„Stop wysyłce broni za wschodnią granicę”, „Rozliczyć Ukrainę z promowania banderyzmu i nazizmu!” – takie hasła pojawiły się podczas wydarzeń organizowanych przez środowiska skrajnie prawicowe oraz prorosyjskie w 80. rocznicę rzezi wołyńskiej.
Przypadająca 11 lipca 80. rocznica rzezi wołyńskiej została wykorzystana przez środowiska prorosyjskie oraz radykalną prawicę do wzniecania nastrojów antyukraińskich. Najbardziej radykalne, antyukraińskie hasła dotyczące zbrodni dokonanej na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów, wygłaszali… polscy nacjonaliści.
Krzysztof Tołwiński, lider zarejestrowanego niedawno ugrupowania „Front”, w czasie manifestacji pod budynkiem ambasady Ukrainy w Warszawie krzyczał: „Ukraina jest gospodarczym wrogiem Polski, szczególnie jeśli chodzi o rolnictwo!".
Zaś założycielka Fundacji Wołyń Pamiętamy Katarzyna Sokołowska na warszawskim Marszu Pamięci twierdziła: „Ukraińcy nie tylko nie czują żadnej wdzięczności, ale wciąż przeciwnie – są jeszcze bardziej aroganccy, bezczelni, roszczeniowi”.
Niestety, użycie tematu zbrodni wołyńskiej do skłócania Polaków i Ukraińców nie zaskakuje. Rosja od dawna stara się realizować swoje imperialne cele, bazując na konfliktach historycznych. Zwracał na to uwagę w wywiadzie Adama Leszczyńskiego dla OKO.press dr Damian Markowski, historyk, autor książki „W cieniu Wołynia. Antypolska akcja w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945”.
Markowski mówił: „Niewiele dziś rzeczy dzieli Polaków i Ukraińców. Kwestia podejścia do historii właśnie tej antypolskiej akcji na Wołyniu i w Galicji Wschodniej jest chyba najważniejsza. To ładunek wybuchowy, który może zostać podłożony pod nasze relacje. Pracuje nad tym trzecia strona – Rosja i środowiska związane z nią. Ona będzie świętowała wszystkie takie animozje”.
I rzeczywiście, w ostatnich dniach w Polsce widać było, że ta trzecia strona nad tym pracuje. Świadomość rosyjskich wpływów miała zapewne tylko niewielka część uczestników opisywanych wydarzeń.
Ale rosyjskie i prorosyjskie narracje były na nich regularnie rozpowszechniane.
Poza tym podsycanie niechęci wobec Ukraińców jest dziś na rękę Kremlowi, bo daje szansę na zmniejszenie pomocy Ukrainie. Jeśli nie oficjalnej, to chociaż tej świadczonej przez obywateli.
Marsze i demonstracje nacjonalistów i działaczy prorosyjskich w 80. rocznicę rzezi wołyńskiej odbyły się w kilku miastach w Polsce, najważniejsze – w Warszawie i Krakowie. Od władz Ukrainy żądano nie tylko ekshumacji ciał ofiar wołyńskiej rzezi (co jest postulatem zrozumiałym i powtarzanym także przez polskie władze), ale także:
Odmawiano także Ukrainie miejsca w Unii Europejskiej i NATO, dopóki „nie zaprzestanie ona wspierania banderyzmu”.
Słuchając wygłaszanych przemówień można było mieć wrażenie alternatywnej rzeczywistości. Mówcy negowali wszystkie oficjalne działania polskich i ukraińskich władz w sprawie Wołynia.
Prezydenta Dudę oskarżano o zdradę Polski, a prezydenta Zełenskiego – o wysyłanie Ukraińców na śmierć w celu realizacji zachodnich interesów.
Haniebnym nazwano specjalne orędzie abp. Światosława Szewczuka, metropolity kijowsko-halickiego, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, i abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
Duchowni napisali w orędziu między innymi: „Rosyjska agresja przeciwko Ukrainie rozpoczęta w 2014 r., która przybrała obecnie formę pełnoskalowej wojny, uświadamia nam na nowo, że pojednanie między naszymi narodami i współpraca wolnej Polski z wolną Ukrainą stanowią niezbędne warunki pokoju w naszej części Europy”.
„Garstka facetów w czerni podpisała haniebne oświadczenie o pojednaniu polsko-ukraińskim, na kościach naszych pomordowanych Polaków” – stwierdziła Katarzyna Sokołowska, założycielka Fundacji Wołyń Pamiętamy, znana z radykalnie antyukraińskiego nastawienia.
Powiedziała te słowa Jackowi Międlarowi, skrajnie prawicowemu działaczowi (i byłemu księdzu katolickiemu), gdy ten prowadził transmisję na żywo z Marszu Pamięci w Warszawie 11 lipca.
Chwilę później podczas swego wystąpienia mówiła: „W zakłamywaniu historii niestety doskonale pomaga władza w Polsce oraz Episkopat. (…) Wypowiadają na szczeblu państwowym haniebne słowa »Wybaczamy i prosimy o wybaczenie«. Jaki trzeba mieć tupet, żeby do potomków ofiar wypowiadać słowa „wybaczamy”! Co wy macie nam do wybaczenia, ukraińscy kłamcy?”
Uczestnicy marszu skandowali: „Nie wybaczamy!”, „Hańba!”
Sokołowska atakowała nie tylko Episkopat, ale także prezydenta Andrzeja Dudę – za jego nie dość ostre stanowisko wobec władz Ukrainy w sprawie Wołynia, oraz państwo ukraińskie.
„Nie ma i nigdy nie będzie wdzięczności Ukrainy w postaci debanderyzacji Ukrainy czy też odblokowania ekshumacji naszych rodaków. Jeżeli ktoś wierzył w ukraińską wdzięczność, to był i jest głupcem!
Ukraina nigdy dobrowolnie nie odwróci się od ludobójców, którzy stanowią fundament tego państwa!” – twierdziła. – „W obliczu pomocy, jaką udzieliła Polska Ukrainie, Ukraińcy nie tylko nie czują żadnej wdzięczności, ale wciąż przeciwnie – są jeszcze bardziej aroganccy, bezczelni, roszczeniowi. Stawiają nam warunki!”
Pojawiły się twierdzenia o zakłamywaniu historii przez polskie władze oraz zarzuty o antypolską postawę rządu i prezydenta. Zebrani skandowali: „Andrzej Duda – zdrajca Polski”, „Tu jest Polska, nie Ukropol”, „Niech Słowianie zrobią porządek”, zaś wobec duchownych katolickich wykrzykiwano: „Judasze”.
Dwa dni wcześniej, w niedzielę 9 lipca, także z okazji 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, pod ambasadą Ukrainy odbyła się demonstracja „Niedziela ukraińskiego rachunku”.
Zorganizował ją Krzysztof Tołwiński, lider zarejestrowanego niedawno ugrupowania „Front”, które otwarcie wspiera Białoruś i Rosję. Na manifestacji pojawił się także Mateusz Piskorski, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Byli tam również Leszek Sykulski, założyciel prorosyjskiego Polskiego Ruchu Antywojennego, oraz Paweł Ziemiński, lider Partii Patriotycznej, w której funkcjonują wieloletni działacze prorosyjscy z Polski.
Ziemiński chwalił Stalina („Dzięki niemu jesteśmy na odzyskanych ziemiach zachodnich”). Tołwiński przekonywał: „Ukraina jest gospodarczym wrogiem, szczególnie jeśli chodzi o rolnictwo! Ukrainiec nie jest właścicielem ani swojej ziemi, ani swego państwa, ani swoich przedsiębiorstw. Tam rządzą międzynarodowe fundusze, które niszczą ten świat i niszczą naszego sąsiada!”
Natomiast Leszek Sykulski podkreślał, że Polska musi natychmiast zaprzestać pomocy Ukrainie. Lider Polskiego Ruchu Antywojennego uchodźców z Ukrainy nazwał „turystami socjalnymi”.
„Pozwalamy sobie na to, aby Ukraina stawiała nam dzisiaj warunki. Niestety, władze Ukrainy przyjęły model polityki zagranicznej, który można streścić: „Masz frajera? To go duś! Nie ma kasy? To go puść”. Niestety, ten zalew turystów socjalnych odczuwamy na własnej kieszeni, jeśli chodzi o inflację, o ceny, o nasz system obronny” – mówił Sykulski. – „Dlatego jako Polski Ruch Antywojenny mówimy dzisiaj: stop pomocy wojskowej dla Ukrainy. (…) Jeżeli Ukraina nie będzie karać za banderyzm, za nazizm, jeżeli nie wycofa się z kultu zbrodniarzy, natychmiast powinniśmy zawiesić jakąkolwiek pomoc dla Ukrainy, łącznie z zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Polską”.
Z tych haseł najbardziej cieszył się Kreml. I to ten kontekst pozwala zrozumieć, czemu do uroczystości związanych z 80. rocznicą rzezi wołyńskiej wplatano bieżące wątki, a nacjonalistów OUN UPA z lat 40. XX wieku porównywano z obecnymi władzami Ukrainy.
„Chcielibyśmy, aby ideologia, która doprowadziła do ludobójstwa, nie była w sposób oficjalny, formalny, ideologią państwową czy para państwową współczesnego państwa ukraińskiego. A jest” – mówił z kolei Mateusz Piskorski pod ambasadą Ukrainy. – „To powinien być moment, w którym razem (Polacy i Ukraińcy – przyp. aut.) protestujemy przeciwko wojnie, przeciwko zbrojeniom, przeciwko temu, że znów umierają Ukraińcy, umierają w czyichś interesach, oczywiście nie w swoich. Kiedyś mordowali ich banderowcy, dzisiaj na śmierć wysyła ich Zełenski czy inni władcy obecnej Ukrainy”.
Zapewne wielu spośród uczestników opisywanych wydarzeń uczestniczyło w nich, by dać świadectwo pamięci o rzezi wołyńskiej. Jednak głoszone tam przekazy tylko częściowo dotyczyły zbrodni z czasów II wojny światowej. Przeplatano je najbardziej radykalnymi hasłami antyukraińskimi. Ich głoszenie dzisiaj jest oczywistym wspieraniem Kremla. Na skłócaniu Polaków z Ukraińcami nie zyskuje dziś bowiem nikt poza agresorem – Rosją.
Historia
Nacjonalizm
Andrzej Duda
Wołodymyr Zełenski
Rosja
rzeź wołyńska
Ukraina
wojna w Ukrainie
wpływy rosyjskie
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze