0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 14.08.2025 Warszawa , Krakowskie Przedmiescie , Palac Prezydencki . Premier Donald Tusk w oczekiwaniu na pierwsze oficjalne spotkanie z prezydentem RP Karolem Nawrockim po zaprzysiezeniu . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl14.08.2025 Warszawa ...

W środę 13 sierpnia w Pałacu Prezydenckim premier Donald Tusk musiał czekać na prezydenta Karola Nawrockiego. Wprawdzie tylko 2 minuty, za to przed włączonymi kamerami transmitującymi pierwsze spotkanie prezydenta i premiera i na oczach oczekujących na nie dziennikarzy.

Coś o wiele mniej sympatycznego spotkało jednak szefa rządu dzień wcześniej. Karol Nawrocki rozpoczął w tym tygodniu nową wersję słynnej wojny o krzesła, czyli rywalizacji między prezydentem a rządem o wpływ na polską politykę zagraniczną, znanej z okresu prezydentury Lecha Kaczyńskiego. To kolejny z frontów, które Nawrocki otworzył przeciwko Tuskowi i Koalicji 15 października w ramach przyjętego przez siebie modelu konfrontacji zamiast kohabitacji prezydenta i rządu.

Przeczytaj także:

Kluczowe spotkanie online

Areną pierwszej bitwy tej najnowszej wojny stała się środowa (13 sierpnia) wideokonferencja przywódców państw europejskich z Donaldem Trumpem dotycząca wojny w Ukrainie i planowanego na piątek 15 sierpnia, mającego się odbyć na Alasce, spotkania prezydenta Stanów Zjednoczonych z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem. Wideokonferencja została umówiona 2 dni po tym, jak liderzy 26 z 27 państw Unii Europejskiej (bez nastawionego jednoznacznie prorosyjsko premiera Węgier Viktora Orbána) wydali wspólne stanowcze oświadczenie w sprawie spotkania na Alasce. Domagali się, by Trump podczas rozmów z Putinem dotyczących porozumienia pokojowego uszanował interesy Ukrainy i granice usankcjonowane prawem międzynarodowym.

Areną pierwszej bitwy tej najnowszej wojny stała się środowa (13 sierpnia) wideokonferencja przywódców państw europejskich z Donaldem Trumpem dotycząca wojny w Ukrainie i planowanego na piątek 15 sierpnia, mającego się odbyć na Alasce, spotkania prezydenta Stanów Zjednoczonych z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem. Wideokonferencja została umówiona 2 dni po tym, jak liderzy 26 z 27 państw Unii Europejskiej (bez nastawionego jednoznacznie prorosyjsko premiera Węgier Viktora Orbána) wydali wspólne stanowcze oświadczenie w sprawie spotkania na Alasce. Domagali się, by Trump podczas rozmów z Putinem dotyczących porozumienia pokojowego uszanował interesy Ukrainy i granice usankcjonowane prawem międzynarodowym.

Było to drugie i chyba najważniejsze z ostatecznie trzech spotkań online, w których brali w środę kolejno udział europejscy przywódcy. Podczas pierwszego z nich europejscy liderzy rozmawiali z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, w drugim (już bez Zełenskiego) brał udział Trump. Trzecie zwołano już bardziej ad hoc – i uczestniczyli w nim wyłącznie przywódcy kilkunastu najbardziej konsekwentnie wspierających Ukrainę państw Europy.

Jeszcze w poniedziałek i we wtorek przed południem rząd informował, że na środowych spotkaniach Polskę będzie reprezentował premier Donald Tusk, który zresztą przygotowywał się do tej roli.

„Pan premier Sikorski przygotował także na dzisiaj projekt stanowiska naszego rządu w kontekście rozmów amerykańsko-rosyjskich. Nie ulega wątpliwości, że w interesie Polski jest, aby Rosja nie wyszła zwycięsko z tej konfrontacji” – mówił na początku wtorkowego posiedzenia rządu premier. Również we wtorek rzecznik rządu Adam Szłapka informował, że w rozmowach z Donaldem Trumpem Polskę będzie reprezentował Tusk.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta, rocznik 1978. Pracowałem w "Dzienniku Polska Europa Świat" (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”) i w "Polsce The Times" wydawanej przez Polska Press. W „Dzienniku” prowadziłem dział opinii. W „Polsce The Times” byłem analitykiem i komentatorem procesów politycznych, wydawałem też miesięcznik „Nasza Historia”. Współprowadziłem realizowany we współpracy z amerykańską fundacją Democracy Council i Departamentem Stanu USA cykl szkoleniowy „Media kontra fake news”, w ramach którego ok 700 dziennikarzy mediów lokalnych z całej Polski zostało przeszkolonych w zakresie identyfikacji narracji dezinformacyjnych i przeciwdziałania im. Wydawnictwo Polska Press opuściłem po przejęciu koncernu przez kontrolowany przez rząd PiS państwowy koncern paliwowy Orlen. Wtedy też, w 2021 roku, wszedłem w skład zespołu OKO.press. W OKO.press kieruję działem politycznym, piszę też materiały o polityce krajowej i międzynarodowej oraz obronności. Stworzyłem i prowadziłem poświęcony wojnie w Ukrainie cykl „Sytuacja na froncie” obecnie kontynuowany przez płk Piotra Lewandowskiego.

Komentarze