„Po raz pierwszy od dawna mamy nadzieję na powrót do normalnego życia” – piszą w liście do prezydenta mieszkańcy Pogorzałek Wielkich, żyjący od lat w sąsiedztwie największej fermy norek w Polsce. Zwolennicy zakazu hodowli zwierząt na futra próbują przekonać Karola Nawrockiego, żeby nie wetował ustawy.
Karol, nie wetuj! – apelują organizacje społeczne popierające zakaz hodowli zwierząt na futra. List do prezydenta wysłali również naukowcy, którzy piszą: „Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. W obowiązujących realiach oznacza to, że niedopuszczalne jest nieuzasadnione cierpienie zwierząt”.
Do Nawrockiego apelują mieszkańcy wsi, którzy od lat mieszkają obok ferm futrzarskich. Badanie na ten temat przeprowadził CBOS: 65,8 proc. badanych stwierdziło, że Karol Nawrocki powinien podpisać ustawę zakazującą hodowania zwierząt do produkcji futer.
Ustawa zakazująca hodowli zwierząt na futra została przyjęta przez Sejm 17 października 2025. Za zakazem zagłosowała nie tylko rządząca większość, ale również 100 posłów i posłanek PiS – w tym Jarosław Kaczyński.
Według przyjętego projektu zakaz będzie obowiązywał po ośmiu latach od momentu wejścia w życie ustawy. Ci hodowcy, którzy zamkną swoje biznesy do pięciu lat, będą mogli liczyć na odszkodowania. Ci, którzy zdecydują się na to najszybciej, dostaną odszkodowanie w wysokości 25 proc. swojego rocznego przychodu. Hodowcy wygaszający swój biznes dopiero za pięć lat, mieliby dostać już tylko 5 proc. Ci, którzy zrobią to w ostatniej chwili, za osiem lat, nie dostaną nic.
Pracownicy ferm futerkowych będą mogli liczyć na odprawy w wysokości 12-krotności miesięcznej wypłaty. Zaraz po przyjęciu ustawy zacząłby obowiązywać zakaz zakładania nowych ferm.
"Od początku zależało mi, żeby ten projekt był umową społeczną. Żeby połączył parlamentarzystów i żebyśmy wypracowali takie rozwiązanie, któremu nikt się mocno nie sprzeciwi. Mam wrażenie, że to się udało” – mówiła posłanka w OKO.press Małgorzata Tracz, posłanka KO, autorka projektu.
Zakaz obejmie hodowlę lisów (polarnych i pospolitych), norek, jenotów, tchórzy, nutrii i szynszyli na futra. Nie obejmie królików, bo te zwierzęta hoduje się w Polsce na mięso. Futro jest jedynie „produktem ubocznym”.
Projekt przeszedł przez Senat (69 głosów za), który zaproponował jedynie kosmetyczne poprawki. Ustawa trafiła więc na biurko prezydenta, a zwolennicy zakazu próbują wpłynąć na jego decyzję. Do Kancelarii Prezydenta trafiły tysiące pocztówek w ramach akcji Fundacji Viva. Zbiórka pocztówek była prowadzona od momentu przyjęcia ustawy przez Sejm m.in. w Łodzi podczas Igrzysk Wolności, Toruniu, Poznaniu, Tychach, Gdańsku, Rzeszowie i Wrocławiu – zarówno podczas specjalnych akcji ulicznych, jak i zbiórek w lokalach.
„Jeden Pana podpis może tak wiele zmienić” – czytamy na jednej z nich. Niektóre pocztówki mają na odwrocie dziecięce rysunki, przedstawiające lisy uwięzione w klatkach. „Głosowałam na Pana i wierzę w Pana kompas moralny. Podejmie Pan rozsądną decyzję – proszę przepuścić ustawę i stanąć w obronie niewinnych zwierzątek” – pisze pani Anna.
Nie tylko Anna jest wyborczynią Karola Nawrockiego, która czeka na koniec ery cierpienia. Według przywołanego już badania CBOS aż 59 proc. wyborców Nawrockiego jest za zakazem hodowli zwierząt na futra. Na pytanie, czy prezydent powinien ustawę podpisać, 25,2 proc. osób, które głosowały na kandydata PiS w drugiej turze, odpowiedziało „zdecydowanie powinien podpisać”. Odpowiedzi „raczej powinien podpisać” udzieliło 30,2 proc. wyborców Karola Nawrockiego.
W sumie przepytano 1033 osoby. 464 były zdecydowanie na zakazem, „raczej za” – 241.
Akcję wysyłania listów zainicjowało również Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Do momentu publikacji tego tekstu, swoje listy wysłało 585 osób.
Na biurko prezydenta trafił też list otwarty podpisany przez 30 naukowców i badaczy prawa z uczelni w całej Polsce. „Uznanie elementarnych obowiązków moralnych i prawnych wobec zwierząt nie jest ani intelektualną nowinką, ani postulatem konkretnej ideologii. Podzielają je przedstawiciele wielu różnych nurtów etycznych i politycznych. Na przykład już w 1895 r., w eseju pt. »Prawo zwierząt«, potrzebę prawnej ochrony zwierząt wywodził ze społecznego nauczania Kościoła Katolickiego nasz rodak, Bronisław Łoziński” – piszą naukowcy. "Zgodnie z obowiązującą od ponad ćwierćwiecza ustawą o ochronie zwierząt, zwierzęta to istoty żyjące, zdolne do odczuwania cierpienia, które nie są rzeczami.
Człowiek jest im winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. W obowiązujących realiach oznacza to, że niedopuszczalne jest nieuzasadnione cierpienie zwierząt" – podkreślają.
Jeden z sygnatariuszy, prof. Cezary Błaszczyk z Wydziału Prawa i Administracji UW komentował na X: „Nie jestem fanem listów otwartych, ale tu idea jest wyjątkowo szczytna – skala, całkowicie niepotrzebnego, cierpienia zwierząt hodowanych na futra jest niewyobrażalna”.
List w sprawie zakazu hodowli zwierząt na futra podpisali także mieszkańcy Pogorzałek Wielkich (woj. wielkopolskie). Jego autorem jest sołtys Leszek Wawrzyniak. „Piszę jako sołtys tej wsi, ale przede wszystkim jako sąsiad, rolnik i człowiek, który przez ostatnie lata musiał patrzeć, jak jego miejscowość jest niszczona – po kawałku, dzień po dniu – przez coś, co trudno nazwać rolnictwem” – tak zaczyna się list. Sołtys i mieszkańcy apelują o zakaz, podkreślając, że „dla nas jest to kwestia zdrowia, ziemi, domu i przyszłości”.
„Liczę, że podpisze” – mówi z nadzieją sołtys w wideo nagranym przez koalicję Stop Fermom Przemysłowym.
Mieszkańcy Pogorzałek Wielkich żyją obok największej w Polsce fermy norek w Góreczkach. Zakład należy do słynnej z futrzarskiego lobbingu rodziny Wójcików. Szczepan Wójcik był jedną z osób, które naciskały na rząd w 2020, żeby zrezygnował z prac nad „piątką dla zwierząt”. W lipcu 2024 portal Frontstory ujawnił, że drugi z braci – Wojciech Wójcik – od 2021 roku inwestował w Rosji.
„Przejął kontrolę nad dawnym sowieckim gospodarstwem, sprowadzał z niego do Polski skóry z norek (czyli surowiec do produkcji futer). Jego rosyjska spółka w 2023 r. sprzedała skóry za 126,5 miliona rubli (obecnie to prawie 6 mln zł)” – czytamy.
Mieszkańcy wsi w materiale nagranym przez Stop Fermom Przemysłowym boją się pokazać swoje twarze – wiedzą, że walczą z wpływowymi hodowcami, którzy mają fermy w kilkunastu miejscach w Polsce. W Góreczkach rocznie ginie 900 tysięcy norek.
„Koszmar trwa cały rok” – relacjonują mieszkańcy. Wieś zmaga się z plagą much, stwierdzono tam zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby. Przez większość roku z fermy wydobywa się nieznośny smród. „To jest inny zapach, niż smród wsi” – mówią w Pogorzałkach Wielkich.
W 2020 roku zlecono rzeczoznawcy sporządzenie opinii na temat wpływu fermy na rynek nieruchomości w gminie Koźmin Wielkopolski, w której są położone Góreczki. Można ją znaleźć na stronie Otwartych Klatek. Według rzeczoznawcy, w strefie bezpośredniego oddziaływania fermy, wartość nieruchomości mieszkaniowych spadła o prawie 50 proc. a rolnych o ponad 20 proc. Również w 2020 r. Otwarte Klatki opublikowały wyniki śledztwa z wewnątrz fermy w Góreczkach. „Cierpienie, które zobaczyliśmy na nagraniach, poraziło nas. Kanibalizm, choroby, brak leczenia zwierząt czy przedwczesna śmierć to tylko niektóre patologie zarejestrowane na nagraniach” – piszą społecznicy. Nagranie ze śledztwa (drastyczne!) można obejrzeć tutaj:
Już podczas prac nad ustawą, w Sejmie wypowiadali się mieszkańcy miejscowości, gdzie działają fermy norek.
„Wiem, co to znaczy działalność rolnicza. Wiem, jak pachnie obornik i kiszonka. Produkcja rolna, produkcja żywności jest ważna i pod tym względem powinniśmy rolników bronić. Ale hodowla zwierząt na futra to coś innego” – mówił Artur Stojanowski, mieszkaniec Pyrzan (woj. lubuskie). Relacjonował, że od czerwca do września smród z sąsiedniej fermy jest nie do wytrzymania. „Nie pozwala siąść na tarasie, na podwórku. W domu mam zamontowane filtry węglowe, żeby zapach nie dostawał się do środka i żebym mógł mieszkać w godnych warunkach” – podkreślał.
Mieszkańcy Pogorzałek Wielkich piszą w liście, że „słyszą o planach zakazu hodowli zwierząt na futra i po raz pierwszy od dawna mają nadzieję na powrót do normalnego życia”.
Prezydent Karol Nawrocki ma czas na decyzję w sprawie zakazu hodowli zwierząt na futra do 3 grudnia.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze