Kiedy przyjdzie do rozliczeń – a pierwszym aktem rozliczenia będzie wyrok TSUE w sprawie legalności Trybunału – okaże się, że to tylko (z akcentem na „tylko”) „prezes Julia” jest odpowiedzialna za całą demolkę państwa prawa. Reszta "tylko wykonywała orzeczenia TK"
Polski rząd na piśmie odmówił stosowania się do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Idziemy w ślady putinowskiej Rosji. Następny krok to wypowiedzenie Europejskiej Konwencji o prawach człowieka. Po trzydziestu latach od ratyfikacji Konwencji (w 1993 roku) wracamy do PRL
Polski rząd na piśmie odmówił stosowania się do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Idziemy w ślady putinowskiej Rosji. Następny krok to wypowiedzenie Europejskiej Konwencji o prawach człowieka. Po trzydziestu latach od ratyfikacji Konwencji (w 1993 roku) wracamy do PRL.
Polski rząd poinformował Sekretariat Trybunału, iż „środek tymczasowy wskazany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka (…) nie będzie respektowany”.
Wszystkie poskarżyły się na to, że bez ich zgody i ze szkodą dla wymiaru sprawiedliwości zostały przeniesione do wydziału pracy. Była to szykana za stosowanie wyroków TSUE i ETPCz i odmowę orzekania z neosędziami.
Prezes Schab (i rzecznik dyscyplinarny dla sędziów w jednej osobie) stwierdził, że nie obowiązują go orzeczenia ETPCz, bo Trybunał (niegdyś) Konstytucyjny orzekł, że są one sprzeczne z polską konstytucją. Rząd stwierdza więc, że „skoro wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest wiążący dla Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, to wykonanie postanowienia o zarządzeniu środka tymczasowego stanowiłoby naruszenie prawa polskiego”.
I za to, że w polskim Trybunale orzekają dublerzy, a rządzi nim powołana z połamaniem polskich przepisów Julia Przyłębska. Ta sama, od której – jeśli prezydent pośle wniosek o kontrolę ustawy rzekomo wykonującej praworządnościowy „kamień milowy” – będzie zależało, kiedy Trybunał osądzi te przepisy, od których ma zależeć wypłata pieniędzy na KPO.
W środku tego zaklętego kręgu niepraworządności jest polski TK i Julia Przyłębska.
No bo co ma zrobić polski rząd, polski parlament, prezes polskiego sądu i rzecznik dyscyplinarny, skoro mają orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zakazujące im słuchać się międzynarodowych trybunałów i stwierdzające zgodność z konstytucją np. przejęcia przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa?
Przyłębska locuta, causa finita. I cóż mają robić te biedne misie? Gdyby doszło do stawiania przed Trybunałem Stanu, to powiedzą: myśmy tylko wykonywali orzeczenia polskiego Trybunału, który jako jedyny może orzekać o zgodności prawa z konstytucją. Już dziś podkreśla to premier Morawiecki i inni państwowi notable z prezydentem na czele.
Jeśli stanie przed Trybunałem stanu, to najwyżej straci sędziowski stan spoczynku i dostanie emeryturę na normalnych zasadach.
Ale cała ta historia, to gorzkie podsumowanie ostatnich siedmiu lat, po których instytucje państwa – jak mówią prawnicy – wydrążone są ze swoich funkcji i sprywatyzowane, czy raczej spartyjnione. I majątek państwowy – też. Po latach, po których wymiar sprawiedliwości jest w ruinie, co przyznał sam premier Morawiecki nie dostrzegając, że ta ruina, to za jego pozwoleniem, bo w końcu to on dobiera ministrów i odpowiada za stan państwa.
I – oprócz Trybunału Przyłębskiej – nie ma winnych, bo ów Trybunał, w ramach usług dla władzy, uwalnia władzę od obowiązku działania w zgodzie z konstytucją i przyjętymi przez Polskę międzynarodowymi konwencjami.
Mamy stan zalegalizowanego bezprawia, a do PRL-u bliżej nam dziś, niż w 1990 roku, gdy przystępowaliśmy do Rady Europy.
To, co kiedyś jako społeczeństwo traktowaliśmy jako nobilitację i honor, dziś Polska rękami rządzących odrzuca, jako zniewolenie i atak na suwerenność.
Naszą suwerennością jest dziś prawo do bezprawia.
Prawa człowieka
Julia Przyłębska
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Europejski Trybunał Praw Człowieka
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Komentarze