Politycy obozu rządzącego rozmywają odpowiedzialność za wyrok TK de facto zakazujący legalnej aborcji, twierdzą, że nie tylko oni podpisali wniosek do TK. Publikujemy listę posłanek i posłów, którzy stoją za faktycznym zakazem aborcji. Zobacz, jaka jest prawda
Wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w praktyce zakazującego aborcji w Polsce, nie byłoby bez wniosku do TK z listopada 2019 roku. Podpisało się pod nim 118 posłanek i posłów.
Ze znanych nazwisk m.in. szef MSZ Zbigniew Rau, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, wiceszef ministerstwa aktywów państwowych Janusz Kowalski.
Po protestach kobiet w całej Polsce politycy Zjednoczonej Prawicy chcą rozmyć swoją odpowiedzialność za wyrok. Najczęściej twierdzą, że tego wymagała konstytucja. OKO.press wielokrotnie udowadniało, że to fałsz, niczego takiego konstytucja nie wymaga.
Gdy dziennikarze zarzucają politykom PiS, że wyrok był upolityczniony, bronią się tym, że przecież pod wnioskiem do TK podpisali się parlamentarzyści "z wielu ugrupowań".
Publikujemy więc pełną listę nazwisk posłów i posłanek, którzy podpisali się pod wnioskiem do TK, i prostujemy manipulację polityków Zjednoczonej Prawicy.
W czwartek 4 lutego dziennikarka Radia ZET pytała Krzysztofa Sobolewskiego, szefa komitetu wykonawczego PiS, kiedy w końcu jego partia odniesie się do wyroku Trybunału. Sobolewski bronił się, że uzasadnienie liczy 150 stron i partia musi się z nim wnikliwie zapoznać. "To była wasza inicjatywa, żeby złożyć stosowny wniosek do TK" – zauważyła dziennikarka.
"Nie tylko nasza, pani redaktor" – przekonywał Sobolewski.
Pod wnioskiem [do TK ws. aborcji – red.] podpisali się też parlamentarzyści z Konfederacji, podpisali się parlamentarzyści z kilku sił politycznych
Kto podpisał wniosek do TK? Wiemy, że było to 118 posłanek i posłów. Listę podpisów pod koniec 2019 roku opublikowali sami autorzy, ale tylko jako zdjęcie dokumentu z odręcznymi podpisami.
Poseł Piotr Uściński z PiS pisał wtedy o 119 podpisach, ale to pomyłka. Jak czytamy w uzasadnieniu TK do wyroku: "Pod wnioskiem podpisało się 118 posłów, przy czym na załączonej do wniosku liście znalazło się łącznie 119 podpisów. Podpis posła Sławomira Skwarka został umieszczony dwukrotnie".
Chociaż większość nazwisk udało nam się rozczytać, 19 podpisów było nieczytelnych. Z pomocą przyszedł jeden z Czytelników, który rozszyfrował kilkanaście z tych nazwisk. Cztery wciąż pozostają zagadką.
Na 118 podpisów jedenaście złożyli posłowie Konfederacji (cały klub poselski). Pod wnioskiem podpisał się także jeden poseł PSL-Kukiz'15, Jarosław Sachajko (obecnie Koło Poselskie Kukiz'15 - Demokracja Bezpośrednia). Nigdzie w przestrzeni publicznej nie pojawiła się informacja, żeby pod wnioskiem podpisał się jeszcze ktoś, kto nie jest członkiem rządzącej koalicji.
Wynika z tego, że 106 podpisów złożyli politycy Zjednoczonej Prawicy, czyli PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia. Faktyczne proporcje pokazuje poniższy wykres, na którym kolor niebieski oznacza posłów i posłanki z PiS.
W dodatku, autorami wniosku było dwóch posłów PiS.
Rozmywanie odpowiedzialności za wyrok TK i jego następstwa przez polityków PiS jest więc manipulacją. Gdyby nie posłanki i posłowie Zjednoczonej Prawicy, wyroku by nie było.
Autorami wniosku do TK byli dwaj posłowie PiS Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński. W 33-stronicowym dokumencie posłowie domagali się zbadania, czy przesłanka embriopatologiczna nie "legalizuje praktyk eugenicznych w stosunku do dziecka jeszcze nieurodzonego, odmawiając mu tym samym poszanowania ochrony godności człowieka".
W razie nieuwzględnienia tego zarzutu, TK miał zbadać, czy przesłanka embriopatologiczna nie prowadzi do niekonstytucyjnej dyskryminacji „dzieci nieurodzonych” obarczonych nieuleczalnymi chorobami.
TK Julii Przyłębskiej orzekł w 22 października 2020, że ten właśnie artykuł (4a ust 1 punkt 2 Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, czyli tzw. przesłanka embriopatologiczna) jest niezgodny z art. 38 (zasada ochrony życia) oraz z art. 31 ust. 3 konstytucji (zasada proporcjonalności).
Dopiero 27 stycznia 2021, trzy miesiące od wyroku, Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej opublikował jego uzasadnienie, a wyrok został późnym wieczorem tego dnia opublikowany w Dzienniku Ustaw. I z tą chwilą legalna aborcja w Polsce praktycznie przestała istnieć.
Po tym, jak 27 stycznia tysiące kobiet w Polsce znów wyszły na ulice w proteście przeciwko wyrokowi, kilkoro parlamentarzystów, którzy podpisali się pod koniec 2019 roku pod wnioskiem do TK, pokajało się publicznie.
"Czy żałuję, że podpisałam się pod wnioskiem do TK? Tak, żałuję. Kiedy się podpisywałam pod tym wnioskiem, nie przewidziałam konsekwencji. Nie przemyślałam tego. Nie sądziłam, że może to wywołać takie emocje" – mówiła posłanka oraz wiceminister rozwoju, pracy i technologii Iwona Michałek z Porozumienia Jarosława Gowina.
"Nie zawsze człowiek wszystko dobrze przemyśli" – bił się w piersi poseł Andrzej Sośnierz.
To jednak wyjątki. Reszta milczy albo jest wręcz dumna z podpisu pod – jakby nie było – historycznym już dokumentem.
Kobiety
Krzysztof Sobolewski
Sejm IX kadencji
Trybunał Konstytucyjny
aborcja
Dariusz Stefaniuk
Kacper Płażyński
wyrok TK
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze