0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie.

Do Magdaleny Rigamonti w "Dzienniku Gazecie Prawnej",14 kwietnia 2017

Sprawdziliśmy

To sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem ministerstw obrony i rozwoju.

Przedstawiona przez Berczyńskiego wersja wydarzeń jest następująca: wiosną 2015 roku, jeszcze podczas rządów Platformy Obywatelskiej, dowiedział się, że Polska ma zakupić od koncernu Airbus śmigłowce wielozadaniowe Caracal. "Włosy mi dęba stanęły. Markowi Pyzie w piśmie „wSieci” powiedziałem, że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. (...) Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: Bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców”.

Później Berczyński uzupełnia, że efektem jego pracy przy kontrakcie na śmigłowce wielozadaniowe miało być zaproponowanie mu stanowiska szefa rady nadzorczej w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi - i to stanowisko Berczyński, z miesięczną pensją w wysokości 3 tys. złotych, pełni do dzisiaj.

Ministerstwo Obrony Narodowej natychmiast oficjalnie zaprzeczyło, że Berczyński miał wpływ na decyzję w sprawie śmigłowców Caracal: "Rezygnacja z kontraktu na śmigłowce Caracal nastąpiła na skutek niewywiązania się z zobowiązań offsetowych przez stronę francuską. (...) Pan Wacław Berczyński nie był członkiem Zespołu do zbadania ofert offsetowych oraz przeprowadzenia negocjacji w celu zawarcia umowy offsetowej, nie wypowiadał się na ten temat, nie informował Ministra Obrony Narodowej o swoim stanowisku i nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów" - głosi komunikat MON.

Problem w tym, że choć wersja Berczyńskiego jest jaskrawie sprzeczna z oficjalnym stanowiskiem Ministerstw Rozwoju i Obrony Narodowej, to znajduje poszlakowe potwierdzenie w wydarzeniach z 2015 i 2016 roku.

Pierwszą wskazówką jest to, że Berczyński jest emerytowanym pracownikiem koncernu Boeing, czyli kolejną osobą ze środowiska amerykańskiego przemysłu lotniczo-zbrojeniowego w otoczeniu Antoniego Macierewicza, bo szef MON nigdy nie wyjaśnił roli Alfonse D'Amato, z którym współprezesował fundacji Friends of Poland, a którego firma pośredniczyła w sprzedży Sikorsky Helicopters koncernowi Lockheed Martin. Choć Boeing nie należy do Lockheed Martin, to środowisko nie jest duże i Berczyński może wykorzystywać swoją pozycję, by lobbować na rzecz amerykańskiego, a przeciwko francuskiemu przemysłowi lotniczo-zbrojeniowemu.

Przeczytaj także:

Zerwanie negocjacji i list otwarty prezesa Airbusa

Drugą przesłanką jest historia zerwania negocjacji offsetowych. 4 października 2016 Ministerstwo Rozwoju (do którego jesienią 2015 roku, gdy jeszcze nazywało się ministerstwem gospodarki, trafiły negocjacje umowy z Airbus Helicopters) ogłosiło, że "Polska uznaje za zakończone negocjacje (...) związanej z kontraktem na zakup śmigłowców wielozadaniowych Caracal dla polskiej armii", ponieważ "kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego".

"Rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron uniemożliwiają osiągnięcie kompromisu, w związku z czym dalsze prowadzenie rozmów jest bezprzedmiotowe" - ogłosił resort Mateusza Morawieckiego.

Polski rząd nie przedstawił żadnych szczegółów, powołując się na tajemnicę postępowania. Rzecz rozjaśnił nieco list otwarty prezesa Airbus Helicopters, który odpowiedział na zarzuty. Stwierdził, że oferta offsetowa jego firmy odpowiadała 127 proc. wartości netto kontraktu i zakładała m.in. powstanie w Łodzi zakładu zatrudniającego 1250 osób oraz budowę w Polsce 50 kompletnych śmigłowców H225 Caracal - czyli tylu, ile zakupić planowały polskie siły zbrojne.

Prezes wyjaśniał też, że sprzedaż Polsce śmigłowców zmontowanych we Francji podyktowana jest koniecznością dostarczenia pierwszych maszyn już w 2017 roku, kiedy z użytkowania wycofane będą czterdziestoletnie Mi-8. Produkcja śmigłowców w Polsce miała być jednak kontynuowana po zakończeniu dostaw dla polskiej armii, a w łódzkich zakładach powstałoby co najmniej 50 śmigłowców.

Wielki festiwal obrażania Francuzów

Decyzja polskiego rządu wywołała ostrą reakcję Francji - wizyty w Polsce odwołali prezydent Francois Hollande oraz minister obrony, Jean-Yves Le Drian. Publicznie Polskę skrytykował również premier Manuel Valls. Ani Ministerstwo Rozwoju, ani Ministerstwo Obrony Narodowej nigdy nie odniosły się do tych zarzutów. Zamiast kontrargumentować merytorycznie kierownictwo ministerstwa obrony przystąpiło do akcji obrażania Francji i Francuzów.

Najpierw wiceminister Bartosz Kownacki ogłosił, że zmiana statusu - z oficjalnych na nieoficjalne - polskich delegacji zaproszonych na międzynarodowy salon uzbrojenia EURONAVAL 2016 jest "kompromitacją". "To są ludzie, którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu, więc być może w taki sposób się teraz zachowują" - ogłosił Kownacki. Tę wypowied odnotowały media w całej Europie.

Chwilę później popisał się sam Antoni Macierewicz, który z mównicy sejmowej oskarżył Francję, że za pośrednictwem Egiptu dostarczyła Rosji dwa okręty desantowe Mistral. To kompromitująca ministra bzdura - Francja w imię solidarności z Ukrainą wypowiedziała zawarty z Rosją kontrakt, a okręty służą w egipskiej armii. Swoją "wiedzę" minister zaczerpnął od rosyjskiego, internetowego trolla.

Wypowiedź Macierewicza z 2015 roku

Trzecią przesłanką jest wywiad Antoniego Macierewicza dla "Dziennika" z września 2015 roku (czyli pięć miesięcy po tym, jak Berczyński uznał ich zakup za "przepłacanie"). Macierewicz powiedział wówczas, że "na zakup Caracali na pewno się nie zgodzimy". Jego zdaniem zamówienie powinno być podzielone między dwa koncerny - amerykański Sikorsky Lockheed Martin (PZL Mielec) oraz włoski Leonardo (PZL Świdnik).

"Zakup pięćdziesięciu śmigłowców [Caracal] za 13 miliardów złotych, z czego co najmniej dwadzieścia maszyn ma być w całości wyprodukowana we Francji - to skandal. My będziemy mogli - co najwyżej - domalować na nich szachownicę i to będzie cały wkład polskiego przemysłu lotniczego" - grzmiał w "DGP" przyszły minister obrony.

Wbrew prawdzie, bo Airbus zamierzał zbudować w Łodzi fabrykę, w której wyprodukowane miało zostać co najmniej 50 maszyn - czyli tyle, ile miała kupić Polska.

Na marginesie warto przypomnieć, że planów nominacji Macierewicza na ministra obrony wypierała się wówczas rękami i nogami Beata Szydło, która jeszcze w październiku zapowiadała, że "najbardziej prawdopodobnym kandydatem" PiS na szefa MON jest Jarosław Gowin. Słowa nie dotrzymała - do MON poszedł Macierewicz, a w ręce Gowina wpadły nauka i szkolnictwo wyższe.

Skandalista Berczyński za skandalistę Misiewicza

Wywiad Berczyńskiego dla "Dziennika" pojawił się w najgorszym możliwym momencie dla Macierewicza - dokładnie dzień po upokarzającej dla ministra obrony narodowej publicznej awanturze o Bartłomieja Misiewicza, który został negatywnie zweryfikowany przez specjalną komisję PiS ds. wyjaśnienia kariery Bartłomieja Misiewicza w administracji publicznej. Bezpośrednim powodem powołania komisji była informacja o nowej posadzie pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w nadzorowanej przez MON Polskiej Grupie Zbrojeniowej oraz imponującej pensji - 50 tysięcy złotych miesięcznie.

Wacław Berczyński, któremu Antoni Macierewicz powierzył odpowiedzialną rolę autorytetu naukowego firmującego "prace" podkomisji ds. ponownego zbadania , ujawniając swoją rolę w "wykańczaniu" śmigłowców Caracal doskonale wypełnił opuszczone stanowisko Bartłomieja Misiewicza. Dzięki niemu MON nie miało nawet jednego dnia przerwy w generowaniu kłopotliwych dla PiS skandali.

Po kompromitującej podkomisję prezentacji eksplozji Tupolewa na modelach, które nie miały okien, Macierewicz będzie teraz musiał raz jeszcze tłumaczyć się z kompromitującej dla MON sprawy śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii.

;
Na zdjęciu Stanisław Skarżyński
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze