0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Jakub Szymczuk /KPRMfot. Jakub Szymczuk ...

Obchody 80. rocznicy szczytowego momentu fali masakr popełnionych przez oddziały UPA na Wołyniu odbyły się w cieniu agresji rosyjskiej na Ukrainę. W tej walce Polska wspiera jednoznacznie Ukrainę: nasz kraj jest jednym z największych dawców pomocy militarnej oraz kluczową bazą transportową i logistyczną dla całego zachodniego systemu wsparcia broniącego się sąsiada. 11 lipca 2023 r. odbył się szczyt NATO w Wilnie: Polska, podobnie jak inne kraje „wschodniej flanki” NATO, jest zwolenniczką jak najszybszego przyjęcia Ukrainy do paktu. „Ustalenia są absolutnie niewystarczające” – tymi słowami 12 lipca 2023 r. Duda skrytykował wstrzemięźliwość krajów Zachodnich, które ograniczyły się do ogólnikowych zapowiedzi przyjęcia Ukrainy do NATO w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Polscy politycy: ludobójstwo

Politycy partii rządzącej — ale także opozycji – nie mieli wątpliwości, że na Wołyniu w 1943 r. doszło do ludobójstwa.

„11 lipca 1943 roku miała miejsce krwawa niedziela na Wołyniu – kulminacyjny moment Rzezi Wołyńskiej, ludobójstwa zaplanowanego przez przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), mającego doprowadzić do wyniszczenia Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich, części Polesia, Lubelszczyzny i Podkarpacia”

– napisał Sejm w uchwale 11 lipca 2023. „Za” głosowało 440 posłów i posłanek.

W tekście znalazły się odniesienia do współczesności: „Pojednanie polsko-ukraińskie, budowane od lat przez przedstawicieli obu narodów, musi objąć także uznanie win i upamiętnienie ofiar z lat II wojny światowej”.

O ludobójstwie na Wołyniu mówili liczni politycy i polityczki, w tym m.in. premier Mateusz Morawiecki („hekatomba, piekło”) oraz lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz („Dziś, w 80. rocznicę Krwawej Niedzieli oddajemy hołd naszym Rodakom, ofiarom ludobójstwa, pomordowanym w Rzezi Wołyńskiej przez ukraińskich nacjonalistów”).

View post on Twitter

Politycy z pierwszego szeregu rzadko jednak formułowali wyraźne żądania przeprosin – zapewne zdając sobie sprawę, że dla strony ukraińskiej jest to trudne. Poruszali za to kwestię ekshumacji ofiar, które zaczęły się na Wołyniu – po długim blokowaniu ich przez Ukrainę.

Ukraińcy: nie ludobójstwo, tylko wojna

Tymczasem strona ukraińska była niesłychanie wstrzemięźliwa.

9 lipca 2023 prezydenci Polski i Ukrainy wzięli udział w nabożeństwie ekumenicznym w Katedrze św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. Modlili się wspólnie, a potem złożyli znicze przed ołtarzem.

View post on Twitter

„Oddaliśmy hołd pomordowanym Polakom” – napisał na Twitterze prezydent Duda. Nie było mowy jednak np. o uznaniu zbrodni przez stronę ukraińską za ludobójstwo.

Prezes ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej w wywiadzie dla Onetu wyraźnie sugerował, że nie było rzezi, tylko konflikt etniczny.

„Sytuacja wyglądała tak, że przychodziła UPA i robiła rzeź wioski polskiej, potem przychodziły Bataliony Chłopskie albo Armia Krajowa i zarzynali Ukraińców. (…) Nasze zadanie jest takie, żeby przywrócić pamięci wszystkie nazwiska ofiar, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. I tak, wszyscy wiemy, że polskich ofiar było o wiele więcej niż ukraińskich. Natomiast nie zgadzam się z polskimi historykami, którzy mówią o 100 tys. zamordowanych Polaków”.

Wielu ukraińskich historyków kwestionuje szacunki dotyczące liczby ofiar i nie zgadza się z nazwaniem mordów „ludobójstwem”. W wywiadzie dla OKO.press tak mówił o tym np. znany ukraiński specjalista, historyk prof. Bohdan Hud:

„w dokumentach polskiej konspiracji z lata 1943 czytamy, że w ośrodku lwowskim twierdzą, że na Wołyniu dotychczas zginęło 40 tys. Polaków. Autorzy dokumentu uważają jednak, że to jest »mocno przesadzone« i że zginęło nie więcej niż 15 tys. Kwestia liczby ofiar pozostaje nadal otwarta”.

Przeczytaj także:

Twit ambasadora i skandal

Konflikt wokół historii – mimo dużych, świadomych wysiłków strony polskiej – jednak powracał.

11 lipca 2023 ambasador Ukrainy w RP Wasyl Zwarycz na Twitterze złożył „hołd wszystkim cywilnym ofiarom – obywatelom ІІ RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej”.

View post on Twitter
Tweet ambasadora wywołał protesty, bowiem nie tylko nie użył słowa „ludobójstwo”, ale nie powiedział, kto Polaków na Wołyniu mordował.

„Jestem przekonany, że po stronie ukraińskiej, nawet jeśli taka czy inna wypowiedź nie jest dla nas zadowalająca, nie jesteśmy zadowoleni bardzo mocno z tego rodzaju wypowiedzi, to że jednak jest coraz więcej ludzi, którzy rozumieją, że bez rozwiązania tej sprawy nie będzie prawdziwego, ukraińsko-polskiego pojednania”

– mówił wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w Polsat News 12 lipca, komentując tweet Zwarycza.

Nacjonaliści grają Wołyniem

Jako jedyni ze wspólnego frontu polskich polityków i polityczek wyłamała się Konfederacja, która często gra antyukraińską kartą.

12 lipca Konfederacja zażądała uznania ukraińskiego ambasadora za persona non grata – co należy do najcięższych sankcji dyplomatycznych.

„Polska nie może dopuszczać do tego, że dochodzi do takiego przekłamywania, rozmywania rzeczywistości. Powinno się wezwać pana ambasadora na dywanik i jasno, klarownie zakomunikować mu, że nie zgadzamy się na takie zachowanie, że nie może do takiego zachowania dochodzić, że nie prowadzi to do niczego dobrego”

– mówił na konferencji prasowej w Sejmie poseł Krystian Kamiński.

Dzień wcześniej Konfederacja przedstawiła także projekt „traktatu” polsko-ukraińskiego. Znalazła się w nim m.in. zgoda Ukrainy na prowadzenie poszukiwań i ekshumacji, zgodę, by następnie dokonywać identyfikacji ofiar, zgodę na stworzenie cmentarza i mauzoleum ofiar.

Postawa Konfederacji stanowi jednak margines. Polityka polska zachowała w sprawie ukraińskiej wspólny front – udało się upamiętnić ofiary i mówić o ludobójstwie, nie naruszając wspólnego strategicznego sojuszu.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze