0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Jaafar ASHTIYEH / AFPFoto Jaafar ASHTIYEH...

13 grudnia to kolejny tragiczny dzień w Strefie Gazy. Do dramatycznych zniszczeń spowodowanych bombardowaniami i atakami izraelskiego wojska, dziś doszły też fatalne warunki pogodowe. Ulewne deszcze spowodowały powodzie w wielu miejscach strefy. Warunki sanitarne z każdym dniem się pogarszają.

O tygodniu przerwy w walkach z końca listopada nikt już nie pamięta.

Sytuacja humanitarna i tak była już ekstremalnie trudna, deszcze i powodzie dodatkowo utrudniają ewakuacje czy transportowanie chorych i rannych do funkcjonujących szpitali. Na południu strefy, w okolicy miasta Rafah, wielu uchodźców w północy mieszka w prowizorycznych namiotach, które z powodu ulewnego deszczu ulegają zniszczeniu.

Przeczytaj także:

Katastrofa humanitarna postępuje

Zdaniem ministerstwa zdrowia Gazy (które kontroluje Hamas) wciąż działające szpitale na południu Strefy nie są w stanie przyjmować dużej części pacjentów, a lekarze muszą podejmować decyzje, komu udzielić pomocy, a kogo zostawić, by umarł.

Najnowsze liczby dotyczące ofiar to ponad 18,6 tys. osób od 7 października. Przypomnijmy: ministerstwo jest wprawdzie pod kontrolą Hamasu, ale tak było też w poprzednich konfliktach, gdy okazywało się, że liczby z Gazy były zbieżne z liczbami niezależnych od Hamasu obserwatorów. Większość komentatorów i obserwatorów uznaje te liczby za wiarygodne.

ONZ ocenia, że obecnie w Strefie Gazy przesiedlonych zostało około 1,9 mln osób. To pokazuje skalę katastrofy. Szacunkowa populacja w 2022 roku w Strefie to 2 mln 375 tys. osób. Około 80 proc. osób zostało zmuszonych do opuszczenia miejsca zamieszkania.

Sytuacja żywnościowa jest katastrofalna, ceny poszybowały do niewyobrażalnych poziomów. AP News pisze o 120 dolarach za worek mąki, 10 dolarach za paczkę cukru. Tak podstawowe produkty, jak kawa, ciastka czy jajka są niedostępne.

„Jest głód, nie ma niczego. Nie ma mąki, nie ma wody. Nie jesteśmy zwierzętami. Dlaczego umieszczają nas w namiotach jak psy? Przynajmniej dajcie nam jakieś schronienie” – mówił dziennikarzom zdesperowany Etimad Hassan, który razem z 21 członkami swojej rodziny mieszka teraz w niewielkim namiocie.

6 grudnia Światowy Program Żywnościowy, agencja ONZ, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2020 roku, opublikowała swój raport o bezpieczeństwie żywnościowym w Gazie. Według niego 9 na 10 badanych w północnej Strefie Gazy i 2 na 3 na południu Strefy Gazy zgłaszało w ostatnim czasie przynajmniej jedną pełną dobę bez jedzenia. 48 proc. na północy i 38 proc. na południu zgłasza, że odczuwa silny poziom głodu. Prawie wszyscy badani raportują, że przyjmują ekstremalne strategie, by radzić sobie z brakami żywności. Badanie było przeprowadzone między 27 a 30 listopada. Dziś z pewnością sytuacja jest jeszcze gorsza.

Hamas nie jest pokonany

Wojna z perspektywy izraelskiej jest daleka od zakończenia, choć oficjalne deklaracje są triumfalistyczne.

„Otoczyliśmy ostatnie twierdze Hamasu w Dżabalii i Szudżaii, bataliony, które uważano za niepokonane, które przez lata przygotowywały się do walki z nami, są bliskie swojego końca” – mówił w poniedziałek 11 grudnia na konferencji prasowej minister obrony Izraela Joaw Gallant.

Dzień później, 12 grudnia, dziewięciu izraelskich żołnierzy padło w Szudżaii ofiarą zasadzki palestyńskich bojowników. To największa liczba ofiar w izraelskiej armii jednorazowej akcji Hamasu od początku lądowej inwazji na Gazę. Militarne skrzydło Hamasu wciąż ma możliwości, by tego rodzaju ataki skutecznie przeprowadzać.

Dziennikarz wojskowy „The Economist” i specjalista od studiów wojennych na King’s College London Shashank Joshi ocenia, że z czysto militarnego punktu widzenia straty zadane Hamasowi są ciężkie, ale nie paraliżujące. Straty zadane dowództwu Hamasu są jego zdaniem skromne – żaden z trzech najważniejszych dowódców nie został dotknięty.

Zniszczenia tuneli są trudne do oceny, a do końca roku nie można spodziewać się decydujących rozstrzygnięć. I wszystko – jak dodaje – przy ogromnych stratach cywilnych.

Skala zniszczeń

Dziennikarze „New York Times’a” w materiale z 12 grudnia pokazali zniszczenia w Gazie po dwóch miesiącach wojny, porównując najnowsze zdjęcia satelitarne z tymi sprzed wojny.

Weźmy przykład portu w Gazie. Przed wojną znajdowało się tu molo, restauracje, hotele, targ rybny. Dziś na samym końcu molo znajduje się krater, najpewniej po rakiecie, a u wyjścia molo jest przerwane, nie można więc na nie wejść. Na zdjęciach widać też kompletnie zniszczone hotele. W niewielkiej okolicy znajduje się też szpital Asz-Szifa, który zdaniem Izraela miał być główną bazą Hamasu. Chociaż Izraelczycy zdobyli go w drugiej połowie listopada, do dziś nie pokazali przekonujących dowodów na to, że w tunelach pod szpitalem znajdowała się główna baza wojskowa Hamasu. Szpital też jest zniszczony.

Na zdjęciach widać też zniszczenia całej infrastruktury turystycznej na plażach północnej Gazy. Biegnąca wzdłuż wybrzeża asfaltowa droga nie istnieje. Na zdjęciach w tej okolicy widać też kompletnie zniszczone szklarnie rolnicze.

Plażowa infrastruktura – najpewniej punkty gastronomiczne, toalety, niewielkie budynki, leżaki – zostały zrównane z ziemią, przy pomocy buldożerów. Cała okolica plaży w północnej części Gazy, na południe od granicy z Izraelem jest kompletnie zniszczona. Widać skutki działania buldożerów, choć trudno sobie wyobrazić, żeby infrastruktura turystyczna stanowiła zagrożenie militarne dla izraelskiej armii.

Izraelskie naloty dotknęły również najstarszy meczet w Gazie, którego historia sięga już VII wieku.

Wojna na południu

Większość zniszczeń na tych zdjęciach to północ Gazy. Obecnie jednak militarne operacje Izraela koncentrują się na południu Strefy, przede wszystkim w mieście Chan Junus. Na początku wojny Izrael apelował do mieszkańców północy Strefy, by przenosili się na południe, gdzie znajdą bezpieczeństwo od konfliktu. Dziś ci, którzy tych apeli posłuchali lub zostali do tego zmuszeni, znajdują się w centrum wojny i daleko od bezpieczeństwa.

Izrael twierdzi, że Hamas również przeniósł się na południe i stąd konieczność walk w tym obszarze. Niestety, sposób prowadzenia wojny przez Izrael, rodzaj zniszczeń i wiele indywidualnych akcji izraelskich żołnierzy sugeruje, że zniszczenie Hamasu i odzyskanie zakładników nie są jedynym celem tej wojny.

Uwolnienie zakładników będzie jednak coraz trudniejsze. Większość tych, którzy wrócili z Gazy, została wypuszczona w ramach wymiany po rozmowach dyplomatycznych, nie w ramach akcji militarnych. „Wall Street Journal” donosi natomiast, że armia rozpoczęła zalewanie części tuneli Hamasu wodą morską. A to właśnie w podziemnych tunelach przetrzymywani są pozostali zakładnicy, których wciąż może być kilkadziesiąt.

Zatrzymania Palestyńczyków

Dotychczasowe wydarzenia wskazują na to, że celem wojny jest także upokorzenie Palestyńczyków, oraz sprawienie, by w Strefie Gazy nie dało się mieszkać.

W zeszłym tygodniu świat obiegły zdjęcia palestyńskich mężczyzn rozebranych do samej bielizny, z zasłoniętymi oczami, stłoczonych na przyczepie ciężarówki czy klęczących na ziemi. Nad sytuacją panowali izraelscy żołnierze. Armia tłumaczyła potem, że byli to bojownicy Hamasu. Nie wytłumaczyła jednak jasno, dlaczego musieli być przetrzymywani w upokarzający sposób. Przynajmniej część z nich okazała się nie być bojownikami i została wypuszczona do domu, dopiero jednak po upokarzającym potraktowaniu przez żołnierzy.

Po krytyce armia sama opublikowała zdjęcia, na których, wśród grupy mężczyzn w samej bieliźnie, jeden z nich składa karabin jako gest poddania się. Oczywiste jest jednak, że jeśli udało się mężczyzn zmusić do rozebrania się, to pozbawiono ich również uzbrojenia. Zdjęcia były raczej propagandową inscenizacją. Już kilka dni później izraelski „HaArec” napisał, że zaledwie 10-15 proc. z zatrzymanych na tych materiałach miało związki z Hamasem.

Biden ostrzega

W poniedziałek prezydent USA Joe Biden podczas uroczystości chanukowych w Waszyngtonie najpierw po raz kolejny powtórzył swoje poparcie dla Izraela w tej wojnie. Tego samego dnia, podczas kolejnego wydarzenia publicznie wypowiedział się jednak w innym tonie: ostrzegł Izrael, że przez swoją kampanię bombardowań w Gazie kraj traci międzynarodowe poparcie. Jasno wypowiedział się też na temat składu obecnego rządu Izraela: nazwał go ekstremistycznym i powiedział, że wolałby zobaczyć zmianę w jego składzie.

Przypomnijmy: w ostatnich wyborach do Knesetu koalicja skrajnie prawicowych, antypalestyńskich, a przez wielu określanych jako rasistowskich, partii zdobyła 14 miejsc w 120-osobowej izbie. Partie koalicji weszły do rządu, a dwóch liderów tej koalicji pełni w rządzie kluczowe funkcje.

Faszyści w rządzie

Itamar Ben-Gwir jest ministrem bezpieczeństwa narodowego. W 2007 roku został skazany za nawoływanie do rasizmu, wielokrotnie prowadził prowokacyjne marsze przez muzułmańską część starego miasta w Jerozolimie. Pierwszy raz dał się poznać izraelskiej opinii publicznej, gdy w 1995 roku wystąpił w telewizji ze skradzionym dekoracyjnym elementem z samochodu premiera Icchaka Rabina, mówiąc: „Dotarliśmy do jego samochodu, dotrzemy też do niego”.

Kilka tygodni później Rabin został zamordowany przez prawicowego ekstremistę Jigala Amira, który, tak jak Ben-Gwir, protestował przeciwko porozumieniom z Palestyńczykami, które miały doprowadzić do powstania państwa palestyńskiego.

Becalel Smotricz jest ministrem finansów, a także odpowiada za dużą część nielegalnych izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu. W 2021 roku w Knesecie arabskich członków izby nazwał „poplecznikami terrorystów, wrogami” i powiedział, że są tutaj przez pomyłkę, gdyż w 1948 roku Ben Gurion powinien dokończyć robotę i wyrzucić z kraju wszystkich Arabów. Na początku tego roku nawoływał do czystki etnicznej w jednej z palestyńskich wiosek na Zachodnim Brzegu.

Skrajna prawica zakładnikiem jeszcze większych ekstremistów

Bez 14 członków jawnie rasistowskich partii rząd Netanjahu (ani żaden inny) nie ma w Knesecie większości. Po 7 października politycy niemal wszystkich opcji w izraelskiej polityce wygłaszali rasistowskie poglądy, wielu z nich nawoływało do czystek w Gazie. Rząd, który prowadzi wojnę, opiera się jednak na ludziach, którzy z takimi poglądami nigdy się nie kryli, głosili je przez lata otwarcie, a w ostatnich wyborach zdobyli prawie 11 proc. głosów.

Taki klimat polityczny daje bardzo nikłe szanse na zmianę polityki Izraela wobec Gazy. Wojna będzie trwała, w Gazie dalej będą ginąć niewinni ludzie, a Strefa Gazy z dnia na dzień będzie stawała się coraz trudniejszym miejscem do życia.

Izrael publicznie deklaruje, że nie przejmuje się uwagami prezydenta Bidena.

„Izrael będzie kontynuował wojnę przeciwko Hamasowi z poparciem międzynarodowym lub bez niego. Zawieszenie broni na obecnym etapie wojny jest prezentem dla terrorystów z Hamasu – pozwoli im ponownie zagrozić mieszkańcom Izraela” – powiedział 13 grudnia Eli Cohen, izraelski minister spraw zagranicznych.

Poparcie dla wojny w Izraelu

Spora część izraelskiego społeczeństwa wciąż popiera wojnę i chce zemsty na społeczeństwie Gazy. Według sondażu Israeli Democracy Institute na koniec tygodniowego zawieszenia broni 87 proc. Izraelczyków popierało wznowienie walk.

Jak ujawnił izraelski dziennik „HaArec”, izraelska armia od początku wojny prowadzi kanał na Telegramie, na którym publikowane są „ekskluzywne” materiały z Gazy. Kanał nosi tytuł „72 dziewice – bez cenzury” (to nawiązanie to jednego z hadisów – muzułmanie wierzą, że w hadisach zapisane są słowa i czyny proroka Mahometa – według którego po śmierci na męczenników czekały jako nagroda 72 żony).

Kanał ma ponad 5 tys. obserwujących, znajdziemy na nim obrazy zamordowanych Palestyńczyków, zniszczeń w Gazie. Wśród 700 postów na kanale jeden z nich to film, na którym izraelski pojazd kilkukrotnie rozjeżdża ciało mężczyzny, najpewniej członka Hamasu. Odbiorcy w poście mogli przeczytać: „Brawo Gerszon! Rozjedź go, rozjedź go!”. Armia w odpowiedzi na pytania dziennika zaprzecza, by miała cokolwiek wspólnego z kanałem, ale dziennik podkreśla, że ważna osoba z armii potwierdziła związek kanału z armią.

Poparcie dla Hamasu na Zachodnim Brzegu rośnie

Społeczeństwo palestyńskie na Zachodnim Brzegu na wojnę odpowiedziało natomiast radykalizacją. Najnowszy sondaż przeprowadzony przez zespół palestyńskiego profesora Chalila Szikakiego pokazuje, że poparcie dla Hamasu wzrosło prawie czterokrotnie – z 12 proc. we wrześniu 2023 do 44 proc. w grudniu 2023 roku. Znacznie wzrosło też poparcie dla walki zbrojnej jako środka do zyskania własnego państwa. To nie tylko wpływ wojny w Gazie. We wrześniu 2022 roku na Zachodnim Brzegu takie poparcie wyrażało 35 proc. badanych, ale we wrześniu 2023 to już 54 proc., a w grudniu 2023 – aż 68 proc. To też wynik rozczarowania polityką liderów Autonomii Palestyńskiej, uważanych za wspólników Izraela w okupacji. I narastającą przemocą ze strony osadników żydowskich na Zachodnim Brzegu. Wojna wzmogła frustrację.

Przez dwa miesiące ataku na Gazę Izrael nie załatwił prawie żadnych problemów własnego państwa, wzniecił stare i wytworzył nowe. Jednocześnie armia i rząd są zdeterminowane, by wojnę prowadzić tak jak dotychczas – bez względu na koszty ludzkie i społeczne.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze