0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: FOT. Paweł MALECKI / Agencja Wyborcza.plFOT. Paweł MALECKI /...

To już kolejny rok, kiedy na jedynkach największych polskich portali wyświetlają się bojowe hasła: „Zrób to już teraz, zanim kret zrobi z ogrodu pobojowisko”. „Krety już ryją w ogrodach, niszczą trawniki”. „Pojawia się w każdym ogrodzie i jest trudny do zwalczenia” – donosi kolejny portal. Te wszystkie artykuły łączy jedno – krety to problem i dopust. Demolują, niszczą, rozkopują. Trzeba się ich pozbyć lub, w łaskawszych wersjach, wyrzucić z naszego ogrodu.

Zabić kreta

Mniej subtelne są strony z produktami do zwalczania kretów. Wystarczy wpisać słowa kluczowe – „kret” plus „zwalczanie”. Już na samym wstępie wyświetla mi się link do witryny jednego ze sklepów. Mogę przeczytać, że: „Karbid to sprawdzony środek do zwalczania kretów, nornic w ogrodzie. Sposób użycia: Trzeba delikatnie odkopać kilka kopców, następnie włożyć trochę karbidu i polać wodą, następnie należy zakryć otwór, aby zapobiec wychodzeniu gazu na zewnątrz. Karbid pod wpływem wody lub wilgoci z powietrza ulega gwałtownemu rozkładowi na palny i wybuchowy acetylen oraz wodorotlenek wapnia”.

Inna oferta dotyczy tabletek, które nie dość, że „zabijają jaja, larwy, a także formy dorosłe szkodników”, to można jednocześnie stosować ten specyfik na krety i karczowniki. Kilka wyników dalej otrzymuję kolejny poradnik, przygotowany przez dużą platformę sprzedażową, wyjaśniający „dlaczego kret to zagrożenie dla Twojego ogrodu?”. Wśród wymienionych metod są te mniej inwazyjne („Odstraszacze dźwiękowe, wibracyjne i elektryczne”). Jednak to nie od nich zaczynają się rekomendacje. Na pierwszym miejscu – pułapki na krety – „kretołapki”. „Pułapka posiada wydłużony kształt oraz specjalne zapadki, dzięki którym zwierzę jest pozbawione możliwości wydostania się na zewnątrz i po kilku godzinach ginie z głodu”. Są jeszcze preparaty chemiczne w formie płynu i granulek. Te drugi należy zalać wodą.

Przeczytaj także:

Czy skrzywdził was kret?

Może nie powinien mnie dziwić ten front przeciwko kretom, bo pamiętam dobrze z mojego dzieciństwa, jak działkowcy wrzucali karbid, zalewali korytarze kreta wodą, walczyli z nimi na szereg sposobów. Na szczęście nie mieli aż takiego arsenału jak dziś. Niechęć do kretów trwa przez kolejne pokolenia. Znajoma, którą kiedyś spytałem, dlaczego walczy z kretami, odparła: „jeszcze ci krety krzywdy nie wyrządziły”.

Ale jak kret miałby mnie skrzywdzić? Nigdy nic złego mi nie zrobił, a mam i ogród i sad.

Zażarte dyskusje toczą się na forach ogrodniczych i może tam należałoby szukać wyjaśnienia. Działkowcy dzielą się na nich doświadczeniami i frustracjami związanymi z faktem, że na ich kawałku ogródka pojawia się kret.„Krety i walka z nimi” to jeden z wątków na forum ogrodniczym. Jedna z osób pisze, że najlepiej poddać się od razu i przyzwolić na obecność tych podziemnych ssaków. Nie może liczyć na zrozumienie: „Powiedz to osobom, które włożyły masę czasu, pracy i pieniędzy w założenie i staranne pielęgnowanie ogrodu. Tym różnimy się od kreta, że mamy mózg, którego używamy (a przynajmniej niektórzy – od czasu do czasu). Kret na terenie każdego ogrodu to szkodnik, czy się komuś to podoba czy nie. Miejsce kreta jest na łąkach, polach i nieużytkach. Tam może się spełniać jako pożyteczne stworzenie. Sam walczę (mam nadzieję, że czas przeszły) i jest to w zasadzie otwarta wojna”.

Ekspert: To nie jest szkodnik

Z nazywaniem kreta szkodnikiem nie zgadza się dr hab. Karol Zub z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży, który zajmuje się badaniem ssaków owadożernych:

„To, że potrafi zdemolować trochę ogródek, nie oznacza, że jest szkodnikiem. Kret przecież wyjada organizmy uznawane za szkodliwe przez ludzi. Jeśli zabraknie kreta, to pojawią się pędraki, turkucie i szereg bezkręgowców, które sprawią więcej problemów uprawom w ogrodzie. Problem raczej wynika z ludzkiej natury, zamiłowania do uporządkowanych rabat kwiatowych, ogródków warzywnych i idealnie gładkich trawników”.

Dziś w Polsce kret jest objęty ochroną częściową, poza ogrodami, uprawami ogrodniczymi, szkółkami, lotniskami, ziemnymi konstrukcjami hydrotechnicznymi oraz obiektami sportowymi. Ale eksperta, który mógłby powiedzieć mi więcej o kretach, nie tak łatwo znaleźć. Brak zainteresowania kretem w świecie polskiej nauki potwierdza mój rozmówca: "Nie jest to gatunek łatwy do badań. Jest całkowicie przystosowany do życia pod ziemią.

Nikt tak naprawdę kretów w Polsce nie bada, bo trudno je zobaczyć. Widzimy tylko krecie kopce i korytarze".

Kiedy rosną krecie kopce

Krety oprócz ogrodów, preferują przede wszystkim obszary łąkowe. „Tam, gdzie nie stosuje się środków ochrony roślin, gdzie jest dużo pędraków i dżdżownic – dodaje Zub. – Lubią też lasy liściaste, z żyznymi glebami. Ziemia musi być w tych miejscach niezbyt sypka, w miarę zwięzła, aby kret mógł zakładać swoje korytarze ułatwiające mu przemieszczanie się pod ziemią, korytarzy, w których szuka pożywienia, buduje spiżarnie i gniazda. Jesienią i zimą krecie kopce robią się większe, bo krety schodzą głębiej na czas zimnych pór roku i wyrzucaj a więcej ziemi. Natomiast sąsiadujące ze sobą kopce są efektem pracy, jaką wykonują krety, tworząc sieć podziemnych korytarzy, którymi poruszają się w poszukiwaniu pożywienia”.

Łąka pokryta małymi kopczykami
Kretowisko. Fot. Paweł Średziński

Krety, które lubią żyźniejsze gleby, są też wskaźnikami zmian, które zachodzą w krajobrazie. Nie zawsze są to korzystne zmiany. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pod miejscowością Góra pod Narwią żaden kret by się nie pojawił. Przynajmniej tam, gdzie swoje rozlewiska miała ta piękna rzeka. Ale przyszli melioranci i „spuścili” wodę z bagien. Dziś rosną tam całe „osiedla” krecich kopców. Z jednej strony zachwycają, z drugiej, na co zwrócił mi uwagę profesor Wiktor Kotowski, specjalista od ochrony mokradeł z Uniwersytetu Warszawskiego, to niepokojący obrazek.

„Osuszone torfowisko. Krety lubią ryć w murszu”. A to oznacza, że poziom wód gruntowych bardzo się obniżył, i skorzystały z tego te ssaki.

A może warto polubić kreta

Dziś dość kuriozalnie brzmi argument o tym, że krety demolują nisko przystrzyżone trawniki. W dobie zmian klimatu i kryzysu bioróżnorodności coraz częściej mówi się o potrzebie niewykaszania terenów zielonych, o ile nie pojawią się na nich inwazyjne gatunki roślin, które mogą sporo namieszać.

Takie pozorne zaniedbanie nie jest przejawem niedbałości. To raczej troska o nasze otoczenie.

Krety na takim skrawku będą miały się znacznie lepiej. I może tym bardziej wrażliwym na nierówności terenu obserwatorom, nie będą wadzić kopce tych zwierząt, uchodząc ludzkiej uwadze.

Z kolei chemizacja, która nie dotyczy wyłącznie rolnictwa, ale i działek, osiedlowych terenów zielonych i doniczek na balkonie, niczym dobrym się nie skończy. Dlatego, jeśli mamy w ogrodzie krety, cieszmy się z ich obecności. To oznacza, że oprócz tych ssaków, w ziemi jest cały szereg organizmów, którymi się żywią. Że jest jeszcze w niej życie.

Krety zjadają pędraki, różne uznawane za szkodniki bezkręgowce, a nawet młode myszy i nornice. Nie zjadają roślin, co najwyżej mogą trochę utrudnić wzrost pojedynczym roślinom.

Polubmy krety. Ja już to zrobiłem w moim ogrodzie i sadzie.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze