0:00
0:00

0:00

"Ministerstwo Środowiska wstrzymuje wejście w życie rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne" - napisało Ministerstwo Środowiska na swojej stronie rankiem 26 października. W ludzkim języku oznacza to, że minister wstrzymał własną decyzję zezwalającą na odstrzał łosi.

Od 2001 roku obowiązuje moratorium - zakaz - polowań na te piękne zwierzęta. Minister postanowił je znieść (powody podawane przez resort poniżej). Decyzję Jan Szyszko podpisał 23 października (25 października rozporządzenie ukazało się w Dzienniku Ustaw).

Myśliwi się zmartwili

Komunikat ucieszył osoby przeciwne polowaniom na łosie. Za to zmartwił myśliwych. "Wizją przywrócenia polowań na łosie długo się nie nacieszyliśmy. Ministerstwo Środowiska ponownie pokazało swoją słabość" - czytamy na stronie internetowej miesięcznika "Brać Łowiecka".

O sprawie zdążyło już rano napisać wiele mediów. Tymczasem, krótko po publikacji, komunikat zniknął ze strony resortu!

Przeczytaj także:

Ministerstwo Znikających Komunikatów

OKO.press zapytało resort, dlaczego informacja zniknęła ze strony Ministerstwa Środowiska.

"Ten komunikat nie jest w tej chwili aktualny. Jak najszybciej, jeszcze dzisiaj, zostanie zamieszczony nowy komunikat" - usłyszeliśmy. Ale uzasadnienia nie podano.

I rzeczywiście. Późnym popołudniem pojawił się drugi komunikat, bardziej lakoniczny w treści: "Minister Środowiska, prof. Jan Szyszko

uchylił rozporządzenie zmieniające rozporządzenie ws. określenia okresów polowań na zwierzęta łowne, z uwagi na potrzebę ponownego przeanalizowania wprowadzenia okresów polowań i ich terminów".

Stosowne rozporządzenie w tej sprawie pojawiło się również "Dzienniku Ustaw". Nie ma w tym komunikacie nic o dyskusji o poradzeniu sobie z wilkami, bobrami czy kormoranami.

"Egzekucja łosi została wstrzymana. Wyrok jest w zawieszeniu" - cieszy się Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze i z koalicji #JESTEMZŁOSIEM, która zrzesza organizacje postulujące wprowadzenie łosia na listę gatunków chronionych.

Aktywista podkreślił, że to pocieszające, iż łosie zyskują kolejne tygodnie, może nawet miesiące w odroczeniu.

"Jednak sprawie należy nadal się przyglądać. Jest mowa o dyskusji i ponownym rozpatrzeniu. Jesteśmy gotowi, nasze argumenty są mocne i merytoryczne. Wkrótce okaże się, czy temat zabijania łosi znów wróci" - mówi.

Nowe gatunki w zagrożeniu?

Różnica między komunikatami jest dość istotna. W tym porannym najwięcej pytań budził ten fragment:

"W związku z dużym zainteresowaniem społecznym, Ministerstwo Środowiska ponownie zaprasza do ogólnopolskiej merytorycznej dyskusji dotyczącej lawinowo postępującego zaniku bioróżnorodności (od Zachodu) na obszarach Natura 2000, przy jednoczesnym gwałtownym wzroście populacji gatunków, takich jak wilk, żubr, bóbr, kormoran, dzik".

"Pierwszy komunikat, w którym nic o łosiu nie było, być może przez przypadek stał się zapowiedzią tego co czeka m.in. wilki i żubry. Nasze przyrodnicze dziedzictwo jest wciąż zagrożone" - mówi Średziński.

Podkreśla jednak, że obrona takich gatunków zwierząt przed zabijaniem jednoczy opinię publiczną. Polacy - bez względu na polityczne poglądy - źle oceniają pracę ministra Szyszko i resortu pod jego kierownictwem.

"Czas na poważne zmiany. Troska o przyrodę powinna na łączyć a nie dzielić, a rządy obecnego ministra takie podziały pogłębiają. Przyroda nie powinna być zakładniczką wąskiej grupy społecznej. Jest dobrem ogólnonarodowym" - mówi.

Zadziałał Kaczyński?

W poniedziałek 23 października koalicja #JESTEMZŁOSIEM zaapelowała w liście otwartym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o niedopuszczenia do odstrzału łosi w Polsce.

"Prezes PiS dał się poznać jako osoba, której nie jest obojętny los zwierząt i mam nadzieję, że jest tak w przypadku łosi" - mówi Średziński. - "Pamiętajmy, że w 2014 roku to kilku polityków PiS stanęło w obronie łosia. Sprawa tego gatunku nie jest sprawą polityczną. Naszą akcję poparło szerokie grono osób o bardzo różnych poglądach i politycznych sympatiach" - dodaje.

Szanowny Panie Prezesie,

W imieniu koalicji #JESTEMZŁOSIEM, reprezentującej głos organizacji społecznych, przyrodników i prawie 50 tysięcy osób podpisanych pod apelem w obronie łosia, zwracamy się do Pana z apelem o pomoc w sprawie podtrzymania zakazu polowań na te piękne zwierzęta.

Apelujemy do Pana, jako do przyjaciela zwierząt, któremu nie jest obojętny ich los. Ostatnia propozycja Ministerstwa Środowiska przewiduje przywrócenie polowań na łosie. Minister może ją podpisać już za chwilę. Niestety jej uzasadnienie nie uwzględnia głosu ekspertów, w tym autorów strategii zarządzania populacją łosia w Polsce. Ministerstwo powołuje się na nieistniejące dane dotyczące rzekomego wpływu wzrostu liczebności łosia na liczbę wypadków. W celu usprawiedliwienia polowań na te zwierzęta przytacza się również zagrożenie chorobą, która wystąpiła dwukrotnie wśród reniferów w dalekiej Norwegii. Jednak przede wszystkim resort środowiska nie szuka alternatywnych rozwiązań związanych z ograniczeniem ewentualnych sytuacji konfliktowych z udziałem łosia, które nie wymagają ponoszenia szczególnych nakładów finansowych. Zgodnie z zasadą „najpierw pomyśl, potem działaj”, Ministerstwo powinno prowadzić działania, które pozwolą lepiej poznać polskie łosie a nie do nich strzelać. Dziś nie ma nawet dobrych szacunkowych danych, dotyczących liczebności tych zwierząt w Polsce. Informacje, którymi posługuje się Ministerstwo figurują wyłącznie na papierze.

W 2014 roku, w czasie rządów koalicji PO-PSL, ówczesny Minister Środowiska był bliski podpisania rozporządzenia w sprawie przywrócenia polowań na łosie. Jednak dzięki mobilizacji opinii publicznej, interwencji niektórych polityków, reprezentujących również Prawo i Sprawiedliwość, udało się powstrzymać plany zabijania łosi. Dziś ten sam głos osób broniących łosia jest ignorowany, a uwagi przeciwne odstrzałowi łosia zostały odrzucone.

Już w tym tygodniu może zapaść decyzja w sprawie moratorium, które przez 16 lat chroniło łosie. Dlatego apelujemy do Pana o interwencję w sprawie rozporządzenia, torującego drogę do zabijania polskich łosi. Zwierzęta te nie kojarzą człowieka ze śmiertelnym zagrożeniem. Staną się łatwym celem dla myśliwych.

Podpis Ministra Jana Szyszko pod rozporządzeniem w sprawie polowań na łosie grozi załamaniem populacji łosia w Polsce. Odstrzał tego gatunku zagrozi łosiom z parków narodowych, które w sezonie łowieckim będą wychodziły poza ich granice. Szczególnie niebezpieczny będzie w przypadku łosi biebrzańskich, należących do unikalnej w skali Europy populacji, o czym przypomniał Ministrowi Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, w swojej opinii na temat zmiany statusu łosia.

Łoś nie jest gatunkiem, którego powinniśmy się bać. Nie odpowiada za spadek bezpieczeństwa na polskich drogach. Dzieje się wręcz przeciwnie. Tworzy nowe miejsca pracy dla osób, które prowadzą działalność turystyczną w rejonach występowania łosia. To obecność tego gatunku przyciąga turystów nad Biebrzę, na Polesie lubelskie i w inne miejsca, gdzie można obserwować łosie. Łoś nie jest też szkodnikiem. Jego obecność może mieć wręcz pozytywny wpływ na obszary wodno-błotne, a także na obszary leśne.

Powinniśmy być dumni z tego, że Polska jako kraj potrafi chronić tak charyzmatyczne zwierzę. Łosie budzą powszechną sympatię i pełnią niezwykle ważną rolę w przyrodzie. Już dwa razy byliśmy bliscy całkowitej utraty łosia. Nie pozwólmy, aby podobna sytuacja powtórzyła się po raz trzeci. Dlatego zakaz polowań na łosie powinien być podtrzymany. Jest Pan znany ze swojej troski o zwierzęta. Stąd liczymy na Pańskie wsparcie w tej sprawie.

Dlaczego resort chce zabijać łosie?

Polowania na łosie miały się rozpocząć już 10 listopada. Projekt rozporządzenia znoszącego moratorium ma zabijanie łosi Ministerstwo Środowiska opublikowało pod koniec sierpnia 2017 r. Polowania miały być dopuszczone w sześciu województwach: kujawsko-pomorskim, mazowieckim, pomorskim, lubelskim, podlaskim i warmińsko mazurskim. Na byki można by polować od 1 września do 30 listopada, na klępy (samice) i łoszaki (młode) od 1 października do 31 grudnia.

Ministerstwo Środowiska w uzasadnieniu projektu użyło czterech argumentów:

  • w wyniku obowiązywania moratorium udało się już odbudować populację łosia w Polsce, więc można je znieść;
  • wzrosły szkody wyrządzane przez łosie w lasach i w uprawach rolnych;
  • wzrosła liczba wypadków komunikacyjnych z udziałem łosi;
  • istnieje w Polsce prawdopodobieństwo pojawienia się przewlekłej choroby wyniszczającej (CWD), na którą choruje zwierzyna płowa (łosie, sarny, jelenie, daniele).

Eksperci, z którymi rozmawiało OKO.press, skrytykowali powyższe argumenty jako bezzasadne. Pisaliśmy o tym tu:

Sprzeciw wobec pomysłu resortu Szyszki wyraził również Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego - największej krajowej ostoi łosia. A także liczne ekologiczne organizacje pozarządowe:

  • Centrum Ochrony Mokradeł,
  • Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!,
  • Kampania Niech Żyją,
  • Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot,
  • Stepnicka Organizacja Turystyczna Nie Tylko Dla Orłów,
  • Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze,
  • WWF Polska.

Negatywnie odniosły się również ciała naukowe i instytucje: Uniwersytet w Białymstoku, Instytut Biologii Ssaków PAN oraz Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze