Nie, to nie żadna “moda” ani „matki na stymulantach”. Po prostu coraz więcej osób dowiaduje się, że objawy, których doświadczają, nie są normą
Liczba przypadków ADHD diagnozowanych u dorosłych w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich dwóch dekad wzrosła prawie dwudziestokrotnie. Ściślej rzecz biorąc dwudziestokrotnie wzrosła wśród mężczyzn, a wśród kobiet piętnastokrotnie między 2000 a 2018 rokiem – donoszą w “BJPsych Open”.
Trudno jest zdobyć podobne liczby dotyczące Polski, bo większość psychologicznej i psychiatrycznej opieki zdrowotnej została – jak stomatologia – de facto sprywatyzowana. Niewielki odsetek osób korzysta z takich wizyt na NFZ, większość chodzi prywatnie.
Liczby dotyczące przypadków diagnozy tego zaburzenia rejestrowane przez NFZ (w przeciwieństwie do tych podawanych przez brytyjski NHS) nie będą więc miarodajne. Prywatne firmy oferujące abonamenty medyczne zbierają dane, ale nie mają obowiązku się nimi dzielić.
Jednak i w Polsce są na to dowody anegdotyczne, pochodzące od psychologów i psychiatrów. Przyznają, że częściej diagnozują ADHD wśród dorosłych.
Wróćmy do Wielkiej Brytanii, gdzie psycholog i psychiatra dostępny jest w ramach publicznej opieki zdrowotnej, czyli NHS, który zbiera i chętnie podaje dane statystyczne.
Tamtejsi eksperci oceniają, że za wzrost liczby diagnoz ADHD u dorosłych odpowiada po prostu wzrost świadomości tego zaburzenia zarówno wśród pacjentów, jak i lekarzy.
W dużej mierze jest to wynikiem zrozumienia, że ADHD nie kończy się wraz z wiekiem dojrzewania. Coraz więcej lekarzy wie, że objawy utrzymują się w późniejszym wieku, także u wielu dorosłych.
Również w powszechnej świadomości schorzenie przestało być uważane za “chorobę wieku dziecięcego”. Dorosły z ADHD mniej dziwi. Im więcej zaś osób ma taką diagnozę, tym więcej osób bez niej może stwierdzić, że ma takie same objawy, pójść do lekarza i również ją otrzymać.
Nie jest więc tak, że to „moda” albo „epidemia”. Po prostu coraz więcej osób z tym schorzeniem otrzymuje diagnozę, na którą dekadę lub dwie temu miałyby mniejsze (lub prawie żadne) szanse.
ADHD to skrót od angielskiej nazwy “Attention Deficit and Hyperactivity Disorder”, czyli zespół deficytu skupienia uwagi z pobudzeniem ruchowym. To rzeczywiście zespół, który dotyka głównie dzieci.
U dorosłych objawy motoryczne zdarzają się rzadziej, stąd też w diagnozie dorosłych stosuje się termin ADD (od samego “attention deficit disorder”, bez “hyperactivity”). Nie jest jednak tak, że u dorosłych objawy motoryczne nie występują – są po prostu rzadsze.
Żeby zdiagnozować to zaburzenie, pacjent od wielu lat musi wykazywać objawy wskazujące na problem ze skupieniem uwagi i na zachowania impulsywne (niezwiązane z przebytym urazem głowy lub innym schorzeniem).
Muszą one obniżać też jakość jego życia – jeśli tej jakości nie pogarszają, trudno mówić jest o schorzeniu.
Liczba przypadków ADHD u dorosłych rośnie z każdym rokiem. To nie żadna epidemia, tylko moda. Zwykłe wahania nastroju i energii życiowej są kwalifikowane jako ADHD
Jak brak skupienia uwagi może pogorszyć jakość życia? To dość oczywiste. Dzieciom utrudnia skupienie i naukę. Dorosłym skupienie, pracę i organizację codziennych obowiązków. A to z nich składa się przecież dorosłe życie.
Osoba z ADD zapomni prawa jazdy albo portfela, będzie szukać kluczy przed wyjściem z mieszkania, umknie jej termin płatności rachunków. W sklepie trudno jest jej poradzić sobie bez listy zakupów (którą i tak zapewne zostawiło się w domu). Trudniej też – na tym polegają zachowania impulsywne – oprzeć pokusom.
To drobiazgi w porównaniu z pracą. W niej do poniedziałku do piątku przez osiem godzin trzeba wykonywać monotonne czynności wymagające skupienia uwagi. Jednym dorosłym z ADD idzie to kiepsko, inni zaś w ogóle nie wyobrażają sobie pracy biurowej.
Z tego powodu wielu dorosłych z niezdiagnozowanym ADD wybiera wolny zawód. Wiele osób wykonuje też prace mniej wymagające, ale poniżej swoich kwalifikacji. Spora część boryka się także z depresją.
Leki zmieniają wszystko. Okazuje się, że można pracować nie wstając co kwadrans od komputera, pamiętać, gdzie zostawiło się klucze i że trzeba jutro zapłacić rachunki.
Łatwiej się skupić, bo do mózgu dociera mniej bodźców i mniej rozprasza. Nie trzeba co chwilę zapewniać sobie zastrzyku dopaminy, bo leki go podnoszą. Nie trzeba już pić piątej kawy, żeby mieć ostry umysł.
[Owszem, stymulanty są także nadużywane przez osoby bez ADD nadmiernie przeciążone obowiązkami. W USA to zjawisko nazwano “ritalin mum” (“mamy na ritalinie).
W Polsce dotyczy to raczej biurowej wyższej klasy średniej. Jest to jednak margines – receptę na leki psychoaktywne można dostać tylko po solidnej diagnozie lekarskiej].
Leki nie zmienią nawyków (a raczej ich braku). Do tego potrzebna jest psychoterapia. Są też popularne aplikacje na smartfony, które pomagają się lepiej zorganizować.
W Wielkiej Brytanii ADHD (zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych) diagnozuje się prawie dwa razy częściej w najuboższych hrabstwach i miastach niż w najbogatszych. Przyczyna tego nie jest jasna.
ADHD często występuje rodzinnie, więc za te różnice między obszarami mogą odpowiadać różnice genetyczne.
Z drugiej strony ADHD zmniejsza szanse na edukacyjny sukces dzieci i na lepszą pracę dorosłych. Jeśli zarabia się mniej niż średnia, mieszka się w uboższej dzielnicy.
Zebrane przez badaczy dane uwzględniały lata 2000-2018. Z osobistych doświadczeń dodają, że po tym okresie liczba zdiagnozowanych przypadków wzrosła jeszcze bardziej.
Czy za ten wzrost odpowiada wyłącznie rosnąca świadomość tego, że ADHD mogą mieć także dorośli? Trudno orzec z całą pewnością, że tylko to.
Dwie dekady temu mniej byliśmy online i bombardowało nas mniej informacji. Nie bywaliśmy poza godzinami pracy pod służbowym mailem. Rachunki przychodziły tradycyjną pocztą, a wiadomości można było obejrzeć w telewizji raz czy dwa razy dziennie – lub przeczytać w gazecie.
Może świat dwadzieścia lat temu też był mniej wymagający stałego skupienia uwagi?
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze