0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / AgencjRobert Robaszewski /...

W rozporządzeniu MEN z 27 marca 2017 o organizacji szkół i przedszkoli publicznych znalazły nowe regulacje dotyczące tzw. arkuszy organizacyjnych regulujących pracę szkoły, w tym zatrudniania nauczycieli. Nowością jest konieczność informowania kuratoriów o wszystkich ponadliczbowych godzinach, jakie ma do rozdysponowania dyrektor. Z kolei z nowej ustawy o prawie oświatowym (art. 222) wynika, że aby podjąć dodatkową pracę, nauczyciel będzie musiał dostać zgodę dyrektora, który albo ją wyda, albo nie.

W ten sposób MEN chce pokazać, że zwolnień nie będzie - bo przecież godziny lekcyjne do wzięcia są, a będzie ich więcej jeśli dyrektorzy nie będą wyrażać zgody na dodatkową pracę nauczyciela ponad 18 godzinne pensum.

Baza z ofertami pracy, jakby MEN został biurem pośrednictwa pracy, ma dowodzić, że nauczyciele na reformie nie stracą.

Tyle tylko, że te "wakaty" to w rzeczywistości miniporcje pracy: tu jedna godzina, tam dwie. Żeby uzbierać etat nauczycielki i nauczyciele zwalniani z gimnazjów będą musieli łapać pojedyncze godziny w różnych szkołach. Pojawiło się określenie „nauczyciel obwoźny”.

Przeczytaj także:

Przykłady z ministerialnej bazy

W podstawówkach województwa lubelskiego: w Korchowie są do wzięcia dwie godziny tygodniowo dla nauczyciela niemieckiego; w Konopnicy 10 godzin (na semestr) dla nauczyciela doradztwa zawodowego, w Starych Boiskach dwie godziny muzyki. W województwie podkarpackim: w Januszkowicach jest jedna godzina dla wychowawcy i nauczyciela biologii, w Komańczy dwie godziny dla chemika. Cała Polska upstrzona jest setkami takich wakatów.

Nauczyciel będzie krążył między szkołami. Może się zdarzyć, że będzie uczyć w czterech szkołach. A cztery miejsca pracy to cztery razy więcej spotkań z rodzicami, rad pedagogicznych, szkolnych imprez z uczniami. I dojazdy.

"Nauczyciel obwoźny" będzie zmęczony i sfrustrowany. Trudno mu będzie także "wejść do zespołu" w (kilku) nowych szkołach. Pojawią się konflikty między nauczycielami, którym zabrano nadgodziny - a więc zmniejszono pensję - a nowymi, którym te godziny dano.

W lepszej sytuacji będą zespoły szkół podstawówka-gimnazjum, gdzie zmiany będą bardziej płynne.

Reforma nie dość, że likwiduje zespoły nauczycielskie w gimnazjach, to zakłóci pracę zespołów w szkołach podstawowych. Tymczasem jak wiadomo z badań, właśnie silne i autonomiczne zespoły nauczycielskie decydują o jakości kształcenia.

Minister Zalewskiej chodzi jednak o to, by zapewnić jak największej liczbie pedagogów choćby część etatu i w ten sposób uniknąć sytuacji, że zwolnieni z likwidowanych (ostatecznie do czerwca 2019) gimnazjów nauczyciele (ponad 100 tys.) pozostaną całkiem bez pracy. Według szacunków ZNP zwolnienia grożą jednak w 2017/2018 roku 37. tysiącom nauczycieli.

Nauczyciele gimnazjów żyją w niepewności o pracę i zarobki. Wielu już się zwalnia, szuka pracy.

Cichy zakaz nadgodzin

Dyrektor szkoły przy przygotowywaniu arkusza organizacji pracy szkoły musi między innymi rozpisać godziny ponadwymiarowe, czyli te, które wykraczają poza ustawowe 18 lekcji tygodniowo na jednego nauczyciela. I tu pojawia się problem, bo -

jak dowiaduje się OKO.press, dyrektorzy dostają od kuratoriów zalecenia, żeby nie dawać tzw. „ponadwymiarówek”, czyli nadgodzin.

Ich skala była do tej pory niemała, np. w roku 2010

  • w szkole podstawowej dyplomowany nauczyciel miał 12 proc. godzin ponadwymiarowych;
  • w gimnazjum - 16,6 proc.
  • w liceum - 17 proc.

Do tej pory niepisana zasada była taka, że jeśli w jednej szkole podstawowej były cztery klasy, z których każda miała pięć godzin języka polskiego tygodniowo, to jeden nauczyciel dostawał te 20 godzin. Jeśli klas było pięć – dostawał 25 godzin, czyli siedem nadgodzin. – To zgodne z przepisami i logiką, że jeden nauczyciel realizuje program z daną klasą – mówi OKO.press jedna z menedżerek oświaty. Wynika to zresztą z Karty Nauczyciela.

"W szczególnych wypadkach, podyktowanych wyłącznie koniecznością realizacji programu nauczania lub zapewnienia opieki w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, nauczyciel może być obowiązany do odpłatnej pracy w godzinach ponadwymiarowych zgodnie z posiadaną specjalnością, których liczba nie może przekroczyć 1/4 tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć. Przydzielenie nauczycielowi większej liczby godzin ponadwymiarowych może nastąpić wyłącznie za jego zgodą, jednak w wymiarze nieprzekraczającym 1/2 tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć".

.

Nadgodziny brali i nauczyciele stażyści, i kontraktowi, i mianowani. Teraz mogą o tym zapomnieć.

To oznacza, że kłopoty będa mieli nie tylko nauczyciele gimnazjów, ale i podstawówek. Wielu z nich straci nadgodziny, którymi dorabiali do pensji (od 1500 zł stażysty do 3200 brutto nauczyciela dyplomowanego).

MEN zabiera nadgodziny nauczycielom szkół podstawowych, żeby dać je szukającym pracy nauczycielom z „wygaszanych” gimnazjów.

Niekonstytucyjna kontrola zatrudnienia

Znowelizowana ustawa oświatowa wprowadza kolejną kontrolę (art. 222). Jeśli nauczyciel szkoły X będzie chciał dorobić w innej placówce, to musi poinformować o tym dyrektora szkoły X. A ten albo wyrazi zgodę, albo nie.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że dyrektorzy dostali od kuratoriów cichy nakaz, żeby tych zgód na dodatkowe zatrudnienie nie wyrażać. Powód? Zostaną "wolne" etaty, co w połączeniu z zakazem brania nadgodzin będzie świetnie wyglądało w statystykach.

Tymczasem zgodnie z artykułem 65 Konstytucji

Każdemu zapewnia się wolność wyboru i wykonywania zawodu oraz wyboru miejsca pracy.

Szczegóły kontroli zatrudnienia określa rozporządzenie do ustawy. Związki zawodowe analizują i oceniają je jednoznacznie krytycznie:

  • od wejścia w życie nowych regulacji aż do 31 sierpnia 2019 r. podjęcie dodatkowego zatrudnienia w innym przedszkolu, szkole lub placówce przez nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze będzie wymagać pisemnej zgody pracodawcy, wskazanego jako podstawowe miejsce zatrudnienia;
  • od roku szkolnego 2017/2018 nauczyciel, który zatai dorabianie, może zostać zwolniony z pracy;
  • nauczyciele, których uposażenie znajduje się aktualnie na niskim poziomie będą pozbawieni możliwości poprawienia statusu ekonomicznego, w wielu przypadkach status ten ulegnie znacznemu obniżeniu;
  • arbitralność decyzji dyrektora stanowi poważne zagrożenie dla równego traktowania pracowników, tym bardziej, że od decyzji dyrektora nie jest przewidziana żadna procedura odwoławcza.

Zasada równego traktowania wszystkich pracowników to jeden z filarów prawa pracy. W sytuacji, kiedy to dyrektor decyduje, który nauczyciel może podjąć dodatkową pracę, a któremu tej zgody odmówi, będzie ona naruszana.

Zasadę równości ujęto w art. 11 Kodeksu Pracy. W orzeczeniu z 1988 roku Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż "sprowadza się ona do wymogu równego traktowania wszystkich podmiotów (...). Podmioty te winny być traktowane według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących, jak i faworyzujących".

Prawo ma działać wstecz?

"W skrócie: panuje totalny bałagan i nikt nic nie wie" - mówi ekspertka.

Ta opinia znajduje odzwierciedlenie na forach, na których nauczyciele, dyrektorzy i wizytatorzy próbują zrozumieć, co się dzieje. Nawzajem pytają się, jak wypełniać arkusze, co robić z nadgodzinami i o czym informować kuratorium. A przede wszystkim zastanawiają się, czy nowe zasady dotyczące wypełniania arkuszy powinny obowiązywać już teraz (mimo że ustawa wchodzi w życie dopiero 1 września), czy raczej przy przygotowaniu arkuszy na rok szkolny 2018/2019. A na to ani MEN, ani kuratoria nie dają odpowiedzi.

Eksperci, m.in. ci związani z Portalem Oświatowym, uważają, że zastosowanie powinny mieć nadal dotychczasowe przepisy, bo nowe rozporządzenie wejdzie w życie dopiero 1 września 2017 r., więc

„stosowanie go już w tym roku szkolnym jest w oczywisty sposób niezgodne z konstytucyjną zasadą niedziałania prawa wstecz”.

Komentarze