Bartosz Kownacki wykorzystał rocznicę Powstania Warszawskiego, by obrazić Niemców nazywając ich "dziećmi i wnukami zwyrodnialców" i zażądać, by zamiast krytykować PiS siedzieli cicho. Wiceszef MON wpisał się w antyniemiecką fobię PiS, ale miał też osobisty powód do takiej agresji. Niemiecka gazeta zarzucił mu powiązania z prorosyjskimi organizacjami
Podczas bydgoskiego koncertu pieśni powstańczej i wojskowej w przeddzień rocznicy Powstania Warszawskiego, wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki wygłosił 31 lipca 2017 kilka okolicznościowych opinii: "Powstanie wybuchło z potrzeby wolności", "Nie obchodzimy rocznicy klęski, my czcimy bohaterów", ale potem uderzył w inne tony:
Hitlerowcy bestialsko mordowali kobiety i dzieci, a później wracali do domów, do swoich rodzin, jakby nic się nie stało. Dziś dzieci i wnuki tych zwyrodnialców pouczają nas, co to jest demokracja. A powinni zamilknąć!
Wątek odpowiedzialności Niemców za II wojnę światową to poważny temat. Prof. Anna Wolff-Powęska opisuje niemieckie rozliczenia jako trudny proces, w którym dopiero kolejne pokolenia przyjęły w pełni rozmiar narodowej odpowiedzialności. Od eseju Karola Jaspersa "Pytanie o winę" (1946) trwa do dziś debata o różnych jej rodzajach (kryminalna, psychologiczna, moralna i metafizyczna), ale powszechne jest przekonanie, że, jak mówi Wolff-Powęska "nie możemy Niemca, który ma 20 czy 30 lat, obarczać odpowiedzialnością za zbrodnie jego dziadków. Jest odpowiedzialny tylko za to, by wyciągnąć konsekwencje z tragicznej przeszłości, by wiedza o tej przeszłości pozwoliła wziąć pełną odpowiedzialność za teraźniejszość, by wreszcie ta wiedza była rzetelnie przekazywana i popularyzowana".
O rozliczeniach z dziadkami i rodzicami o nazistowskiej przeszłości jest w Niemczech bogata literatura. Niektórzy z nich, jak Rainer Hoesse, wnuk komendanta obozu w Auschwitz, zerwali relacje z rodziną, i angażują się działania przeciw rasizmowi i ruchom neonazistowskimi w Niemczech.
Z upływem czasu wypominanie Niemcom win za II wojnę światową ma zresztą coraz mniej sensu. Najmłodsi żołnierze, którzy w 1939 roku najechali na Polskę mają dziś 96 lat. Niemców (mężczyzn) w wieku 95 lat i więcej żyło w 2016 roku 22 040 (w tym 2420 w wieku ponad 100 lat). Nie wiadomo, ilu żyje rok później, nie wiadomo też, ilu z nich brało udział w wojnie i jak się zachowywali.
Zaskakująco napastliwy ton wiceministra może mieć związek z publikacją wpływowego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" , który - w związku z serią publikacji w "Wyborczej" i książką Tomasza Piątka "Macierewicz i jego tajemnice" - pisał 11 lipca 2017 o powiązaniach Kownackiego z prorosyjskimi organizacjami. Ich ślady dziennik znalazł już w 2012 roku, gdy Kownacki wyjechał do Rosji jako obserwator wyborów prezydenckich na zaproszenie Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG), proputinowskiej organizacji, którą założył poseł Samoobrony Mateusz Piskorski. Ten sam, który później założył proputinowską partię Zmiana, a dziś siedzi w areszcie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosjan.
Konrad Rękas z partii Zmiana powiedział "FAZ", że chodziło o to, by „nawiązywać kontakty z polskimi organizacjami prawicowymi, bo rosyjskie organizacje spodziewały się, że ich znaczenie będzie rosnąć".
Kownacki zaprzeczył wszystkim zarzutom i zdemaskował motywy "FAZ":
"Nie jest przypadkiem, że niemiecka prasa atakuje mnie bezpodstawnie w chwili podpisania kluczowego dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej porozumienia z Rządem Stanów Zjednoczonych w sprawie pozyskania systemu PATRIOT, co może niewątpliwie naruszać interesy niemieckich firm przemysłu zbrojeniowego".
Ale uraz mógł pozostać. Sprawa osobista doskonale wpisuje się jednak w antyniemiecką retorykę całego PiS. Kownacki tylko powtarza stały wątek, że Niemcy nie mają moralnego czy politycznego prawa do krytykowania Polski.
Jarosław Kaczyński 2 lipca 2017 przypomniał Niemcom, że "Polska nie otrzymała nic za gigantyczne szkody wojenne, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś". Czy wobec tego, historycznie rzecz biorąc, nie mamy pewnych moralnych praw? - pytał. I wyjaśnił, że "Niemcy i Austria mają wobec Polski ogromne i nieuregulowane zobowiązania, które wciąż są aktualne".
Tymczasem zamiast rozliczyć się za wojnę, Niemcy ważą się krytykować PiS, który ucieleśnia polskość wraz z całą wojenną martyrologią.
„Polska nie potrzebuje od Niemiec lekcji demokracji – komentował Kaczyński satyryczne komentarze tamtejszych mediów na swój temat –
Niemcy są nam winni bardzo dużo w każdym wymiarze, począwszy od moralnego, a skończywszy na ekonomicznym. Rachunek krzywd jest ogromny. Od wojny te sprawy nie zostały wyjaśnione, a w sensie prawnym są aktualne”.
Kiedy Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, powiedział, że Polska jest „beneficjentem europejskiej solidarności i nie powinna teraz twierdzić, że uchodźcy to tylko problem Niemców”, poseł PiS Mariusz Błaszczak (rocznik 1969) w TVN24 uznał to za „słowa skandaliczne i butę”. I wypomniał mu egzekucję:
„Rozmawiamy w Warszawie. Warszawa została zniszczona przez Niemców. Niedaleko stąd, na Woli 50 tys. ludzi wymordowali funkcjonariusze państwa niemieckiego. Niemcy się zachowują, jakby tego wszystkiego nie było”.
Kiedy w radiu Deutschlandfunk ten sam Schulz powiedział, że grudniowe 2016 wydarzenia w Polsce „mają charakter zamachu stanu”, premier Szydło się uniosła: “Nie zgodzę się, żeby wtrącał się w polskie sprawy. Jeśli będzie chciał dowiedzieć się, co dzieje się w Polsce, to niech zadzwoni, niech zapyta”.
W narracji PiS Niemcy nie tylko nie chcą zamilknąć, ale wręcz działają na szkodę PiS. Politycy partii rządzącej obciążyli Niemców winą za swą dyplomatyczna klęskę w Brukseli 8 marca 2017, kiedy szczyt UE - wbrew PiS - jednomyślnie wybrał Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. "Zderzyliśmy się z dużą dozą nielojalności, a nawet kłamstwa. Mieliśmy zapewnienia, że niektóre kraje popierają nasze stanowisko" - opowiadał minister Waszczykowski TVP Info. I wszystko byłoby OK, gdyby nie bezwzględna akcja Niemców.
"Jeśli na pół dnia przed rozpoczęciem szczytu w niemieckim Bundestagu kanclerz Merkel wygłasza opinię, że cieszy się z wyboru Tuska, to znaczy, że z Berlina poszła dyrektywa do tych państw, które słuchają".
Kaczyński też nie miał 8 marca wątpliwości: "Jesteśmy zawiedzeni postawą premiera Węgier. Ale to tylko dowód na dominację Niemiec w Europie".
Przed spotkaniem z niemiecką kanclerz, 16 stycznia 2017, prezes Kaczyński stawiał sprawę jasno: "Będę musiał powiedzieć kanclerz Angeli Merkel, że Niemcy muszą zdecydować się co do charakteru stosunków z Polską; bo nie można Polski atakować i jednocześnie liczyć na to, że stosunki będą dobre".
"Niemiecki" występuje w retoryce PiS jako epitet o silnym negatywnym zabarwieniu. Dlatego używany jest wobec Donalda Tuska, wroga PiS nr 1. Wpływowy ideolog obozu władzy prof. Zdzisław Krasnodębski 5 marca mówił: "Sądzę, dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie".
Kaczyński, 8 marca 2017, o Beacie Szydło: "Wbrew wszystkim, potrafiła przeciwstawić się wszystkim. Pokazała, że Donald Tusk nie będzie już w tej chwili mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą, że nie będzie mógł swoich interwencji w polskie sprawy i innych wypowiedzi jakoś łączyć z Polską".
W tej sytuacji ostre wypowiedzi na temat Niemców i Niemiec stanowią o wartości polityki PiS. Czyli wypowiedź Kownackiego liczy mu się na partyjny plus.
Kaczyński opisuje to tak:
"Państwo, które potrafi postawić się wszystkim, także Niemcom, w bardzo ważnej dla nich sprawie, to jest państwo o bardzo wysokim statusie. Być może nikt inny w Europie nie mógłby dziś poważyć się na coś podobnego".
Beata Szydło się nie gięła, nie kłaniała, tylko z podniesioną głową walczyła o to, co jest najważniejsze. Realizowała misję polskiego męża stanu". Mąż stanu to osoba, która stawia się Niemcom.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze