„Nazywam się Olga Tokarczuk i od lat wspieram inicjatywę Niech Żyją! I także teraz chciałabym wesprzeć moratorium na zabijanie dzikich ptaków na pięć lat.
Zabijanie ptaków jest okrutne i niepotrzebne” – mówi pisarka i noblistka Olga Tokarczuk na filmie opublikowanym pod koniec lipca 2020 r.
I zachęca do wsparcia działań koalicji Niech Żyją!, która niedawno złożyła do ministra środowiska Michała Wosia wniosek o wprowadzenie moratorium – zawieszenie na pięć lat polowań na ptaki. O tym, jak można się zaangażować, można przeczytać na stronie Zatrzymajmy rzeź ptaków! #NiechLecą!
Olga Tokarczuk nie zgadza się na polowania na ptaki
W Polsce na liście zwierząt łownych znajduje się 13 gatunków dzikich ptaków. Prawie połowa z tych gatunków – głowienka, czernica, cyraneczka, łyska i kuropatwa – jest zagrożona, ich populacje dramatycznie maleją, są nieliczne lub rzadkie. Polowania na ptaki są niepotrzebnym i antyhumanitarnym zabijaniem tysięcy żywych istot, dla których śmierci nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego ani przyrodniczego. Dlatego koalicja Niech Żyją! zrzeszająca blisko 50 organizacji działających na rzecz ochrony przyrody i zwierząt wnioskuje do ministra środowiska o ustanowienie moratorium na polowania na dzikie ptaki. Nasz wniosek o wprowadzenie pięcioletniego moratorium na polowania na dzikie ptaki popiera Olga Tokarczuk. Dziękujemy i mamy nadzieję, że Minister Środowiska Michał Woś wysłucha głosu 94% Polaków, którzy są przeciwni polowaniom na zagrożone gatunki ptaków. Niech żyją ptaki!
Opublikowany przez Niech Żyją Środa, 29 lipca 2020
Ponadto, organizacja zwraca się do ministra o powołanie interdyscyplinarnego zespołu eksperckiego. Jego zadaniem byłoby m.in. przeprowadzenie długofalowego monitoringu liczebności wszystkich gatunków ptaków, na które w Polsce można polować.
„Polowania na ptaki pełnią obecnie głównie rolę rekreacyjną i nie są uzasadnione ani ekonomicznie, ani gospodarczo”
– pisali w 2019 r. ornitolodzy Przemysław Wylegała i Łukasz Ławicki w ekspertyzie „Głowienka, czernica, cyraneczka, łyska – stan populacji w Polsce i wpływ gospodarki łowieckiej” przygotowanej na zlecenie Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN).
216 tys. zastrzelonych ptaków
W Polsce można polowań na 13 gatunków ptaków: łyski, jarząbki, bażanty, kuropatwy, gęsi gęgawe, gęsi zbożowe, gęsi białoczelne, krzyżówki, cyraneczki, głowienki, czernice, gołębie grzywacze i słonki. Koalicja Niech Żyją! podaje, na podstawie danych z GUS i PZŁ, że
w sezonie 2018/2019 myśliwi odstrzelili 216 tys. ptaków.
Krytycy polowań na ptaki podkreślają, że są one bezsensowne z punktu widzenia jednego z celów gospodarki łowieckiej, jakim jest regulacja wielkości populacji dzikich zwierząt i ograniczenie szkód leśnych i gospodarczych.
Populacje ptaków łownych nie wymagają bowiem żadnej kontroli – ptaków nie jest „za dużo”.
Nie licząc gęsi, pozostałe gatunki będące przedmiotem zainteresowania myśliwych nie powodują szkód. Zresztą nie jest jasne, czy polowania na gęsi przyczyniają się do faktycznego ograniczenia strat w rolnictwie. W zachodniej literaturze ornitologicznej opisano skuteczne metody ich zmniejszania, które nie wiążą się z uśmiercaniem tych ptaków.
Przez polowania na ptaki do środowiska trafia też trujący ołów.
Jest on szczególnie niebezpieczny na obszarach wodno-błotnych: ptaki grążące, które do procesu trawienia potrzebują małych kamyczków, przez pomyłkę połykają opadłe śruciny. Kończy się to dla nich śmiertelną ołowicą.
Część ptaków podczas polowań zostaje tylko ranna. Giną później w bólu od ran albo od drapieżników, ponieważ nie mogą już salwować się ucieczką.
Podczas polowań giną również ptaki spoza listy gatunków łownych, ponieważ – co podkreślają ornitolodzy – w warunkach polowania często trudno dokonać poprawnej identyfikacji.
Podczas polowań nocnych – godzinę przed świtem i godzinę po zachodzie słońca – rozpoznanie gatunku, do którego się strzela, jest już niemożliwe. Zdarza się, że myśliwi nie odróżniają ptaków łownych od niełownych nawet gdy mają je już przed sobą. W OKO.press opisywaliśmy takie przypadki:
Poluje się też na ptaki narażone na wyginięcie
Polowania na ptaki są również problemem z punktu widzenia ochrony przyrody, ponieważ – o czym mówi wspomniana ekspertyza „Głowienka, czernica, cyraneczka, łyska – stan populacji w Polsce i wpływ gospodarki łowieckiej” przygotowana na zlecenie IUCN –
w Polsce (i nie tylko) poluje się na gatunki, których liczebności spadają, niekiedy drastycznie.
Dramatycznie wygląda sytuacja głowienki. Przez ostatnie trzydzieści lat jej populacja zmalała o 75 proc. Głowienka znajduje się na Czerwonej Liście Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. I to z kategorią UV, co znaczy, że jest narażona na wyginięcie nie tylko w Europie, ale również na całym świecie.
Ogromny spadek liczebności odnotowała też łyska. W ciągu 30-40 lat wielkość populacji tego znanego również z miejskich stawów ptaka spadła aż o 70-90 proc. Trend spadkowy liczebności tego gatunku dotyczy nie tylko Polski, ale całej Europy.
„Kontynuowanie polowań na gatunki, których liczebność gwałtownie się kurczy – w tym narażone na wyginięcie w skali globalnej, jak głowienka – jest nieetyczne i nieracjonalne” – komentował wyniki ekspertyzy dr Andrzej Kepel, przewodniczący Komitetu IUCN i prezes Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”.
Co ciekawe, w oficjalnym piśmie będącym odpowiedzią na analizę i postulaty IUCN, PZŁ przyznał: myśliwi „mają świadomość, że te 4 gatunki ptaków w Polsce wykazują spadek liczebności”. A w roku 2018 roku sformułował nawet postulat czasowego wstrzymania polowań na głowienki i czernice, ale nie poszły za tym żadne kroki.
„Smak rosołku z jesiennych słonek nie daje się z niczym porównać”
Łowiecka strona sporu broni polowań m.in. w taki sposób, że myśliwi maja prawo użytkować „zasoby przyrodnicze” (czyli w tym przypadku – ptaki). Często w tym kontekście pojawiają się zarzuty, że to weganie próbują odebrać myśliwym prawo do polowań.
Symptomatyczna jest tu wypowiedź Pawła Gduli, kiedyś redaktora naczelnego „Łowca Polskiego”, oficjalnego organu prasowego PZŁ, dziś szefa portalu myśliwskiego „Wildmen”. Warto przytoczyć jej dłuższy fragment.
„Drodzy weganie! Tysiąc razy mówiliśmy Wam, że ptaki – poza tabunami gęsi w czasie migracji – nie robią szkód, ale są NIEZWYKLE SMACZNE! Wiemy, ten argument do Was nie dociera, bo nie jecie mięsa! Ale to Wasz problem. Wiemy i rozumiemy, że dla wegańskiej części społeczeństwa nasze doznania smakowe to nie wystarczający powód użytkowania zasobów przyrodniczych.
Dla nas pasztet z łysek należy do największych rarytasów, a smak rosołku z jesiennych słonek nie daje się z niczym porównać”.
Zabijanie dzieci okrutne nie jest? A pani Tokarczuk jakoś w ich obronie nie staje…
Nie doradzę nikomu, kto stosuje metforminę lub insulinę w leczeniu cukrzycy, ponieważ stosuję metforminę od ponad 15 lat i spowodowało to zaburzenia erekcji. dzięki doktorowi Nelsonowi Salimowi, zielarzowi z Maroka, którego znalazłem na zdjęciu rentgenowskim, który całkowicie wyleczył cukrzycę i przerost prostaty w 21 dni. dane kontaktowe lekarza zostały udostępnione tym, którzy chcą spróbować jego leczenia i tak zrobiłem, dziś jestem całkowicie wyleczony z cukrzycy typu 2 i zaburzeń erekcji naturalnymi ziołami. wysłał swój lek ziołowy do mojego kraju, który otrzymałem w ciągu 3 dni za pośrednictwem usługi dhl i zgodnie z jego instrukcjami stosowałem lek przez 21 dni i jestem tutaj, aby zeznawać. jego lek ziołowy jest niedrogi i działa skutecznie i nie ma skutków ubocznych. jego oficjalny e-mail; [email protected]
lub whatsapp / call +212612145772.
Powiedział, że ma lekarstwo; choroby nerek, borelioza, zapalenie wątroby,
rak piersi, wirus opryszczki i bezpłodność
"Dla nas pasztet z łysek należy do największych rarytasów, a smak rosołku z jesiennych słonek nie daje się z niczym porównać”. To jest nieprawdopodobne – 2020 rok, XXI wiek, Europa! Smród moralnej zgnilizny walący od was podczas wydawania takiego bełkotu też nie daje się z niczym porównać!! Abstrahując od elementarnej etyki, to również dowód na ograniczenie umysłowe – zakładać, że tylko, albo głównie, weganie są przeciwni zabijaniu ptaków.
Wielkie brawo nasza Noblistka (nie pierwszy raz).
Władza tego nie zmieni. Właśnie planują odebranie lasom ziemi na cele mieszkaniowe (kzn) i jak twierdzą dobrze poinformowani umożliwi to uwłaszczenie się na tych juz.budowlanych działkach i mieszkankom różnym pisowskim watażkom. Jak PiS jeszcze zakaże polowań będzie bunt. Zasada jest jedna: zmobilizować ludzi do niegłosowania na szkodników z PiS. Ani nie zbudują niczego ani nie zachowają lasów. Będą tylko fantazjować na nutę narodowo-katoliką i systematycznie choć chaotycznie niszczyć. jeszcze się żadna uczciwa i transparentna inwestycja tej władzy nie zdarzyła. Ptaków im też nie szkoda. Przecież chodzi o "wyższe" cele.
Całe szczęście, że pozamykali fabryki drobiu na czas pandemii, ginely tam miliony ptakow miesiecznie … a nie, czekaj …
Błędnie ci się wydaje, że jesteś zabawny. Jakoś zawsze prawilny troll ma obco brzmiący nick. Przypadek? Nie sądzę.
Szanowny był łaskaw zabyć, że popisywał się troll o nazwisku Słonimski. Może szanowny nie wie, kto zacz był Słonimski?
No właśnie, czekaj… Może jednak jakaś różnica między między drobiem a dzikimi ptakami (często z zagrożonych gatunków)…?? W jednym aspekcie tylko masz rację (a właściwie miałbyś bo jest to zapewne nieświadome) – przemysłowa produkcja mięsa jest dziś jednym z głównych zagrożeń dla planety. Tylko nic to nie ma w żadnym wypadku wspólnego z polowaniami (bądź ich brakiem).
Płakać się chce, że myśliwi nie mogą sobie odpuścić polowań na ptaki. Przy następnych wyborach do parlamentu obowiazkowymi pytaniami do kandydatów powinny być: przynależność do PZŁ i stosunek do myśliwstwa, a brak odpowiedzi lub odpowiedź wymijająca to automatyczne “tak” i “za”.
Ok, tylko miejmy też na uwadze że polowania na ptaki to nie całe myślistwo. I bądźmy obiektywni – człowiek tak porozpieprzał ten świat i środowisko "naturalne", że kontrolowane odstrzały niektórych ssaków w określonych sytuacjach/miejscach/ okresach są niestety uzasadnione wobec braku naturalnych drapieżników (przynajmniej do czasu ich powrotu). Nie jest to więc prosta kwestia na "tak" lub "nie" – co oczywiście nie zmienia faktu że znaczna część praktyk łowieckich (nawet tam gdzie cel polowania można uznać za uzasadniony) to zwykłe barbarzyństwo. I z tym trzeba walczyć (i można, jak pokazało niedawne odrzucenie poprawki o udziale dzieci w polowaniach).
Bardzo słusznie autor to wywiódł. Zmarły niedawno Przyjaciel mojej Rodziny, Leśnik z wykształcenia i zamiłowania mawiał "Weźmie taki fiut strzelbownicę, zabije co się napatoczy i uważa się za samca alfa, a z niego taki samiec jak ze mnie dyrygent orkiestry".
Jak zwykle bardzo dziękuję panu Jurszo, że cytuje moją osobę i podaje źródło, aby czytelnicy mogli poznać argumenty drugiej strony!
Tak pisałem o walorach smakowych najzdrowszego mięsa, jakim jest dziczyzna, aby odrzucić podstawowy argument wegan, że myśliwi zabijają kaczki dla zabawy. Szanowni Państwo! Wszystkie, które ustrzelimy osobiście z wielką przyjemnością spożywamy!
Ale jakość i walory dziczyzny są w tym kontekście drugorzędne. W moich tekstach wielokrotnie wykazywałem, że myśliwym zależy na odtwarzaniu i utrzymywaniu siedlisk wodno-błotnych. Niestety w ostatnich dziesięcioleciach dzięki bezmyślnej działalności człowieka mamy ich coraz mniej i to jest główny powód spadków, o których piszą organizacje antyłowieckie.
W obecnej sytuacji najważniejszym zadaniem myśliwych jest redukcja drapieżników. Mając świadomość zagrożeń każdego roku strzelamy 146 tysięcy lisów, 16 tysięcy jenotów, 3 tysiące norek amerykańskich, a szopów już prawie 2 tysiące. Tym sposobem ograniczamy presję i ratujemy lęgi nie tylko gatunków łownych!
Tak robimy to, żeby polować i jeść kaczki, ale jeśli myśliwi nie będą mogli polować na ptaki to… Pan Jurcszo będzie łapał drapieżniki?
Jeśli politycy ugną się pod presją wegan i wprowadzą zakaz polowania na ptaki to za kilka lat nie będziemy mieli nie tylko kaczek, ponieważ większość myśliwych nie będzie się interesować drapieżnikami!
Najnowsze badania wykazały, że w Europie najszybciej zmniejsza się liczebność ptaków gniazdujących na ziemi, a naukowcy wykazali, że samo poprawianie siedlisk nie jest działaniem wystarczającym, aby powstrzymać negatywne trendy populacyjne.
Myśliwi są niezbędni, aby uratować ptaki!
https://besjournals.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/1365-2664­.13695
Pisz do nas jeszcze, tego nikt nie czyta!
Ja akurat przeczytałem, więc już odpowiem (warto, nie warto 🙂)
Czyli wyszło szydło z worka (jakbyśmy zresztą o tym wcześniej nie wiedzieli) – jedyny cel polowań (wszelakich) to ZYSK. Jak nie wprost z tego, co się ustrzeli, to z tego co dzięki temu będzie się mogło ustrzelić później (rzekomo w nagrodę). A nam w dzisiejszym świecie potrzeba tylko co najwyżej płatnych SŁUŻB, które będą nadmierne populacje roślinożerców bądź inwazyjnych drapieżników profesjonalnie redukować i to wyżej miałem na myśli mówiąc by nie potępiać myślistwa (czy raczej odstrzałów) w całości. Jeśli zaś w obecnym systemie to nie ma szansy zadziałać to należy całe owo łowiectwo w swej archaicznej, merkantylnej i często zbrodniczej postaci rzeczywiście zlikwidować i zastąpić profesjonalistami którzy gdzie i kiedy trzeba będą interweniować (tak jak np. redukują kormorany na stawach rybnych, choć i to oczywiście bywa nie wolne od kontrowersji). I nic ponad to nam nie jest w cywilizowanym świecie potrzebne ani usprawiedliwione (tradycją, obyczajami etc jak to niektóre mędrki tłumaczą).
A link jest błędny, 404.
Panie Marcinie proszę zmienić przeglądarkę to będzie działać!
A co do Pana rewelacyjnego pomysłu to oczywiście można zastąpić myśliwych i to od jutra! Czekamy na to z utęsknieniem tylko wątpię, czy jakikolwiek minister finansów zgodzi się na taki wydatek.
PiS próbował przejąć odszkodowania łowieckie i wyszło, że sam proces szacowania (nie mylić z odszkodowaniami), będzie kosztował rocznie około dwóch miliardów! Jak to usłyszał minister Szałamacha to od razu zakończył spotkanie 🙂
Czy można stworzyć służbę państwową, która będzie redukować np. dziki? Pewnie tak, ale jak na razie tylko kanton genewski tak zrobił – odstrzał jednego dzika kosztuje tam 10 tysięcy złotych – dlatego bardzo wątpię, czy w naszym budżecie kiedykolwiek znajdą się takie pieniądze. Przypominam, że rocznie strzelamy ich około 300 tysięcy, ale możemy zabrać służbie zdrowia i zrobić Służbę Ochrony Przyrody (SOP) – ładna nazwa.
Rozumiem (częściowo) te złożoności – i domyślam, że gdyby nie one byłoby już dawno inaczej. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że polowania na PTAKI (bo o nich tu mówimy od początku, nie np. o dzikach) są i zawsze będą barbarzyństwem i muszą kiedyś zostać zakończone. Presja jest potrzebna i musi trwać. Po wielu latach wywalczono usunięcie z listy gatunków łownych tak absurdalne i hańbiące myśliwych pozycje jak głuszec i cietrzew, których dramatycznego spadku, niemal wymarcia jedną z przyczyn, jeśli lokalnie nie główną, były odstrzały. Podobnie kiedyś batalion. Dalsza dyskusja na TEN temat nie ma moralnego sensu, a rozsądnych koniecznych polowań na niektóre ssaki ( w tym oczywiście inwazyjne) nie kwestionuję. Jeden wyjątek wśród ptaków akurat mi się wszak nasuwa – aleksandretta obrożna… Jeszcze nie teraz, bo ledwo były pierwsze lęgi w PL ale wkrótce może być duży problem, jak na Zachodzie. I tu jestem za – tylko nie wiem czy one smaczne… 🙂
Z ubolewaniem stwierdzam, że opiera się Pana na kłamstwach jakie rozsiewają organizacje antyłowieckie. Polowanie nie było powodem wymierania głuszców i cietrzewi – tylko brak siedlisk! Przypominam, że te gatunki od 25 lat chronimy, a regres nadal postępuje, co jest najlepszym dowodem na moją tezę! Korzystanie z odnawialnych zasobów przyrodniczych nie jest żadnym barbarzyństwem! Możecie się brzydzić i nie akceptować zabijania, ale człowiek był i jest drapieżnikiem. Nie dacie rady oszukać praw natury – głównym składnikiem naszego pożywienia jest mięso!
Z ubolewaniem stwierdzam, że jest akurat odwrotnie. Kłamstwo goni kłamstwo w pańskich wywodach. Nie napisałem, że polowania były jedynym (ani niekoniecznie głównym) powodem, co nie pozwala uznać że są ok, gdy mogą się jeszcze bardziej przyczynić do kryzysu. Człowiek pierwotnie NIE BYŁ drapieżnikiem (jak wszystkie naczelne), nauczył się stopniowo z mięsa korzystać, aż stało się ważnym (pozornie nieodzownym) składnikiem pożywienia. Ale nie jest głównym i nie musi być i jest nim w coraz mniejszym stopniu! Setki milionów ludzi (z wyboru lub konieczności) nie jedzą mięsa i żyją (dobrze i zdrowo, poza przypadkami biedy i niedożywienia z powodów ekonomicznych ale to inny temat), odwrotna sytuacja dotyczy zaledwie garstki ludów dalekiej północy (co też zresztą odbijać się musi na ich kondycji/jakości życia – brak witamin i in.). W temacie "odnawialnych zasobów" przyrodniczych można się poważnie obawiać, że w obecnym tempie eksploatacji nie są już bynajmniej łatwo odnawialne a jeśli chodzi o traktowanie jako "zasobów" żywych istot (w szczególności wyższych kręgowców), to takie przeświadczenie, choć wciąż powszechne, odchodzi do lamusa – kwestia czasu (jak w wielu innych sprawach). Sytuacja w świecie, nasza wiedza, a wraz z nią perspektywa i wrażliwość zmieniają się i uparte niedostrzeganie tego nie sprawia że ma się rację.
Cześć panowie, mam na imie Edyta 25 lat. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowane osoby zapraszam do kontaktu. Więcej moich zdjęć można zobaczyć na moim profilu : http://milepanie.pl/edyta89
Szanowny Panie Wroc czy Pan jadą mięso? Bo wobec Pańskiego wpisu chciałbym to wiedzieć i móc ustosunkować się do Pańskiej postawy.