywnych wokół Iziumu – angażujących do obrony coraz większe siły Rosjan.

Sytuacja obrońców Mariupola jest krytycznie zła – dopóki jednak utrzymują oni pozycje, dopóty Donbasowi nie grozi poważniejsze uderzenie od południa. Fakt, że obrona Mariupola wciąż wiąże rosyjskie siły w liczbie aż 10 BTG (czyli niemal 1/8 wszystkich rosyjskich jednostek walczących na południowym wschodzie Ukrainy), nadaje jej w realiach i skali tej wojny wymiar wręcz strategiczny.

W ciągu najwyżej kilku najbliższych dni zyskamy pełną jasność co do realnych możliwości uzyskania przez Rosjan szans na przełamanie obrony Donbasu i tym samym na sukces ofensywy. Rosyjscy generałowie są pod ogromną presją polityczną, mają jednak zarazem pełną świadomość, że aktualnie posiadane siły i zasoby w wypadku niepowodzenia rozpoczętej wczoraj operacji, nie pozwoliłyby im na organizację kolejnej wielkoskalowej ofensywy jeszcze przez długie tygodnie, jeśli nie miesiące.

;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze