Opozycja planuje wzrost wydatków na edukację z budżetu państwa o 1 proc. PKB, co oznaczałoby w 2023 roku sumę 34 mld zł ekstra. Kaczyński straszy czterokrotnie wyższym wzrostem wydatków – aż o 120 mld. Doszliśmy nawet do tego, skąd mu się to wzięło
„Opozycja będzie w dobrej sytuacji. Odzyska pieniądze unijne, a stan gospodarki nie jest wcale zły. Oczywiście opozycji nie starczy na wszelkie obietnice. Zwłaszcza obietnice wzrostu wydatków na edukację są absurdalne. I w to musimy uderzać” – mówił Jarosław Kaczyński na zjeździe klubów „Gazety Polskiej” w Spale 20 października.
W OKO.press omówiliśmy już jego przemowę pełną insynuacji (Polska 2050 powstała z inspiracji Rosji, a PO to projekt niemiecki), pretensji do mediów („przewaga była po tamtej stronie”) i wyborców („ludzie nie głosują z wdzięczności i to jest źle”) oraz wezwań do walki „na sposób pruski”, aby „obronić Polskę, obronić siebie, perspektywy naszych rodzin i naszą godność.”
Pocieszeniem dla klubowiczów Tomasza Sakiewicza (naczelny „Gazety Polskiej” od 2005 roku) były też dziwne rachunki prezesa, które wychwycił Portal Samorządowy (ale ich nie skomentował). Według Kaczyńskiego plany opozycji obejmują zwiększenie wydatków na edukację z budżetu państwa o 120 miliardów rocznie. Ten ekstra wydatek byłby prawie dwa razy większy niż roczny koszt program 800 plus (ok. 65 mld) i stanowiłby ok. jedną piątą wszystkich wydatków budżetowych (w 2023 r.). Kaczyński ma rację, że byłoby to „kompletnie niemożliwe”.
Tyle że z opowieścią Kaczyńskiego jest jak z całą propagandą PiS: wszystko się zgadza, ale nie zgadza się nic (co przywodzi na myśl wiersz Jana Brzechwy o „Wyspach Bergamutach”, gdzie wśród innych dziwów „jest słoń z trąbami dwiema i tylko... wysp tych nie ma”).
Zapowiedź 6 proc. wydatków na oświatę oznaczałaby, że trzeba by było zwiększyć te wydatki o 120 mld zł. To jest kompletnie niemożliwe. Chyba, żeby wprowadzić niezwykle wysokie opodatkowanie, które zmiotłoby gospodarkę
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Pod koniec czerwca 2023 roku ruch SOS dla Edukacji opublikował dokument „Nowe otwarcie, czyli 10 rozwiązań na pierwsze 100 dni” podpisany przez organizacje społeczne i samorządowe, nauczycielskie związki zawodowe, a także sygnowany przez osiem partii: Platformę Obywatelską, Nowoczesną, Inicjatywę Polską i Zielonych, Polskie Stronnictwo Ludowe i Polskę 2050, Nową Lewicę i Razem. To wszystko partie opozycji prodemokratycznej, która wygrała wybory 15 października 2023.
Dokument stwierdza, że płynąca z budżetu państwa „subwencja pokrywa coraz mniejszą część lokalnych wydatków na edukację. Jeszcze kilkanaście lat temu subwencja oświatowa stanowiła 2,5 proc. produktu krajowego brutto, obecnie jej udział w PKB spadł poniżej 2 proc. Samorządy muszą więc przeznaczać na edukację coraz większą część środków własnych, a te kurczą się m.in. na skutek zmian podatkowych ograniczających dochody własne (zwłaszcza PIT), nowych zadań nakładanych przez państwo oraz wysokiej inflacji”.
Jak to zmienić? „Nowe otwarcie” odpowiada:
Warto dodać, że w wyjściowej propozycji SOS dla Edukacji była mowa o zwiększeniu subwencji oświatowej do 3 proc. PKB, ale przedstawiciele partii wyrazili obawę, że może to być trudne do osiągnięcia.
Stąd ten miękki zapis o wzroście subwencji o co najmniej 1 pkt proc. PKB, co może oznaczać wzrost wydatków na edukację do poziomu poniżej 3 proc. PKB.
Nastąpiło urealnienie wcześniejszych deklaracji, m.in. Trzeciej Drogi, która w czerwcu 2023 złożyła nawet w Sejmie projekt ustawy zakładający „podniesienie subwencji oświatowej z obecnego poziomu poniżej 2 proc. PKB do 3 proc. PKB”.
Jak ten planowany wzrost o 1 proc. PKB wydatków przekłada się na koszty w złotówkach?
Liczymy. Według aktualizowanych w październiku 2023 „Wytycznych dotyczących wskaźników makroekonomicznych”, PKB w 2023 roku wyniesie 3,4 bln zł, a dokładniej 3 444,4 mld zł.
1 proc. PKB w 2023 roku to zatem 34,4 mld zł i taki jest rząd wielkości wzrostu kosztów zapowiadanych przez opozycję.
Oczywiście ta suma wzrośnie w 2024 roku wraz ze wzrostem PKB, choćby ze względu na inflację, bo PKB liczone jest w cenach bieżących.
Przy okazji warto sprawdzić, czy rząd słusznie chwali się zwiększeniem subwencji oświatowej w 2023 roku.
Według informacji rządu wyniesie ona 64,4 mld zł. Rząd podkreśla, że „jest wyższa w stosunku do zaplanowanej w ustawie budżetowej na rok 2022 (53,3 mld zł) o 11.1 mld zł, tj. o 20,8 proc.”. Robi wrażenie, ale czy oznacza to, że państwo przeznaczy na edukację większą część PKB?
Znowu liczymy. Jak już wiemy z „Wytycznych dotyczących wskaźników makroekonomicznych”, PKB w 2023 roku wyniesie 3 bln 444,4 mld. Oznacza to, że wydatki z budżetu centralnego na edukację w wysokości 64,4 mld w 2023 roku stanowią 1,87 proc. PKB.
Jak podało ministerstwo finansów, subwencja oświatowa w 2022 roku wyniosła ostatecznie ok. 56 mld (wzrosła m.in. z powodu nieplanowanych podwyżek płac nauczycielskich od maja 2022 roku o 4,4 proc.).
Grzegorz Pochopień, specjalista od finansowania edukacji (b. pracownik zarówno ministerstwa finansów, jak i edukacji i autor ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, a dziś m.in. ekspert „SOS dla Edukacji”) sięga do bardziej szczegółowych danych i podlicza wydatki z budżetu państwa:
PKB – według rządowych „wytycznych” – wyniosło 3 078 mld. Oznacza to, że wydatki państwa na edukację w 2022 roku wyniosły 1,88 proc. PKB. Oznacza to, że
liczonego względem PKB wzrostu wydatków państwa na edukację w 2023 r. w porównaniu z 2022 r. nie było wacle.
Pieniędzy z budżetu państwa nie starcza na pokrycie wydatków oświaty. Subwencja dla szkół (liczona wg stawki 6899 zł na jednego „ucznia przeliczeniowego”) jest za mała, a dotacje na przedszkola są dramatycznie niskie (tylko 1607 zł na dziecko).
Już w 2019 roku OKO.press alarmowało, że według obliczeń Związku Miast Polski luka edukacyjna szybko rosła. W 2018 roku osiągnęła poziom 23,4 mld zł.
Luka edukacyjna to różnica między „dochodami” samorządów (czyli pieniędzmi z budżetu państwa na subwencję na ucznia i dotacje m.in. na przedszkola) a realnymi wydatkami samorządów na placówki edukacyjne. Lukę muszą pokrywać samorządy z innych źródeł, przede wszystkim kosztem inwestycji.
W 2021 roku luka urosła do 37,6 mld. Wydatki samorządów stanowiły ok. 42 proc. kosztów prowadzenia szkół i przedszkoli (89 mld).
W 2022 roku wydatki na edukację ogółem wzrosły do 98,6 mld, a udział budżetu państwa wyniósł – jak już wiemy – 57,8 mld. Jak podkreśla Pochopień, 0,6 mld wyniosły ponoszone przez rodziców opłaty za przedszkole (w tym wyżywienie). Oznacza to, że samorządy dopłaciły 40,2 mld
Innymi słowy, luka oświatowa sięgnęła zatem 40,2 mld zł, co stanowiło 40,8 proc., czyli minimalnie mniej niż w 2021 roku (ale wyliczenia dla 2021 mogły być mniej precyzyjne niż podane wyżej dla 2022 roku).
Nie ma jeszcze danych pozwalających szacować lukę oświatową w 2023 roku, ale z pewnością w kwotach wzrosła. Nie wydaje się jednak możliwe, by – jak można często usłyszeć – wydatki samorządów osiągnęły poziom wydatków państwa na ten cel (64,4 mld).
Grzegorz Pochopień zwraca uwagę, że postulat 3 proc. PKB na edukację oznaczałby w 2022 roku „dochody” samorządów z budżetu państwa rzędu 92 mld, a w 2023 – 103 mld, co prawie pokrywałoby wydatki na szkoły na obecnym poziomie.
Samorządy mogłyby w takiej sytuacji swoje dodatkowe środki przeznaczyć m.in. na wzbogacenie oferty edukacyjnej, rozwój infrastruktury szkolnej, wsparcie psychologiczne dla uczennic i uczniów, indywidualną pracę z uczniem, świetlicę z prawdziwego zdarzenia, a nie „przechowalnię”, zajęcia wyrównawcze w szkole (zamiast korepetycji), programy wsparcia i rozwoju dla nauczycieli i dyrektorów itd. A także – na sfinansowanie przedszkoli i żłobków, które – na świecie – uważa się za wczesną formę edukacji.
Skąd Kaczyńskiemu wzięło się 120 mld zł? Zapewne z deklaracji Trzeciej Drogi, które – trzeba to przyznać – nie były zbyt precyzyjne.
Składając w czerwcu 2023 projekt zwiększenia subwencji oświatowej z obecnego poziomu poniżej 2 proc. PKB do 3 proc. PKB, poseł Michał Gramatyka tłumaczył, że „skutkiem zwiększenia subwencji byłoby zwiększenie wydatków na edukację łącznie do ok. 6 proc. PKB”. I dalej: „Łączne wydatki na oświatę są obecnie poniżej 5 proc. Jesteśmy na poziomie Litwy, a chcemy gonić Estonię (6 proc.) a potem Szwecję (7 proc.)”.
Jedna z 12 gwarancji Trzeciej Drogi brzmiała „6 proc. PKB na edukację”, co miałoby pozwolić m.in. na skuteczne nauczanie angielskiego, opiekę psychologiczną i medyczną, uczenie kompetencji przyszłości itd.
Dla każdego, kto ma choćby elementarne pojęcie o temacie, jest oczywiste, że hasło 6 proc. PKB nie dotyczy kwoty kierowanej na edukację z budżetu państwa, ale ogółu wydatków, w których partycypują samorządy, a także – w małym stopniu – społeczne i prywatne podmioty, bo szkolnictwo niepubliczne szybko rośnie.
Najwyraźniej Trzecia Droga przyjmuje założenie, że wzrost wydatków na edukację z budżetu państwa do 3 proc. PKB oznaczałby taki sam poziom dodatkowych środków przeznaczanych przez samorządy, zgodnie z przekonaniem, że samorządy dokładają drugie tyle do edukacji. Jest to założenie podwójnie fałszywe:
Jarosław Kaczyński (lub jakiś niekompetentny doradca) rachował zapewne tak.
To pomieszanie z poplątaniem, bo opozycja mówi o 3 proc. PKB (a nawet mniej) z budżetu państwa, a resztę wydatków oświatowych będą – jak obecnie – pokrywać samorządy, w ilości, która jest trudna do przewidzenia. Rachuby Trzeciej Drogi, że razem uzbiera się 6 proc. PKB są z pewnością zawyżone.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze