Podczas 80. miesięcznicy smoleńskiej Jarosław Kaczyński potwierdził, że zmiana prawa o zgromadzeniach ma uniemożliwić działanie tym, którzy nie zgadzają się z polityką Prawa i Sprawiedliwości. Uznał też - niezgodnie z prawdą - że nielegalne są postulaty organizacji Obywatele RP, która 10 grudnia zorganizowała blokadę obchodów miesięcznicy
W sensie formalnym działają legalnie, ale czy ich cele są legalne? Czy legalne jest odbieranie prawa innym do tego, by demonstrować, by się modlić? Czy legalnym jest próba zaniechania czynności procesowych w śledztwie smoleńskim? Nie. To jest nielegalne.
10 listopada na stronie organizacji pojawiło się oświadczenie "Ręce precz od grobów ofiar!", w którym Obywatele RP wezwali Jarosława Kaczyńskiego i kierownictwo prokuratury - Zbigniewa Ziobro i Bogdana Święczkowskiego - by prokuratura wycofała się z decyzji o ekshumacji ciał 17. ofiar katastrofy smoleńskiej, których członkowie rodzin podpisali list otwarty, w którym domagali się zostawienia ciał ich bliskich w spokoju.
Pisanie listów otwartych i apelowanie do osób pełniących urzędy publiczne o powstrzymanie się od kontrowersyjnych decyzji jest legalne i zgodne z prawem.
Jednocześnie Obywatele RP zapowiedzieli, że jeśli prokuratura nie odstąpi od przymusowych ekshumacji, będą blokować miesięcznice smoleńskie. Prokuratura z decyzji się nie wycofała, więc 10 grudnia kilkadziesiąt osób zebrało się na blokadzie miesięcznicy smoleńskiej. Zgromadzenie było legalne, ponieważ Obywatele RP jako pierwsi zarejestrowali swoje zgromadzenie pod Pałacem Prezydenckim. Zgodnie z wciąż obowiązującymi przepisami (rozstrzyga to art. 12 ustawy prawo o zgromadzeniach) w przypadku więcej niż jednego zgłoszenia "o pierwszeństwie wyboru miejsca i czasu zgromadzenia decyduje kolejność wniesienia zawiadomień".
Przeszkadzanie w odbyciu zgromadzenia w sposób inny niż organizacja kontrmanifestacji rzeczywiście byłoby niezgodne z prawem - ale Obywatele RP nic takiego nie zapowiadają, a protestują przeciwko uchwaleniu bardzo wątpliwego konstytucyjnie, nowego prawa o zgromadzeniach.
Kto silniejszy ten lepszy. To jest zasada, która towarzyszyła całej III Rzeczypospolitej. A tak naprawdę to był prymitywny darwinizm społeczny. My tę zasadę odrzucamy i będziemy odrzucać.
Jeżeli PiS przyjmie kontrowersyjną nowelizację ustawy o zgromadzeniach, którą już uchwalił Sejm, a niedawno poprawił Senat, Obywatele RP nie będą już mogli uprzedzić organizatorów miesięcznicy smoleńskiej i zablokować uroczystość wcześniej rejestrując swoje zgromadzenie. Przepychana przez PiS ustawa wprowadza instytucję zgromadzeń cyklicznych, które mają pierwszeństwo wyboru miejsca zgromadzenia. I choć Obywatele RP również demonstrują cyklicznie od miesięcy, to ustawa tak formułuje wymogi wobec zgromadzeń cyklicznych, że prawo faworyzować będzie PiS.
Nie będzie również możliwości zorganizowania kontrdemonstracji w odległości mniejszej niż 100 metrów - to zdecydowanie najostrzej krytykowany zapis ustawy, który właściwie uniemożliwia wymianę poglądów w przestrzeni publicznej. Odległość stu metrów gwarantuje PiS, że demonstracji pod Pałacem Prezydenckim nie będą towarzyszyć - jak ma to miejsce od dziesięciu miesięcy - transparenty kontrdemonstrantów.
Nowym prawem PiS gwarantuje sobie spokojny przebieg miesięcznic smoleńskich, a te dwie zmiany spełniają wszystkie wymogi tego, co Jarosław Kaczyński nazywa "darwinizmem społecznym".
Najważniejszym znaczenia tego publicystycznego określenia - wbrew temu, co mówi Kaczyński, nie zostało ono nigdy dobrze zdefiniowane w filozofii politycznej - jest założenie, że grupa silniejsza politycznie ma prawo używać prawa i aparatu przymusu do powiększenia swojej władzy i ograniczenia możliwości działania lub kosztów grup politycznie słabszych.
Niewykluczone jednak, że Jarosław Kaczyński niebawem będzie miał rację, choć tylko częściowo - Obywatele RP odwołują się do koncepcji obywatelskiego nieposłuszeństwa, która zakłada świadome, dobrowolne łamanie prawa i ponoszenie tego konsekwencji w celu wyrażenia sprzeciwu i nagłośnienia istnienia złego, nieuczciwego prawa stanowionego.
Częściowo - i to aż z dwóch powodów. Ustawa o zgromadzeniach, którą wymyśliło PiS, jest krytykowana jako sprzeczna z konstytucją. Szczególnie trudne jest wyobrażenie sobie konstytucyjności przepisów uniemożliwiających kontrdemonstrację oraz faworyzujących jednych demonstrantów kosztem innych.
Prawo o zgromadzeniach to ustawa fundamentalna z punktu widzenia przestrzegania praw i wolności jednostki. Ta nowelizacja, która jest przedstawiona, nie odpowiada standardom państwa demokratycznego.
Podczas przygotowań do blokady miesięcznicy smoleńskiej na stronie Obywateli RP pojawił się formularz zgłoszeniowy opatrzony wytłuszczonym, czerwonym komentarzem, w której organizatorzy przestrzegali ewentualnych uczestników akcji: "Zgłaszających się prosimy o rozważenie decyzji. Osoby blokujące pisowską miesięcznicą decydują się złamać przygotowaną przez PiS ustawę. Popełnią wykroczenie karane grzywną lub ograniczeniem wolności. Będziemy wszystkim represjonowanym zapewniali pomoc prawną i każde inne potrzebne wsparcie. Jednak każdy uczestnik tego protestu powinien mieć świadomość konsekwencji, które poniesie". PiS nie zdążyło wprowadzić ustawy w życie przed 10 grudnia, więc na prawdziwe akty obywatelskiego nieposłuszeństwa będzie trzeba poczekać.
Obywatelskie nieposłuszeństwo, choć polega na łamaniu prawa, nie jest jednak równoznaczne przestępstwu - należy do tzw. kontratypów pozaustawowych, czyli okoliczności wyłączających bezprawność czynu zabronionego.
Innymi słowy obywatele mają prawo łamać prawo stanowione, jeżeli uważają je za naruszające ważniejsze prawa (normy konstytucyjne, katalog praw człowieka). Obywatelskie nieposłuszeństwo nie może posługiwać się przemocą, musi mieć charakter altruistyczny, a osoba posługująca się tą metodą musi być gotowa na poniesienie kary, która jest ważną częścią obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Protesty
Adam Bodnar
Jarosław Kaczyński
katastrofa smoleńska
miesięcznice smoleńskie
obywatelskie nieposłuszeństwo
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze